- 1 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (51 opinii)
- 2 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (40 opinii)
- 3 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (72 opinie)
- 4 Recenzja "Challengers": intensywne kino (18 opinii)
- 5 Robią sobie jaja od 45 lat (18 opinii)
- 6 100cznia otworzyła sezon (5 opinii)
Przestrzeń jazzu i potęga rocka
19 października 2009 (artykuł sprzed 14 lat)
Na scenie gdyńskiego Pokładu, w ramach Jazzu z Gdyni, zagrało trio Antymosa Apostolisa. Gitarzysta obdarował publiczność niezwykłymi dźwiękowymi obrazami, w których zadziorność rocka przeplatała się nieustannie z lekkością jazzowej improwizacji.
Antymos Apostolis Trio to kolejne i jakże wspaniałe oblicze twórczości jednego z najwybitniejszych polskich gitarzystów. W trakcie koncertu muzyk prezentował utwory ze swojego ostatniego albumu "Miniatures". Usłyszeliśmy także te starsze, w tym rewelacyjny, pochodzący z płyty "Back to the North" - "Pinocchio's Dreams".
Muzyka Apostolisa to pełna przestrzeni wędrówka po świecie miejskich obrazów, jak zresztą same tytuły kompozycji podpowiadają: "Manhattan Circus", "Squares" czy "Midnight Walking ". To jakby zapisane w nutach wspomnienie podróży czy też odbytej trasy koncertowej po współczesnym świecie - od rocka po jazz - od zatłoczonego, industrialnego Nowego Jorku po spokojną, senną Grecję, z której przecież pochodzi i do której artysta nieustannie powraca.
Na scenie gitarzysta dyrygował triem, wyznaczał kierunek improwizacji i sprawnie przesuwał jej ciężar emocjonalny. Warto zauważyć, że towarzyszący mu muzycy nie grali dla zebranej publiczności, lecz dla niego samego. Apostolis był na scenie mistrzem, który bacznym, przychylnym okiem śledził ich solowe popisy. Rock i jazz zderzyły się tego niedzielnego wieczoru nie tylko kompozycyjnie, ale także temperamentalnie.
Grający "siłowo" na perkusji Krzysztof Dziedzic tworzył wraz z zestawem perkusyjnym prawdziwą hardrockową młockarnię, z kolei hipnotyzujący brzmieniami basu Adam Kowalewski zabierał słuchaczy w sugestywny świat jazzu.
Antymos Apostolis Trio przywołali swoim doskonałym, a przy tym kameralnym występem jeden z najciekawszych okresów w historii muzyki XX wieku. Chodzi o tak zwany czas fusion, czyli moment, gdy jazz spotkał się i, co ważniejsze, serdecznie zaprzyjaźnił z rockiem. Mieszanka ta pozwoliła tym dwóm, jakże zacnym stylom muzycznym, wykreować nowe bogactwo wyrazu.
Słuchając niedzielnego koncertu w klubie Pokład mogłem swobodnie przywołać świat gitarowych dźwięków, stworzony jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia przez Johna Mclaughlina czy potem przez Pata Metheny'ego, których przecież osobiście Apostolis spotkał na swoje drodze muzycznej. Nie ma w tym oczywiście zarzutów jakiejkolwiek wtórności, chodzi tylko o przypomnienie pewnej swobody tamtego okresu. Wówczas bowiem muzyka, nawet ta studyjna, tworzyła się praktycznie sama, dyrygowana jedynie emocjami artystów.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (4)
-
2009-10-20 10:02
MUZYKA (1)
a kiedy będzie Józef Skrzek i Jego Moog.
- 0 0
-
2009-10-21 08:13
12 listopada, też w Pokładzie. Zagra SBB
- 0 0
-
2009-10-20 13:46
buldog
tylko buldog
- 0 2
-
2009-10-21 08:12
nie mogłem być...
...na koncercie i żałowałem. Teraz żałuję jeszcze bardziej. Dzięki za relację.
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.