• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Współczesne hity w stylu retro. Postmodern Jukebox klasa, organizacja na bakier

Ewa Palińska
12 czerwca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
  • Sobotni występ pokazał, że muzycy Scott Bradlee & Postmodern Jukebox dobrze wiedzą, jak powinien wyglądać i brzmieć rozrywkowy koncert. W tym zespole nie ma słabego ogniwa, a wszyscy na scenie tworzą doskonale zgraną ekipę.
  • Sobotni występ pokazał, że muzycy Scott Bradlee & Postmodern Jukebox dobrze wiedzą, jak powinien wyglądać i brzmieć rozrywkowy koncert. W tym zespole nie ma słabego ogniwa, a wszyscy na scenie tworzą doskonale zgraną ekipę.
  • Sobotni występ pokazał, że muzycy Scott Bradlee & Postmodern Jukebox dobrze wiedzą, jak powinien wyglądać i brzmieć rozrywkowy koncert. W tym zespole nie ma słabego ogniwa, a wszyscy na scenie tworzą doskonale zgraną ekipę.
  • Sobotni występ pokazał, że muzycy Scott Bradlee & Postmodern Jukebox dobrze wiedzą, jak powinien wyglądać i brzmieć rozrywkowy koncert. W tym zespole nie ma słabego ogniwa, a wszyscy na scenie tworzą doskonale zgraną ekipę.
  • Sobotni występ pokazał, że muzycy Scott Bradlee & Postmodern Jukebox dobrze wiedzą, jak powinien wyglądać i brzmieć rozrywkowy koncert. W tym zespole nie ma słabego ogniwa, a wszyscy na scenie tworzą doskonale zgraną ekipę.
  • Sobotni występ pokazał, że muzycy Scott Bradlee & Postmodern Jukebox dobrze wiedzą, jak powinien wyglądać i brzmieć rozrywkowy koncert. W tym zespole nie ma słabego ogniwa, a wszyscy na scenie tworzą doskonale zgraną ekipę.
  • Sobotni występ pokazał, że muzycy Scott Bradlee & Postmodern Jukebox dobrze wiedzą, jak powinien wyglądać i brzmieć rozrywkowy koncert. W tym zespole nie ma słabego ogniwa, a wszyscy na scenie tworzą doskonale zgraną ekipę.
  • Sobotni występ pokazał, że muzycy Scott Bradlee & Postmodern Jukebox dobrze wiedzą, jak powinien wyglądać i brzmieć rozrywkowy koncert. W tym zespole nie ma słabego ogniwa, a wszyscy na scenie tworzą doskonale zgraną ekipę.
  • Wokalista, który pełnił też rolę MC, przez cały koncert dbał o to, aby publiczność bawiła się na najwyższych obrotach.

Wyobraź sobie, że budzisz się w latach 20-tych minionego wieku. Włączasz radio i słyszysz swoje ulubione przeboje, ale po chwili pojawia się konsternacja, bo brzmią inaczej. Jakby napisano je na początku XX, a nie XXI wieku. Mają jednak taki vibe, że zamiast tęsknić za ich oryginalnym brzmieniem, poddajesz się tej muzyce i dajesz się jej porwać. Inaczej się po prostu nie da, bo przy tym swingu nogi same rwą się do tańca. Tak właśnie miała okazję poczuć się publiczność, która zjawiła się w sobotni wieczór na koncercie Postmodern Jukebox Scotta BradleeStarym Maneżu.



Koncerty w Trójmieście - kalendarz imprez



Czy słyszałe(a)ś wcześniej o Postmodern Jukebox?

Aby odnieść sukces w branży rozrywkowej, sam talent nie wystarczy. Potrzebny jest też dobry pomysł na siebie i wpasowanie się z ofertą w upodobania słuchaczy. Jedni decydują się płynąć z nurtem i tworzą to, czego oczekuje masowy odbiorca. To opcja bezpieczna, ale i wybić się trudniej, bo podobnej muzyki jest mnóstwo.

Są też tacy, którzy decydują się płynąć pod prąd. Jeśli uda im się znaleźć niszę i dobrze w niej urządzić, publiczność będzie jadła im z ręki, a muzyka będzie sprzedawała się sama. Wówczas, na antypodach mainstreamu, mają szansę stworzyć imperium. Tę ścieżkę kariery wybrał np. Andre Rieu, który w piątkowy i sobotni wieczór grał w wypełnionej po brzegi Ergo Arenie. Tak, jak Prometeusz zabrał bogom ogień i przekazał go ludziom, Andre Rieu odebrał elitom umowne, wyłączne prawo do słuchania muzyki klasycznej w sposób regulowany zasadami filharmonicznego savoir vivre'u i prezentuje ją w "lekkostrawny" sposób masowemu odbiorcy. Zasięgi i zainteresowanie niezmiennie mu rosną, choć koncertuje od kilku dekad.

Król walca jest tylko jeden! Spektakularne show Andre Rieu w Ergo Arenie



"Baby One More Time" z repertuaru Britney Spears

Spektakularny sukces na antypodach mainstreamu



W swojej niszy znakomicie urządził się też zespół Postmodern Jukebox, który w sobotni wieczór wystąpił w Starym Maneżu. Grupę stworzył w 2011 roku w Nowym Jorku pianista Scott Bradlee, stawiając sobie za cel przearanżowanie największych współczesnych hitów w taki sposób, aby brzmiały, jakby ktoś napisał je w latach 20-tych minionego stulecia. I faktycznie, przeboje, które artyści wzięli na warsztat, są przerobione tak dobrze, że ich autorstwo śmiało można by przypisać takim legendom, jak Frank Sinatra, The Andrews Sisters czy Bessie Smith.

Początkowo zainteresowanie ofertą Scotta Bradlee i jego zespołu duże nie było i nic nie zwiastowało sukcesu. Ten jednak nadszedł chwilę później, przynosząc ogromną popularność - dziś o kolektywie muzyków wiedzą tysiące fanów na całym świecie oraz miliony internautów. Bo to właśnie internet otworzył zespołowi drzwi do wielkiej, międzynarodowej kariery.

Wokalista, który pełnił też rolę MC, przez cały koncert dbał o to, aby publiczność bawiła się na najwyższych obrotach. Wokalista, który pełnił też rolę MC, przez cały koncert dbał o to, aby publiczność bawiła się na najwyższych obrotach.

Widowisko perfekcyjne w każdym calu



Sam pomysł to jednak zbyt mało, aby wkraść się w łaski fanów w świecie pełnym cover bandów. Potrzebne są jeszcze ponadprzeciętne umiejętności oraz charyzma, a członkowie zespołu Scotta Bradlee wszystko to mają i pokazali to podczas sobotniego koncertu.

Całość miała formułę perfekcyjnie wyreżyserowanego widowiska. W rolę MC wcielił się charyzmatyczny wokalista, który - jak na mistrza ceremonii przystało - w najlepszy możliwy sposób zabawiał publiczność. Tempo narzucił ostre i nie zwalniał przez cały czas trwania dwugodzinnego występu. Bo nie tylko o muzykę tu chodziło, a o emocje. A te sięgały zenitu i zadaniem MC było ten poziom utrzymać.

Fundament dla popisów wokalistów stanowił sporych rozmiarów zespół, złożony z artystów o imponującym warsztacie, a do tego znakomicie ze sobą muzykujących (pomiędzy graniem i muzykowaniem jest kolosalna różnica). Każda solówka była perełką, każdą frazę pięknie poprowadzono i wykończano. Precyzyjnie, ale z udawanym luzem. Wrażenie robiła też sama kolorystyka - oprócz bazy w postaci klawiszy, kontrabasu, gitar i perkusji, mogliśmy usłyszeć też m.in. klarnet, saksofon, flet poprzeczny czy puzon.

Grupa Postmodern Jukebox - zobacz przebojowy finał

Od Spice Girls, po Radiohead, Lady Gagę i...Super Mario Bross



Na tym fantastycznym fundamencie mogli w pełnej krasie zaprezentować się wokaliści - trzy panie i wspomniany MC. Cóż to były za głosy! Intonacja nieskazitelna, rozpiętość ogromna, potęga brzmienia taka, że i bez nagłośnienia wokaliści PNJ nie mieliby problemu z wypełnieniem swoim głosem Starego Maneżu. Takiej konieczności na szczęście nie było, bo nagłośnienie okazało się znakomite. Artyści prezentowali się też fantastycznie - panie zmieniały kreacje kilkakrotnie i we wszystkim wyglądały olśniewająco.

I te wszystkie elementy, które wymieniłam powyżej, złożyły się na fenomenalną całość! Przyznaję, że na tak dobrym koncercie nie byłam od lat. Od lat nie słuchałam też (i niechętnie wracam do tego pamięcią) Britney Spears i Spice Girls, a w sobotę miałam okazję posłuchać piosenek z ich repertuaru, bo wśród hitów, które PMJ wziął na warsztat, rozpiętość jest ogromna.

Zespół Amy Winehouse bez Amy Winehouse w Maneżu. Koncert z nową wokalistką



Stary Maneż był wypełniony do ostatniego miejsca, a przekrój wiekowy na widowni był ogromny. I wszyscy bawili się znakomicie, bo przy tak dobrej muzyce nie da się inaczej. Stary Maneż był wypełniony do ostatniego miejsca, a przekrój wiekowy na widowni był ogromny. I wszyscy bawili się znakomicie, bo przy tak dobrej muzyce nie da się inaczej.

Lament pięknego anioła zamiast manifestu starego incela



Członkowie PMJ czasem sięgają po pop, czasem po rocka, czasem coś bardzo współczesnego, innym razem przerabiają piosenki nieco starsze. Nie mają też oporów przed braniem się za klasyki, których - z szacunku do dzieła i jego twórcy oraz obawy o lincz "wyznawców" tej muzycznej legendy - nikt przy zdrowych zmysłach nie odważyłby się tak drastycznie przerabiać.

Ociera się to wręcz o arogancję. No bo jak inaczej nazwać fakt, że PMJ z  "Creep" grupy Radiohead - piosenki, którą młodzież żartobliwie nazywa manifestem starego incela, zrobił poruszającą balladę, a jej wykonanie powierzył eterycznej kobiecie o anielskim głosie? Albo "Radioactive" zespołu Imagine Dragons. Kiedy już miałam wrażenie, że w tej piosence wydarzyło się tyle, że więcej pokazać się nie da, wjechał beatbox w asyście takiej solówki saksofonu, że ciarki mnie przeszły. A w tej materii niełatwo mnie zadowolić, bo kryteria mam wygórowane.

No a "Wannabe" Spice Girls? Panie zrobiły z tego tak dobrą piosenkę, że mogłabym słuchać jej w zapętleniu. Każda z artystek miała potężny głos o pięknej barwie i znakomicie wypadała, śpiewając solo, jednak jeszcze większe wrażenie robiło to, jak ze sobą współbrzmiały. Tym bardziej że aranżer rozpisał im przepiękną harmonię.

Takiego wykonania "Poker Face" nie powstydziłaby się sama Lady Gaga

Miesiąc miodowy na deskach Starego Maneżu



Po dwóch godzinach muzyki nadszedł czas na pożegnanie. Jak na finał przystało, na scenie pojawili się wszyscy wykonawcy. Włącznie ze stepującą, niesamowicie ekspresyjną tancerką, której popisy w trakcie koncertu były prawdziwym klejnocikiem (wcieliła się nawet w postać Maria z gry Super Mario i zrobiła to brawurowo). Niestety, nie wszystkim było dane cieszyć nimi oko, bo z uwagi na tłok na parkiecie Starego Maneżu, widoczność sceny była mocno ograniczona. Pierwszy raz ucieszyłam się z tego, że ktoś przede mną nagrywa koncert telefonem. Przez większość imprezy obraz ze sceny widziałam głównie za pośrednictwem smartfonów, które fani PMJ trzymali wysoko nad głowami.

Sobotni występ pokazał, że muzycy Scott Bradlee & Postmodern Jukebox dobrze wiedzą, jak powinien wyglądać i brzmieć rozrywkowy koncert. W tym zespole nie ma słabego ogniwa, a wszyscy na scenie tworzą doskonale zgraną ekipę. Tak zgraną, że dwoje z artystów niedawno wzięło ślub.

- Przeżywamy właśnie nasz miesiąc miodowy i bardzo się cieszę, że możemy ten niezwykły czas spędzić razem z wami - mówiła podczas koncertu świeżo upieczona mężatka, która podczas koncertu zachwycała nas swoim wokalem.

Planty mają ogromny potencjał. Nowa imprezowa przestrzeń w Trójmieście



Publiczność była oczarowana koncertem. Publiczność była oczarowana koncertem.

Koncert na szóstkę, organizacja na trzy z minusem



Show było znakomite, ale organizacja pozostawiała wiele do życzenia. Rozumiem, że Live Nation chce się odkuć po pandemii, ale moim zdaniem biletów sprzedano za dużo. Tłok na parkiecie Starego Maneżu był tak duży, że widoczność sceny była mocno ograniczona, a na swobodne pląsy w rytm muzyki zwyczajnie brakowało miejsca. Jeśli ktoś chciał podejść do baru (a wiele osób w czasie koncertu odbywało takie wycieczki), nie było gdzie się nawet przesunąć, żeby umożliwić przejście.

Gdy w czasie przerwy publiczność ruszyła do bocznego wyjścia, żeby się przewietrzyć (w sali było niesamowicie duszno, a dzień ciepły, więc wielu osobom wydało się to logiczne) to ochrona otworzyć drzwi nie chciała. Uległa dopiero po chwili, kiedy uczestnicy wydarzenia nie odpuszczali. Pojawił się też problem z opaskami na rękę, umożliwiającymi powrót na salę po jej opuszczeniu. Przed koncertem przy głównym, bocznym wejściu, ich nie rozdawano, a ochrona mówiła, że jak ktoś wyjdzie, to nie wróci. Przy wejściu tylnym takie opaski jednak wydawano, o czym wiele osób nie wiedziało. W opozycji do tego, co działo się na scenie, tu coś wyraźnie nie zagrało...

Przebój Spice Girls w interpretacji Postmodern Jukebox robił wrażenie

Wydarzenia

Scott Bradlee's

129 - 149 zł
pop

Miejsca

Zobacz także

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (28)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Konkursy

Konkursy KWINTesencje

KWINTesencje

3 podwójne zaproszenia

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Sztuka teatralna pt. "Trzej muszkieterowie" reżyserii Rafała Szumskiego, grana jest na deskach: