• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Primal Scream - radość na twarzach fanów

Borys Kossakowski
30 listopada 2013 (artykuł sprzed 10 lat) 

Choć zespół Primal Scream porwał do zabawy publiczność dopiero po kilku utworach, koncert był dla obecnych w klubie B90 sporym wydarzeniem.

Klub B90 w piątkowy wieczór wypełniony był tłumem szczęśliwych i roztańczonych ludzi. W tak dobry humor wprawił ich występ zespołu Primal Scream. Zresztą była to transakcja obustronna. Muzycy ze sceny zeszli dopiero po ponad dwóch godzinach grania, na koniec rozdzielając wśród fanów gitarowe kostki, grzechotki i tamburyn.



Lata świetności Primal Scream to głębokie lata dziewięćdziesiąte. A już wtedy muzycy tworzący zespół nie byli nowicjuszami - wcześniej grali w takich zespołach jak Jesus & Mary Chain czy Stone Roses. I choć jeszcze w 2006 roku ich singiel wdrapał się na szóste miejsce brytyjskiej listy przebojów, to w Polsce nie był szczególnie popularny. Trudno więc było przewidzieć reakcje fanów na przyjazd Szkotów do Gdańska. Tym bardziej, że całkiem niedawno Primal Scream gościli w Katowicach na OFF Festivalu, więc wielu miłośników tego zespołu już go widziało.

Publiczność jednak nie zawiodła. Klub B90 może nie pękał w szwach, ale pod sceną zgromadził się kilkusetosobowy tłum. Początek koncertu to było swoiste badanie terenu. Primal Scream prezentowało utwory ze swej najnowszej płyty "More Light", które publiczność przyjęła ciepło, aczkolwiek z rezerwą. Były to mocne gitarowe piosenki, ale choć osadzone w szybkich rytmach, to publiczność była jakby przytłoczona ich intensywnością.

W połowie zasadniczej części koncertu, która trwała około półtorej godziny zespół zaczął odkurzać przeboje sprzed lat. Napięcie jakby zeszło i przez zespół zaczęła przepływać energia. Najpierw zaczęły tańczyć pierwsze rzędy najzagorzalszych fanów, a po kilkunastu minutach pląsał już cały klub. Primal Scream zaprezentowali praktycznie cały wachlarz umiejętności, mieszając rytmy house'owe, r'n'b, rave, a nawet techno z psychodelicznym rockiem, dokładając do tego elementy gospel i soul. Posępna dotąd twarz wokalisty i mistrza ceremonii Bobbiego Gillespie rozjaśniła się, a na jego ustach pojawił się uśmiech, który nie zniknął już do końca koncertu.

Po zakończeniu głównej części występu (wcale niekrótkiej), mogłoby się wydawać, że niemłodzi już muzycy udadzą się do garderoby na zasłużony odpoczynek. Publiczność nie zdążyła jednak porządnie "poprosić" o bis, a artyści Primal Scream ponownie pojawili się na scenie. To był ten moment, gdy energia publiczności zaczyna napędzać zespół w niespodziewane rejony. Zachwyceni Szkoci zagrali ponad czterdziestominutowy set, w którym znów mieszały się przeróżne style muzyczne. Były więc utwory przypominające twórczość Rolling Stones, były i numery przywołujące na myśli taneczne klasyki George'a Michaela. Z komputera (niestety, ale przymykamy na to oko) popłynęły nagrane w studio ścieżki gospelowych chórków i funkowej sekcji dętej, a Primal Scream urządzili w B90 brit-popową dyskotekę.

Bobby Gillespie nie krył wzruszenia, widząc tak gorące przyjęcie trójmiejskiej publiczności. Na koniec muzycy, jakby na wyścigi, zaczęli rozdawać wśród widzów kostki gitarowe oraz listy utworów, na pamiątkę po występie. Konkurs szczodrości wygrał wokalista, który na koniec wręczył najwierniejszym fanom dwie grzechotki i tamburyn. Widzowie nasyceni muzyką i szczęśliwi opuszczali klub z uśmiechem na ustach.

Dodajmy, że przed Primal Scream zaprezentował się trójmiejski zespół The Shipyard, który zaprezentował m.in. kilka utworów z planowanej na początek 2014 roku drugiej płyty. Piotr Pawłowski i spółka błysnęli świetną formą koncertową i bardzo starannie dopracowanym brzmieniem. Fantastycznie współbrzmiał zimnofalowy bas Pawłowskiego, z przestrzennymi gitarami Michała Miegonia, a wszystko to napędzał nowy (ale grający jak stary) Michał Młyniec.

Niesiony energią kolegów frontman Rafał Jurewicz bynajmniej nie odstawał od reszty zespołu silnym i pewnym wokalem wyśpiewując swe niewesołe melodie a'la Ian Curtis z Joy Division. Zespół za tydzień wchodzi do studia, a jeśli prezentuje taką formę na koncertach, można wierzyć, że praca w studiu też przyniesie świetne rezultaty.

Wydarzenia

Zobacz także

Opinie (28)

  • Primal Scream i britpop?

    To ci dopiero nowe odkrycie

    • 13 2

  • fajno było !!! support ok. primal scream czadowo !!!!

    • 11 1

  • Panie Kossakowski, czyta Pan te komentzarze?

    jaki k.... britpop?

    • 11 2

  • co to za dyskoteka?

    błazenada jak Darski.

    • 1 12

  • Rewelacja

    Koncert wyborny, fajny zestaw utworów, pełen profesjonalizm na scenie. Bobby w rewelacyjnej formie. Gdyby jeszcze wiecej rzeczy z Vanishing Point... Oby wiecej takich koncertów!!!

    • 10 2

  • co do Rolling Stones... (1)

    ... chodziło pewnie o utwór Rocks, nie wiem, czy był w zestawie,
    w 2011, gdy grupa na koncertach wykonywała w całości album Screamadelica, wymieniony tytuł szedł jako bis

    • 2 0

    • Rocks Off było... ale chodziło zapewne o Loaded, nawet woo woo z Sympathy było... A It's Alright, It's OK jest cholernie podobne do You Can't Always Get What You Want...

      • 2 0

  • moje zdanie

    a mi się bardziej podobało brzmienie Shipyard, wszystko było wyraźne łącznie z wokalem... Primal wiadomo zabawa przede wszystkim ale czy to był koncert doskonały ... tego bym nie powiedzial ...

    • 5 5

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Teatr Gdynia Główna znajduje się: