- 1 Tłumy na Trójmiejskim Marszu Równości (877 opinii)
- 2 Bursztynowy Słowik dla Alicji Majewskiej (48 opinii)
- 3 Drag queens opanowały 100cznię (64 opinie)
- 4 Gotówka? Są miejsca, gdzie nią nie zapłacisz (298 opinii)
- 5 "Azja Express": Jusis i Redor trzeci w finale (23 opinie)
- 6 Korekta płci u nastolatków. "Potrzeba regulacji procesu" (250 opinii)
Pomnik ze spiżu. Recenzja filmu "Gierek"
Dawną "gierkówką" można było pokonać liczącą przeszło 280 kilometrów trasę pomiędzy Katowicami a Warszawą. Dokładnie taką drogę ze śląskich struktur partyjnych do Komitetu Centralnego PZPR przebył na początku lat 70. Edward Gierek. Co najmniej taki również dystans dzieli film Michała Węgrzyna od wnikliwego i rzetelnego kina biograficznego. Materiał na nieszablonową opowieść twórcy "Gierka" zmarnowali bowiem na budowę pomnika, który na każdym etapie tej produkcji chwieje się na prowizorycznym cokole. Obiecując widzowi prawdziwą historię, autorzy filmu, podobnie jak tytułowy bohater, zaciągnęli dług, którego nie są w stanie spłacić.
Zwolennicy rządów Edwarda Gierka podkreślają rozwój gospodarczy kraju, tworzenie nowych miejsc pracy, otwarcie na zachodnie idee i przewietrzenie nastrojów po dusznej "gomułkowskiej" epoce. Krytycy wypominają zaciągane bez opamiętania długi, karkołomne podwyżki cen artykułów spożywczych, reglamentację podstawowych towarów czy liczne robotnicze strajki będące odzwierciedleniem społecznego niezadowolenia. Trudno tę postać poddać jednoznacznej ocenie, czego potwierdzeniem są toczone od lat spory historyków, ekonomistów i politologów. Tymczasem Michał Węgrzyn zamiast ożywić i wzbogacić dyskusję wokół byłego I sekretarza, historię Edwarda Gierka spłycił do nieznośnie naiwnej i karykaturalnej wręcz laurki na cześć komunistycznego działacza.
Edek Gierek Superstar
Filmowy Gierek (Michał Koterski) jest bowiem nieustannie zatroskanym o dobro ojczyzny patriotą, odważnym wizjonerem, zwolennikiem społecznego dialogu i pilnującym narodowego dobytku gospodarzem, który nawet ulubioną roladę i kluski odjąłby od ust, by nakarmić głodnego robotnika. W licznych chwilach zadumy mąż stanu rozmyśla o politycznej niezależności Polski od ZSRR, budowie elektrowni jądrowej i rodzimej produkcji coca-coli. Gdy kondycja kraju na to pozwala, przytuli żonę, pocieszy sekretarkę, a matce sprezentuje prymasowską biżuterię. Michał Węgrzyn w asyście scenarzystów nakreślił na ekranie człowieka bez skazy, a przy okazji bez osobowości, głębi i choć odrobiny moralnych wątpliwości co do jego decyzji.
Właściwie już po kilku minutach seansu można porzucić jakąkolwiek nadzieję na rzetelne kino biograficzne, bo twórców "Gierka" interesuje tylko wpajanie widzowi jedynej słusznej koncepcji. O nieomylności i wręcz męczenniczej misji sekretarza. Jednym z największych paradoksów tego filmu jest fakt, że tytułowego bohatera do znudzenia przedstawia się jako trybuna i przyjaciela ludu, a tych ludzkich cech i typowych dla każdego z nas przeciwności jest w ekranowym Edku, jak nazywają go przyjaciele, najmniej. Zamiast człowieka z krwi i kości jest sztuczne wyobrażenie polityka idealnego jak na tamte czasy. Podejrzewam, że nawet zwolennikom Gierka trudno jest przełknąć tak nachalną gloryfikację tytułowej postaci.
Siła złego na jednego
Fabularny schemat filmu sprowadza się do łopatologicznej zasady: za wszelkimi dobrymi decyzjami stoi Edward Gierek, wszystkie złe inspirowane są przez politycznych i ideologicznych wrogów. Sam bohater nie ponosi na ekranie absolutnie żadnej odpowiedzialności, bo robotniczymi strajkami sterują spiskujący przeciwko niemu współpracownicy, miliardowe zadłużenie podstępnie wypracowali amerykańscy bankierzy, a czarny PR wśród społeczeństwa "zasponsorowali" agenci KGB. W skrócie: zaprzysiężone siły zła kontra św. Edward od cukierków (jak mawiano przecież: "Chcesz cukierka, idź do Gierka").
Cuchnie to już nie tyle swędem teorii spiskowych, ile wręcz komizmem. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, że spiralę społecznej niechęci do Gierka nakręca przezabawny, w ironicznym tego słowa znaczeniu, duet Generała (Antoni Pawlicki) i Maślaka (Sebastian Stankiewicz). Zwłaszcza tego pierwszego sportretowano jako ogarniętego obsesją wojny socjopatę o wyglądzie Gargamela, który w imię politycznych ambicji gotowy jest poświęcić własny naród. W interpretacji Pawlickiego postać nabiera pastiszowego wręcz wydźwięku jak z kiepskiej kreskówki.
Film wygląda jak doklejone brwi Breżniewa
"Gierek" nie broni się również pod względem realizacji. W zestawieniu z goszczącym na ekranach jeszcze niedawno "Żeby nie było śladów", gdzie scenografia i kostiumy znakomicie podkreślały klimat epoki, film Michała Węgrzyna wygląda jak próba szkolnego teatrzyku lub w najlepszym wypadku jedna z odsłon Teatru Telewizji. Zdecydowana większość scen uwięziona jest w obitych boazerią gabinetach (głównie w jednym), a najciekawszym operatorskim zabiegiem są zdjęcia z drona stoczniowych terenów w Gdańsku, dokąd akcja filmu przenosi się na trzy krótkie epizody. Trudno też oprzeć się wrażeniu, że charakteryzacja większości postaci wygląda dość groteskowo. Doklejone brwi Breżniewa (Cezary Żak) mogą posłużyć za najlepsze skwitowanie tych wysiłków.
Twórcom filmu udało się skompletować na planie całkiem niezłą obsadę, ale niestety żadnemu z aktorów występ w "Gierku" specjalnie się nie przysłuży. Może z wyjątkiem Michała Koterskiego, który ewidentnie w swoją kreację zaangażował mnóstwo pracy, choć efekt końcowy nie do końca pozwala rozstrzygnąć, czy powierzenie mu tytułowej roli było trafionym zabiegiem. Nie jest to bowiem produkcja, w której aktorski popis ciągnie za uszy słaby scenariusz. Zarówno Koterski, jak i pozostała część obsady niestety płyną z nurtem. Właściwie donikąd, bo ze świeczką szukać w "Gierku" kilku zgrabnych linijek udanego dialogu. Zamiast tego jest mnóstwo sztucznie recytowanych sloganów i co najwyżej parę nawet niezłych słownych, nomen omen, gierek.
A pomniki runą, runą, runą...
Abstrahując od słuszności politycznych i moralnych decyzji Edwarda Gierka (to już najlepiej zostawić specjalistom w tym zakresie), można jedynie żałować, że tak niejednoznacznej i kontrowersyjnej postaci poświęcono tak błahy w zamyśle i realizacji film. Pojawiające się na koniec plansze ze swego rodzaju recenzją rządów Gierka są chyba najlepszym podsumowaniem pomysłu filmowców, którzy wcale nie zamierzali wchodzić w polemikę z widzem i niektórymi faktami, które w mało dyskretny sposób w filmie pominięto. Stawianie pomników w kinie to dość ryzykowne przedsięwzięcie, bo w przeciwieństwie do tych prawdziwych, raczej nie postoją zbyt długo.
OCENA: 3/10
Film
Gierek
Opinie wybrane
-
2022-01-22 15:12
W recenzji film zjechano (5)
Ale z opisu wynika, że został on skrojony pod dzisiejszą mloda publiczność, a więc musi się coś dziać i muszą byc wyraziści bohaterowie, dobrzy i źli. Nie oszukujmy się dzisiejsze pokolenie nie pamieta tych czasow i jest ono dla nich w filmie tłem akcji, czyms jak Dziki Zachód dla filmów kowbojskich. Przekaz musi byc wspolczesny i dobrze, że nie jest to polski film "moralnego niepokoju" (to były ponure gnioty "psychologiczne")
- 59 67
-
2022-01-22 16:26
Ania
Sluchaj, to beznadziejny film propagandowy. Nawet nieźle się ogląda, ale nieźle ogląda się różne rzeczy. Jest półamatorski i głupi jak nieszczęście.
- 35 10
-
2022-01-22 18:50
"Skrojenie pod dzisiejszą młodą publiczność" nie powinno usprawiedliwiać miałkości
- 28 4
-
2022-01-22 20:36
A gdzie Gramy pod hasłem-prawda czasu,prawda ekranu??
- 6 0
-
2022-01-24 13:22
Czyli, że dzisiejsza młoda publiczność intelektem nie grzeszy?
- 4 0
-
2022-01-24 13:51
temat ogólnie jest tak oślizły,
że żaden z w miarę uczciwych starych reżyserów nie rusza tego - w myśl zasady - nie dotykaj, to nie będzie śmierdziało.... a młodzież niech lepiej pyta rodziców/dziadków o Gierka, zamiast oglądać takie gnioty
- 2 5
-
2022-01-22 14:00
Prawdę odkrywają historycy. Filmowcy niech zajmą się sztuka. (13)
Prawda jest w książkach pisanych przez kompetentnych naukowców. I w archiwach. Na ekranie rzadko zobaczymy prawdę. Prawie zawsze jest ona wycinkowa. Film jest dziedzina sztuki a nie nauki. A i z tą sztuka różnie bywa. Najczęściej film to show-biznes z naciskiem na biznes.
- 79 20
-
2022-01-22 14:42
Ale wiesz, że to nie jest film dokumentalny? (12)
- 16 4
-
2022-01-22 15:22
no właśnie chyba autor tego artykułu o tym nie wie (6)
- 14 5
-
2022-01-22 16:12
Ale dzisiejsza młodzież traktuje to jako dokumentalny, nawet jeśli zdają sobie z tego sprawę. (5)
A za komuny nie było dobrych rzeczy. Było jak na Białorusi teraz albo gorzej.
- 15 12
-
2022-01-22 17:05
znaczy sie takie postsolidaruchowe przeslanie? czy moze instrukcja dla wspolczesnego aparatu propagandy, a moze ironia?
- 5 2
-
2022-01-23 09:21
a niby dlaczego tak ma traktować? (2)
film jak każdy film jest jakimś spojrzeniem autorskim reżysera
oczywiście w jakiś sposób może kształtować świadomość, tak jak książki czy inne mity
niedawno oglądałem dokument o Rob Royu, raczej prawda odbiega od mitu stworzonego także przez znany film hollywoodzki, ale po to sa właśnie dokumenty (o ile też nie fałszują historii, co często sie zdarza)
a może to szkoła, zamiast religii, powinna rozwijać w dzieciach zdolność krytycznego osadu?- 4 2
-
2022-01-23 12:19
"zdolność krytycznego osadu" (1)
Czyli czego?
Zapewniam cię, że religia jest jego elementem.
Podobnie jak wiara jest składową nauki.- 2 3
-
2022-01-23 13:50
niech ksiadz juz da spokoj przy niedzieli
- 4 4
-
2022-01-24 13:53
dokładnie tak jak piszesz
normalnie jak w "Misiu" - "....to już z samych filmów wiesz jak było!"
- 0 0
-
2022-01-22 16:50
(3)
To nie znaczy ze ma wybielac gierka. Czy iabu ktos nakrecil film o hitlerze ktory jest sympatyczny i dobry to tez byc tak mowil?
- 8 3
-
2022-01-23 12:21
"o hitlerze ktory jest sympatyczny i dobry"
Tak trudno odróżnić proces historyczny od jednostki?!
Czy wszystko trzeba personifikować?!
Czy sądzisz, że to byli samotni demiurgowie, osobiście prowadzący ludzi do gazu?- 0 4
-
2022-01-24 08:18
Hitler noe jadł zwierząt (1)
- 1 0
-
2022-01-24 13:55
ponoć jego kucharka
przed śmiercią wygadała się, że jadł - ale sam stworzył i rozpowszechniał mit, że jest jaroszem, żeby naród myślał, jak sam się tak umartwia.....
- 0 0
-
2022-01-22 19:50
to jest paradokumentalny, coś jak: "Trudne sprawy", "Dlaczego ja", "Kochane pieniądze"
- 3 2
-
2022-01-23 00:59
Byłem na zdjęciach w Gdańsku. Od razu widać było jakie będzie przesłanie.
I ta obsada, same asy aktorstwa nadające się raczej do skeczów w kabarecie z Miśkiem na czele.
- 67 11
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.