- 1 Ty też nie czujesz atmosfery świąt? (226 opinii)
- 2 Kolejny raz ta impreza się wyprzedała (7 opinii)
- 3 Rammstein w Filharmonii Bałtyckiej (50 opinii)
- 4 Recenzja "Godzilla i Kong: Nowe imperium" (15 opinii)
- 5 Planuj Tydzień: Wielkanoc w Trójmieście (6 opinii)
- 6 Jakie atrakcje na Wielkanoc z dziećmi? (1 opinia)
Pierwsze castingi za nimi. Uczestnicy "Idola" z Trójmiasta
"Idol" powrócił po 12 latach przerwy i od razu stał się jednym z najważniejszych programów wiosennej ramówki. Tegoroczna edycja przyciągnęła także wielu uczestników z Trójmiasta. Postanowiliśmy porozmawiać z kilkoma wybranymi osobami, które przeszły do kolejnego etapu. Jak wspominają spotkanie z jurorami?
Kiedy "Idol" zadebiutował w telewizji w 2002 roku, moi rozmówcy byli jeszcze dziećmi lub chodzili do podstawówki. Zapamiętali go jednak na tyle mocno, że kilkanaście lat później zdecydowali się na udział w castingu. Szymon Borkowski, torunianin, który mieszka, studiuje i pracuje w Gdańsku, przyznał, że program oglądał w dzieciństwie, ale początkowo niechętnie myślał o rywalizacji przed kamerami:
- Wstępnie byłem sceptycznie nastawiony, ponieważ bałem się, że nie wystarczy mi czasu na pracę i studia oraz trochę się obawiałem konfrontacji z jury. Ostatecznie jednak, po konsultacjach z najbliższymi, zgodziłem się. W trakcie występu przed jurorami na początku trochę mi się ręce trzęsły, ale po chwili wczułem się w utwór. Potem usłyszałem prawie same negatywne opinie: że nudne, że płaskie i bez wyrazu... Ogromne zaskoczenie, ponieważ byłem pewny, że dobrze mi poszło. Zacząłem już się godzić z porażką, gdy na szczęście okazało się, że to był żart jurorów. Dostałem "4xtak". Dzięki temu zapamiętam ten casting na całe życie.
Adama Kalinowskiego, 22-letniego "weterana" programów typu talent-show, na udział namówiła siostra. Jego historia to dowód na to, że w drodze na szczyt nie można poddawać się po pierwszej porażce. Po drugiej i trzeciej również.
- Wcześniej kilka razy brałem udział w talent-show. Najpierw byłem na castingu do I edycji "Must be the music", ale bez żadnego sukcesu. Potem udało mi się dostać do drużyny Juli w programie "Bitwa na głosy" w TVP2, gdzie razem z drużyną z Łomży, mojego rodzinnego miasta, zajęliśmy IV miejsce. Kolejnym osiągnięciem było zakwalifikowanie się do 'przesłuchań w ciemno' w IV edycji "The Voice of Poland". Niestety żaden fotel się nie odwrócił, chociaż mój występ został odebrany pozytywnie przez jury. Rok później jeszcze raz próbowałem swoich szans w tym programie, jednak nie przeszedłem precastingów. Rok temu zgłosiłem się na castingi do "Must be the music", gdzie również się nie udało. Mając średnie doświadczenia związane z talent-show, sceptycznie podchodziłem do castingu do "Idola", tym razem jednak się udało i to z ogromnym sukcesem - cieszy się Adam, który był jednym z najciekawszych uczestników pierwszego odcinka "Idola". Na castingu wykonał "Heart-shaped Box" Nirvany. Po tym występie Ewa Farna poprosiła go o autograf.
Adam Kalinowski podczas castingu do "Idola":
Z zupełnie innym nastawieniem na casting szła Patrycja Jewsienia, studentka ASP w Gdańsku:
- "Idol" to klasyka. To program, który daje ogromne możliwości młodym twórcom. Kiedy dowiedziałam się o reaktywacji, nie wahałam się ani chwili. Po prostu poczułam, że jestem gotowa na to, by dać ludziom cząstkę siebie.
Nowicjuszką w kwestii programów rozrywkowych jest za to Weronika Gabryelczyk, córka Michała Gabryelczyka, znanego m.in. z zespołu Chassis. Spotkanie z jurorami Polsatu kosztowało ją dużo nerwów. Przez chwilę wydawało się nawet, że dziewczyna nie przejdzie dalej:
- Jest to mój pierwszy występ w takiej produkcji. Odkąd pamiętam, oglądam talent-show, nie tylko polskie, ale również zagraniczne. Nie ukrywam, że poszłam tam również, aby powalczyć o wygraną i zobaczyć program od kuchni. Wcześniej chyba nie miałam odwagi, zresztą widać u mnie tremę podczas nagrania. Szczególnie zapamiętałam słowa Ewy Farnej, która przekonała resztę komisji, żeby na mnie zagłosowała i przepuściła do kolejnego etapu. Na początku byłam przekonana, że nie przejdę dalej, a jednak się udało.
Daniel Chodyna, choć jako wykształcony muzyk i aktor wielokrotnie brał udział w przesłuchaniach, do tej pory stronił od programów muzycznych.
- Mam wielu znajomych, którzy byli w programach muzycznych i rożnie się wypowiadali na ich temat. Na szczęście nie lubię wyrabiać sobie zdania na opiniach innych osób, więc w końcu wybrałem się na casting. Mam 27 lat. Kiedy jak nie teraz?
Same przesłuchania wspomina dobrze, w przeciwieństwie do oczekiwania na wejście do sali z jurorami. Na korytarzu spędził prawie 12 godzin.
- Miałem lekką tremę, ale to był raczej pozytywny stres. Wiedziałem, że jury ma napisane, że jestem zawodowym muzykiem i będzie patrzeć na mnie inaczej niż na amatora - dodaje Chodyna.
Patrycja Jewsienia podczas castingu do "Idola":
Nie wszyscy uczestnicy zawodowo związani są z muzyką. Niektórzy traktują ją jako dodatkową pasję, tak jak Szymon Borkowski, któremu zwyczajnie brakuje czasu na regularne próby i koncerty:
- Obecnie muzyka zajmuje drugorzędne miejsce w moim codziennym dniu, ponieważ studiuję i pracuję jednocześnie. Ratuje mnie "chór" pracowniczy, na który uczęszczam raz w tygodniu i tam sobie śpiewamy. Możliwe, że dzięki "Idolowi" muzyka znów będzie moim powszednim chlebem.
Na nadmiar wolnego czasu nie może narzekać także Adam Kalinowski: studiuje ekonomię na UG, jest członkiem radia UG Mors, gdzie m.in. przygotowuje reportaże i nagrywa jingle. Do tego śpiewa w hard rockowej formacji W8, a poza zespołem gra regularnie w Trójmieście akustyczne koncerty. Posłuchać go można w Whiskey On The Rocks w Sopocie, Jack's Bar w Gdyni i Fahrenheit w Gdańsku (najbliższy koncert już 26 lutego).
Patrycja Jewsienia, choć studiuje na co dzień rzeźbę na gdańskiej ASP, najwięcej satysfakcji czerpie z muzyki, którą tworzy w domowym zaciszu. Cieszy się, gdy może zaprezentować ją przed publicznością, co zdarza się jej coraz częściej na różnego rodzaju imprezach i bankietach.
Muzyce i aktorstwu za to całkowicie oddany jest Daniel Chodyna. Zanim ukończył Akademię Muzyczną w Gdańsku na wydziale wokalno-aktorskim, miał już na koncie m.in. występy w Teatrze Wybrzeże i kilku innych teatrach w Polsce. Obecnie prowadzi agencję artystyczną Lumos oraz zespół NOX, z którym regularnie koncertuje.
- Moje życie muzyczne wygląda tak, że biorę udział we wszystkich castingach w teatrach muzycznych, do tego jeżdżę na castingi do reklam, filmów, seriali, czyli spędzam pół życia w pociągu albo samolocie, a nawet więcej niż pół (śmiech). Na szczęście zawsze wracam do kochanego Trójmiasta: robię pranie, sprzątam pajęczyny z sufitu, spotykam się z przyjaciółmi i dążę do tego, żebym mógł spełniać się muzycznie i aktorsko. A jak wiadomo, do tego potrzebna jest dobra forma, więc spędzam sporo czasu na treningach w siłowni - mówi Chodyna.
Weronika Gabryelczyk, występująca pod pseudonimem Veira, tworzy muzyczny projekt o tej samej nazwie. Gra własny materiał z pogranicza muzyki pop i muzyki tanecznej. Właśnie pracuje nad wydaniem pierwszej EP-ki. Występuje także w zespole Live.
Weronika Gabryelczyk podczas castingu do "Idola":
Wydarzenia
Opinie (22) 2 zablokowane
-
2017-02-26 00:35
PROCENTOWO TO WYGRYWA
panasewicz
- 2 0
-
2017-02-26 00:36
jaks słuysze wejra to gniew mmie wzbjeria
- 0 1
-
2017-02-26 07:38
Patrycja dobrze że sie nie przyznała że jest z zapadłej wsi Malborg
na jej miejscu też bym tak zrobiła
- 1 3
-
2017-03-01 17:14
Nie tedy droga.
Cele dla mlodych: bycie celebryta, gwiazda, modelka, piosenkarka. Taki kit potem wydaje owoc w postaci nieprzystosowania sie do zycia, niezadowolenia z siebie, pogardzania innymi, depresja, nie umiejetnosc pracowania na siebie, zalozenia rodziny. Rodzice, gdzie wy jestescie, kontakt z tym zaplutym show biznesem potrafi zatruc mlodego czlowieka na cale zycie.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.