- 1 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (137 opinii)
- 2 Kartonowy Dawid Podsiadło jak żywy (6 opinii)
- 3 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (9 opinii)
- 4 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (29 opinii)
- 5 Męskie Granie 2024: wykonawcy i bilety (72 opinie)
- 6 Majaland: znamy termin otwarcia i cennik (571 opinii)
Recenzja filmu "Jurassic World: Dominion". Dinozaury na wyginięciu
Po prawie 30 latach od premiery "Jurassic Park" status przełomowego w historii kina dzieła Stevena Spielberga wciąż jest niepodważalny. Żadna z kontynuacji nie uplasowała się choćby w pobliżu kultowego już oryginału. To samo dotyczy najnowszej i wiele wskazuje na to, że ostatniej odsłony serii. Pomimo sporej liczby prehistorycznych gadów na ekranie i nieźle nakręconych scen akcji "Jurassic World: Dominion" wydaje się raczej bezdusznym produktem filmowego przemysłu, nastawionym bardziej na zysk, a nie na jakość. Tak bezbarwnym zakończeniem najsłynniejsza filmowa saga o dinozaurach sama poniekąd skazała się na wyginięcie.
Gdy w 2015 r. Colin Trevorrow wybudzał uśpione od kilkunastu lat dinozaury, niewielu chyba wierzyło w sens i powodzenie tej filmowej misji. Gwarancji nie dawało nawet nazwisko Stevena Spielberga widniejące na liście producentów "Jurassic World". Bazujące w głównej mierze na sentymencie i posługujące się najnowszą technologią widowisko okazało się jednak całkiem przyjemną wyprawą w głąb świata zdominowanego przez monstrualne gady. Niestety druga część odświeżonej serii potwierdziła już wszelkie obawy towarzyszące reaktywacji jurajskiego uniwersum. Najnowsza natomiast odsłona cyklu nie podsuwa właściwie żadnych argumentów za tym, by nową trylogię uznać za w pełni udaną. Pewna era w historii kina po prostu dobiegła końca. I to raczej w niezbyt imponującym stylu.
Obszerny fan-serwis i nic poza tym
Po zniszczeniu Isla Nublar ocalałe dinozaury przetransportowano na stały ląd. Żyjące do tej pory w zamkniętym rezerwacie zwierzęta rozprzestrzeniły się po całym świecie, stając się realnym zagrożeniem dla człowieka. Kontrolującej populację gadów firmie Biosyn nie przeszkodziło to jednak w dalszym eksperymentowaniu z genami prehistorycznych istot. Gdy na horyzoncie pojawia się kolejna globalna katastrofa, do akcji ratunkowej przystępują doskonali znani naukowcy: dr Alan Grant (Sam Neill), dr Ellie Sattler (Laura Dern) i dr Ian Malcolm (Jeff Goldblum). Starą gwardię wspierają natomiast bohaterowie nowej sagi: Owen Grady (Chris Pratt) i Claire Dearing (Bryce Dallas Howard).
Powrót aktorskiego tria z oryginalnego "Jurassic Park" niewątpliwie był dla producentów priorytetem, bo "Dominion" w zamyśle miał spinać nie tylko wątki z nowej, ale i starej sagi. Poza nawiązaniem do pierwotnej obsady w filmie Trevorrowa mnóstwo jest więc innych odniesień do dzieła Stevena Spielberga. Ba, niektóre sceny wyglądają jak kopia filmu z 1993 r. Główny problem nowego "Jurassic World" tkwi jednak w tym, że poza tym obszernym fan-serwisem nie ma tu właściwie żadnego pomysłu na fabułę i urozmaicenie schematów z jurajskiej "jedynki". Filmowcy przyjęli bardzo mylne założenie, że luźne powiązanie "starego" z "nowym" wystarczy. Nie mogli się bardziej mylić.
Wymieszanie tak wielu wątków, postaci i lokalizacji (m.in. Kanada, Dolomity czy Malta) wymaga przede wszystkim precyzyjnego scenariusza. W "Dominion" mamy tymczasem olbrzymi bałagan. Powiązanie poszczególnych historii jest jedynie umowne i mało przekonujące. Bohaterowie najczęściej trafiają na siebie przypadkiem i w momencie, gdy twórcy filmu nie mają już pomysłu na dalsze poprowadzenie opowieści. Okoliczności, w których dochodzi do wyczekiwanego spotkania Claire i Owena z Ellie, Alanem i Ianem, są po prostu absurdalne. Podobnie jak misje, w które angażują się główni bohaterowie, karykaturalny czarny charakter i cała masa miałkich drugoplanowych postaci, których głównym zadaniem jest statystowanie największym gwiazdom i wyciąganie ich z tarapatów. Najczęściej w niedorzeczny i kuriozalny sposób.
Są dinozaury i trochę akcji, ale poza tym nuda i rozczarowanie
Trudno oglądać film, który zamiast w wyobraźni twórców i fanów powstawał w excelowskich tabelkach. Nie ma w "Jurassic World: Dominion" obietnicy pasjonującej przygody, swobodnej improwizacji, a przede wszystkim duszy, którą w opowieść o dinozaurach tchnął przed laty Steven Spielberg. To bardziej marketingowy projekt, wykalkulowany na olbrzymie zyski niewielkim nakładem filmowych ambicji. Dlatego tak ciężko przebrnąć przez pierwszą godzinę, którą twórcy poświęcają na rozmieszczenie zbyt wielu wątków i postaci. Z drzemki na chwilę wybudzają świetnie nakręcone sekwencje na Malcie (wyglądające jak mariaż bondowskich produkcji z "Mission: Impossible"), ale zaraz potem lądujemy już w bazie Biosyn, która do złudzenia przypomina zdewastowane w poprzednich częściach parki rozrywki.
Znów więc obserwujemy nierówne pojedynki człowieka z dinozaurem, które są właściwie kalką wszystkich zabiegów wykorzystywanych dotychczas w serii opatrzonej hasłem "Jurassic". Można odnieść wrażenie, że niemal 30 lat po premierze oryginału nie ma nowych pomysłów na wzbudzenie wśród widzów grozy, napięcia i ekscytacji. Nawet starcia drapieżnych olbrzymów nie robią wrażenia. Tym większa to szkoda, gdyż w nowej części pojawia się naprawdę spora liczba dinozaurów, które szybują w przestworzach, nurkują w głębinach czy czają się pod ziemią. Różnorodność gadów bezapelacyjnie jest atutem filmu, lecz twórcy "Dominion" zupełnie nie potrafią z tego korzystać.
Dinozaury potrzebują teraz spokoju
Zresztą cały film Colina Trevorrowa należy potraktować jako widowiskowy tylko momentami festiwal niewykorzystanych szans. Ciekawą wizję koegzystencji ludzi i dinozaurów potraktowano jedynie jako wstęp do nużącej i mało wciągającej opowieści o ratowaniu świata. Uwielbianych przez fanów Neilla, Dern i Goldbluma udało się w komplecie ściągnąć na plan, ale żadne z nich nie dostało ani popisowej sceny, ani choćby jednej kwestii do wypowiedzenia, która nie brzmiałaby jak pół dialogu z kina klasy B. Nawet charyzma Chrisa Pratta ulotniła się gdzieś bezpowrotnie i pozostało mu jedynie galopowanie na koniu w kowbojskim kapeluszu i łapanie dinozaurów na lasso.
Brzmi niedorzecznie? Cóż, takich przykrych dla oka obrazków w nowym "Jurassic World" jest bez liku, dlatego trudno odnaleźć tu frajdę, która towarzyszyła nam podczas odkrywania zakamarków "Parku Jurajskiego". "Dominion" będzie zapewne straszyć i młodszych, i starszych widzów. Tych drugich raczej jednak niedosłownie. Jeśli faktycznie była to ostatnia odsłona cyklu, to pozostaje jednocześnie smutek, że w tak słabym stylu pożegnano (choć zapewne na chwilę) prehistoryczne monstra, ale i ulga dająca nadzieję na to, że opowieści o dinozaurach za niedługo wykopane zostaną na nowo i z lepszym skutkiem.
OCENA: 4/10
Film
Opinie wybrane
-
2022-06-11 18:40
Ten film to dramat. Jedna niedorzeczna scena goni drugą. Jak już się myśli, że nic więcej głupiego nie (4)
będzie to wchodzi kolejna scena. Po kilkudziesięciu minutach jest się totalnie zmęczonym i czeka na koniec. Fatalny scenariusz, fatalny koncept, fatalne dialogi...Myślę że nawet fanom serii ciężko będzie coś docenić w tym filmie.
- 33 6
-
2022-06-13 09:48
Co może być bardziej niedorzeczne niż żywe dinozaury w XXI wieku?
Wiem, wiem - ma być wszystko "normalnie", a na okrasę dinozaur, Spiderman, zombie albo Predator.
- 0 1
-
2022-06-12 09:19
(2)
Zawsze możesz wyjść z kina w dowolnym momencie. Może jesteś już za stary na takie filmy?
- 3 11
-
2022-06-12 17:01
Właśnie nie. Lubię czasem pooglądać proste filmy, można nawet powiedzieć że głupie, ale ten film (1)
to jest naprawdę dramat.
- 2 0
-
2022-06-19 01:34
A może jesteś przeintelektualizowanym prostaczkiem?
i nie rozumiesz tego filmu?
- 0 0
-
2022-06-11 18:37
(5)
Spokojnie, dopóki tytuł zarabia kasę to franczyza jeszcze potrwa. Za dwa - cztery lata powstanie następna seria filmów "Jurassic...cośtam". Dinozaury w kosmosie, dinozaury w Stumilowym Lesie, dinozaury atakują Hogwart, dinozaury vs. Godzilla/Spiderman/Transformersy, dinozaury kontra inflacja, czy Park Jurajski - Musical.
- 53 1
-
2022-06-11 22:53
Dokładnie. Tak samo jak z Szybkimi i wściekłymi, Anabellami, na przygody Rambo/Rockiego w kosmosie też czekam...:) Nie wiem, czy kojarzycie, ale polecam początek komediowej produkcji Jaja w tropikach. Na samym początku filmu puścili zmyślone reklamy/zapowiedzi filmowe, w typowym komercyjnym stylu, dla szydzenia z przymyslu filmowego. Dobre odmóżdżenie:)
- 7 0
-
2022-06-11 19:21
Smutne ale prawdziwe (2)
Już wolałbym jakiś nowy Rambo ( nowy paker albo nawet LGBT) ropierdziela nowego ruskiego .
- 2 8
-
2022-06-19 01:35
ta... Rambo LGBT rozwala ruskiego
to żeś pojechał... idź lepiej zobacz czy ci kalafior nie wykipiał
- 2 0
-
2022-06-11 22:47
Z Rambo był ten problem, że Rosjanie/źli Wietnamczycy nie mogli w niego nigdy trafić. Nawet z 10 metrów. On jeden wygrałby niejedna wojnę:)
- 7 1
-
2022-06-11 18:41
Dokładnie, aktorzy się znajdą, muzyka ktoś napisze, fabuła? A na co to komu? Efekty specjalne, jak najwięcej i gęsto. Fani zachwyceni, forsa zarobiona i biznes się kręci.
- 11 1
-
2022-06-12 09:08
Dobre kino się skończyło na początku lat 2000 (3)
Teraz niestety będzie wychodziła tylko tego typu papka dla tępego widza. Nikt nie będzie kręcił ambitnych filmów bo będą przynosiły milionowe straty jak np bardzo dobry "Ostatni Pojedynek"
- 23 2
-
2022-06-12 21:26
Teraz musi być poprawność polityczna, takze w kinie (1)
- 2 0
-
2022-06-12 21:28
W pierwszym parku jurajskim dinozaury zmieniły płeć żeby móc się rozmnażać
Więc poprawność była
- 2 0
-
2022-06-12 09:42
Przyczyną są widzowie, bo chodzą na kiepskie filmy do kina i nabijają kasę producentom. Ambitne filmy kręcą i będą kręcić, najczęściej jeden bo potem już nie mają kasy i zapał mija. Ostatni pojedynek - ciekawy film o ponadczasowym przesłaniu ale kto dziś rozmawia o miłości, prawdzie i honorze? Budżet filmu wysoki ale zbyt mały na reklamę. Film trochę za długi co zniechęca do pójścia do kina.
- 6 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.