- 1 Kontrowersyjna gra z Trójmiastem w tle (169 opinii)
- 2 Jak imprezują młodzi rodzice? (44 opinie)
- 3 Epicka apokalipsa na stoczni (15 opinii)
- 4 "John Wick 4": obłędnie dobry! (46 opinii)
- 5 Myslovitz - wrócili w wielkim stylu (22 opinie)
- 6 Tysiące roślin na stadionie (31 opinii)
Róże zwiędły, Kobra czasem ukąsi, a pal Azji dalej sztywny. Powrót do lat 80. w Uchu
Róże zwiędły, Kobra wciąż czasem potrafi ukąsić, a pal Azji wciąż sztywny. Trzy legendy niezależnej sceny lat 80. zagrały w gdyńskim Uchu w przestrzeni Podwórko.art. Nie zabrakło największych przebojów, ale też słownego linczowania Putina oraz słów wsparcia dla walczącej Ukrainy.
Najbliższe koncerty rockowe w Trójmieście
Dla wielu osób niedzielny koncert był podróżą do lat młodości. To było widać w gdyńskim klubie, który wypełnili głównie dojrzali słuchacze. Jedni wciąż wierni młodzieńczej modzie, drudzy już bez koszulek z nazwami zespołów, ramonesek czy glanów. Wszyscy jednak wychowani w podobnym czasie i na podobnej muzyce. Znali wszystkie teksty, świetnie się bawili i wzajemnie wspominali swoje pierwsze koncerty w latach 80. czy 90.
Zacznę od tego, że mam duży szacunek do zespołów z tamtego okresu. Potrafiły iść pod prąd, nie patyczkować się, czerpać pełnymi garściami z ich zachodnich protoplastów. Naprawdę, polska scena niezależna z końca XX wieku to swego rodzaju fenomen.
Przechodząc do sedna, czyli do koncertu. Przede wszystkim kolejność występujących zespołów powinna być dokładnie odwrotna. Zaczęło się bardzo dobrze. Sztywny Pal Azji wciąż jest w wysokiej formie. Pokazał to tym koncertem, a publiczność momentami chóralnie wyśpiewywała kolejne piosenki. Niestety, okazało się, że to miłe złego początki. Ci, którzy myśleli, że ten wieczór potoczy się jak w hitchcockowskim scenariuszu - czyli zaczynamy od trzęsienia ziemi, a potem napięcie rośnie, musieli obejść się smakiem.
Kobranocka rozkręcała się dość długo. Przez niemal godzinę było dość nudno. Widać było, że sam zespół chyba nie do końca czuje klimat. Chcieli zagrać przekrojowo, sporo było numerów z najnowszych płyt, niemniej patrząc po publice, powinni raczej skupić się wyłącznie na swoim dawnym repertuarze. Okazało się bowiem, że wszystko, co zostawili na koniec, nie tylko porwało fanów, ale także ożywiło muzyków. Dobrze też wypadły covery - chociażby zaaranżowany na punkowy protest song "Kombinat" Ciechowskiego.
Piotr Klatt, który wyszedł na scenę w anturażu takim, że mógłby dublować Jeffa Lowe'a w "Królu Tygrysów", sekcja rytmiczna, która wyglądała jak BOR-owcy. Jedynie wspomniany Górski trzyma fason. Róże zwiędły. A nawet zeschły. I żadna ilość wody chyba nie jest w stanie pomóc im ponownie rozkwitnąć.
Czytaj także: Trójmiejscy artyści przeciw wojnie w Ukrainie
Tyle że też ci, którzy przyszli na te kilka godzin do Ucha, chyba nie liczyli na to, że zobaczą koncerty życia. Tu chodziło o powspominanie, wspólne pośpiewanie przebojów lat młodości. I jeśli ktoś przyszedł właśnie z takim nastawieniem, na pewno się nie zawiódł. Myślę, że najlepszym słowem, które podsumuje ten wieczór, będzie nostalgia. Tu nie chodziło o jakość, tu chodziło właśnie o podróż w czasie.
Miejsca
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2022-03-07 10:54
No trochę chyba jednak autora poniosło.
Rozumiem tezę, że to był koncert sentymentalny, więc nie o jakość muzyki tu chodziło. Tylko że w przypadku dwóch pierwszych zespołów ta jakość naprawdę była na wysokim poziomie. Była i jest - bo te dwa zespoły wciąż wydają nowy materiał, który w obecnych czasach całkiem dobrze się sprzedaje i istnieje nie tylko z powodu marki. Obydwie te ekipy są też naprawdę rewelacyjne muzycznie. Co do Róż - tu autor... hmmm.... zapomniał o mimo wszystko bardzo dobrym basiście....
- 1 0
-
2022-03-07 09:55
Fajny koncert,
ale fakt po wysłuchaniu kilku różowych kawałków stwierdziliśmy z żoną że można wracać...
- 3 2
-
2022-03-07 08:11
Kobra i sztywny zawsze były ok.
Róże jednak były level niżej, moim zdaniem. I takie bardziej cukierkowate.
- 6 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.