- 1 Rammstein w Filharmonii Bałtyckiej (42 opinie)
- 2 Ty też nie czujesz atmosfery świąt? (119 opinii)
- 3 Planuj Tydzień: Wielkanoc w Trójmieście (4 opinie)
- 4 Związek? Podziękuję. Jestem na detoksie (163 opinie)
- 5 Czemu już nie ma takich imprez? (68 opinii)
- 6 Sztuczna inteligencja w piosence wyborczej (57 opinii)
Rock'n'roll jest martwy, czas na showbiznes. Kto i dlaczego gra covery zamiast swoich piosenek?
Co łączy Raya Wilsona, Młynarski plays Młynarski, Australian Pink Floyd Show i Krystynę Stańko? W ciągu ostatnich kilku tygodni wszyscy zagrali w Trójmieście koncerty, składające się niemal wyłącznie z coverów, czyli utworów skomponowanych przez kogoś innego.
Może Lenny Kravitz miał rację? Może rock jest martwy? Wszystko już zostało powiedziane i nie ma sensu silić się na coś oryginalnego? Odkąd do gry weszły duże pieniądze, a rynek koncertowy zmienił nazwę na "showbiznes", artyści rzadziej mówią własnym głosem. Stali się "showbiznesmenami". Wiadomo: łatwiej sprzedać kawałki, które już są znane. Łatwiej być franczyzobiorcą, niż rozkręcać własną knajpę od zera. Ale co z satysfakcją?
Odgrywanie przebojów takich tuzów, jak Pink Floyd czy Genesis wymaga technicznej sprawności i nie można jej odmówić żadnemu z wyżej wymienionych zespołów. Wszyscy grali zawodowo. Ale chciałbym wierzyć, że muzyka to coś więcej, niż sprawność techniczna. Że koncert to coś więcej, niż tylko odgrywanie dźwięków.
Samo granie coverów nie ma w sobie nic złego, wielu muzyków to robiło. Sęk w tym, że wyżej wymienieni artyści w pełni poświęcili się odgrywaniu utworów jednego artysty, jakby podpierając się jego legendą.
Złośliwi mogą rzec - jaka metropolia, takie gwiazdy. Nie stać nas na prawdziwe Genesis, to niech chociaż zagra jego namiastka. Szanse na reaktywację Pink Floydów są, póki co, równe zeru. Występ The Australian Pink Floyd Show to jedyna okazja, by usłyszeć ich utwory na żywo. Ale oryginalne Pink Floyd kiedyś burzyło wielkie mury. Ich koledzy z Australii bawią się zaś w udawanie inteligentnego odtwarzacza. Za parę lat zastąpią ich zespoły złożone z androidów, które zagrają każdy numer perfekcyjnie.
Ale przecież Krystyna Stańko nigdy rockowym wywrotowcem nie była ani być nie chciała. Od początku wybrała drogę smooth jazzu, wysublimowanej rozrywki. Żadnych murów nie ma zamiaru przebijać, a już tym bardziej głową. Granie standardów jest zaś wpisane w muzykę jazzową, jak Neptun w panoramę Gdańska. Sęk w tym, że Peter Gabriel śpiewa własnym, zaangażowanym w sprawy planety głosem, a Stańko jest tego głosu tylko odbiciem.
A Janek Młynarski, syn wielkiego Wojciecha Młynarskiego? Założył kapelę, bo chciał wystawić pomnik swemu genialnego ojcu? A może poirytowany rolą perkusisty, tego, co z tyłu wystukuje rytm dla lidera, postanowił wykorzystać marketingowo siłę swojego nazwiska i sam stanąć na czele kapeli?
Od zarania dziejów muzyka miała dawać ludziom rozrywkę. Wzruszać do łez, bawić do utraty tchu, wprawiać w zadumę. I to gwarantują nam świetni skądinąd muzycy zespołów Wilsona, Młynarskiego, Stańko i Steve Maca. Każdy ma swoją drogę artystyczną i nie mnie ją oceniać. Przyznam się szczerze, że jeśli miałbym wybierać, to wygrałaby moja słabość do muzycznych rebeliantów, wariatów, którzy rzucają się z motyką na słońce i próbują zmienić świat. A tym, co poświęcają się graniu coverów mam ochotę krzyknąć: stać was na więcej!
Zespół złożony z androidów już za kilka lat zagra każdy cover perfekcyjnie.
Wydarzenia
Opinie (38) ponad 10 zablokowanych
-
2012-02-22 11:00
dGebmOGQvgVCKfsijdR
?Poszlam dzis do zerialni kupic popularna mieszanke ziolowa ?Herbapolu? i dowiedzialam sie, ze juz jej nie ma i nie bedzie, poniewaz od 1 stycznia 2010 roku zmienily sie przepisy i teraz jest zakaz wiekszosci mieszanek ziolowych i wielu .... Ku mojemu przerazeniu okazalo sie, ze to jedynie czubek gory lodowej i ze od kwietnia 2011 roku w ogole w calej UE maja zniknac ze sprzedazy wszystkie ziola."Dzieki wam, mlodzi, wyksztalceni i z duzych miast. Ja, na szczescie, na wsi sobie troche pozbieram. Na razie obywam sie.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.