• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Skawiński i Tkaczyk. Pedagodzy, którzy stali się królami życia

Patryk Gochniewski
23 października 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
- Nie jest to książka precyzyjnie poukładana datami, faktami. To raczej zostawiamy dla archiwistów czy historyków muzyki. Bardziej są tutaj nasze impresje, wyjaśnienia też pewnych spraw - mówi Grzegorz Skawiński. - Nie jest to książka precyzyjnie poukładana datami, faktami. To raczej zostawiamy dla archiwistów czy historyków muzyki. Bardziej są tutaj nasze impresje, wyjaśnienia też pewnych spraw - mówi Grzegorz Skawiński.

"Królowie życia" to książka, która zainteresuje nie tylko fanów twórczości Grzegorza Skawińskiego oraz Waldemara Tkaczyka. Ta pozycja stanowi niezwykle ciekawą opowieść przez historię ich muzyki, zespołów i życia. Nam opowiedzieli o kulisach jej powstania i wyjaśnili kilka kwestii z przeszłości.



Patryk Gochniewski: Czyj to był pomysł? To była wasza propozycja czy też ktoś z nią do was wyszedł?

Grzegorz Skawiński: Książka spadła nam trochę z nieba. Z propozycją zwróciło się do nas wydawnictwo. W życiu mieliśmy ich już wiele, nawet bardzo konkretnych. Jeszcze za czasów O.N.A. ukazała się książka "Ona i oni", w której część życia już opisaliśmy, ale to było dawno, w latach dziewięćdziesiątych. A mamy rok 2017 i trochę czasu minęło, więc stwierdziliśmy, że może faktycznie przydałaby się pozycja, która powiedziałaby o nas coś więcej. Przecież nie wszystko, co się w naszym życiu wydarzyło, jest znane. A pewne fakty należy przypominać potomnym póki działamy. Też chcieliśmy jakoś zaakcentować, że jest to swego rodzaju kompendium o zespołach. Od czasów amatorskich, po Kombi, O.N.A. i nowego Kombii. Dlatego, kiedy zwróciło się do nas wydawnictwo Edipresse, skorzystaliśmy. Tym bardziej, że podobała nam się formuła. Z początku zastanawialiśmy się, jak to zrobić. Czy pisać chronologicznie, czy na zasadzie wywiadu rzeki. Ostatecznie wybraliśmy tę drugą opcję. Nie jest to książka precyzyjnie poukładana datami, faktami. To raczej zostawiamy dla archiwistów czy historyków muzyki. Bardziej są tutaj nasze impresje, wyjaśnienia też pewnych spraw.

No właśnie. Wywiad rzeka. Trudno w przypadku tej książki mówić o niej jako o biografii. Wywiad jest chyba najbardziej intymną formą literacką, jaką można dać odbiorcom. Nie baliście się, że mogą się pojawić pewne kwestie z przeszłości, które mogą was drażnić, o których nie będziecie chcieli rozmawiać?

Waldemar Tkaczyk: Nie, nie mieliśmy takiego problemu. Nie boimy się pytań, które dotyczą nas, a już na pewno nie tych dotyczących muzyki, którą tworzymy. Jest to wciąż sprawa publiczna, a nie nasze życie intymne czy prywatne. Jesteśmy znani z tego, że wychodzimy do ludzi, z muzyki. I ludzie postrzegają nas tylko na podstawie wyglądu. Że jest jeden taki, drugi taki, trzeci taki. Nie boimy się żadnych tematów. Wszystko przeżyliśmy, wszystko się odbyło i nie mamy się czego wstydzić.

GS: W związku z tym postanowiliśmy wyjaśnić kilka kwestii, które czasem mogą wydawać się kontrowersyjne. Dla nas one takie nie są. Ważne dla nas jest też to, żeby opowiedzieć o tym, jak widzimy pewne rzeczy. Czas zaciera historie, tworzą się stereotypy. Myślę, że dla fanów, nawet dziennikarzy, którzy zajmują się polską muzyką, może być parę ciekawych faktów w tym wydawnictwie. Oczywiście, nie udało się zawrzeć wszystkiego. Pozycja nie jest jakaś opasła, z drugiej strony też pisanie tomiszcza, które miałoby pięćset stron, moim zdaniem kompletnie mija się z celem. Jest to w końcu jakaś forma rozrywkowa i raczej zostawiliśmy sobie jeszcze trochę rzeczy na ewentualną kontynuację. Bo siłą rzeczy opisanie wszystkiego, wymienienie wszystkich osób, było po prostu niemożliwe. Poniekąd jest to też pokłosie tego, jak przeprowadzający wywiad Kuba Frołow go poprowadził. Finalnie i tak jeszcze dopisaliśmy trochę rzeczy, ale w zanadrzu pozostaje naprawdę spora lista do opowiedzenia.

  • Kombi - archiwalne
  • Kombi - archiwalne
  • O.N.A - archiwalne
  • O.N.A - archiwalne
Czytając tę książkę trudno nie odnieść wrażenia, że może ona zainteresować nawet waszych największych fanów. Jest tu wiele wyjaśnień, wiele historii... Chociażby kwestia nazwy - Kombi i Kombii. Bo niektórzy myślą, że to reaktywacja, a tak przecież nie jest.

GS: Bardzo się staraliśmy między innymi to wyjaśnić. Bo zdążyło powstać mnóstwo mitów i nieprawdziwych historii, stereotypów. Przede wszystkim Kombi zakładaliśmy we czterech, nie w pojedynkę, jak krąży legenda. Jesteśmy współzałożycielami, żywymi. Janek Pluta, niestety, nie żyje, opuścił nas kilka lat temu. Nie może się w tej kwestii wypowiedzieć, ale no jednak, żeby był jakiś komplet na ten temat, to muszą być w tej chwili przynajmniej trzy opinie. Żeby można było wyrobić sobie jakieś zdanie. Natomiast sądzę, by skupiać się tylko na samym Kombi, to trochę mało. Sporo jest o O.N.A., trochę o Skawalkerze, o naszych początkach, o których w ogóle mało wiadomo. Chcieliśmy opowiedzieć, jak to było. Jesteśmy chłopakami z małego miasta, którzy przyjechali tutaj, marząc o jakiejkolwiek karierze. Wcale nie o wielkiej. Poszliśmy na studia, żeby się zaczepić w Trójmieście. No i gdzieś nam się to udało, chociaż bardzo nie lubimy tego słowa, bo udać coś się może raz. A nie taka kariera, która trwa już ponad czterdzieści lat. Takie rzeczy się nie udają. Muszą być jakieś składowe. Chociaż odrobina, a może więcej niż odrobina, talentu, trochę, a nawet bardzo dużo szczęścia i wyrzeczeń. Też o tym jest ta książka. Chciało by się napisać więcej, jest mnóstwo nieopowiedzianych kwestii. Jeśli to wydawnictwo osiągnie chociaż minimalny sukces, będziemy dążyć do tego, aby napisać część B tych "Królów życia".

Geneza tego tytułu jest oczywista. Ale czy wy się czujecie królami życia?

WT: Wiesz, czasami tak. Bo nie sposób zaprzeczać i zupełnie pomniejszać swoją rolę. Oczywiście, możemy być tu super skromni i powiedzieć, że się nie czujemy. Bo tak naprawdę nie ma takiej definicji. Co to znaczy być królem życia? Ale powiedzmy, że w naszej działce, muzyce, którą robimy w Polsce, czuliśmy się tymi królami. W momentach, kiedy wychodziły nam przeboje czy super płyty. Jak w momencie powrotu z Kombii, kiedy nie dawano nam żadnych szans na sukces, a płyta okazała się najlepiej sprzedającą się w 2004 roku. Wykosiliśmy wszystkich. To są te momenty, kiedy czujesz się tym królem życia. Nawet te bezwzględne liczby o tym świadczą. A poza tym, wiesz, żyjemy normalnie, jak wszyscy. I dzięki Bogu. Może to jest marne pocieszenie, bo na pewno wolelibyśmy mieć pieniądze i ten cały entourage jak Michael Jackson, Madonna i inne światowe gwiazdy, które mogą cierpieć na dużą popularność i żyć w enklawach, nie mogą się nigdzie spokojnie pojawić. I w tym momencie możemy być lekko zadowoleni, że nie mamy tego wszystkiego, z drugiej strony może byśmy się jeszcze bardziej poczuli królami życia, mając te parę miliardów dolarów na koncie (śmiech).

GS: Ja tylko mogę dodać, że to są chociażby te chwile, kiedy stajesz przed wielotysięcznym tłumem, jak kiedyś w Poznaniu, dla ponad stu tysięcy osób. Wtedy można się poczuć. Ale poza sceną, w życiu codziennym, nie dajmy się zwariować. Podlegamy tym wszystkim prawom, co każdy inny człowiek. Nasze życie nie jest szczególnie wyjątkowe. Nie różni się od tego prowadzonego przez innych żyjących na przeciętnie dobrym poziomie. Po prostu.

Spośród wielu wątków poruszanych w książce najbardziej zainteresował mnie chyba fragment o początkach. Moment, w którym przyjechaliście do Trójmiasta. I wybór studiów. To była pedagogika i hungarystyka.

GS: Ja zdawałem wcześniej na tę hungarystykę i się nie dostałem. Szczęśliwie w sumie, bo nasze drogi pewnie by się rozeszły.

WT: Mieszkałbyś w Budapeszcie!

GS: Tak, albo w Warszawie. Bo z Mławy było przecież bliżej tam niż do Gdańska. Ale w końcu ta pedagogika. W przypadku Waldka była to ucieczka przed wojskiem. W tamtych czasach armia była obowiązkowa. Ja za to miałem kategorię "D", w związku z czym nie podlegałem obowiązkowi. Nic mnie też tu nie ciągnęło tak naprawdę. Ale Waldek powiedział mi później, bo rozminęliśmy się rok w pójściu na uczelnię, że to bardzo ciekawe, humanistyczne, takie ogólnorozwojowe studia. I rzeczywiście. Teraz mogę to po latach stwierdzić, że absolutnie nie żałuję, bo wiedza, którą zdobyłem, przydała mi się w życiu. Studia były bardzo rozwijające. A chciałem studiować psychologię w ogóle. Jednak wtedy na uniwerku gdańskim nie było tego kierunku. Dopiero gdzieś po około dwóch latach powstał, ale już wtedy zaczęliśmy robić karierę, w związku z tym nie szalałem z przenoszeniem się na inny kierunek. Skończyliśmy studia z dobrymi ocenami i jesteśmy magistrami pedagogiki specjalnej.

Czyli gdyby kariera nie potoczyła się tak, jak sobie wymarzyliście, mieliście jakąś podkładkę.

WT: Wiesz, wtedy to była normalna sprawa i też nobilitacja, żeby skończyć wyższe studia. To były inne czasy. Jak się miało ten papier z uczelni, to już można było znaleźć jakąś państwową posadkę i się z niej utrzymać. Na pewno było to jakieś życiowe i ekonomiczne wyjście z sytuacji, z tym że, tak jak Grzegorz wcześniej powiedział, kierowały nami inne pobudki, żeby być na studiach.

Jeszcze jedna rzecz mnie zastanawia w kwestii waszej kariery. Nie jest to wcale takie popularne u muzyków. Większość zespołów, kiedy zmienia styl, eksperymentuje, robi to jednak w granicach swojej macierzystej formacji. Wy powoływaliście do życia nowe. Też jakby z przymusu w związku z historią z pierwszym Kombi. Nie baliście się, że się rozmienicie na drobne, popadniecie w zapomnienie? O.N.A. wprawdzie bardzo mocno wypaliło, jednak ryzyko było.

GS: Nigdy nie baliśmy się zmian czy rewolucji. To wychodziło od nas samych. Z pierwszego Kombi nie zostaliśmy wyrzuceni, tylko odeszliśmy sami. Chcieliśmy grać muzykę, która wtedy była nam bliższa. Myśmy wyrośli z rocka. Nasz pierwszy i drugi zespół - Kameleon i Horoskop - były hardrockowe. Dlatego to, co później graliśmy w Skawalker czy O.N.A. nie stanowiło dla nas problemu. Mieliśmy doskonałe podstawy i znajomość tego gatunku. Przyszło nam to łatwo. Zadałeś ciekawe pytanie, bo chyba faktycznie wymagało to odwagi od nas, bo się tak rzucaliśmy, ale zobacz... Praktycznie wszystko, za co się zabraliśmy, nawet ten powrót Kombii, jednak wyszło. Był to bez wątpienia sukces. Kto wie, może jeszcze z czymś wystrzelimy (śmiech). Jakoś specjalnie spokojnymi duszami nie jesteśmy.

Ale podobno też mocno rock'n'rollowego trybu życia nie prowadziliście. Staraliście się utrzymać trzeźwość umysłu.

WT: Zależy też, co rozumiemy pod tym pojęciem. Że co, zapić się jednego dnia i umrzeć? (śmiech)

GS: Chodzić wiecznie naćpanym czy nawalonym...

Dokładnie. Rozumiecie, o co mi chodzi. Nie spadaliście pijani ze sceny. Mieliście świadomość.

WT: Wiesz, wiedzieliśmy, że liczy się to, żeby grać. Lubimy to robić i to było dla nas priorytetem.

GS: Poza tym też nie należy zapominać, że wiele osób ma takie myślenie życzeniowe. Że jak ktoś jest idolem, podlega innym presjom czy naciskom. Ale też są przecież takie rzeczy, jak życie. Jesteśmy bardzo dumni z tego, że nie musieliśmy nigdy rezygnować z pracy jako muzycy. Do dzisiaj utrzymujemy się praktycznie z grania muzyki. Pojawiają się zarzuty, że jesteśmy komercyjni. Ale nawet Nirvana była komercyjna. Nie należy tych pojęć mylić, bo wszystko, co się sprzedaje, jest komercją. Stąd też nasze zmiany były świadomym wyborem. To nie było tak, że rzucaliśmy się z głową do pustego basenu.

Słuchajcie. Skąd wytrzasnęliście Agnieszkę Chylińską? Wy, muzycy już na porządnym dorobku i nagle pojawia się dziewczyna z gdańskiego VIII LO.

GS: To w sumie bardzo prosta historia. W życiu wieloma rzeczami rządzi przypadek, tutaj akurat bardzo szczęśliwy. Żyliśmy obok siebie w Sopocie. Jakieś trzysta metrów. Mijaliśmy się, nie wiedząc o sobie w ogóle, chociaż ona mówi, że wiedziała, kim jestem. Spotkaliśmy się na koncercie jej zespołu, półamatorskiego można powiedzieć, z którym występowała w Starogardzie Gdańskim. Graliśmy tam na dniach miasta, a oni byli jednym z supportów. No i usłyszeliśmy ten niesamowity głos. Zachwyciliśmy się. Nawiązaliśmy wstępny kontakt, ale do sprawy wróciliśmy dopiero po pół roku, w czasie robienia kolejnej płyty Skawalkera. I zaświtało nam, że może by ją odszukać. Tak zrobiliśmy i powstał zespół O.N.A. To było w ogóle śmieszne, bo nagrywaliśmy "Modlishkę" jako Skawalker. I dopiero po nagraniu materiału, podjęliśmy decyzję o tym, żeby nie obciążać tego nowego projektu tym, co graliśmy wcześniej, znanymi już nazwami. Usunęliśmy się lekko w cień, nie mieliśmy z tym żadnych problemów. Wiedzieliśmy, że podejmujemy ryzyko, bo mogło z tego nic nie wyjść. Okazało się, że podjęliśmy dobrą decyzję. I jesteśmy też z tego dumni, że był to bardzo ważny dla niej i dla nas etap.

Wiem, że muzycy strasznie nie lubią tego pytania. Ale ono samo się nasuwa w przypadkach osób, które osiągnęły sukces w kilku grupach. I teraz tak - może nie który jest ważniejszy, ale który z zespołów jest wam bliższy. Kombi czy O.N.A.?

WT: Nie chcemy tego dzielić. Te projekty różnią się od siebie, więc porównywanie mija się z celem. To, że my braliśmy w nich udział, jest jedyną rzeczą, która je łączy. I chyba dobrze się czujemy w obu. W ogóle we wszystkich zespołach, w których byliśmy. Zawsze było fajnie, tylko inaczej.

GS: Żeby zachować jakąś tam formę, bo jestem gitarzystą i w O.N.A. miałem wielką okazję się wyżyć na tym instrumencie. Dziś też nie odstawiam jej na bok i co jakiś czas wypuszczam coś solowego, jak "Me and my Guitar". Może to bardziej niszowe, ale spełniam się jako instrumentalista. Najzabawniejsze jest to, że na tej bardzo rockowej płycie grają wszyscy koledzy z obecnego Kombii. Dla nas więc wykonać kolejną woltę, to jest pstryknięcie palcami. Jesteśmy dosyć wszechstronni, poruszamy się w wielu gatunkach. Mogę dlatego tylko przytaknąć Waldkowi. Bo te wszystkie dzieci są poniekąd nasze. Nie chcielibyśmy żadnego wyróżniać. Każdy zespół miał swoje zalety, miał też pewnie parę wad. Nie ma ideałów.

Opinie (177) ponad 20 zablokowanych

  • oszukali ciężko chorego kolegę! (3)

    Kombi tylko że Slawkiem!

    • 34 15

    • d**il po prostu!

      Jesteś niedouczonym tępym d**ilem!!!

      • 0 0

    • (1)

      Janka Plutę? Nie wiedziałem.

      • 1 2

      • To się fowiedziałeś

        • 2 0

  • A co z Łosowskim? (18)

    Przecież to on założył KOMBI.
    Panowie wyżej to nie Kombi, tylko KombII, zupełnie inny zespół...

    • 73 11

    • bzdury opowiadasz!

      Kolego Łosowski założył zespół Akcenty! Kombi powstało po przyjściu Tkaczyka, Skawińskiego i Pluty do owej kapeli. Nie myl faktów i nie opowiadaj głupot bo to jest zwykły brak wiedzy merytorycznej.

      • 0 0

    • Nie (2)

      Przeczytaj "Krolowie zycia" to się dowiesz kto załóżył Kombi

      • 0 3

      • Tak

        Przeczytaj "Kombi- Prawdziwa Historia" to się dowiesz, kto założył zespół

        • 5 0

      • Ha

        Ha ha ha , to się ubawiłem...

        • 2 0

    • Łosowski nie załozył Kombi (12)

      Łosowski założył Akcenty. A następnie po jakimś czasie cała czwórka zdecydowała że chce zmienic charakter wykonywanej muzyki na bardziej komercyjny i wspólnie założyli Kombi. Łosowski nie przyjmował Skawińskiego Tkaczyka i Pluty do Kombi-oni byli w tym zespole od samego początku, mało tego-to Pluta wymyślił nazwę.

      • 7 5

      • Nie założyli wspólnie KOMBI (7)

        Tylko zmienili nazwę z Akcenty na KOMBI. To był od początku zespół Łosowskiego, on nim kierował i, przyjmował ludzi do ekipy technicznej, prowadził rozliczenia, aranżował i skomponował większość utworów, zajmował się promocją i kontaktami z fan klubami. Sami to niejednokrotnie przyznawał i w wywiadach z przed lat, nawet w książce o ONA. Teraz ma ona im przesłoniła rozum i kłamią tracąc resztki szacunku wielu starych fanów. Dla kasy.

        • 6 0

        • Bzdura (5)

          To nie była tylko zmiana nazwy.

          To była zmiana wszystkiego -stylu muzyki, repertuaru. Łosowski ich przyjął do Akcentów, ale Kombi zakładali wspólnie.

          Kombi to nie był w żaden sposób sukcesor Akcentów. Po prostu czterech członków Akcentów rozwiązało Akcenty i założyło zupełnie nowy , grający zupełnie inną muzykę zespół.

          Dlatego Łosowski dorabia ideologię do tego że to on założył Kombi.Założyli je wspólnie. Akcenty to był jego zespół do którego zapraszał różnych muzyków, Kombi to już był zespół jego Skawińskiego i Tkaczyka, bo perkusiści się zmieniali. Niestety on dalej zachowywał się tak jakby to faktycznie był tylko jego zespół a koledzy po prostu u niego pracowali. I takie podejście doprowadziło do rozpadu zespołu, i potem było przeszkodą w reaktywacji kapeli w oryginalnym składzie.

          • 1 6

          • Spójrz co jest napisane przy nazwisku Łosowskiego na dawnych płytach. Jest napisane "lider". Tam nie było czterech czy trzech liderów.

            • 5 0

          • Po co Łosowski - jak twierdzisz - miał rozwiązywać zespół z tymi samymi muzykami i - jak twierdzisz - powoływać nowy zespól? On miał zespół. Najpierw grali jazz i muzykę eksperymentalną. Postanowił pójść w innym kierunku muzyczny. I do tego pomysłu dobierał muzyków. W 1975 najpierw przyjął Plute, potem Tkaczyka następnie Skawińskiego. W tym tez roku nawiązał współpracę z agencją Bart i to mu dało szansę rozwinięcia skrzydeł, koncertowania itd. To nie jest tak - jak twierdzisz - że czterech chłopa grają soul, nagle im się odmieniło, rozwiązują kapele zakładają w tym samym składzie ale zmieniając nazwę i grają hip hop.

            • 6 0

          • Nazwę zespołu faktycznie zaproponował śp. Pluta podczas wspólnego głosowania, ale wcale nie jest jego współtwórcą ani tym bardziej założycielem z tego tytułu, podobnie jak Dave Gahan nie zakładał w 1980 r. Depeche Mode tylko dlatego, że to on zaproponował tę nazwę tuż po dołączeniu do pozostałych muzyków, którzy wcześniej grali ze sobą kilka miesięcy pod nazwą Composition of Sound.

            • 5 0

          • Akcenty zmieniły nazwę na Kombi podczas nagrania w Radio (1)

            To nie był- jak piszesz - proces zamykania jednego i otwierania drugiego zespołu... Tak to przedstawiają Panowie Skawinski&Tkaczyk? Bzdura na resorach...

            • 4 0

            • Zgadza się, weszli do studia jako Akcenty , a wyszli jako KOMBI. Repertuar też stopniowo ulegał zmianom, choć wówczas nastąpiły one szybciej, zwłaszcza po zakupieniu przez Łosowskiego Propheta i Minikorga , a następnie Simmonsów.

              • 3 0

        • Jaro, największą karą dla nich jest fakt, że znajdują się w kompletnej próżni twórczej. Kiedyś komponowali fajne kawałki, teraz zero. Są niewiarygodni. Grzegorz, świetny gitarzysta a robi z siebie ni to rockmana w kapeli dance ni to idola nastolatków chwalącego się swoją barwną przeszłością.

          • 4 0

      • (1)

        Nazwe Google wymyslila sekretarka i czy to oznacza ze ona ma prawa do nazwy? Od samego poczatku to w zespole byl tylko Łosowski bo on tez zespol zalozył. Zespol zmienial sklad i nazwe. Akcenty, Blues Band Akcenty, Kombi.

        • 3 0

        • Łosowski z nikim Kombi nie zakladal. Łosowski zalozyl zespol Akcenty w 1969 razem z Andrzejem Kysiem, ktory odszedl z zespolu bo wyemigrowal. Zmarl kilka lat temu. Łosowski mial z nim staly kontakt. Łosowski postanowil zmienic kierunek muzyczny i przyjal w 1975 do zespolu Plute Tkaczyka Skawinskiego. W 1976 Łosowski postanowil zmienic nazwe na bardziej wspolczesna. Zmiana nazwy nie oznacza powolania nowego zespolu. Nazwe mogl wymyslic kazdy, nawet sluchacz Radia Gdansk bo takie bylo pierwotne zalozenie ale Łosowski aby sie zabezpieczyc przez dowcipnymi propozycjami nazw, nazwe przygotowana mial juz wczesniej a zrobil to na probie zespolu rozdawszy kolegom i managerom kartki i olowek gdzie mogli napisac propozycje.

          • 4 0

      • Łoś był szefem swojego zespołu i to on był osobą decyzyjną, załatwiającą sprawy muzyczne, organizacyjne, logistyczne. To on był liderem i wyznaczał brzmienie. To Łosiowi BART w osobie dyr. Cybulskiego zaproponował współpracę a warunkiem było aby Łoś zmienił nazwę więc szef grupy tego dokonał. Takie zakrzywianie przestrzeni jak w tej ich nowej książce (która opowiada zupełnie inaczej fakty niż te w książce o ONA) przez byłych muzyków Kombi nawet nie przyśniłaby się Einsteinowi. Tu nie ma mowy o jakimkolwiek egocentryzmie. W każdej firmie czy organizacji są struktury dzięki którym one funkcjonują. To nie jest grupka dzieciaków bawiących się pod trzepakiem w czterech pancernych tylko podmiot z który daje spełnienie artystyczne oraz chleb i perspektywę rozwoju. Są decyzje, obowiązki i odpowiedzialność za siebie, muzyków swoją i ich rodziny. To wszystko w pewnych realiach, wtedy lat 70, 80 przełomu 80 i 90. Obecne czasy są takie że każdy może powiedzieć wszystko i nie brać za to odpowiedzialności. Ale są ludzie którzy pamiętają, są źródła pisane i dokumenty. Przede wszystkim jest uczciwość wobec fanów. Taką postawę prezentuje Łosowski. On też wydał książkę którą współredagowali wszyscy żyjący współpracownicy Kombi, managerowie, akustycy, ludzie blisko związani z zespołem. Oni potwierdzają słowa Łosowskiego. I nagle dwóch facetów ktorzy w latach 90 opowiadali że muzyka Kombi jest bee dodaje literę i... i szkoda gadać.

        • 9 0

      • Czemu nie płaczesz o założyciela zespołu TOTO gdzie czterdziestu muzyków do dzisiaj tam grało, a Ty masz problem z gumą ...

        • 3 0

    • Ciekawe czy gitarzysta ONA miał wpływ na wokalistkę...

      Czy taka już była w LO... Czy ją "uformował"...

      • 4 2

  • To Łosowski oszukuje ludzi (26)

    Sugerując że jego zespół to Kombi. A Kombi nie istnieje, są 2 zespoły które wyrosły z Kombi, które czerpią z jego dorobku ale żaden z nich nie jest Kombi. Różnica jest taka że panowie Tkaczyk i Skawiński używają podobnej ale jednak innej nazwy a pan Łosowski używa starej, choć jest jedynym członkiem starego oryginalnego zespołu

    Prawda jest taka że egocentryzm, zadufanie w sobie pana Łosowskiego było powodem zarówno rozpadu oryginalnego Komi jak i tego że nie doszło do reaktywacji w oryginalnym składzie.

    Oba zespoły prezentują wysoki poziom i są ciekawe dla ludzi którzy kochali stary oryginalny zespół-ale żaden z nich nie jest oryginałem-wbrew temu co uważa Łosowski.

    Niech pan Łosowski zajmie się tworzeniem muzyki bo robi to świetnie, natomiast ta cała polityka którą otoczył tą sprawę jest irytująca, co gorsza skupił wokół siebie fanatyków który ślepo wierzą jego wersji i nie dadzą się przekonać że białe jest białe a czarne jest czarne.

    • 36 41

    • Niestety to prawda. Sławciu w 1 z wywiadów w TVP (z Szabłowską na jutubie jest) mówi "i reaktywujemy zespół" i od razu poprawia "i ja go zreaktywuje". Czyli upór i egocentryzm został. Sławek lekcji jednak nie odrobił nadal - na koncertach podkłady - bas, część klawiszy i bębnów i część wokali. Idąc na koncert oczekuje się od muzyków gry choć w 90% na żywo - a nie w kilkunastu. Wiadomo, że "gęste" klawisze się programuje, czy jakiś kawałek loopa, ale bez jaj! Kolejny kiwający się basista, a Tomcio zamiast grać jak na swojej płycie "Fusionland" czy coś takiego to siermężnie kopiuje automat, przejścia słabe i totalnie nudne. Sławciu by sobie kupił ze 2-3 nowoczesne parapety i uzupełnił tym Propheta i Koga 700. Gdyby schował ego i koszulkę lidera do szafy i zajął się komponowaniem i tworzeniem brzmień, Tomasz by zrobił solidny rytm na mieszanym zestawie z porządnymi przejściami, a basista by grał 90% basu (reszta gęgacze sławkowe) to by było coś. Posłuchajcie sobie sekcji z płyty "Wszystko jest jak pierwszy raz". Stare dobre i prawdziwe Kombi, w nowym wcieleniu przez "ii". Z wojenki nic nie będzie. Kombii nagrało wcześniej 3 płytki, co prawda z rytmem programowanym, ale nieco żywych bębnów tam też było, a przede wszystkim kilkanaście nowych przebojów.
      A Sławek co? Nic. Ostatnia płyta ma 1 utwór ciekawy z fletem i to wszysko. Nic godnego uwagi. Szkoda, bo jako Kombi - Łosowski by więcej ugrał pod jednym warunkiem - jakby solidnie zagrał, co naprawdę potrafi.
      Ale zaraz ten post powiesi lotna ekipa hejterów pod dyrekcją Jarka, Seby i Bartusia.

      • 1 6

    • (7)

      Łosowski z czasów współpracy ze Skawińskim i Tkaczykiem w Kombi ma jeden przebój (Słodkiego miłego życia). Skawiński i Tkaczyk z tego samego okresu w Kombi ma ich kilkanaście. Nowy zespół Kombii ma przeboje na każdej nowej płycie. Pan Łosowski wciąż i nadal ma tylko jeden przebój.
      Wobec powyższego faktu marne jest licytować się czyj jest zespół Kombi.

      • 6 15

      • (1)

        "Słodkiego miłego życia", "Kochać Cię za późno", "Czekam wciąż", "Za ciosem cios", "nietykalni-skamieniałe zło", "Przytul mnie" oraz niezapomniane instrumentale "Wspomnienia z pleneru", "Taniec w słońcu", "Casablanca-ramadan" i wiele,wiele innych, to są kompozycje Sławomira Łosowskiego.

        • 19 3

        • albo "Nie ma jak szpan" który zapoczątkował nową erę w historii Kombi

          • 5 0

      • Łosowski jest kompozytorem przynajmniej kliku przebojów Kombi, a nie jednego.

        • 4 0

      • Bzdury. (2)

        Posłuchaj sobie, w ilu kawalkach Kombi jest elektronika i klawisze Łosowskiego, a w ilu nie ma. Duet zwany Kombii może równie dobrze nie istnieć, nie wiem gdzie ty widzisz przeboje. Zatrudniali jakiś Wielgoszów i innych, bo sami czuli się ciency.
        Kropka.

        • 8 4

        • Brzmienie

          Fundamentem muzyki Kombi było i jest syntezatorowe brzmienie Łosowskiego. Po kilku nutach ta muzyka jest łatwo rozpoznawalna.

          • 4 0

        • Nie licząc kilku hardrockowych wyskoków w rodzaju "Wejdź siostro" czy "Twoje własne życie" (rzecz jasna kompozycje Skawińskiego) i perkusyjnej solówki Pluty pod tytułem "Czy to już koniec" na debiutanckim albumie, te klawisze słychać praktycznie w każdym utworze.

          • 4 0

      • Przeboje

        Takie mają, że publika domaga się głównie starych kawałków, w tym kompozycji Łosowskiego, które chcąc nie chcąc grają, włącznie z jego instrumentakami. A ich dwa przeboje Pokolenie i Avinion to kompozycje Wielgosza z tekstami Cygana

        • 9 0

    • Warto też pamiętać że panowie Skawiński i Tkaczyk zaprosili pana Łosowskiego na swój jubileusz (12)

      A on odmówił. To pokazuje kto był zarzewiem konfliktu, przez kogo to wszystko się rozpadło. Dla fanów byłoby to przeżycie gdyby mogli choć przez chwilę zobaczyć zespół w oryginalnym składzie.

      Panowie Skawiński i Tkaczyk bardzo dużo skorzystali na współpracy z Łosowskim, ale i odwrotnie, szkoda że zacietrzewienie pana Sławka jest tak wielkie że nie chciał on uświetnić swoją osobą tego występu.

      • 9 8

      • (10)

        Jasne byleś obok że wiesz lepiej jak było... gratulacje

        • 5 1

        • (8)

          odmowil bo nie chcial maczal rąk w oszustwie. firmowanie koncertu jako 40 kombii to oszustwo tak samo jak 40 lat wspolpracy Tkaczyka i Skawinskiego bo oni graja ze soba od liceum przeciez to nawet na tych zdjeciach jest czyli prawie 50 lat a to ze jest to oszusztwo pisal tez producent i manager Kombi pan Sylwin. 40 lecie Kombi bylo na placu zebran ludowych rok temu i na spotkaniu po koncercie byli Sylwin i inni managerowie i osoby zwiazane z Kombi. wszyscy oni sa po stronie Łosowskiego bo przez wiele lat widzieli kto zarzadza zespolem i kto jest liderem i kto podejmuje decyzje tak ja te o zmienia nazwy w 1976

          • 7 1

          • Oszustwo to jest Twój post. (7)

            Koncert nie był firmowany jako koncert 40 lecia Kombii tylko koncert 40 lecia współpracy duetu Skawiński -Tkaczyk który w tym czasie występował w kilku różnych zespołach(Kameleon, Horoskop, Akcenty, Kombi, Skawalker, ONA, Kombii) Łosowski był jednym z najważniejszych współpracowników na przestrzeni ich kariery i dostał zaproszenie które odrzucił.

            Takie samo zaproszenie dostała Agnieszka Chylińska i zaśpiewała z kolegami jeden z hitów O.N.A. Dla niej problemu nie było. Na marginesie -jeżeli miało to by być 40 lecie Kombii to co tam robiła Chylińska?

            a 40 lat też panowie wytłumaczyli-jasne że grają ze sobą dłużej, ale chodziło o 40 lecie zawodowego grania, okres gdy mogli się nazwać profesjonalnymi, zawodowymi muzykami.

            • 1 3

            • (6)

              To jest bardzo umowna i wątpliwa granica, bo Kombi przynajmniej w pierwszych latach grało mniej więcej na tych samych zasadach, co wcześniej Horoskop czy Akcenty. Zresztą to nie było tak, że Łosowski, Skawiński, Tkaczyk i Pluta wspólnie podjęli decyzję o powołaniu nowego zespołu, tylko nazwę i stylistykę zmienił istniejący już od paru lat zespół Łosowskiego, czyli Akcenty, do którego pozostali muzycy dołączyli kilka miesięcy wcześniej (gdyby Łosowski przeszedł do Horoskopu, to co innego). Zresztą zmiana nazwy dokonała się w trakcie audycji Radia Gdańsk, podczas której zespół zagrał pierwszych kilka utworów pod nazwą Akcenty, a bisy już jako Kombi, więc raczej trudno zakładać, że dokładnie w tym momencie jedna grupa przestała istnieć, a powołano do życia drugą.
              Tak czy inaczej, Skawiński i Tkaczyk grają ze sobą de facto już niemal pół wieku, więc za mniej więcej 2 lata mogą równie dobrze zorganizować sobie kolejną rocznicową trasę ;).

              • 4 0

              • (5)

                Jakie zawodowe granie? zespol Akcenty czy Kombi był tak samo amatorski jak profesionalny mówil o tym Łosowski w Galerii Bałtyckiej. Skawinski i Tkaczyk graja ze soba 48 lat a wymyslili sobie 40-lecie aby przykryc 40 lat Kombi a koncert odbyl sie w Gdansku i byli obecni wszyscy ci ktorzy zwiazani byli przez te lata z zespolem Łosowskiego. Oni mowili co mysla o Skawinskim iiii Tkaczyku

                • 6 0

              • No a najwięcej do powiedzenia ma ten śmieszny coverowiec Fil (4)

                Który na każdym kroku źle się wypowiada o oryginalnych członkach zespołu i nie przeszkadza mu to śpiewać teksty napisane przez Tkaczyka(Za ciosem Cios, Kochać Cię za Późno, Czekam Wciąż, Nietykalni)
                Straszny hipokryta z niego.
                I oczywiście-założenie Kombi to był dla kolegów z Mławy początek profesjonalnej kariery, wcześniej bawili się w muzykę.

                • 1 4

              • Fil nie jest celebrytą ale świetnym wokalistą o dwie klasy lepszym niż jego poprzednik w Kombi.

                • 5 1

              • Teksty do piosenek Łosowskiego pozwolil Tkaczykowi pisac Łosowski.

                • 4 0

              • Przyganiał kocioł garnkowi

                Panom z Kombii nie przeszkadza grać kompozycje Łosowskiego, ba nie mogą się bez nich obyć.

                • 3 0

              • Cytat, przykład, gdzie się źle wypowiada ???!

                • 4 0

        • A Ty byłeś?

          To się podziel wiedzą.

          • 3 0

      • Nawet jeśli do takiego zaproszenia doszło, trudno się dziwić Łosowskiemu, że go nie przyjął, bo przecież oznaczałoby to "pobłogosławienie" zespołu o łudząco podobnej nazwie, który de facto żeruje na dorobku dawnego Kombi.

        • 5 1

    • Dwoch gosci ktorzy pracowali w Sony zakladaja Sonyy. Trzeba miec botaga niewiedze prawna aby pisac ze "uzywaja podobnej ale jednak innej nazwy". W cywilizowanym swiecie poszliby z torbami. Juz pod koneic lat 80 Skawinski zaczal realizowac wlasne projekty muzyczne - chcial grac muzyke gitarowa. Łosowski mu tego nie blokowal. Na poczatku lat 90 Skawinski sam poszedl do Łosowskiego i powiedzial ze odchodzi z zespolu. I to bylo przyczyna dla ktorej Łosowski szukal innych muzykow do skladu ale wobec klopotow rodzinnych zawiesil dzialalnosc zespolu na kilkanascie lat. Po tym czasie Łosowski proponował Skawinskiemu i Tkaczykowi powrot do zespolu ale oni odmowili i zalozyli ii. To nie Łosowski wytworzyl problem ii. On ma swoj zespol a jego ex-koledzy podszywaja sie pod jego zespol. Fani maja swoj rozum i sluch a takze potrafia czytac ze zrozumieniem i wyciagac wnioski, oceniac fakty. Łosowski jest wlascicielem praw do nazwy, logotypu ktory zamowil u prof. ASP w Gda. Moze dzis zespol zawiesic a za dwa dni reaktywowac, zmienic jego nazwe itd. Ale nikt nie ma prawa zawlaszczac jego dorobek i przywlaszczac sobie jego dobra, w tym jego zespol, i mowc ze teraz on nazywa sie Łosowski

      • 6 2

    • Łosowski (2)

      Nie wywołał tej wojny. Czemu Panowie dwaj nie założyli zespołu o innej nazwie? Proste - kasa. A Grzesik ponoć taki rockendrolowiec, odszedł z KOMBI, bo chciał grać rocka, miał dość popu Teraz już nie ma dość, gra nawet disco??

      • 10 1

      • No właśnie założyli (1)

        Kombii to nie Kombi. A Grzesiek nie miał dosyć popu-miał dosyć Łosowskiego który chciał dominować i traktował kolegów jak pracowników w swojej prywatnej firmie. To wszystko jest opisane w książce.

        • 3 4

        • No nie

          Odeszli z KOMBI I założyli Skawalkera i ONA. I było Ok. Ale Chylińska też miała ich dosyć , więc zostali na lodzie i nagle ponownie z rockendrolowcow z długimi piórami i tatuażem, stali się ponownie pop celebrytami , jadąc na dorobku Łosowskiego, co miało być trampoliną do sukcesu, jak sami mówili, bo z nową nazwą nie mieli by już szans na kolejny start.

          • 10 0

  • Jeśli chodzi o Kombi..

    Kombi ....gdzie jest gitarzysta? Doliczyłem sie tylko jednego ...basisty.
    Musicie wziasc gitarzystę , bo to będzie wtedy normalny , pełny skład. Bez gitary to cieniutko.
    Oj, cieniutko.

    • 2 3

  • KOMBII ....tylko KOMBII (1)

    Czekam na Waszą nową płytę . Słyszałam ze na wiosnę dopiero będzie.
    Przyśpieszcie jej wydanie bo chcieliśmy tańczyć przy niej już w Sylwestra!!

    • 1 6

    • Luiza jak chcesz płytę na sylwestra, to najpierw ją skończ ;)

      • 3 0

  • KOMBII mój zespół.

    Zawsze chodziłam na ich koncerty i przy nich się bawiłam. Brawo Grzesiek i Waldek!!!
    Dalszej owocnej twórczości i koncertów. Czekamy na Was cała Świdnica!!!

    • 1 7

  • Tytuł...

    Eeee tam , wolę KOMBII . Oni cały czas komponują fajne piosenki i znam ich twarze.

    • 2 7

  • Muza..

    Tylko KOMBII z Tkaczykiem i Skawińskim. To jest klasa ...zespół!!!

    • 2 6

  • Kombii

    Super grupa . Trzymać tak dalej.

    • 1 5

  • Skawiński...

    Jest dobrym wokalistą , przedewszystkim czysto śpiewa ma dobrą emisję głosu.
    Umiejętności na gitarze ma wspaniałe , zwłaszcza granie legatem. Kompozycje pomysłowe
    i nie przeładowane dźwiękami.

    • 2 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Które kluby i dyskoteki były w Gdańsku?