- 1 Piekielnie dobry Ghost (280 opinii)
- 2 Planuj Tydzień: Mystic, Podsiadło, kulturyści (63 opinie)
- 3 4 dyskoteki, w których zatańczysz na... stole (49 opinii)
- 4 Szukają miłości w naszym portalu (180 opinii)
- 5 Atrakcje dla dzieci i rodzin na długi weekend (28 opinii)
- 6 Atrakcje na długi weekend czerwcowy (41 opinii)
Sara Tavares i klimatyczny początek Siesta Festivalu
Na dorocznych płytach "siestowych" jej muzyka brzmi chyba najczęściej, a barwa głosu wydaje się najbardziej charakterystyczna w całej muzyce luzofońskiej. Sara Tavares w czwartkowy wieczór wystąpiła w Starym Maneżu, inaugurując 8. edycję Siesta Festivalu.
Siestowe koncerty zawsze się wyprzedają niemal do ostatniego miejsca, jednak w czwartkowy wieczór Stary Maneż nie pękał w szwach, choć zainteresowanie imprezą było spore. Zaskoczeniem dla wielu słuchaczy był fakt, że po wejściu na salę nie zobaczyli krzesełek. Koncerty "stojące" w klubach to oczywiście nic niezwyczajnego, jednak publiczność siestowa jest specyficzna i ceni sobie komfort. Słuchaczom zdarzało się w przeszłości podnosić z miejsc i żywiołowo tańczyć, nawet na widowni Filharmonii Bałtyckiej (wystarczy wspomnieć koncert przebojowej Angelique Kidjo , Paula Floresa czy Neuzy ), jednak muzyka gwiazdy wieczoru, choć jest niezwykle klimatyczna, do żywiołowych tańców raczej nie skłania.
- Wielokrotnie uczestniczyliśmy w koncertach w Starym Maneżu i nastawialiśmy się na bardziej komfortowe warunki, stąd nasz w miarę elegancki strój i moje mało komfortowe buty. Gdybym wiedziała, że będziemy musieli stać, przyszłabym w trampkach a nie na 10 - centymetrowych obcasach - skarżyła się przed koncertem Martyna z Warszawy, która wraz z mężem Marcinem zaliczyła dotychczas wszystkie siestowe koncerty. - Można było wprawdzie usiąść na piętrze lub pod ścianą, jednak miejsc było zdecydowanie mniej, niż chętnych. Dla nas ich już nie starczyło.
Tym, dla których miejsc siedzących zabrakło, musiał wystarczyć parkiet przed sceną. Miejsca było na tyle dużo, że można było swobodnie sączyć kupione w barze napoje i subtelnie pląsać. Byli tacy, którym taki stan rzeczy bardzo odpowiadał.
- Sara Tavares jest moją idolką od lat i nie wyobrażam sobie słuchać tej muzyki na siedząco - mówiła Katarzyna z Łodzi, zafascynowana twórczością portugalskiej artystki. - Może te piosenki nie sprawiają, że chce się nie wiadomo jak szaleć, ale słuchać ich statycznie, bez wczuwania się i klimatycznego poruszania w rytm muzyki, po prostu sobie nie wyobrażam - śmiała się.
Siestowe stoisko z płytami, na którym miłośnicy muzyki prezentowanej w audycji Marcina Kydryńskiego mogli zaopatrzyć się w krążki ulubionych artystów, tradycyjnie przeżywało oblężenie. Wiele osób zaglądało na nie jednak jedynie z ciekawości, bo sprzedawane krążki od dawna mają w swojej płytotece. Miłośnicy Sary Tavares zaopatrywali się oczywiście w jej najnowszy album z nadzieją, że po koncercie uda im się porozmawiać z gwiazdą i zdobyć autograf.
Sara Tavares urodziła się w Lizbonie, w rodzinie imigrantów z Wysp Zielonego Przylądka. Od dziecka przejawiała wielki talent muzyczny, wygrywała konkursy, w tym Konkurs Piosenki Telewizji Portugalskiej w 1994, który dał jej przepustkę do Festiwalu Eurowizji i szansę na nagranie autorskiej płyty. Zaczynała od muzyki gospel, później zasmakowała nieco R&B, przenosząc się w stronę muzyki popularnej, by wreszcie wypracować własny styl, będący mieszanką wpływów afrykańskich i portugalskich.
Jak zostało wspomniane, "siestomaniacy" twórczość Sary Tavares znają doskonale, czego dowodem były gromkie owacje, piski a nawet okrzyki zachwytu, kiedy artystka pojawiła się na scenie. Zresztą każdy z kolejnych utworów był nagradzany równie silnymi brawami. Nie brakowało tych, którzy znali teksty piosenek i włączali się do wspólnego śpiewania.
Portugalska wokalistka skradła serca słuchaczy nie tylko muzyką, choć ta była najwyższej próby - przez lata udało jej się wypracować unikatowy styl, któremu na nowym krążku dodała klubowego charakteru. To, czym Sara Tavares oczarowała publiczność, to jednak przede wszystkim urok osobisty i wyrafinowane poczucie humoru.
- Lubię tu przyjeżdżać, ale nie zimą. Dobrze, że ten festiwal odbywa się wiosną. Wiosna to najlepszy czas, żeby się zakochać - żartowała zapowiadając jedną z piosenek.
- Kiedy Bóg ci klaszcze, musisz tańczyć - żartowała innym razem, starając się rozruszać publiczność.
Choć koncert trwał dwie godziny bez przerwy, fani długo nie dawali artystce i towarzyszącemu jej zespołowi zejść ze sceny. Sytuację uratował dopiero Marcin Kydryński uspokajając, że Sara Tavares musi zejść ze sceny, żeby wyjść na spotkanie z nimi. A tego spotkania fani Sary Tavares nie mogli się przecież doczekać!
Gdańsk Lotos Siesta Festival potrwa do niedzieli, a zakończy go występ Roberty Sa w Starym Maneżu. Zobacz szczegółowy program.
Sara Tavares i rozśpiewana publiczność. Zobacz fragment koncertu.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (5)
-
2018-04-20 02:03
Ciekawe co w tym czasie Macius K. robil?
- 1 1
-
2018-04-20 07:13
2 h na stojaco???? w klubie?
chyba kogoś pokręciło
- 0 8
-
2018-04-20 07:23
do pani Martyny -- -tej na 10cm obcasach -- z warszawy ...
Jezeli jest dla pani zaskoczeniem to ze na koncercie trzeba stac... to polecam nastepnym razem czytac wyraznie jaki bilet sie kupuje.
Siedzace miejsca na lozach byly w innej grupie cenowej, takze gratuluje rozgarniecia :)
... Koncert byl fantastyczny- 16 0
-
2018-04-20 09:35
do pani Martyny z Warszawy
na ten koncert można było kupić bilety stojące i taki najwyraźniej Pani nabyła i bilety na antresolę znacznie droższe....których Pani nie kupiła....nie narzekaj kobieta jak nie wiesz co kupujesz....bilety są zawsze dobrze opisane. jak ktoś żyje w innym świecie, to jego problem....a szpilki można było zdjąć i na boso tańczyć.
- 12 0
-
2018-04-21 11:19
To ze sobie korpolady z warszawki nozki obtarla
To nawet i dobrze. Oni tam wszyscy myślą że jak są z warszawkivto krzesełka się należą. Niech chodzi na siedzibę koncertu w stolicy.
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.