- 1 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (148 opinii)
- 2 Grają przeboje największych gwiazd (8 opinii)
- 3 Planuj Tydzień: imprezy i majówka (10 opinii)
- 4 Festiwal filmowy w odmienionej formule (15 opinii)
- 5 Rodzinne atrakcje i parki rozrywki - jakie ceny, ile kosztuje zabawa? (30 opinii)
- 6 Spektakle z Trójmiasta w Teatrze Telewizji (10 opinii)
Skini, punkowcy, depeszowcy, chuligani - subkultury lat 90., które zniknęły z ulic
Skinheadzi, metalowcy, punkowcy, hip-hopowcy, skejci, depesze, sataniści, chuligani. To tylko ułamek subkultur, które pojawiły się w latach 90. XX wieku. To były czasy wyjątkowe. Pewne jest, że się nie powtórzą. Po kilkudziesięciu latach życia pod pręgierzem Polska i Polacy w końcu mogli robić to, co im się żywnie podoba. Było to pierwsze zachłyśnięcie się wolnością. I to naprawdę dużym haustem.
Rock, punk, rap - najbliższe koncerty w Trójmieście
Lata 90. Była to dekada tak dziwna, jak piękna. Bazary pełne pirackich kaset, markowe ciuchy sprowadzane z Niemiec, pierwsze oficjalne sklepy z najlepszymi zagranicznymi produktami. Ale też niesamowity rozwój popkultury. Już nie było pałującej milicji. Aczkolwiek i policji na początku nie było łatwo się przestawić na nowe czasy. Jak powiedział w "Psach" Franz Maurer - "Czasy się zmieniają, ale pan zawsze jest w komisjach". Kto by pomyślał, że to zdanie będzie równie aktualne trzydzieści lat później.
Przypomnijmy sobie, jak wyglądały trójmiejskie ulice w latach 90. - działo się, mówiąc krótko. Ten czas obfitował w dynamiczne zmiany pokoleniowe oraz popkulturowe. Tak szybko, jak się pojawiały określone grupy, to równie szybko były wypierane przez kolejne.
Skinheadzi i chuligani
Zacznijmy od grupy - według wielu - najbardziej radykalnej. Subkultura skinów wywodzi się z Wielkiej Brytanii, gdzie powstała już w latach 60., ale z tą, którą opisujemy, nie ma tak naprawdę nic wspólnego. W Polsce wówczas pewnym ich odpowiednikiem byli gitowcy, ale pierwsza i druga fala skinheadów praktycznie ominęła nasz kraj. Trzecia natomiast była bardzo widoczna.
Skini trzeciej fali w Polsce charakteryzowali się bardzo nacjonalistycznymi poglądami. Były trzy odłamy: narodowo-katolicki, narodowo-socjalistyczny (nazistowski) i słowiańsko-pogański (narodowo-komunistyczny). Łyse głowy, glany, białe sznurówki, spodnie marchewy, kurtki szwedki czy harringtonki. Nie dało się ich przeoczyć. Budzili respekt i strach. Tłukli wszystkich, z którymi było im nie po drodze. Ale trzeba im oddać jedno - swojego terenu bronili jak twierdzy. Każdy, kto w tamtym okresie mieszkał na dzielnicy skinheadowskiej, powie, że czuł się bezpiecznie.
Skinheadzi i chuligani w latach 90. to tak naprawdę bardzo pokrewne środowiska. Podobne poglądy, podobne zainteresowania. Można powiedzieć, że pierwsza polska chuliganka była właśnie mocno osadzona w kulturze skinheadowskiej. Dziś skinów już nie ma - a przynajmniej nie w takiej sile - ale chuligani zostali. Inni, napakowani, często parający się niemal mafijnymi zajęciami, ale jedno się nie zmieniło - wartości, którymi kierowali się ci w latach 90. i ci teraz, są bardzo zbliżone.
Gdzie się podziały food trucki?
Punkowcy
W przeciwieństwie do skinheadów punkowcy byli w Polsce od przełomu lat 70. i 80. - akurat ta subkultura, która w założeniu jest antysystemowa, a przede wszystkim antykomunistyczna, miała świetne warunki do rozwoju nad Wisłą. Walka z aparatem rządowym była niczym woda na młyn dla rozwoju tej grupy społecznej. Powstawało mnóstwo zespołów, które swoimi piosenkami również walczyły z systemem - tu nie chodziło tylko o butelki z benzyną i kamienie.
Lata 90. to było już nieco inne podejście punkowców. Zamiast z komunizmem przeciwstawiali się dzikiemu kapitalizmowi, a przy okazji prowadzili otwartą wojnę ze skinheadami - lewicowcy kontra prawicowcy. Myślę, że wiele osób pamięta te bitwy na gdańskich fortach.
Punkowcy ewoluowali - pojawił się gatunek hardcore punk, silnie też rozwijał się nurt straight edge, a skinheadzi zaczęli znikać. Do dziś można spotkać dzieciaki z wielkimi irokezami, ale generalnie ta subkultura została zmarginalizowana. Trzeba to sobie jasno powiedzieć - bez subkultur ulice wyglądają szaro. Obecnie nie ma odpowiednich warunków do rozwoju lub powrotu konkretnych grup.
Hip-hopowcy i skejci
Tak, zdaję sobie sprawę, że to dwie odmienne grupy, ale w Polsce miały one wbrew pozorom więcej cech wspólnych niż różnic. Oba nurty, mimo że na świecie już bardzo dobrze znane, nad Wisłą zaczęły pojawiać się dopiero w drugiej połowie lat 90. - na szerszą skalę pojawiły się rolki, deskorolki, BMX-y, farby w sprayu, a rap i kultura hip-hopowa zaczęła przejmować blokowiska.
W Polsce obie te ekipy były mocno wymieszane. O dziwo polscy skejci nie byli skupieni wyłącznie wokół sceny hardcore'owej. Rap bardzo ładnie spoił to wszystko i tak hip-hopowcy, jak i skejci okupowali te same miejscówki. Nosili te same szerokie spodnie, bluzy z kapturem, buty (pierwsze wtedy w Polsce vansy). No i łączyło ich też tagowanie murów oraz robienie nielegalnych wrzut. Był to też właśnie czas, kiedy na poważnie zaczęło rozwijać się graffiti.
Można powiedzieć, że historia zatoczyła koło. Dziś, trzy dekady później, znów widzimy dzieciaki na deskach, obszerne ciuchy, vansy, ale przede wszystkim reinkarnację rapu. Oczywiście nie ma tu mowy o jakimkolwiek buncie czy walce z czymkolwiek, jednak moda po raz kolejny pokazała, że lubi wracać.
Sataniści
Wiem, dla wielu podpinanie tu tej grupki może być na wyrost albo wręcz kontrowersyjne, ale naprawdę - w latach 90. w Trójmieście było sporo leśnych miejsc, gdzie urzędowali sataniści. Urządzali czarne msze, odprawiali rytuały, na drzewach ryli pentagramy i odwrócone krzyże. Myślę, że dojrzali mieszkańcy Moreny pamiętają, co się działo na ówczesnym poligonie - każdy, kto tamtędy spacerował, chociaż raz natknął się na jakieś pozostałości po którymś z obrządków.
Sataniści nie byli jakoś szczególnie liczną subkulturą, ale rzucali się w oczy. Byli czarni... jak sam diabeł. Dziś ich już raczej nie spotkamy, ale na pewno nie wspominają ich miło metalowcy, którzy byli często - błędnie! - wrzucani do tego samego worka. Laikowi łatwo było ich pomylić - jedni i drudzy na czarno. Ale to były dwie, zupełnie odmienne grupy.
Co robił słoń na Przymorzu?
Metalowcy
Być może najliczniejsza subkultura na świecie. A zarazem jedna z niewielu, która wciąż utrzymuje się na powierzchni, mało tego - rośnie w siłę, i jest bardzo widoczna na ulicach. Jest oczywiście stara gwardia, ale też dużo młodych metalowców, którzy będą dalej ciągnęli ten wózek.
Lata 90. dla metalowców były jak sklep z cukierkami. Istnieli już wcześniej, byli fanami Metalliki, Iron Maiden czy Megadeth, ale dopiero wtedy wiele polskich kapel zaczęło oficjalnie wydawać płyty. Pojawiła się też Metalmania, największy festiwal z muzyką metalową. Był to rozkwit tego ruchu w kraju.
Metalowcy stali się też stałym elementem trójmiejskich ulic. Z jednej strony widoczni, w dużych i zwartych grupach, bawiący się głównie we własnym towarzystwie, z drugiej jednak, gdy robiło się gorąco, szli watahą jak w dym. Już w latach 80., przede wszystkim podczas festiwalu w Jarocinie, dali się poznać jako krewcy awanturnicy.
Depeszowcy
Nie oszukujmy się, depeszowców już nie ma. Zostały niedobitki, a ci, którzy się z nimi identyfikowali, dziś już nie noszą się na Davida Gahana, ale wciąż pozostali wiernymi fanami Depeche Mode. Ta subkultura była naprawdę osobliwa - skupiona nie wokół idei, nurtu, muzyki... nie, ona skupiła się wokół jednego tylko zespołu.
Depeszowcy w latach 90. byli bardzo powszechnym widokiem. Skórzane kurtki, dżinsy (najczęściej białe), włosy ułożone w stylu członków zespołu, nie brakowało także naszywek czy emblematów Depeche Mode. Dzisiaj o depeszowców trudno - ujawniają się i wyciągają swoje skóry na koncerty oraz zloty organizowane w całym kraju.
To chyba wszystkie najbardziej charakterystyczne subkultury, które cechowały polskie i trójmiejskie ulice w latach 90. Jeśli pamiętacie inne, o których zapomnieliśmy, dajcie nam znać w komentarzach.
Opinie wybrane
-
2022-10-19 18:44
ja byłem metalowcem, początkowo włosy do pasa, ale jak mnie wnerwiło, to na 18-tkę ogoliłem się maszynką na pałę (10)
tzn. fryzjerka mnie goliła, najpierw nie chciała i przez 15 minut próbowała mi wmówić że szkoda golić takie włosy :) ale ja się uparłem i wyszedłem z glacą...nosiłem buty czarne policyjne, a że jedyne długie sznurówki miałem w domu białe :) to mnie brali za skina, było to fajne i nie , bo nieraz trzeba było zejść z drogi aby nie oberwać od bandy
tzn. fryzjerka mnie goliła, najpierw nie chciała i przez 15 minut próbowała mi wmówić że szkoda golić takie włosy :) ale ja się uparłem i wyszedłem z glacą...nosiłem buty czarne policyjne, a że jedyne długie sznurówki miałem w domu białe :) to mnie brali za skina, było to fajne i nie , bo nieraz trzeba było zejść z drogi aby nie oberwać od bandy brudasów (punków) :) innym razem to inni schodzili mi z drogi... mój kuzyn był zaś zagorzałym punkowcem (Jarocin, Irokez na co dzień i to farbowany) chcieli go za to wywalić z Conradinum nawet, wesołe czasy. dziś mam prawie 50 lat i nadal słucham death czy black metalu czasami , chyba do końca jednak z tego nie wyrosłem :)
- 150 11
-
2022-10-20 10:56
Z tego się nie wyrasta 3:-)
- 2 0
-
2022-10-20 10:02
Czyli goliłeś włosy żeby mieć spokój. Słabo, bez jaj
- 0 2
-
2022-10-19 23:53
trzeba było sprzedać lub oddać na peruki dla pacjentek onkologicznych
- 4 3
-
2022-10-19 22:41
Pamiętam was. Mieliście takie zielone plecaki i naszywki proszę pana. Szatanowcy
- 8 1
-
2022-10-19 22:22
FE
brudasy
- 7 6
-
2022-10-19 22:03
TBO (1)
Do połowy lat 80 tych ani łysy ani kudłaty w TBO do półrocza by nie dotrwał
- 7 0
-
2022-10-19 22:24
mówiłem o Conradinum, nie pamiętam czy to to samo ? ale wiem że mój kuzyn dotrwał tam do końca ukończenia szkoły bez szwanku
nosił czerwonego nie raz zółtego irokeza, także chyba jednak niektórym się dało, ma teraz też około 50-tki więc chyba łapał się na te lata coś koło tego
- 6 2
-
2022-10-19 21:59
Kolor? (1)
- 0 0
-
2022-10-19 22:24
czerwony najczęściej
- 2 0
-
2022-10-19 21:17
A ja punkiem. I wciaz nim jestem. Ale juz mentalnym.
Do tej pory slucham punka i metalu, chodze na koncerty, w domu stoi gitara. Mimo rodziny, dzieci i pracy w systemowym korpo :)
- 27 5
-
2022-10-19 17:56
Działo się :) (4)
Była idea i treść, światopogląd wtedy jeszcze bez płaszcza popkultury- teraz kultura masowa jak walec zawłaszcza i wchłania poszczególne elementy zewnętrznej estetyki subkultur...
- 109 4
-
2022-10-19 23:21
(2)
Jeszcze były przecież ślizeksy albo dresy i dresiary pomarańczowe od solary.
- 12 1
-
2022-10-20 08:12
Dresy (1)
Dokładnie, jak można nie wspomnieć najbardziej popularnej subkultury lat 90-tych. Dzielili sie na miejskie dresy słuchajace techno i wiejskie dresy słuchajace disco polo. Im wiecej pasków na dresie tym wyższa ranga.
- 17 0
-
2022-10-31 19:28
Teraz wyjście w dresie to top Instagram Haha ale faktycznie, kiedyś to coś znaczyło, czyli kwalifikowało do określonej grupy. Może lepiej, że już nie musimy się stresować i możemy nosić co jest akurat wygodne?
- 1 0
-
2022-10-19 22:05
Teraz jest tylko mix strojów specyficznych dla danych subkultur.
Jedyne co można przyznać ze jest kolorowo ale do zazy......- 13 0
-
2022-10-19 17:50
Pamiętam jeszcze hipisów, Power Flower w Żaku. (4)
Byli regałowcy, wyjątkowi, kolorowi i z dredami :) No i liczna grupa tzw. disco-młotów. Szkoły ale Legionów, ZSBO. Charakterystyczna grzywka, szweda...mentalnie coś poniżej skinów i kiboli :)
- 78 9
-
2022-10-21 09:55
były też kiurowy oraz dajmondziary, a w latach 80tych taki wynalazek jak popersi :D
- 4 0
-
2022-10-19 22:53
Flower Power w Żaku -kultowa impreza
Nigdzie takich nie było i nie ma.
- 16 1
-
2022-10-19 20:17
Sylwester Power Flower w Żaku ?
- 5 0
-
2022-10-19 17:55
Ci regałowcy to kolekcjonowali regały? Czy regały sluzyly im za legowisko?
- 10 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.