- 1 Ty też nie czujesz atmosfery świąt? (96 opinii)
- 2 Rammstein w Filharmonii Bałtyckiej (38 opinii)
- 3 Planuj Tydzień: Wielkanoc w Trójmieście (4 opinie)
- 4 Związek? Podziękuję. Jestem na detoksie (163 opinie)
- 5 Czemu już nie ma takich imprez? (68 opinii)
- 6 Sztuczna inteligencja w piosence wyborczej (57 opinii)
Pierwsi faworyci festiwalu filmowego w Gdyni
We wtorek o pracy nad swoim filmem opowiadał Lech Majewski. Kolejni reżyserzy będą to robić w następnych dniach.
36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych jest na półmetku. Nikt jeszcze nie obejrzał wszystkich filmów konkursowych, ale pojawili się już pierwsi faworyci. Po seansach można wziąć udział w warsztatach, podczas których reżyserzy opowiadają o pracy na planie.
W konkursie głównym tegorocznej edycji FPFF jest tylko 12 filmów. Ale owe "tylko" wcale nie oznacza, że szybko się je obejrzy. Bo najzwyczajniej w świecie atrakcji w Gdyni nie brakuje. I wcale nie chodzi o słońce, plażę i morze, które kuszą nieustannie kinomanów i festiwalowych gości. Chodzi o ciekawe wystawy, spotkania z twórcami oraz pozakonkursowe projekcje
Ale wróćmy do wyścigu o "Złote Lwy". Czy są już pierwsi faworyci, który z filmów zapada w pamięć?
Przed rozpoczęciem festiwalu wiadomo było, że jednym z faworytów do "Złotych Lwów" będzie Jerzy Skolimowski, który wcześniej z "Essential Killing" święcił triumfy na festiwalu w Berlinie. To świetnie zrobiony film, który nie moralizuje, a jedynie pokazuje głównego bohatera w ekstremalnych warunkach.
Na kandydata do głównej nagrody wyrasta też "Wymyk" Grega Zglińskiego. Ten obraz nie pozostawia obojętnym, bo dotyczy każdego z nas, bo każdy choć raz w życiu znalazł się w sytuacji, kiedy zawiódł, kiedy odwrócił głowę.
Plastyką i niezwykle drobiazgowym podejściem do tematu urzeka "Młyn i krzyż", w którym Lech Majewski przy pomocy grafiki komputerowej odtwarza krok po kroku obraz Bruegla "Droga Krzyżowa".
- Praca nad filmem trwała dwa i pół roku, ale jeśli realizuje się taki pomysł, to trzeba być cierpliwym. Zresztą tak samo jest z malarstwem, przynajmniej w przypadku Bruegla. Bo czasem przecież można "rzucić" jakieś bohomazy na płótno i też udawać, że to prawdziwe malarstwo - mówił Majewski podczas warsztatów z cyklu "Jak to się robi".
A propos warsztatów. Tych w tym roku w Gdyni nie brakuje. W cyklu "Masterclass: Anatomia sceny" mistrzowie naszego kina opowiadają o jednej wyjątkowej scenie, którą budowali. We wtorek tłumy przyszły na spotkanie z Andrzejem Wajdą. W środę lekcję da Krzysztof Zanussi, w czwartek Agnieszka Holland.
W cyklu "Jak to się robi" kolejni polscy reżyserzy dzielą się problemami (ale nie tylko), na jakie natrafiali podczas swoich ostatnich produkcji. Wtorek należał do Lecha Majewskiego, w kolejne dni słuchaczy zajmą: Greg Zgliński, Jan Komasa, Wojciech Smarzowski oraz Marek Koterski.
Opinie (27) 2 zablokowane
-
2011-06-10 13:32
Essential Killing i Wymyk to akurat średnie filmy...
"Róża", "Lincz" i "Sala samobójców" są zdecydowanie lepsze. Ogólnie poziom w tym roku średni. Szkoda, że do Konkursu Głównego nie wszedł "Wygrany". Kompletnie niezrozumiała dla mnie jest decyzja o puszczeniu go tylko w Panoramie Polskiego Kina. Coś tam pewnie wpadnie też "Czarnemu Czwartkowi" - my w Polsce lubimy takie historycznie moralizujące klimaty.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.