• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Po co iść na Open'era?

Jakub Knera, Borys Kossakowski
3 lipca 2012 (artykuł sprzed 11 lat) 
Najnowszy artykuł na ten temat Druga dekada Open'era otwiera się na nowe

Iść czy nie iśc na Open'era? Jeśli wciąż zadajesz sobie to pytanie, przeczytaj garść naszych argumentów, dlaczego powinieneś tam być. Przy okazji doradzamy, którego koncertu nie można pominąć, co zjeść, żeby nie przesiedzieć festiwalu w toi-toiu oraz gdzie się pokazać. Festiwal potrwa od środy do soboty na lotnisku w gdyńskich Babich Dołach.



Bat for Lashes po trzech latach przerwy wraca do koncertowania. Koncert obowiązkowy dla fanów alternatywnego rocka. Bat for Lashes po trzech latach przerwy wraca do koncertowania. Koncert obowiązkowy dla fanów alternatywnego rocka.
PO PIERWSZE: DLA MUZYKI - oto dziesięć koncertów, których nie możesz ominąć

Bat For Lashes (sobota, godz. 21, Tent Stage)
Natasha Khan wraca po trzech latach. Jeśli nie kojarzycie jej klipu, w którym jeździ na rowerach z kolegami w maskach zwierząt - sprawdźcie tu, a jeśli nie widzieliście jej koncertu, bądźcie w sobotę w Gdyni. Bat For Lashes imponuje scenicznym obyciem, rozbudowanym elektronicznym brzmieniem i pomysłową scenografią. Koncert obowiązkowy. (jak)

Co w tym roku najbardziej interesuje cię na Open'erze?

Bon Iver (czwartek, godz. 22, Main Stage)
Dwa lata temu Justin Vernon przygrywał na gitarze w małych klubach. Ale kiedy rok temu wydał swoją drugą, rockową płytę "Bon Iver, Bon Iver", którą promuje koncertami z kilkunastoosobowym zespołem, jego występy stały się zapierającymi dech w piersiach wydarzeniami najważniejszych festiwali na świecie. Zamiast po raz setny słuchać na słuchawkach jego przeboju "Perth", koniecznie zobaczcie go na żywo. (jak)

The Cardigans (piątek, godz. 24, Main Stage)
Czytałem ostatnio artykuł, którego autor nazwał występ The Cardigans na Open'erze sucharem roku. I choć nie jestem zagorzałym fanem tego szwedzkiego bandu, to nie znam człowieka, którego nie wzruszyłby ten teledysk. Magnetyczna Nina Persson to wokalistka, obok której trudno przejść obojętnie, a jej piosenki udowadniają, że Szwedzi mają dar do pisania przebojów zakodowany w genach. (koss)

Kapela ze Wsi Warszawa (czwartek, godz. 18, Main Stage)
To obok Behemotha najbardziej znany polski zespół za granicą. KZWW odświeżają pojęcie polskiej muzyki tradycyjnej, potrafią sprawić, że zaśpiewana po staropolsku dziecięca kołysanka powoduje ciarki na plecach, a ich utwory mają moc, które zazdrościć może niejedna rockowa kapela. (jak)

The Kills (środa, godz. 20, Main Stage)
Wypłynęli razem z modą na duety, którą rozpoczęli The White Stripes. To kwintesencja wymiany męskiej i żeńskiej energii seksualnej. Ich niezwykła współpraca trwa już ponad dziesięć lat, dłużej niż niejedno małżeństwo. W dodatku świetnie potrafią nawiązywać do klasyki , takiej jak utwory Velvet Underground czy Johna Lennona. (koss)

Maja Kleszcz/Mela Koteluk (Sobota, godz. 20:30, World Stage/Środa, godz. 21:30, Alter Space)
Obie panie to nadzieja polskiej alternatywy. Kleszcz po opuszczeniu Kapeli Ze Wsi Warszawa wzięła się za pisanie własnych piosenek, co jej fani uznali za potwarz. Trzeba jednak przyznać, że to najciekawszy polski "czarny" głos od czasu Sistars. Koteluk jest z kolei nazywana "następczynią Nosowskiej", a to wysoko zawieszona poprzeczka. Dysponuje świetnym głosem i ogromnym talentem do pisania piosenek. Nadzieje mają to do siebie, że lubią zawodzić. Ale zawsze warto za nimi podążać. (koss)

Mumford And Sons (sobota, godz. 20, Main Stage)
Kiedy usłyszałem utwór "Little Lion Man", dosłownie zakręciło mi się w głowie. Refren tej piosenki nuciłem przez cały tydzień. Rzadko się zdarza, żeby brzmienie zespołu było tak kompletne, wokal, chórki, kontrabas, piano, banjo, gitara i perkusja zredukowana do jednego bębna basowego obsługiwanego przez... wokalistę. Tu nic nie trzeba dodawać. (koss)

SBTRKT (sobota, godz. 1, Tent Stage)
Aaron Jerome jest porównywany do Jamesa Blake'a, ale w przeciwieństwie do niego gra o niebo lepsze koncerty. Na scenie powiększa skład, siada za perkusją, a jego utwory tracą ze studyjnej intymności na rzecz rockowo-elektronicznego szaleństwa. To wideo mówi samo za siebie. Pamiętacie ubiegłoroczny koncert Caribou? Ciężko go przebić, ale SBTRKT będzie mu do niego bardzo blisko. (jak)

UL/KR (piątek, godz. 17, Tent Stage)
Są z Gorzowa Wielkopolskiego, który nie słynie z jakiejkolwiek sceny muzycznej, ale udało się im bardzo szybko wypłynąć. Świetnie połączyli brzmienia gitar i elektroniki, a na ostatnim festiwalu Streetwaves widziałem ich magiczny koncert na plaży w Brzeźnie i niejedyny byłe pod sporym wrażeniem. Do tego dochodzą polskie teksty napisane zdecydowanie wyżej ponad przeciętną. Obecność obowiązkowa. (jak)

Jamie Woon (czwartek, godz. 21, Tent Stage)
Dlaczego warto posłuchać Jamiego Woona? Odpowiedzi powinno dostarczyć to wideo, w którym artysta za pomocą głosu i prostego loopera wyczarowuje taką piosenkę i brzmienie, o której niejeden zespół mógłby tylko pomarzyć. Woon to wizjoner o niezwykłej wyobraźni i choć czasem jego produkcje niebezpiecznie ocierają się o pop, to warto sprawdzić, co ma do powiedzenia na żywo. (koss)

Podczas tegorocznego festiwalu aż cztery razy będziemy mogli zobaczyć sześciogodzinny spektakl "Anioły w Ameryce". Podczas tegorocznego festiwalu aż cztery razy będziemy mogli zobaczyć sześciogodzinny spektakl "Anioły w Ameryce".
PO DRUGIE: DLA SZTUKI - tegoroczna edycja festiwalu rozbudowała się o elementy z tzw. kultury wyższej i warto poświęcić im uwagę

Przede wszystkim "Anioły w Ameryce" czyli sześciogodzinny, słynny spektakl Krzysztofa Warlikowskiego, który zostanie zaprezentowany na specjalnej scenie na lotnisku w Kosakowie. To niepowtarzalna okazja, aby go zobaczyć i to jeszcze w dosyć nieoczywistych, festiwalowych warunkach.

Po drugie multimedialna wystawa "Video Killed The Radio Star" zorganizowana przez Muzeum Sztuki Współczesnej w Warszawie, która będzie poświęcona związkom muzyki ze sztukami wizualnymi.

Kino od kilku lat jest znaczącym elementem programu Open'era, ale w tym roku filmy prezentowane w ramach Alterkino (część pokazów przygotowana we współpracy z Planete Doc Festiwal), takie jak "Chwała dziwkom", "Oburzeni", "Inni", "Wszystko płynie" czy "Ambasador", będą stanowić bardzo kuszącą alternatywę dla koncertów.

Dla wielu oryginalny wygląd na Open'erze to podstawa. Dla wielu oryginalny wygląd na Open'erze to podstawa.
PO TRZECIE: DLA MODY - to nieodłączny element tej imprezy, zarówno w wersji oficjalnej jak i nieoficjalnej

ludzie, którzy na gdyński festiwal przyjeżdżają nie dla koncertów ani zabawy, ale dla mody. Ich spotkasz na scenie Fashion, gdzie zaprezentują się młodzi polscy projektanci. Ale oprócz tego zobaczysz ich w kolejce, pijących piwo na trawie czy kłębiących się pod sceną - przyjadą w najnowszych okularach, będą mieć kolorowe kalosze, pstrokate bluzki i co jeszcze sobie wymyślisz. Bo Open'er to również jedna wielka rewia mody. W końcu każdy chce się wyróżnić z kilkudziesięciotysięcznego tłumu, prawda?

W miasteczku festiwalowym można się ścigać, ale też kupić mnóstwo gadżetów. W miasteczku festiwalowym można się ścigać, ale też kupić mnóstwo gadżetów.
PO CZWARTE: NA ZAKUPY - Open'er to okazja do wydania jeszcze większej ilości pieniędzy, nie tylko na festiwalowe bilety

Jeśli jeszcze nie wydaliście wystarczająco dużo kasy, koniecznie wybierzcie się na festiwalowy deptak. Czekają na was ubrania, pamiątki, osobliwe gadżety rozdawane przez sponsorów czy - wreszcie - muzyka. To tu będziecie mogli kupić wydawnictwa występujących zespołów, których często nie można dostać nigdzie indziej. Winyle, koszulki, plakaty - wiele zespołów sprzedaje je tylko na koncertach.

Wokalista zespołu Pulp w ubiegłym roku śpiewał w strugach deszczu. Ani muzykom, ani publiczności zła pogoda w zabawie nie przeszkadzała. Wokalista zespołu Pulp w ubiegłym roku śpiewał w strugach deszczu. Ani muzykom, ani publiczności zła pogoda w zabawie nie przeszkadzała.
PO PIĄTE: DLA ZABAWY NIEZALEŻNIE OD POGODY - bo nigdy nie wiadomo jak z nią będzie

To zawsze największa niewiadoma - czy ubrać się jak na wycieczkę na Saharę, czy przywdziać strój szpiega z krainy deszczowców. Najlepiej sprawdzać pogodę na bieżąco i cały ekwipunek mieć ze sobą w torbie. Są jednak tacy, który nawet w największy deszcz idą w krótkich spodenkach i koszulce, a budząc się rano w namiocie wszystko im jedno, czy będą się czuli jak w grillu przy trzydziestostopniowym upale czy jak w łodzi podwodnej po ogromnej ulewie. Bo w końcu najważniejsza jest zabawa i przecież na takim diabelskim młynie będzie można jeździć niezależnie od tego czy świeci słońce czy pada deszcz.

Wydarzenia

Heineken Open'er Festival 2012 (46 opinii)

(46 opinii)
hip-hop, festiwal muzyczny, muzyka alternatywna, rock / punk, pop, muzyka elektroniczna, widowisko / show, projekcje filmowe, pokaz

Opinie (60) 4 zablokowane

  • ktoś zna odpowiedź na to pytanie? (3)

    ?

    • 33 3

    • Opinia została zablokowana przez moderatora

    • zna

      ale prawda zostala zablokowana przez..

      • 0 0

    • Nie pojmuję fenomenu Open'era. Serio... O.o

      • 0 0

  • Po co iść na Open'era? na wszystko poza jednym czyli apewno nie na Piwo (1)

    A raczej Piwo tylko z nazwy bo te holenderskie scieki niczym innym niesą

    • 69 7

    • wszystkie piwska "koncernowe" to wielka kaszanka i chemikalia - oby to padło jak najszybciej. A tym szumowinom z Heineken'a dodatkowo nie daruje likwidacji Browaru Hevelius

      • 6 2

  • chyba powoli chyli sie ku upadkowi (6)

    Wygląda mi na to ze to ostatni open'er :\

    • 67 11

    • miestey ty juz upadles (1)

      to, że nie ma ....aaaa nie chce mi sie pisac do ciebie, bo ty z gimnazjum pewnie jestes i na muzyce znasz sie tylo, co twoja pani z muzyki ci przekazala...

      • 0 15

      • "miestety"? naucz sie pisać mikołaju

        a potem wróc.

        • 0 0

    • Może nie tak dosadnie, ale po części zgadzam się. (2)

      Z roku na rok gwiazdy coraz bardziej alternatywne. Jak dla mnie najlepszym Openerem był rocznik 2009.
      Moby, Placebo, Lily Allen, The Ting Tings, The Prodigy, Duffy, Arctic Monkeys, The Gossip, Pati Yang, Buraka Som Sistema i inni.
      Rok temu było... tak sobie, Prince był bardzo fajny, ale poza tym...
      W tym Roku Nosowska i Franc Ferdinand jedynie mi odpowiadają.

      Opener z kultowej imprezy przeradza się w masówkę i rewię. Kiedyś myślałem, że idzie w dobrą stronę, aby doganiać Glastonbury Festival. Dziś już tak nie myślę.

      • 20 0

      • popieram, to był dobry rocznik

        Było naprawdę nieżle.
        Rok 2010 też był niczego sobie, ale w zaszłym roku słabiutko, a w tym to chyba bym mi sie nie chciało iść nawet jak bym dostał bilet za darmo. I mimo że mieszkam w Gdyni to wolę jechać do Poznania na Faith No More, albo do łodzi na Che Sudaka, niż iść na tegorocznego Openera.

        • 3 0

      • masówka stal sie juz po przeniesieniu na babie doły

        • 0 0

    • tak ostatni w Gdyni. Na kolejene trzeba będzie jeździć na południe

      :)

      • 0 0

  • artykuł powinien mieć tytuł......

    po co nie iść na ołpenera.......

    • 56 6

  • Nie można ominąć ultrasucharowego The Cardigans, które nawet w latach 90-tych było niezłym herbatnikiem, ale można ominąć The XX?

    facepalm

    • 38 2

  • Po co? (1)

    Napić się sikacza zwanego opner'erowym heinekenem, zmoknąć i zmarznąć, pobyć wśród hipsterskiej śmietanki towarzyskiej z Wawki, być niewyspanym

    • 64 9

    • Hipster

      nigdy nie pójdzie na openera, ponieważ jest zbyt dużo mainstreamowych kapel.

      • 23 2

  • Dla (4)

    Dla:
    -lansu
    -aby dowartościować się i poszpanować przed innymi ludźmi
    -wydania kupy kasy na zespoły, które nie są jej warte
    -poczucia bycia "alternatywnym"

    • 74 14

    • zatem jakie zespoły byłyby warte (3)

      Tak z czystej ciekawości pytam, jakie Twoim zdaniem zespoły byłyby warte takiej ceny?

      • 6 1

      • Hmmm może te które są obecnie na TOPIE? (1)

        Sprawdz lajn ap festiwalu Glastonbery z 2011. A na openerze w tym roku co mamy? Justice? Fajni ale byli super mega z 2 lata temu. No i co jeszcze?

        • 3 3

        • Ceny!

          O czym Ty rozmawiasz? Za ten line-up trzeba zapłacić, to nie woodstock.

          Opener 370 zł
          Glasto 205 funtów = 1100 zł.

          Ile osób wydałoby taką kasę?

          • 1 1

      • takiej ceny to warte bylyby

        dj ki wystepujace topless

        • 3 0

  • refleksja

    Najważniejsze, aby... "wciąż być sprawcą wielu ciąż"!

    • 30 2

  • biznes (1)

    "Opener" jest jak hipermarket: byle co, dużo, byle jak, tanio, ale duży obrót zapewnia dużą kasę właścicielowi.

    • 27 5

    • byle co dla Ciebie

      • 0 4

  • widac ze kryzys na swiecie (1)

    ani jednej prawdziwej gwiazdy na openerze?czy to juz koniec festiwalu?

    • 52 8

    • pała,

      • 0 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki klub przejął miejsce po La Dolce Vita?