• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Kino jak zaraza. Recenzja filmu "Miłość, seks & pandemia"

Tomasz Zacharczuk
5 lutego 2022 (artykuł sprzed 2 lat) 
Na ekranie nie tylko wyzuty z emocji seks, ale i wyzuty kompletnie z emocji film. Na ekranie nie tylko wyzuty z emocji seks, ale i wyzuty kompletnie z emocji film.

Wiele już kataklizmów na polskie kino zesłał Patryk Vega, lecz to, co tym razem zaproponował nadzwyczaj płodny reżyser, sieje większe spustoszenie niż tuzin orkanów Nadia razem wziętych. "Miłość, seks & pandemia" to zainfekowany szowinizmem i ksenofobią filmopodobny twór, w którym wystylizowana na "365 dni" golizna funkcjonuje na ekranie obok cytatów z Pisma Świętego, a całość doprawiona jest obrzydliwym product-placementem, jakiego rodzime kino jeszcze nie doświadczyło. A tak, w tle jest jeszcze pandemia, ale największą zarazą, na którą nie ma i nie będzie skutecznej szczepionki, jest sam film.



Czy lubisz filmy Patryka Vegi?

Jeżeli pierwsze fale pandemii i pamiętne lockdowny wielu z nas zmusiły do zaciągnięcia hamulca i poddania się głębszym refleksjom na temat życia i otaczającego nas świata, to na pewno w tym gronie nie było Patryka Vegi. Niestroniący od gorących tematów i aktualnych trendów reżyser zapewne już wówczas snuł plany zaadaptowania covidowej rzeczywistości na filmową fikcję, a inspirując się sukcesem wątpliwej jakości erotycznych "harlequinów" na czele z "365 dni", miał już właściwie gotową receptę na kolejne "odkrywcze", a przede wszystkim potencjalnie dochodowe dzieło. Była więc pandemia, znalazł się seks, a po wrzuceniu wszystkiego do bębna scenariuszowej pralki pozostało jeszcze użyć w roli zmiękczacza trzeciego hasła - miłość.

Patryk Vega obiecywał refleksje na temat krótkotrwałych relacji międzyludzkich w czasach zarazy, ale "Miłość, seks & pandemia" nie da się potraktować poważnie. To typowy film Vegi, ale zrobiony znacznie gorzej niż to, co ostatnio wychodziło spod ręki reżysera. Patryk Vega obiecywał refleksje na temat krótkotrwałych relacji międzyludzkich w czasach zarazy, ale "Miłość, seks & pandemia" nie da się potraktować poważnie. To typowy film Vegi, ale zrobiony znacznie gorzej niż to, co ostatnio wychodziło spod ręki reżysera.

Absurd goni absurd



Powstał w ten sposób film zupełnie wyprany z emocji, dobrego gustu i jakiejkolwiek fabuły, utrwalający krzywdzące stereotypy, pozbawiony choć odrobiny wartości artystycznej i będący wysokobudżetową wersją telewizyjnych paradokumentów z fatalną grą aktorów i dialogami tak złymi, że ich długotrwałe słuchanie może skutkować infekcjami uszu. "Miłość, seks & pandemia" stanowi właściwie teledyskowy zlepek losowo zmontowanych scen, których absurd bije na głowę wszystkie skecze Monty Pythona razem wzięte. Tylko Vega w jednym filmie mógł pokazać więzienne gwałty na współwięźniach, a po chwili głodujące dzieci w Afryce. Zafundować widzom lekcję anatomii z nagimi piersiami i męskimi przyrodzeniami, a zaraz potem zabrać na katechezę do kościoła, w którym ksiądz przez kilka minut (!) odczytuje przypowieść o siewcy, a skruszeni bohaterowie wylewają łzy grzeszników i obiecują poprawę.

"Enfant terrible" polskiego kina dokonał zarazem niebywałej sztuki, bo w niespełna dwie godziny zdążył obrazić feministki, Arabów i Świadków Jehowy, w mało subtelnym stylu podsumował akcję #metoo, pokazał zdeformowaną wizję dziennikarstwa śledczego i obnażył, w swoim mniemaniu, złodziejskie praktyki banków. Zahaczył nawet o wątek "dubajski", a całą pandemię spłycił do kilku obrazków wyludniałej Warszawy, pary uprawiającej seks w maseczkach i kampanii #zostanwdomu. Właściwie jedynym skutkiem pandemii jest tutaj samotność, na dodatek pokazana tendencyjnie i wybiórczo. Stopień uproszczenia pokazywanych w filmie zjawisk i ludzkich postaw jest wręcz zatrważający i szkodliwy w każdym najdrobniejszym szczególe.

Nie ma właściwie w filmie choćby jednego pozytywnego elementu, bo nawet pod kątem realizacyjnym widać wielki chaos i jeszcze większe uproszczenia niż te, które tkwią w scenariuszu. Nie ma właściwie w filmie choćby jednego pozytywnego elementu, bo nawet pod kątem realizacyjnym widać wielki chaos i jeszcze większe uproszczenia niż te, które tkwią w scenariuszu.

Panie nie mają lekko, panowie zresztą też



Równie szokujące jest uprzedmiotowienie kobiet, co szczególnie zaskakuje, biorąc pod uwagę fakt, że głównymi bohaterkami filmu są Nora (Małgorzata Rozenek-Majdan), Kaja (Anna Mucha) i Olga (Zofia Zborowska-Wrona). Właściwie poza tą pierwszą trudno tutaj sympatyzować z damskimi postaciami, a to, co już dzieje się na dalszym planie z kobietami należałoby chyba rozpatrywać w kategoriach płciowego linczu, którego kwintesencją są słowa wypowiedziane przez Bartka (Sebastian Dela) w końcowej części filmu. W przeciwieństwie do reżysera zachowam klasę i nie pokuszę się o cytat ani też o ocenę dokonań samych aktorek, które zbyt wiele tutaj poprawić swoimi kreacjami i tak nie mogły.

Panowie zresztą też nie mogą liczyć na taryfę ulgową, co sprawia, że praktycznie nie ma tutaj komu kibicować. Płaskie i jednowymiarowe postaci doskonale rezonują z pustą, nudną i kompletnie nieangażującą fabułą, która nie dość, że jest przewidywalna w najgorszy z możliwych sposobów, to na dodatek oferuje kuriozalne zakończenie przywołujące na myśl kiczowatą komedię romantyczną z miłością spadającą wprost z nieba.

Miał być film o samotności, ale jedyne, co przychodzi na myśl po seansie to to, by nigdy więcej nie zostać sam na sam z tym tytułem. Miał być film o samotności, ale jedyne, co przychodzi na myśl po seansie to to, by nigdy więcej nie zostać sam na sam z tym tytułem.

Kino, które wymaga dezynfekcji



Miłość zresztą, tę duchową, Patryk Vega stara się w filmie usilnie zaakcentować, ale wychodzi mu to nad wymiar nieudolnie. Znacznie więcej jest seksu, który pokazano jednak w ubogi, nieestetyczny i bezmyślny sposób. Pod tym kątem porównanie "Miłości, seksu & pandemii" z "365 dniami" wygląda jak postawienie obok siebie dzieł Van Gogha z pejzażem zakupionym na miejskim bazarku. Oczywiście z korzyścią dla drugiego z tych "arcydzieł" polskiej erotyki filmowej. Być może efekt byłby odrobinę lepszy, gdyby Vega skupił się na realizacji filmu, a nie product-placemencie. Jeden z bohaterów wpada w szał, gdy próbuje sfinansować działalność misji w Afryce, ale musi zapłacić prowizję bankowi. Na szczęście istnieje pewien portal oferujący wielowalutowe usługi finansowe (przy okazji jeden ze sponsorów filmu), który przelewa całą wymaganą kwotę. Dzieci w Tanzanii uratowane. Nawet śpiewają piosenkę z dedykacją dla naszego bohatera. Z tak bezczelną reklamą w filmie jeszcze się nie spotkałem.

Podobnie jak w ostatnim czasie z tak złym i szkodliwym filmem. Nawet jak na "vegańskie" standardy, "Miłość, seks & pandemia" rozczarowuje na każdym niemal poziomie, bo zagorzałym fanom Patryka Vegi zasadniczo ma niewiele do zaoferowania poza kilkoma rubasznymi żartami, którymi nie pogardziłby wąsaty wuj na weselu, i tanią golizną w wersji soft-porno. Ilekroć sam film stara się być poważny, wywołuje niezamierzone salwy śmiechu, choć od połowy seans przyprawia już właściwie tylko o mdłości i ból głowy. Objawy koronawirusa? Nie, symptom bardzo słabego kina, po którym dezynfekcja każdej części ciała jest wysoce wskazana. Najlepiej objąć ten film kwarantanną i nie zbliżać się do niego.

OCENA: 1/10

Film

3.6
44 oceny

Miłość, seks i pandemia (6 opinii)

(6 opinii)
dramat, obyczajowy

Opinie (129) ponad 10 zablokowanych

  • Opinia wyróżniona

    Ale się pośmiałam (12)

    Należę do tej "elity", która nie skalała się obejrzeniem żadnego filmu pana Vegi. Nie krytykuję więc, bo nie znam, ale oczywiście na Netfliksie obejrzałam (przewijając)"365 dni". I jeśli istnieje cos gorszego, jak kolejny film Vegi, to nadal pozostanę w zbiorze "nie znam filmów Vegi".
    Super recenzja, panie Tomku i wyrazy współczucia, że stracił pan ponad 100 minut życia, żeby "to" obejrzeć.
    Takie filmy znajdują się u mnie w kategorii "szkoda życia"...

    • 229 6

    • (4)

      Żadnego? To obejrzyj serial Pitbull albo film pełnometrażowy, oryginalny z Dorocinskim i gdzie grała Rossati, tzw pierwsza część. Wg wielu opinii najlepszy serial kryminalny w historii tvp, bez porównania z całą późniejsza twórczością tego reżysera, no coś musiało pujsc nie tak

      • 9 0

      • Popatrz, ilu nas jest...Niewdzięcznicy! (3)

        Nie chcemy tego Vegi. A serio, tytuł "Pitbull"...Jestem psiarą, wiem, co to za rasa (choć wiadomo, mogą być dobrze ułozone, ale jednak oficjalnie zaliczone do agresywnych) i resztę sobie dopowiedz. Może stąd ta niechęć - a to tytuł wymowny, a to soft porno. Ja nie mówię, że nie oglądam filmów dla dorosłych, ale mógłby chociaż uprzedzić - gatunek soft porno. Jasno i wyraźnie - nikt nie miałby pretensji, a on nie aspirował do....Jaki to miał być niby gatunek? No i jeszcze lokowanie produktu, hahahaha!

        • 2 6

        • (1)

          Nie ma agresywnych psów. Są tylko nieodpowiedzialni właściciele. Jamnika też można tak ułożyć że będzie zachowywał się jak wyciekły pies

          • 7 0

          • Ale są psy na liście "rasy agresywne"

            Jasne, ze pitbull też może być słodki, ale jednak skądś te opinie o rasach się biorą. Widziałam, jak takiemu przedstawicielowi rasy agresywnej podczas zabawy wlączyła się agresja - to były jeszcze maluchy, to chyba nie był pitbull... Pogryzł inne psiaki.
            Czemu goldeny, labki, sh*tzu, owczarki szwajcarskie nie są tak postrzegane?

            • 1 0

        • Magiczna Ewa wjeżdża mocno

          Ewa przy zielonym czaju rozprawia na temat kina Patryka Vegi
          365 dni obejrzała przewijając.... Pewnie jeszcze z zamkniętymi oczami.
          Pitbull to zły tytuł więc beee.
          Cóż za ignorancja, biedna Ewo !

          • 0 0

    • Ja nawet jak w artykule czytam Vega to przestaję czytać. (1)

      • 11 0

      • Hahahaahaha

        Absolutnie rozumiem!

        • 5 2

    • Niby tak.... (2)

      Niby tak, ale On śmiga Lambo albo Ferrari a Ty pewnie Skodą Octavia z kołpakami imitującymi alufelgi..... To tyle w temacie:(

      • 4 15

      • I co z tego, ja mu do portfela nie zaglądam. Robi filmy dla kasy wyłącznie, ale ja mu do skarbonki nie dokładam, bo na te filmy szkoda czasu i pieniędzy. Oczywiście są tacy, którzy pójdą. No cóż, o gustach się nie dyskutuje

        • 7 0

      • Czyli kasa ponad wszystko?

        Mam fajnego kilkuletniego SUVa, wystarcza mi, nie musisz wszystkich sądzić według siebie. I idąc takim tokiem rozumowania, to powinnam zostać prostytutką...? Wszystko, byleby kasa była? Mam ponad 50 na karku, zawsze byłam ładna, ale jakoś nie potrafię się sprzedawać. Mam mniej, szacunek do siebie - i to mi wystarcza. A Ty - oglądaj Vegę dalej, kto Ci broni?

        • 10 0

    • Smaczki

      Ja dla odmiany widziałem wszystkie filmy Vegi. Zdecydowanie jest to kino dla ludzi inteligentnych którzy są w stanie wyłapać wszystkie smaczki i puszczanie oka do widza. Wszystkie filmy obnażały brutalną prawdę w podejmowanych tematach, trochę przez pryzmat krzywego zwierciadła. Polecam np. Botoks (szczególnie serial czyli rozszerzoną wersję kinową). Każdy temat to umiejętnie rozebrane na części warstwy i spojrzenia pod różnym kątem na podejmowane trudne tematy ale to wymaga myślenia, a wnioski bywają trudne do przełknięcia. Recenzowanego filmu jeszcze nie widziałem. Zobaczę wkrótce i ocenię ostatecznie. Matrix IV też był krytykowany. Ale jak go zobaczyłem zrozumiałem dlaczego. Wyrażnie krytykował np. obecną "pandemię" i krzyczał wręcz do ludziowieczek, 'odejdzcie od telewizora, spójrzcie w górę i zacznijcie myśleć. Obudzcie się'. Czekam na nowe smaczki :)

      • 0 2

    • Każdy film Vegi zagraża twojemu życiu lub zdrowiu

      Tak powinny być sygnowane wszystkie produkcje tego pożal się boże "reżysera".
      Pozazdrościć, że należysz do tej elity, która nie dała się nabrać. Ja niestety obejrzałam jeden z jego filmów i to był o jeden film za dużo. Nigdy więcej.

      • 0 0

  • O litości???

    Gonia Rozenek?! A w życiu mnie na ten film nikt nie zaciągnie.

    • 17 0

  • jak zwykle film bez przmecy i seksu byc nie moze (1)

    kolejny gniot na polskim rynku filmowym - ehhh no jaki karaj takie filmy.
    Marze o filmach bez seksu przemocy i ciaglego podsycania w ludziach żadz

    • 17 1

    • Jaki kraj takie filmy? Polskie kino wypuszcza rocznie masęświetnych filmó, ale skoro wychdozą też złe jak wszędzie to przecież można cebulacko napisać- jaki kraj takie filmy.

      • 0 1

  • podoba się gawiedzi

    Film plasuje się w rankingu gdzieś w okolicach oskarowego "Smoleńska"

    • 8 1

  • !!Kłamcy

    Miłośći u was nie ma, wy nawet nie wiecie co to jest. Sexy też. Została tylko Pandemia i wy warci tego

    • 0 6

  • Mi sie podobal

    • 2 7

  • Chłop zaczął naprawdę nieźle - pierwszy Pittbull z Gajosem, Stroińskim, Grabowskim ale potem zjazd... (1)

    • 23 0

    • Gajos to jest ktoś w polskim kinie i nie da się tego faceta wsadzać do takich mało ambitnych g..wien Gajos nie pójdzie grać w szmirze której scenariusz jest tworzony pod ludzi z ujemnym IQ żeby brać Gajosa musi być coś ambitnego jakiś poziom Vega zauważył że kino mało ambitne i głupie oparte na prostym przekazie bluzg przemoc i golizna daje równie dobre kokosy więc jedzie po taniości jeśli chodzi o formę i przekaz

      • 2 0

  • są tam jacyś roznegliżowani panowie? (2)

    bo tylko wtedy bym poszła

    • 10 0

    • Jest rozenek (1)

      Brzmi bardzo męsko

      • 3 1

      • Głos ma mēski

        Tak

        • 0 0

  • Byłem, widziałem

    Dno, niestety.

    • 7 0

  • Momenty

    A czy w filmie są momenty ? :)

    • 9 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Gdzie były kazamaty w Gdańsku?