• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

"Po drugiej stronie bramy", czyli Biskupia Górka znów w filmowym kadrze

Tomasz Zacharczuk
25 sierpnia 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
"Po drugiej stronie bramy" to ponad 20-minutowy film, który ma pokazać Biskupią Górkę na przestrzeni dekad z uwzględnieniem wyjątkowych postaci - mieszkańców dzielnicy. "Po drugiej stronie bramy" to ponad 20-minutowy film, który ma pokazać Biskupią Górkę na przestrzeni dekad z uwzględnieniem wyjątkowych postaci - mieszkańców dzielnicy.

Powstający z grobu szalony lekarz po 200-letnim śnie, rusza na spacer po Gdańsku, podczas którego spotyka pisarzy, wynalazców, a nawet radzieckich żołnierzy i "zomowców". To nie temat postapokaliptycznego science-fiction o zombie, a fabuła krótkometrażowego filmu, jaki kręcony jest na Biskupiej Górce. "Po drugiej stronie bramy" to hołd dla zabytkowej, choć nieco już zapomnianej dzielnicy i jej mieszkańców. Efekt widzowie zobaczą w listopadzie. O filmie rozmawiamy z jego producentką, Elżbietą Jachlewską.



Tomasz Zacharczuk: Biskupia Górka już niejednokrotnie gościła ekipy filmowe, choćby w przypadku takich produkcji jak "Walet pikowy" czy "Wałęsa. Człowiek z nadziei". To miejsce, które wciąż posiada walory filmowe, które docenia oko kamery.


Elżbieta Jachlewska, wiceprezeska Stowarzyszenia Waga, producentka i jedna z pomysłodawców filmu "Po drugiej stronie bramy": Biskupia Górka to przestrzeń właściwie niezniszczona działaniami wojennymi, w przeciwieństwie do wielu miejsc nie tyko w Gdańsku, ale i nawet w całej Polsce. Dzielnica trochę magiczna, bo w każdym jej zakątku możemy przenieść się w inną epokę, a czasami nawet w zupełnie inne miejsce. Idąc Kanałem Raduni możemy sobie wyobrażać, że jesteśmy w Amsterdamie. Podczas spaceru ulicą Biskupią w górę czujemy się jak na paryskim Montmartre. Oglądając napisy na poniemieckich sklepach czy zakładach usługowych możemy sobie wyobrażać, że gościmy w Berlinie lat 30. Biskupia Górka może zagrać wszystko.

Tak również stało się i tym razem. W jaki sposób doszło do tego, że projekt filmowy pod nazwą "Po drugiej stronie bramy" doszedł do skutku i doczekał się realizacji?

Pomysł powstał trzy, cztery lata temu. Często spotykając się z osobami rozkochanymi w Biskupiej Górce, rozmawialiśmy o potencjale, jaki ukrywa ta gdańska dzielnica i o tym, w jaki sposób pokazać jej walory osobom, które nie miały okazji tu gościć. Wtedy myśleliśmy o wideoklipie, ale na jego realizację nie udało nam się znaleźć odpowiednich funduszy. Taka okazja nadarzyła się niedawno. Biuro Rewitalizacji Gdańska ogłosiło konkurs na dofinansowanie. Postanowiliśmy rozszerzyć nasz projekt z formy teledysku do około 20-minutowego filmu (choć zapewne będzie on dłuższy), a jednocześnie włączyć do realizacji filmu samych mieszkańców.

Przeprowadziliśmy warsztaty filmowe, ale przede wszystkim nasi mieszkańcy mieli możliwość sprawdzenia się i zabawy na planie zdjęciowym. Do każdej sceny systematycznie włączaliśmy coraz większą grupę statystów - chętnie udzielały się zwłaszcza dzieci. Przez cały tydzień ta dzielnica naprawdę intensywnie żyła i wspierała naszą ekipę filmową. W pewnym momencie ludzie sami do nas przychodzili i pytali się o statystowanie.

Poczytaj o znanych filmach i serialach kręconych w Trójmieście

Ekipa filmowa przez kilkanaście dni kręciła ujęcia w różnych częściach Biskupiej Górki. Na wielkim ekranie przewodnikiem jest XVIII-wieczny lekarz i astronom, Nataniel Wolf, w którego wcielił się Krzysztof Baliński. Ekipa filmowa przez kilkanaście dni kręciła ujęcia w różnych częściach Biskupiej Górki. Na wielkim ekranie przewodnikiem jest XVIII-wieczny lekarz i astronom, Nataniel Wolf, w którego wcielił się Krzysztof Baliński.
Przewodnikiem po Biskupiej Górce w filmie jest postać nietuzinkowa i nieprzypadkowo wykorzystana w tym projekcie - Nataniel Wolf. Dlaczego właśnie on?

XVIII-wieczny lekarz, astronom, choć pochodził z Niemiec, to wielokrotnie później twierdził, że w duszy czuje się Polakiem. Wprowadził jako pierwszy w Polsce szczepienia, a na Biskupiej Górce wybudował obserwatorium astronomiczne pod przepiękną nazwą "Dostrzegalnia gwiazd". Miał rzeczywiście w sobie polot, fantazję, romantyzm, może nawet odrobinę takiego pozytywnego szaleństwa. Po śmierci kazał się pochować w trumnie z płynem własnoręcznie przez siebie opracowanym. Zapewne była to jakaś odmiana formaliny, która miała spowodować, że po stu latach Wolf nadal wyglądałby jak żywy. Niestety ani grobu, ani nagrobka nie ma. Nikt nie wie, w jakim miejscu został pochowany. Wyobraziliśmy sobie, że właśnie Nataniel Wolf będzie narratorem filmu i to z jego perspektywy będziemy poznawać Biskupią Górkę na przestrzeni kilku epok i z ukazaniem najważniejszych historycznych wydarzeń w tej dzielnicy. W filmie Wolf wstaje z grobu i rusza w wędrówkę po doskonale znanych, ale już mocno odmienionych ulicach.

Wizja wychodzącego z grobu bohatera brzmi dość mrocznie, ale to raczej nie ten gatunek filmowy. Oprócz Wolfa w "Po drugiej stronie bramy" pojawiają się też inni charakterystyczni dla Biskupiej Górki mieszkańcy.

Postaci jest sześć. Zaczynamy od Adama Wijbiego, czyli inżyniera i konstruktora kolejki linowej na Biskupią Górkę. Następnie nasz bohater spotyka Clarę Baedeker, uznaną lekarkę i zadeklarowaną przeciwniczkę noszenia damskich gorsetów, oraz jej męża, Wilhelma Stryowskiego. Pojawia się pisarka Stanisława Przybyszewska, która niedaleko Biskupiej Górki mieszkała, tworzyła i zmarła. Spotykamy pisarza Brunona Zwarrę oraz Adolfa Skokowskiego, słynnego na Biskupiej Górce fryzjera, który jako jedyny w Polsce wykonywał trwałą parową, a jego zakład doskonale kojarzyli przez długie lata nie tylko mieszkańcy dzielnicy.

W jaki sposób przebiegała praca na planie filmowym?

Scenariusz scenariuszem, a życie pisało swój. Mieliśmy aktorów, którzy wcielali się w główne postaci, stałą grupę statystów, którzy byli specjalnie zakontraktowani, ale gdy szliśmy w plener, rodziły się nowe sceny, nowe pomysły. Dostosowywaliśmy scenariusz do potrzeb chwili i liczby chętnych, którzy spontanicznie włączali się w prace na planie. Bardzo fajnie współpracowało nam się z mieszkańcami, którzy byli niezwykle pomocni. Gdy okazało się, że do sceny brakuje nam metalowej przedwojennej miski, jedna z pań bez problemu nam ją pożycza. Potrzebny jest garnek, garnek się znajduje. Mieszkańcy poczuli się bardzo pomocni i rzeczywiście tak było. Przez to ten film jest trochę jakby ich.

Biskupia Górka ma być ukazana w filmie na przestrzeni kilku dekad i wydarzeń historycznych. Filmowcy odtworzyli m.in. realia stanu wojennego. Biskupia Górka ma być ukazana w filmie na przestrzeni kilku dekad i wydarzeń historycznych. Filmowcy odtworzyli m.in. realia stanu wojennego.
Nawet kilkunastominutowy projekt filmowy wymaga pracy dziesiątek, jeśli nie setek ludzi - twórców, aktorów, kierowników planu. Jak ta współpraca wyglądała w waszym przypadku?

Osobą, która zrobiła pierwszy rys filmu był Yach Paszkiewicz ładnych parę lat temu. Okazało się po upływie czasu, że oprócz podstawowego pomysłu już niewiele z tych planów zostało (śmiech). Tak mocno zmienialiśmy naszą koncepcję. Przy samym filmie za całokształt odpowiadałam wspólnie z naszym operatorem Wojtkiem Ostrowskim i Krzysztofem Balińskim, który wcielił się w postać Wolfa. Może nie tyle się wcielił, ile on po prostu tym Wolfem był i jest. Nie musiał grać. Tak fenomenalnie wczuł się w postać. Nad porządkiem na planie pilnie czuwała nasza kierowniczka, Monika Kwiatkowska.

Co ciekawe, nie mieliśmy reżysera. Właściwie od początku do końca była to praca zbiorowa. Powiedzmy, że ja ją trochę nadzorowałam, aczkolwiek od strony artystycznej w pełni filmem zarządzali już Wojtek i Krzysztof. Dużej pomocy udzielił nam Paweł Zagańczyk, którego muzyki też chcielibyśmy użyć do naszego filmu.

Film jest podróżą nie tylko po Biskupiej Górce, ale również po epokach i wydarzeniach historycznych. Czy pod względem oddania dawnych realiów były jakieś problemy podczas prac nad produkcją?

Właściwie chyba nie, choć nie zabrakło, komediowych czasami, trudności. Mieliśmy taką sytuację z koncertem, który chcieliśmy umiejscowić na dachu jednego z budynków. Okazało się jednak, że nie dało rady przetransportować na dach ani kontrabasu, ani akordeonu (śmiech). Muzycy zagrali więc na dole. Świetnie wypadła grupa rekonstrukcyjna, której członkowie wcielali się w żołnierzy rosyjskich i niemieckich, a także w funkcjonariuszy ZOMO. Jeden z mieszkańców żartował, że poczuł się po przebudzeniu znów jak podczas stanu wojennego.

Jakby pani określiła ten film? Film o Wolfie, o dzielnicy, o mieszkańcach?

Główny bohater jest naszym narratorem i przewodnikiem. Kluczową rolę gra jednak sama Biskupia Górka. Pokazywaliśmy fragment filmu turystce z Izraela. Była to scena wkraczania Armii Czerwonej. Ona autentycznie się przeraziła. Co więcej, stwierdziła, że gdybyśmy tę samą scenę pokazali gdziekolwiek na świecie, każdy odebrałby ją w podobny sposób. W tym momencie widać więc nawet taki uniwersalny charakter naszego filmu. Może mieć wymiar edukacyjny. Celem jednak jest pokazać mieszkańcom Gdańska i Polski historię Biskupiej Górki i jak można ją zmieniać, a samą dzielnicę rewitalizować, co ma się przecież nareszcie dokonać.

Operatorem i osobą odpowiedzialną za charakter artystyczny filmu jest Wojciech Ostrowski (na zdj. razem z odtwórcą głównej roli, Krzysztofem Balińśkim). Operatorem i osobą odpowiedzialną za charakter artystyczny filmu jest Wojciech Ostrowski (na zdj. razem z odtwórcą głównej roli, Krzysztofem Balińśkim).
Do ostatecznej wersji filmu zapewne jeszcze długa droga, ale czy jest już jakaś wizja końcowego efektu, jaki zobaczą widzowie?

Film będzie niemy. A to z prozaicznych przyczyn, a mianowicie finansów (śmiech). Napisanie dialogów, zatrudnienie dźwiękowca i zgranie wszystkiego z aktorami i statystami wiązałoby się z ogromnymi kwotami, znacznie przekraczającymi nasz budżet. Myślę jednak, że brak dźwięku podniesie nawet wartość artystyczną filmu. Zostawi też pole do interpretacji widzom. Na ekranie zobaczymy rozmawiające postaci, ale dialogi możemy już dopowiedzieć sami. Wykorzystamy tylko informacyjne plansze pomiędzy kadrami, tak jak w starym kinie, podpowiadające widzom, jaka konkretnie postać widoczna jest w tym momencie. Film będzie również czarno-biały, więc niemal w całości wykorzystujemy konwencję dawnego, bardzo starego i już zapomnianego kina.

Premiera filmu przewidziana jest w listopadzie. Ma być to jednocześnie okazja do rozmowy na temat przyszłości dzielnicy i jej rewitalizacji. Premiera filmu przewidziana jest w listopadzie. Ma być to jednocześnie okazja do rozmowy na temat przyszłości dzielnicy i jej rewitalizacji.
Trwają ostatnie dokrętki, sporo czasu zajmie zapewne montaż. Kiedy w takim razie będzie można zobaczyć gotową już wersję "Po drugiej stronie bramy"?

Pokaz przedpremierowy dla mieszkańców dzielnicy planujemy na urodziny Brunona Zwarry. W listopadzie chcemy zrobić dużą premierę już dla wszystkich mieszkańców. Planujemy wykorzystać również Pawła Zagańczyka, aby wzorem dawnych kin, do niemego filmu na żywo dogrywał muzykę. Na projekcji nie kończymy, bo ta ma być impulsem do debaty na temat przyszłości Biskupiej Górki. Wracając do filmu, na pewno też opublikujemy go w internecie tak, by trafił do jak największej liczby widzów nie tylko w Gdańsku, nie tylko na Pomorzu czy w Polsce, ale nawet i na świecie. Również w tym prawdziwym Berlinie, Amsterdamie czy Paryżu.

Opinie (27) 2 zablokowane

  • Premiera

    No i kiedy i gdzie będzie ta premiera??? Nigdzie nie można znaleźć na ten temat informacji.

    • 0 0

  • Miejsce schańbione filmem o psim bolku (2)

    • 4 35

    • Ty jesteś zhańbiony nieznajomością ortografii

      • 1 0

    • Oczy mi wypaliło... :)

      • 9 0

  • Nie jestem mieszkańcem (1)

    Biskupiej Górki, ale uważam, że to miejsce magiczne. Te uliczki maja niesamowity klimat i jakąś taką tajemniczą energię. Historia na każdym kroku. Sama w sobie jest już piękna, ale kiedy ją zrewitalizują, to będzie chyba jednym z najpiękniejszych miejsc w Gdańsku.

    • 2 2

    • to fakt miejsce magiczne

      ale jestem ciekawa czy rewitalizacja tego nie zmąci
      kto był i widział ten wie o co chodzi

      • 1 0

  • Nie ma takiego słowa jak wiceprezeska

    • 1 0

  • Shine On Your Crazy Diamond

    Ogromny banner wiszący do dziś-z tytułem jednej z piosenek Pink Floyd-o nim też warto wspomnieć

    • 2 0

  • Dolne Miasto

    Polecam ulice Królikarnia, Chłodna, Sempołowska tam można kręcić tylko kryminały aktorzy na miejscu

    • 4 0

  • (2)

    Kilka ujęć mogliby nakrecić w podziemnej klatce schodowej biegnącej z Zaroślaka na Biskupią Górkę, tam jest niezły klimat, podobnie w podziemiach mostku Napoleońskiego na Zarośaku, jest stamtąd wyjście do dawnej fosy, teraz biegną tam tory kolejowe

    • 21 1

    • (1)

      W podziemiach tego mostku jest zamurowany tunel, wujek opowiadał mi że jeszcze w latach siedemdziesiątych stał tam niemiecki czołg, zdołał wynieść kilka bagnetów, skrzynki po amunicji i mundury Wehrmachtu, wszystko sprzedał na Jarmarku

      • 4 0

      • Lepsze fanty można było odkopać w latach osiemdziesiątych w kanale Raduni i na jej skarpach, miśnieńska porcelana, srebrne sztućce, fajki z kości słoniowej, szwaby myśleli że tu wrócą, pochowali co mogli, pewnie wiele rzeczy jest jeszcze do wydobycia...

        • 3 0

  • Brunon Zwarra (1)

    Czy na 100 lecie urodzin Brunona Zwarry -19.10.2019 nie warto pomyśleć o odbudowie domu w którym mieszkał i urządzeniu tam muzeum mówiącym o życiu i martylologii Polaków mieszkających w okresie WM Gdańska. Może film na podstawie Wspomnień Gdańskiego Bowki. Czy WAGA, władze Gdańska, a na pewno muzeum historyczne myślą o godnym uczczeniu tej niezadługiej rocznicy urodzin. Rok 2019 będzie również 80 rocznicą wybuchu II wojny światowej. Jest o czym myśleć.

    • 8 2

    • Kolejne muzeum raczej nie jest potrzebne

      Najlepszym upamiętnieniem Brunona Zwarry byłaby kompleksowa rewitalizacja Biskupiej Górki, zachowanie tego zespołu kamienic w oryginalnym kształcie może stanowić swoisty pomnik dawnych czasów, klimat tej dzielnicy wciąż pozwala poczuć się jak w dawnym WMG

      • 6 0

  • kręcić jak najwięcej

    to chyba ostatni dzwonek
    tyle tych nowych budowli na starym mieście że będzie coraz trudniej

    • 7 1

  • Była kolejka linowa na Biskupią Gorkę? (2)

    Ciekawy pomysł. Sam bym się przejechał.

    • 16 1

    • Nie udżwignęliby cię :)

      (...) Ziemię przewoziło 120 kubłów, zawieszonych na linie bez końca, ciągniętej przez chodzące w kieracie konie. Na każdym słupie siedział robotnik, który przenosił nadjeżdżające kubły przez wierzchołek na drugą stronę. (...)

      • 6 0

    • Ta dawna kolejka była towarowa, pracowała przy budowie Bastionów

      • 9 0

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych

15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Które kluby i dyskoteki były w Sopocie?