• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Muzyczne zachwyty i rozczarowania w Trójmieście. Podsumowanie 2016

Łukasz Stafiej, Jarosław Kowal, Ewa Palińska
28 grudnia 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Open'er przyciągnął w tym roku tłumy przede wszystkim koncertami Red Hot Chili Peppers, Florence and the Machine i Pharrella Williamsa. Open'er przyciągnął w tym roku tłumy przede wszystkim koncertami Red Hot Chili Peppers, Florence and the Machine i Pharrella Williamsa.

Przypominamy najważniejsze koncerty, wydarzenie muzyczne, zespoły, płyty i rozczarowania w Trójmieście mijającego roku. Podsumowują dziennikarze muzyczni Trojmiasto.pl: Jarosław Kowal, Ewa Palińska i Łukasz Stafiej.



Łukasz Stafiej o trójmiejskim życiu koncertowym

Mijający rok bezwzględnie pokazał, że obecnie ton życiu koncertowemu Trójmiasta nadają przede wszystkim dwa kluby. B90 na poprzemysłowych terenach stoczniowych i Stary Maneż na terenie nowoczesnego osiedla Garnizon pod względem programowym różni niemal wszystko, ale i nie brakuje im cech wspólnych. Oba miejsca są świetnie do wydarzeń muzycznych przygotowane, ale też szalenie modne.

B90 w starej, stoczniowej hali to obecnie największy klub koncertowy w Trójmieście i raczej nie zapowiada się, aby szybko stracił najwyższe miejsce na podium. To mekka miłośników alternatywnego oraz ciężkiego grania - w mijających miesiącach to tutaj przyjeżdżały największe metalowe zespoły w czasie swoich europejskich tras. Fanów nie brakowało choćby na koncertach Behemotha, Steve'a Harrisa z Iron Maiden, Mayhem czy Katatonii. Mogący pomieścić 1500 osób klub wyprzedawały także polskie gwiazdy: Chylińska czy Maria Peszek. Sukcesem okazał się również kameralny cykl koncertów, podczas których publiczność oglądała wykonawców, siedząc w ciemności na leżakach - na podwójne występy Korteza czy Julii Pietruchy brakowało biletów na wiele tygodni przed wydarzeniem. Plan na przyszły rok: przyciągnąć więcej fanów ambitnej elektroniki.

Z kolei Stary Maneż w niecały rok stał się miejscem typu "must-be" dla szukających ambitnego popu, jazzu oraz chcących się pokazać w prestiżowym miejscu - klub w odrestaurowanej garnizonowej ujeżdżalni upodobali sobie lepiej sytuowani odbiorcy trójmiejskiej oferty koncertowej. We wrzeszczańskim, nowocześnie zaprojektowanym obiekcie w ciągu ostatnich miesięcy występowali topowi artyści, m.in. Candy Dulfer, Morcheeba, Imany oraz Richard Bona. I za każdym razem wyprzedawali koncerty do ostatniego miejsca. Plan na przyszły rok: usprawnić infrastrukturę parkingową okolicy.

Do pary liderów warto dopisać jeszcze Operę Leśną w Sopocie - obiekt wyjątkowy na skalę ogólnopolską i choć ograniczony sezonowością, to świetnie korzystający ze swoich możliwości. Dowód? To właśnie tutaj odbył się m.in. wyczekiwany występ Stinga oraz niezwykle ważne dla kilku pokoleń fanów muzyki elektronicznej multimedialne widowisko Kraftwerk.

Dla porządku warto wymienić pozostałe największe wydarzenia: Lionela RitchiegoErgo Arenie, Avicii na Stadionie Energa Gdańsk oraz Open'era na lotnisku w Kosakowie, który przyciągnął dziesiątki tysięcy fanów m.in. występami Red Hot Chili Peppers, Florence and the Machine czy Pharella Williamsa. Natomiast Gdynia Arena zasługuje na pochwałę za organizację wielu koncertów - owszem, nie były to przełomowe wydarzenia, o których było głośno w całej Polsce, ale dobrze, że dużo się tam dzieje lokalnie.

Stary Maneż to, obok B90, najważniejszy klub koncertowy w Trójmieście. W tym roku występowali tutaj tacy artyści jak Candy Dulfer, Imany, Richard Bona czy Morcheeba. Stary Maneż to, obok B90, najważniejszy klub koncertowy w Trójmieście. W tym roku występowali tutaj tacy artyści jak Candy Dulfer, Imany, Richard Bona czy Morcheeba.
Ewa Palińska: klasyka na czwórkę z plusem, awantury kadrowe i przebojowi młodzi

Bunt na pokładzie
Podsumowanie 2016 roku można by zacząć od opisu udanych przedsięwzięć artystycznych, jak np. amerykańskie tournee Orkiestry Polskiej Filharmonii Bałtyckiej czy ciekawy początek sezonu w Operze Bałtyckiej pod wodzą nowego dyrektora - Warcisława Kunca. Można by, gdyby nie to, że wszystko przyćmiły bunty pracowników obu instytucji przeciw dyrekcji.

O buncie na pokładzie Opery Bałtyckiej nie będę się rozpisywała, ponieważ kilka słów na ten temat możemy przeczytać w naszym teatralnym podsumowaniu roku, przygotowanym przez Łukasza Rudzińskiego. Nadmienię tylko, że po wszystkich awanturach, żalach, strajkach i innych nieprzemyślanych zagrywkach pracowników opery, mocno godzących w wizerunek instytucji, melomani odczuli znużenie i zaczęli się solidaryzować z nowym dyrektorem. Czy słusznie? Nie mnie oceniać - ja koncentruję się na sferze artystycznej i nie ukrywam, że działania dyrektora Kunca bardzo przypadły mi do gustu.

Intensywne wojny kadrowe toczą się również na pokładzie Filharmonii Bałtyckiej. W odróżnieniu od opery, gdzie za buntem opowiedzieli się niemal wszyscy muzycy, przeciwnikom dyrektora Romana Peruckiego brakowało i nadal brakuje odwagi oraz konsekwencji w działaniu (a może i argumentów, skoro nie mają odwagi podjąć oficjalnej walki). Najbardziej zagorzali adwersarze regularnie wysyłają anonimy i donosy, jednak w rozmowach oficjalnych wypierają się autorstwa (nieoficjalnie przyznając się do wszystkiego). Efekt? Nieprzyjemna atmosfera pracy i kontrola PIP, która spowodowała, że dyrekcja zaczęła ściśle przestrzegać prawa pracy. Paradoksalnie, zmiany te negatywnie ocenia większość orkiestrowych muzyków. Organizatorzy imprez zamkniętych, odbywających się w PFB, zamiast "gospodarzy" wolą natomiast ściągnąć orkiestrę np. z Poznania, bo jest tańsza. Są i dobre wiadomości: Ernsta van Tiela, który decyzję o odejściu ogłosił już w czerwcu, w marcu przyszłego roku zastąpi gruziński dyrygent Georg Cziczinadze.

Ubolewam, że działania pracowników obu instytucji, abstrahując od ich zasadności, bardzo godzą w wizerunek zarówno opery, jak i filharmonii. Pod recenzjami pojawia się kilkadziesiąt komentarzy będących personalnymi wycieczkami, a często zwyczajnym wylewaniem pomyj, co zniechęca melomanów nie tylko do czytania artykułów, ale przede wszystkim do uczestniczenia w wydarzeniach.

Melomani cenią sobie jakość
Ostatni rok potwierdził, że trójmiejscy melomani cenią sobie przede wszystkim jakość i wysoki poziom artystyczny, a krzykliwa otoczka, jeśli występuje, jest jedynie dodatkiem. Na mocną czwórkę z plusem (ocena średnia) można ocenić realizację i poziom artystyczny najważniejszych festiwali, jak np. Gdański Festiwal Muzyczny, festiwale organowe, Sopot Classic, Mozartiana, Solidarity of Arts, Festiwal Goldbergowski czy Actus Humanus, który od przyszłego roku znacznie się rozrośnie. Nie zabrakło również występów gwiazd największego formatu, jak Andrea Bocelli (mistrzostwo jeśli chodzi o realizację), genialny showman Andre Rieu, Hans Zimmer, Georgijs Osokins, Julianna Awdiejewa, Leszek Możdżer, Nigel Kennedy, Weselina Kacarowa czy finaliści Konkursu Henryka Wieniawskiego.

Dobrze radzą sobie również lokalne zespoły i orkiestry: niezmiennie w zachwyt wprawia każdy z występów Polskiego Chóru Kameralnego, nieźle radzi sobie Cappella Gedanensis, a Polska Filharmonia Kameralna Sopot co rusz zaskakuje melomanów nie tylko wysokim poziomem, ale i różnorodnością repertuaru. Jeśli dodamy do tego mniejsze wydarzenia cykliczne i koncerty kameralne możemy śmiało wywnioskować, że w bogatej ofercie każdy z melomanów znalazł dla siebie coś interesującego i wartościowego.

Aleksandra Kurzak oczarowała słuchaczy podczas inauguracji Energa Sopot Classic.



Przebojowi młodzi
Jeśli ktoś ceni sobie muzykę na wysokim poziomie już teraz powinien zalajkować profil Akademii Muzycznej na Facebooku i śledzić informacje na temat organizowanych tam wydarzeń - udział w większości z nich jest darmowy, a przekrój stylistyczny ogromny.

Zamiast narzekać na trudne warunki pracy i brak możliwości rozwoju, młodzi trójmiejscy artyści postanowili wziąć los we własne ręce i działać. Nie tylko występują, ale i tworzą, jak np. Beniamin Baczewski, który mijający rok zamknął prapremierowym wykonaniem swoich utworów programowych pt."Bałtyckie Legendy". Młodzi sprawdzają się również w roli organizatorów i to znakomitych imprez, jak np. Euro Chamber Music Festival (Arnaud KamińskiKrzysztof Tymendorf).

Po szczeblach kariery pną się młodzi trójmiejscy dyrygenci: Rafał KłoczkoSzymon Morus. Ten pierwszy, może bardziej spektakularnie, bo obok licznych koncertów z Cappellą Gedanensis ma na koncie m. in. asystę przy Filharmonikach Wiedeńskich podczas Salzburger Festspiele. Morus natomiast nieco bardziej skrycie, bo z kanału, niejednokrotnie oczarowywał publiczność operową - wystarczy wspomnieć chociażby kierownictwo muzyczne podczas inscenizacji "Czarnej Maski" Krzysztofa Pendereckiego.

Rynek muzyczny, nie tylko polski, szturmem podbijają młodzi jazzmani. Kamil Piotrowicz ze swoimi zespołami (kwintetem i sekstetem) odbył trasę po najpopularniejszych klubach jazzowych, regularnie serca publiczności podbija Algorhythm, a Krystyna Durys ze swoim bandem szykuje się do wyprawy na Java Jazz Festival. Podobnych przykładów można by podać mnóstwo.

Sting w Operze Leśnej - jedno z najważniejszych wydarzeń koncertowych w Trójmieście w 2016 roku. Sting w Operze Leśnej - jedno z najważniejszych wydarzeń koncertowych w Trójmieście w 2016 roku.
Jarosław Kowal o trójmiejskich zespołach i nie tylko

Coraz więcej trójmiejskich festiwali staje się atrakcjami o zasięgu ogólnopolskim, a część z nich przyciąga publiczność także z innych krajów. W naszych klubach nie grają już w kółko te same zespoły, lecz wielkie nazwiska i równie znakomici debiutanci kreujący wygląd światowych scen rocka, jazzu, metalu i wszelkich odmian muzyki alternatywnej. Trójmiasto przestało być koncertowym zaściankiem, ale istotniejsze jest to, że wciąż potrafi samodzielnie zaspakajać swoje potrzeby kulturalno-rozrywkowe. Blindead, Spoiwo, Ampacity - niewiele miast ma szczęście być domem dla niszowych zespołów, które potrafią przyciągnąć na koncerty "u siebie" ponad dwustu fanów. Niewiele osób ma także wyjątkową możliwość, aby słuchać tak dużej liczby znakomitych albumów, które zostały zarejestrowane tuż obok, w mniej lub bardziej profesjonalnych studiach.

Najważniejsze
Jednym z najciekawszych wydarzeń tego roku było powstanie zespołu Lonker See, który współtworzą postacie z kilku odległych planet. Bartek Borowski - człowiek, który potrafi narobić tyle hałasu przy użyciu gitary elektrycznej, że choćbyście chcieli zapomnieć o jego koncercie, to piszczenie w uszach nieprędko na to pozwoli; Asia Kucharska, której łagodny głos i talent do komponowania wpadających w ucho melodii znane są z Kiev Office czy Marla Cinger oraz Tomasz Gadecki i Michał Gos, czyli saksofonista oraz perkusista o jazzowych rodowodach. To połączenie musiało doprowadzić do potężnej reakcji i na szczęście zamiast implozji w kierunku niezrozumiałych, abstrakcyjnych improwizacji, pojawiła się eksplozja świeżości na imponującą skalę, zwłaszcza w wersji scenicznej.

Ważnym wydarzeniem był powrót Blindead, które przez ponad rok szukało nowego wokalisty. Nieoczekiwanie właściwa osoba znalazła się na miejscu, w Trójmieście, a wraz z Piotrem Piezą przed mikrofonem, zespół zrobił jedyne, czego można było się po nim spodziewać - po raz kolejny zaskoczył fanów albumem niepodobnym do żadnego z wcześniejszych. Świetny rok miała także Karolina Rec vel Resina, która znalazła się w katalogu brytyjskiej wytwórni FatCat Records obok takich artystów, jak The Twilight Sad czy Honeyblood.

Debiutanci
Ciągły przepływ energii to ważna cecha trójmiejskiej sceny muzycznej. Dzięki niemu powstają chociażby takie zespoły, jak wspomniane Lonker See, gdzie działający od lat muzycy po połączeniu sił nagle odnajdują powołanie do tworzenia czegoś zupełnie innego. Tendencja może być jednak także odwrotna, czego dowiódł William Malcolm. Pamiętam jego początki z punk rockowym Timmy & the Drugs, później wszyscy mogliśmy oglądać go w jednym z telewizyjnych talent show, ale dopiero w Nightrun87 - solowym projekcie inspirowanym kiczem lat 80 oraz synthwavem - pokazał szczyt swoich możliwości. D-beatowe Death Crusade, stonerowe Lady Electric, post-rockowe Signal from Europa czy grające muzykę, którą z braku lepszej łatki określę jako etniczną Mayatri - na te zespoły powinniście zwrócić szczególną uwagę w 2017 roku.

Koncerty
Aktywnych zespołów jest u nas mnóstwo, ale wciąż nieliczne potrafią wyruszyć na koncerty poza województwo. Najbardziej imponującym dokonaniem może poszczycić się zespół Spoiwo, który w tym roku ruszył w trasę po Europie, zahaczając przy okazji o belgijski dunk!festival, gdzie dzielili scenę z Russian Circles czy 65daysofstatic, a więc ze ścisłą czołówką pierwszej ligi post-rocka. Dużym sukcesem był także udział zespołu Tranquilizer w ogólnopolskiej trasie koncertowej Tides From Nebula. "Take a Pill" było moim ulubionym albumem 2015 roku. Nie trójmiejskim, nie pomorskim i nawet nie polskim - po prostu najlepszym, jaki w ubiegłym roku słyszałem. Coraz większa popularność tej grupy jest więc także moją osobistą satysfakcją.

Rozczarowania
Dwoma największymi rozczarowaniami 2016 roku są ostateczna śmierć Destructive Daisy oraz niemal całkowita cisza z obozu Pedal Distorsionador. Cztery lata temu zespoły te przywróciły mi wiarę w starego, dobrego rocka. Ich garażowe, surowe, wściekłe nagrania generowały tak potężną dawkę energii, że Godzilla z reaktorem atomowym w trzewiach wyglądała przy nich jak udomowiona jaszczurka. Jeżeli nie zamierzają już powracać, to mam nadzieję, że przynajmniej rozpadną się na więcej równie udanych grup.

Kolejny zawód to kondycja trójmiejskiego metalu. Oczywiście pochodzi stąd jedna z największych metalowych kapel dzisiejszych czasów - Behemoth, ale poza nim trudno znaleźć zespoły, które nie bazowałyby na patentach ogranych już dwie dekady temu. Przy rewelacyjnych wydawnictwach śląskich tytanów - Furii i Mgły oraz białostockiej (jak można się domyślać) Batushce wypadamy niestety blado i bynajmniej nie mam na myśli corpsepaintu.

Koncert zespołu Behemot w B90. Koncert zespołu Behemot w B90.

Miejsca

Opinie (43) 5 zablokowanych

  • marna redaktorzyna (5)

    "upodobali sobie lepiej sytuowani odbiorcy trójmiejskiej oferty koncertowej."

    chyba komuś coś się pomyliło. Stary maneż i jego koncerty to zdecydowanie inny muzyczny konsument a na pewno nie osoba lepiej sytuowana.

    • 26 2

    • (4)

      Pani redaktor ktora powinna zajac sie krytyka muzyczna pisze bzdury o PIP i konfliktach w instytucjach. Moze pora wymienic Pania Palinska?

      • 9 3

      • muzycy, którzy powinni zająć się muzykowaniem ... (3)

        podkładają sobie świnie. Jeśli Palińska przestanie o tym pisać, to nie przestanie brzydko pachnieć. Jak muzycy złapią trochę ogłady i się ogarną, to i krytycy zaczną pisać o muzyce a nie o kontroli PIP.

        • 6 7

        • Czuję w tym spełnieniu... (1)

          ...swąd instrumentu stroikowego...

          • 2 0

          • Fakt!

            Śmierdzący stroik daje po nozdrzach ;)

            • 3 0

        • Za nieustające kadrowe roszady w biurze PFB może też muzycy odpowiadają?

          Może to, że filharmonią (a raczej dyrekcją) brzydko pachnie już w urzędzie marszałkowskim, to też jest wina muzyków?

          Stawki dla organizatorów imprez zamkniętych pewnie też negocjuje kilkudziesięciu muzyków, a nie dyrekcja, prawda?

          • 5 1

  • (1)

    Z trójmiejskimi kapelami niestety jest taki problem, że jak już pojawi się coś ciekawego na rynku muzyczny, to po kilku latach niestety znika w bliżej niewyjaśnionych okolicznościach. W przeciągu ostatnich 10 lat dobrze rokujących kapel było na prawdę wiele, ale co z tego skoro o praktycznie wszystkich zostały nam obecnie tylko wspomnienia. Szkoda, trójmiasto ewidentnie ma problem z rynkiem muzyczny i w porównaniu do reszty kraju wypadamy bardzo blado, żeby nie powiedzieć tragicznie. Co do Behemotha miejcie litość, skoro ich lider prowadzi w Sopocie klub...disco, a istniała duża szansa na otworzenie ponownie sensownego lokalu, na miarę tych z których Sopot słynął w latach 80-tych i wcześniej.

    • 5 0

    • Bo Gdańsk to peryferie muzyczne...

      Niestety tak jest i w kręgach wykształconych muzyków zawodowych i tych rozrywkowych... Jak się ktoś zdolny pojawia to ma małe szanse w zderzeniu z rzeczywistością. W Gdańsku muzycy zamiast współpracować to sobie podkładają świnie... Nie wszyscy, ale sporo...

      • 2 1

  • (2)

    Młodych (stażem) a fajnych kapel jest w Trójmieście wiele, tylko mają problem z przebiciem się, nawet do lokalnych mediów (w których osoby opiniotwórcze niestety nie są zbyt poszukujące w tej materii). A szkoda...

    • 19 0

    • (1)

      bzdury gadasz, wymień z nazwy te wiele młodych dobrych kapel, które nie mogą się przebić. Jeżeli zespół coś prezentuje, to nie sztuką jest zagrać support w klubie, czy zostać puszczonym w radiu. Ile jeszcze razy bedziemy czytac, że jest jakas wielka trójmiejska konspiracja kolegów królika, mająca na celu zablokowanie dostępu do tak niesamowicie dochodowego biznesu, jakim jest granie alternatywy :))

      • 3 5

      • Jest sztuką...

        ...jest problem z graniem supportów i graniem w radio. I zgadzam się, że żadnej konspiracji nie ma. Jak na dłoni widać kto z kim i to od dawna, a jak się trochę zna środowisko, to już w ogóle.

        • 0 0

  • Trójmiasto...

    to chyba warto jeszcze coś napisać o Globaltice!

    • 1 0

  • A gdzie koncert Slipknot?

    Było mega!

    • 0 0

  • (1)

    A Armin Only na ergo Arenie to co kurka ???!!! . Jedna z najlepszych imprez w Polsce w 2016 roku ..

    • 2 0

    • Zgadzam się

      Było super

      • 0 0

  • A o koncercie punkowym "udrożnic pisuar" nie wspomniano;( (2)

    A pogo jakie było fajne;) Paszcza Lwa w oliwie rządzi:) Pogo było takie, że mi spodnie rozerwały sie;)

    • 14 2

    • W ogóle o wielu artystach nie wspomniano

      Myślę, że Panowie dziennikarze pisali tylko o swoich gustach i swojej wiedzy na temat wydarzeń muzycznych w Trójmieście. Zupełnie nie wgłębili się w to co jest i co się dzieje, a jest zdecydowanie więcej.

      • 2 0

    • indianin

      pozdrawia

      • 2 0

  • bardzo szanuje wszystkich którzy słuchają muzykę rockową, bo sama ją lubię tylko mam pytanie: (3)

    czy nasze biedne miasto stać na dopłacanie do prywatnego festiwalu w Kosakowie opener 5 milionów złotych?

    • 17 12

    • Na turystyce z Open`era miasto zarabia podwójnie

      więc się opłaca w to inwestować

      • 0 1

    • Tak, stać.

      • 1 0

    • stać mnie, stać. ze swoich nie dopłacam

      • 0 2

  • Przepraszam (3)

    ale Behemoth kasuje wszystkie kapele w Polsce i większość w swoim gatunku za granicą więc o czy ty mówisz człowieku? jedna taka kapela wystarczy za wiele innych.

    • 1 19

    • (2)

      Coś musiał napisać. Caly wywód p. Kowala, to przerost formy nad treścią.

      • 2 2

      • (1)

        przecież tam jest 100% skondensowanej treści, jeżeli to jest wg ciebie przerost formy nad treścią, to formę znasz chyba tylko z 50 twarzy greya

        • 2 1

        • nie wiedziałem

          że behemoth grał do tego pornosa

          • 0 1

  • Ta blondyna ze zdjęcia jest nieziemska !!! (6)

    • 23 11

    • Typowe r******le koncertowe...

      • 9 1

    • ale czy ona

      już robiła pałkę?

      • 4 1

    • (2)

      Szarpałbym jak Reksio szynkę...

      • 4 1

      • (1)

        Zna ją ktoś?

        • 1 1

        • Tak

          To moja siostra. A co?

          • 0 2

    • Ksiezycowa

      Marsjanka?

      • 4 1

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych

15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Od jakiego wieku jest stand-up?