- 1 Rammstein w Filharmonii Bałtyckiej (31 opinii)
- 2 Czemu już nie ma takich imprez? (62 opinie)
- 3 Planuj Tydzień: Wielkanoc w Trójmieście (1 opinia)
- 4 Związek? Podziękuję. Jestem na detoksie (168 opinii)
- 5 Sztuczna inteligencja w piosence wyborczej (47 opinii)
- 6 Ten film pokochają fani lat 90. (43 opinie)
Więcej niż koncert. Poruszający występ CocoRosie
Siostry Coco i Rosie (a właściwie Bianca i Sierra Casady) musiałyby się naprawdę mocno napracować, żeby wypuścić publiczność z Teatru Szekspirowskiego w złym humorze. Oklaski i wrzaski, które towarzyszyły ich wyjściu na scenę nie pozostawiały złudzeń - na sali nie było osób przypadkowych.
Wieczór rozpoczął się jednak od zaskoczenia. Z daleka można było odnieść wrażenie, że na scenie pojawił się Marek Torzewski - odziany w garnitur mężczyzna z włosami zaczesanymi do tyłu. Wokal z operowymi elementami (choć w zupełnie innym zakresie skali głosu) przez chwilę nawet podtrzymywał pierwotne wrażenie, ale Morgan Sorne miał w zanadrzu znacznie więcej niespodzianek niż polski tenor. Słychać tutaj wpływy operowe i równie silne oddziaływanie popu, są elektroniczne eksperymenty i taneczne bity. Najważniejszego składnika tej muzyki nie da się jednak precyzyjnie określić, działa podskórnie, wyzwalając w słuchaczu potężną dawkę emocji. Mam podejrzenie graniczące z pewnością, że niewiele osób słyszało wcześniej o Sorne, a mimo to po każdym utworze nagradzano go owacjami, jakby to właśnie dla niego zgromadził się cały ten tłum.
Niestety próżno szukać podobnych wrażeń na albumach wokalisty. Jego siła to bezpośrednie spotkanie ze słuchaczami, które w tym przypadku wypadło bardzo dobrze także od strony wizualnej za sprawą oświetlenia niemal wyłącznie zza pleców. Przyznam, że po tym występie byłem do tego stopnia poruszony, że zacząłem powątpiewać, czy CocoRosie będą w stanie zaoferować coś równie angażującego, ale błyskawicznie zostałem zmuszony do wycofania się z obaw.
CocoRosie w Teatrze Szekspirowskim ("Lemonade"):
Siostry Casady rozpoczęły od teatralnej sceny - jak przystało na miejsce, do którego zostały zaproszone - w której Sierra odśpiewała pierwsze wersy "Heartache City" do słuchawki stacjonarnego telefonu. Utwory z najnowszego albumu zdecydowanie zdominowały program koncertu i chociaż jest to materiał bardzo dobry, to największy entuzjazm wzbudzały stare "przeboje" - najpierw odegrane jako czwarte z kolei "R.I.P. Burn Face", a niedługo później euforycznie przyjęte "Lemonade", a także "Madonna". Z nielicznymi wyjątkami każdy z tych utworów zarejestrowano przy wsparciu automatu perkusyjnego, na scenie zastąpił go jednak człowiek z krwi i kości, lecz bynajmniej nie perkusista, a beatboxer - Tez.
Nie zawsze efekt był korzystny, odśpiewane wyłącznie przez Rosie "God Has a Voice, She Speaks Through Me" ciekawiej brzmiało z motorycznym, syntetycznym bitem, ale jeżeli ktokolwiek narzekał na umiejętności Teza, to musiał ustąpić, gdy ten pozostał sam na teatralnych deskach. Przy takich możliwościach modulacji głosu nawet kadet Larvell Jones z "Akademii Policyjnej" (to ten od efektów dźwiękowych) poczułby się zawstydzony.
W kilku utworach na scenie pojawiła się tajemnicza postać, która wyglądała jak po zderzeniu ze straganem na Jarmarku Dominikańskim, gdzie starsza pani sprzedawała własnoręcznie haftowane serwetki. Oczywiście pomimo tego absurdalnego przebrania nie było wątpliwości, że kryje się pod nim Morgan Sorne. Tym sposobem doszło do zjednoczenia czterech niezwykłych głosów - beatbox, wokale po całym spektrum skali, rap, melorecytacja. Takie talenty rzadko spotyka się w pojedynkę, ich połączenie gwarantuje, że każdy ze słuchaczy będzie przypominał zapłakaną Małgorzatę Foremniak wysłuchującą śpiewu ucznia podstawówki w którymś z telewizyjnych talent show. Na siłę szukając minusów, wskazałbym na brak utworów z albumu "Noah's Ark" ("Beautiful Boyz" z udziałem Sorne zamiast Anohni mogłoby zabrzmieć rewelacyjnie) oraz na nieco monotonne podejście do obranej przez CocoRosie konwencji. Mimo bogactwa wykorzystywanych instrumentów i ogromnych możliwości wokalnych, przepis na większość utworów jest niemalże dokładnie taki sam, ale skoro to dobry przepis, to być może nie powinno się go zmieniać.
W finale dach Teatru Szekspirowskiego został otworzony, co podniosło emocje do tego stopnia, że gdyby zespół odegrał o jeden bis za dużo, to mógłby spotkać go los Jana Baptysty Grenouille - bohatera powieści i filmu "Pachnidło" (w finałowej scenie wszyscy padają przed nim na kolana). Bezwzględnie był to jeden z ciekawszych koncertów, jakie w ostatnich latach odbyły się w Trójmieście.
Solówka beatboxera Teza z CocoRosie:
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (22) 4 zablokowane
-
2016-05-13 13:33
(3)
Koncert rewelacyjny, jestem pod ogromnym wrażeniem. Dzięki oragnizatorzy - spisaliście się na medal! Może kiedyś Sufjan Stevens ?
- 15 4
-
2016-05-13 14:17
To my dziękujemy wspaniałej publiczności! (1)
O Sufjana zabiegamy już od dawna.
- 8 2
-
2016-05-13 21:10
NIE WIERZĘ! Sufjan, Beach House, Howling- i tym podobne, to jest Wasz kierunek. To jest nasz kierunek. Nie wiem, jak na tym finansowo wychodzicie, ale dzięki że jesteście. Staliście się jednym z najlepszych miejsc koncertowych...w Polsce. Eventy takich gwiazd jak Sufjan, to spełnienie marzeń. Trzymam za was wszystkie możliwe kciuki i paluszki! piąteczka!
- 4 2
-
2016-05-13 14:22
Tak Tak Tak !!!
- 2 3
-
2016-05-13 16:25
Kochani pomocy!!! (2)
Czy ktos jest w stanie napisać jakie utwory leciały po kolei plus te dwa na bis??
- 5 2
-
2016-05-13 17:21
Bardzo proszę set lista (1)
https://goo.gl/L4BMSS
- 3 1
-
2016-05-13 17:33
Bardzo dziękuję:))
- 2 1
-
2016-05-13 15:29
(3)
Niezły koncert ale nagłośnienie fatalne.
- 10 13
-
2016-05-13 15:55
spadaj trollu
najlepiej nagłośniony koncert na jakim byłem a przy otwartym dachu brzmiało to jeszcze piękniej.
- 10 8
-
2016-05-13 15:40
Na Stadion Narodowy zapraszam
tam dopiero jest fatalne. Chyba byliśmy na 2 różnych koncertach , bo wg mnie było idealne , perfekcyjne....
- 7 8
-
2016-05-13 15:37
zalecam konsultacje z laryngologiem...
- 9 8
-
2016-05-13 15:53
Tindersticks
Ja poproszę weteranów alternatywy brytyjski zespół Tindersticks. Pozdrawiam obsługę Teatru Szekspirowskiego. Szczególnie Natalię. ;-)
- 6 6
-
2016-05-13 15:25
Cocorosie
Było fantastycznie!
- 7 2
-
2016-05-13 14:10
Najlepiej!!!!!!! (1)
Było najlepiej na świecie !!!!! Dziewczyny dały czadu, ale nie spodziewałem się, że nawet support zrobi mi takie ciary ! Pan bez kapci rządzi !
- 12 5
-
2016-05-13 14:11
I jeszcze ten dach na koniec ! Bajka! Jedno z najlepszych doznań koncertowych w moim życiu
- 5 4
-
2016-05-13 13:43
najlepiej
Przyznam szczerze, że jeszcze nigdy w życiu nie byłam na tak poruszającym koncercie. Pierwszy raz widziałam, żeby artysta dawał z siebie więcej jak 100%.
- 13 5
-
2016-05-13 12:27
rewelacja
Koncert CR był rewelacyjny, jeden z lepszych jakie widziałem. Zgadzam się w 100% z recenzją.
Teatr Szekspirowski - dziękuję bardzo za zorganizowanie wieczoru i rewelacyjną akustykę.- 22 6
-
2016-05-13 10:12
Fantastyczny! (2)
Koncert doskonały, siostry w wybornej kondycji. Rozsunięcie dachu było świetnym pomysłem. Nagłośnienie w teatrze najlepsze w Trójmieście, czego występ ten dowódł w 100%.
- 35 6
-
2016-05-13 10:22
(1)
Ze wszystkim zgoda, ale dach był akurat (niestety) zamknięty. Szkoda bo duszno było i nie byłoby tej magii co przy widocznym niebie
- 3 6
-
2016-05-13 10:26
Na koniec go otworzyli :)
- 15 1
-
2016-05-13 09:47
CocoRosie (1)
Świetny koncert, spektakl! Wielkie dzięki załodze Szekspirowskiego/ Sceny Odkryć, że w końcu mamy ambitniejsze miejsce koncertowe w 3mieście i nie trzeba jeździć na występy do Warszawy czy innych miast. Dzięki dzięki!
- 40 8
-
2016-05-13 09:48
świetny support
Zadziwiający dobry support. Choć, jak to w artykule jest napisane- może tracić na słuchaniu albumów studyjnych, ale na żywo- ekstra!
- 10 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.