• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Podsumowanie festiwalu Soundrive Fest

Łukasz Stafiej
4 września 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Soundrive to festiwal z unikatową atmosferą - muzyki słuchać można tutaj w i pomiędzy stoczniowymi halami. Soundrive to festiwal z unikatową atmosferą - muzyki słuchać można tutaj w i pomiędzy stoczniowymi halami.

Festiwal Soundrive powoli, ale konsekwentnie rozwija się, a zarazem nie traci swojej unikatowej, kameralnej atmosfery, za którą doceniają go bywalcy. Podczas tegorocznej edycji wystąpiło rekordowo dużo polskich zespołów i to właśnie prezentacja rodzimej alternatywy zdaje się być kierunkiem, w stronę którego organizatorzy powinni podążać.



Soundrive Fest trwał od czwartku do soboty w hali koncertowej klubu B90 i kilku okolicznych lokalizacjach na postoczniowych terenach w Gdańsku. Frekwencja pierwszego dnia nie była zbyt wysoka, ale podczas kolejnych dwóch osiągnęła poziom, do którego bywalców przyzwyczaiły poprzednie edycje. Średnio tysiąc osób dziennie powinno być liczbą satysfakcjonująca dla organizatorów tak niszowego przedsięwzięcia muzycznego. Pokazuje też ważne zjawisko: w ciągu czterech lat Soundrive wychował sobie lojalną publikę, której z roku na rok nie traci. A pewnie podczas kolejnych odsłon zdobędzie nową, ponieważ skala imprezy rośnie.

Rozwój stoczniowego festiwalu wyraźnie obrazuje liczba scen, na których w tym roku można było zobaczyć blisko czterdzieści zespołów. Oprócz znanych z poprzednich lat dwóch scen w klubie B90 i sceny plenerowej na Ulicy Elektryków, artyści dostali do dyspozycji dwie zupełnie nowe przestrzenie charakteryzują się wyjątkowym klimatem.

Na pięciu scenach wystąpiło prawie 40 artystów. Na zdjęciu: polski zespół hard-rockowy Neal Cassady. Jeden z ciekawszych koncertów pierwszego dnia. Na pięciu scenach wystąpiło prawie 40 artystów. Na zdjęciu: polski zespół hard-rockowy Neal Cassady. Jeden z ciekawszych koncertów pierwszego dnia.
Nowe sceny, stara atmosfera

W znajdującej się po sąsiedzku hali warsztatowa W4 czerwono-białymi taśmami został wygrodzony teren sceny i widowni. Publiczność na leżakach mogła oglądać występy songwriterów, którzy z kolei ze sceny widzieli stoczniowy warsztat, narzędzia i robotnicze zaplecze. Ten garażowy, roboczy klimat świetnie pasowało do intymnych, niespokojnych ballad Daniela Spaleniaka czy kameralnego bluesa Henry David's Gun. Można było poczuć się tutaj niczym dobrzy znajomi muzyków, którzy mieli szczęście wpaść przez przypadek na niewielki koncert tylko dla wtajemniczonych.

O ile aranżacja wnętrza W4 skracała dystans między twórcą, a odbiorcą, to zimna i surowa przestrzeń dawnej kotłowni w hali B64 budziła uczucie obcości i niedostępności. Było coś niekomfortowego już podczas wchodzenia do tego betonowego silosa, a potem schodzenia na dół po niewielkich metalowych stopniach. Te uczucia potęgowała prezentowana tutaj muzyka z pogranicza mrocznego ambientu i industrialu, jak na przykład występ Johna Lake'a, który ze stanowiska kilka metrów nad głowami widzów generował dudniące, syntetyczne dźwięki, które obrazował fragmentami groteskowych, satanicznych filmów. W tym - jednym z najmocniejszych występów festiwalu - było zarówno coś uwierającego, jak i niebezpiecznie uwodzącego.

Pixx dała koncert pełen nastoletniego, punkowego buntu. Pixx dała koncert pełen nastoletniego, punkowego buntu.
Dwie nowe sceny rozbudowały przestrzeń festiwalu, ale tak naprawdę nie zmieniły atmosfery imprezy - przez wielu odbiorców uchodzącej za unikatową w skali całego kraju. Bywalcy cenią bowiem Soundrive za kameralny klimat, gdzie wielu uczestników zna się choćby z widzenia, brakuje znanej z innych imprez tego typu gorączki, koncerty ogląda się bez pośpiechu, a zrelaksować można się w wyjątkowej scenerii gdańskiej stoczni.

Rodzime odkrycia i zagraniczne perełki

Podczas tegorocznej edycji większość występujących zespołów przyjechała z Polski. Oczywiście, nie zabrakło zagranicznych perełek. Brytyjskie Fat White Family dało chyba najbardziej rockowy, brudny i nieokiełznany występ festiwalu. Na przeciwległym biegunie znalazła się ujmująca naturalną energią i nastoletnią beztroską dziewczęca formacji Hinds z Hiszpanii czy pełen radosnej energii występ Anglików z Honne. Serca publiczności zdobyli też nowojorczycy z Sunflower Bean, którzy wymieszali energetycznego rocka z transową psychodelią oraz Junius Meyvant, wyluzowany songwriter z Islandii, który choć do Polski przyjechał po raz pierwszy, szybko zakumplował się z widzami, którzy tłumnie stawili się na jego występie.

Garażowo-warsztatowa scena W4. To tutaj odbywały się dyskusje i kameralne koncerty songwriterów. Garażowo-warsztatowa scena W4. To tutaj odbywały się dyskusje i kameralne koncerty songwriterów.
Polskie kapele nie były wcale gorsze od swoich zagranicznych kolegów, a możliwość zobaczenia części z nich na żywo dla wielu widzów musiała być niemałym muzycznym odkryciem. Neal Cassady ze swoim zespołem grali niczym hardrockowi wyjadacze z południa Stanów, Bownik w zaskakujący sposób połączył bluesowy wokal z ambitną muzyką klubową, a Skonkatank porwało młodzieńczą energią i talentem do tworzenia wpadających w ucho rockowych kawałków. Słuchając wokalistki Erith, która etniczne śpiewy łączy z transową elektroniką, folk-bluesowego Henry David's Gun, hipnotyzującego swoją pełną emocji muzyką Daniela Spaleniaka czy psychodeliczno-rockowych kawałków The Moondogs trudno było nie stwierdzić, że młoda polska alternatywa stoi na naprawdę dobrym poziomie. I to właśnie w kierunku jej prezentacji na jeszcze większą skalę powinni pójść organizatorzy festiwalu Soundrive podczas przyszłorocznych edycji.

Zobacz, jak zapowiadaliśmy Soundrive Fest 2016 >>>

Miejsca

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (17)

  • trzeba wspomnieć o Lor

    te dziewczyny zaskoczyły pozytywnie chyba wszystkich. niesamowite, że są tak młode.

    • 19 4

  • Za dużo było panów z brodami w rurkach. (4)

    • 9 30

    • Prosta rada

      Trzeba było przyprowadzić więcej swoich kolegów. Nie było by problemu. To jest festiwal muzyki, a nie ubioru.

      • 14 4

    • I co? Nie mogłeś się przez to skupić? :)

      • 15 1

    • Dobrze, że nie było łysych bidulków w białych sznurówkach i zielonych szwedach...po chemii...

      • 7 6

    • Masz racje, ale na koncertach metalowych

      Masz tak samo typów w czarnych koszulkach i długich piorach a na jazzie bubkow w gajerach w krawacie.garderoba podąża za muza chyba zawsze tak było

      • 8 0

  • Brawo

    Arek.

    • 19 3

  • Hipster party

    • 3 17

  • Mnie zachipnotyzowała Caren (1)

    Trudno było oderwać ucho i wejść do środka,przeszywający głos wokalistki świetnie pasował na rozpoczęcie wieczoru

    • 6 3

    • Muza troche jak z filmów Jarmuscha

      Szkoda ze grali tak krótko

      • 2 0

  • fest

    Pokusa była świetna, a Artykuły Rolne pozamiatały.Hough

    • 4 3

  • było jak zawsze świetnie, dzięki za te trzy dni!

    • 7 3

  • zdjęcia (1)

    pomijam to, że pani fotograf kompletnie nie potrafi się zachować na koncercie - robi zdjęcia z fleszem w fosie, rozpycha się, wchodzi przed obiektyw i rzuca prostackimi tekstami w kierunku publiczności - ale jak można opublikować coś takiego na największym trojmiejskim portalu? przecież tego nie da sie oglądać...

    • 16 12

    • Gdanszczanin

      Kolego wydaje mi sie ze pomyliłeś artykuły albo wstałeś lewą nogą z łóżka. Widywalem ta pania na wielu imprezach i z mojej strony wydaje się być 100% profesjonalistka pełna kultura i zaangażowanie. Czego więcej można wymagać od fotografa ?

      • 0 0

  • pele

    festiwal super redaktorek cieplak ..brak opisu najlepszego koncertu Dilly Dally...dziewki z kopem ,,i co naszych kapel to Henry Davids super wokal z muzyka a wokale polskie inne przestrojone i widac braki

    • 2 3

  • Henry Davids Gun

    Super klimat, dobra muza, wokal mega, perkusja mega. Trio a chyba z 10 instrumentów. Gratulacje chlopaki.

    • 2 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym serialu pojawia się nieistniejący już gdyński klub “Maxim” ?