• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

The Sisters of Mercy w B90: obiektywnie koszmarni, subiektywnie wspaniali

Jarosław Kowal
15 września 2017 (artykuł sprzed 6 lat) 
Andrew Eldritch był niemalże niesłyszalny podczas koncertu w Gdańsku, ale trudno nie odnieść wrażenia, że o to właśnie mu chodziło... Andrew Eldritch był niemalże niesłyszalny podczas koncertu w Gdańsku, ale trudno nie odnieść wrażenia, że o to właśnie mu chodziło...

O koncertach The Sisters of Mercy krążą legendy, ale w żadnej z nich nie pada ani jedno pozytywne słowo na temat głównych bohaterów, a jednak niezmiennie, od blisko czterech dekad, Anglicy wyprzedają największe kluby na całym globie. Jak to się dzieje? Oto jedna z najbardziej tajemniczych zagadek wszechświata, której nawet Morgan Freeman nie potrafiłby rozwikłać.



"Siostry Miłosierdzia" mają na koncie zaledwie trzy albumy studyjne, ostatni wydany dwadzieścia siedem lat temu. Myśleliście, że Guns N' Roses albo Tool są rekordzistami w budowaniu napięcia przed publikacją nowego materiału? Ekipa z Leeds nie ma sobie równych. Choć na żywo okazjonalnie pojawiają się nowe kompozycje, a Andrew Eldritch - lider i wokalista - zapowiedział, że jeżeli Donald Trump zostanie prezydentem, weźmie się w garść i zaciągnie kolegów do studia, to dyskografia zespołu pozostaje nieproporcjonalnie krótka w stosunku do jego stażu. Mamy więc do czynienia z grupą, która od kilku dekad gra na żywo nieustannie te same utwory, a co gorsze, brzmi jak nieudolny cover band próbujący doścignąć ich samych.

Na szczęście uczestnicy wczorajszego wydarzenia znali na pamięć przeboje sprzed lat i chóralnie odśpiewali "Dominion/Mother Russia" czy "Lucretia My Reflection", bo w przeciwnym razie nie sposób byłoby zrozumieć, w jakie wyrazy układają się mruczane, tudzież bełkotane dźwięki wydawane przez Eldritcha. Piszę to jako oddany fan i wiem, że wielu z nas czuje podobnie - struny głosowe naszego ulubieńca z roku na rok są coraz mniej sprawne, niezależnie od tego, czy próbuje zejść po jak najniższe dźwięki, wykrzesać z siebie elvisowską manierę czy melorecytować. Zdaje się zresztą, że ma tego pełną świadomość - na koncercie w B90 krył się za znacznie głośniejszymi podkładami syntetycznej perkusji, gitarami, a nawet chórkami kolegów oraz chórkami wydobywającymi się z laptopa.

  • Średnia wieku na sali była dość wysoka, ale nie zabrakło także młodszych fanów "Sióstr".
  • Młoda krew znalazła się także wewnątrz szeregów The Sisters of Mercy.
  • Jeżeli chodzi o sprawność w rzemiośle koncertowania, The Membranes wypadli zdecydowanie ciekawiej od gwiazdy wieczoru.
  • Chyba nikt nie był w stanie zrozumieć choćby jednego zdania wypowiedzianego przez Eldritcha, ale na szczęście wszyscy doskonale znali teksty.
  • B90 pękało tego wieczoru w szwach.
  • W odróżnieniu od The Sisters of Mercy, The Membranes utrzymywali nieustający kontakt z publicznością.
Trudno znaleźć w gdańskim (i jak sądząc po wielu opiniach krążących w internecie, w każdym) koncercie The Sisters of Mercy obiektywnie pozytywne aspekty. Scena prezentowała się jak plan teledysku z lat 80. - nad głowami muzyków wisiały ogromne lustra, było gęsto od dymu, a gwiazdy występowały w okularach słonecznych, które w tamtych czasach stanowiły synonim szpanerstwa. Cóż jednak z tego, skoro znajdujące się na niej postacie stały niemalże nieruchomo, przechadzając się tylko od czasu do czasu z jednego krańca na drugi, ale nie wypowiadając choćby jednego zdania w kierunku swojej publiczności. Mało tego, zespół przyjechał ze swoją ekipą techniczną (a także ze swoim mikserem frontowym), która nie do końca potrafiła okiełznać B90 i aż trzykrotnie na dwie-trzy sekundy niespodziewanie, w trakcie wykonywania utworów, całe nagłośnienie milknęło, co spotykało się z natychmiastowym buczeniem widzów.

Obiektywnie plusów było niewiele, ale subiektywnie, jako wieloletni fan The Sisters of Mercy, nie czuję się ani rozczarowany, ani sfrustrowany. Nie zabrakło żadnego z obowiązkowych przebojów - było "Lucretia My Reflection", było "No Time to Cry", a także obowiązkowe "This Corrosion" na zakończenie. Publiczność tańczyła, wiwatowała i gwizdała z aprobatą, mimo że na każdą inną grupę za podobny występ spadłby grad surowej krytyki.

Jak wytłumaczyć fenomen The Sisters of Mercy? Może właśnie dlatego, że po 1990 roku nie nagrali żadnego albumu, funkcjonują w naszych umysłach jako nostalgiczne wspomnienie przeszłości, może traktujemy ich jak film klasy B ze zdartej taśmy VHS, który jest "tak zły, że aż dobry". Jakakolwiek prawda stoi za tajemnicą sukcesu Anglików, niżej już nie upadną i nie jeden zespół chciałby wyprzedawać koncerty, spoczywając na samym dnie. Jeżeli natomiast komuś przyszłoby do głowy sprawdzić The Sisters of Mercy na żywo bez znajomości płyt, zdecydowanie odradzam - to impreza wyłącznie dla wtajemniczonych, członków najdziwaczniejszego muzycznego kultu, jaki przetrwał do dnia dzisiejszego.

Wydarzenia

The Sisters Of Mercy + The Membranes (130 opinii)

(130 opinii)
150 zł
rock / punk

Miejsca

  • B90 Gdańsk, Elektryków

Zobacz także

Opinie (100) 1 zablokowana

  • pewnie Eldricz z Doktorem Awalanszem dali czadu na mieście przed koncertem (2)

    • 28 0

    • W trakcie też parę kolejek poszło :)

      • 3 1

    • Taa, pewnie jedli bezglutenowe soyburgery otoczone mgiełką ze smietanki bez laktozy

      • 3 1

  • hipsterom nie podobało się, widziałam ich brodate miny:) (1)

    • 35 10

    • Hipstery przyszły bo to modne

      Słuchać takiej starej kapeli

      • 2 1

  • Panie Jaroslawie (3)

    Marniutki ten artykul.

    • 13 58

    • Pani Yeneffer

      a jaki komentarz słabiutki

      • 26 3

    • nie zgadzam się z Tobą

      Dobrze Jarek opisał tą degrengoladę.

      • 2 1

    • Zgadzam się

      pisał go rzekomy fan który nie ma zielonego pojęcia o siostrzyczkach

      • 0 3

  • muzyka i związane z nią nasze wspomnienia z młodości (2)

    Się obroniły, Andrew jako wokalista absolutnie nie. Zgadzam się z opinią autora, zespół - w takim brzmieniu i z mruczącym wczoraj pod nosem wokalistą, który dawno stracił głos - nie zdobędzie nowych fanów. Ale nas, starych, to tak do końca nie obchodziło, większość z nas zna obecne problemy z jakością Sióstr (podobnie było przecież na koncercie koło Słupska). Natomiast bardzo podobał mi się zespół The Membrans, z charyzmatycznym i wysoce energetycznym wokalistą. Z chęcią obejrzałbym ich dłuższy koncert.

    P.S. Pozdrowienia dla wczoraj pogujacych :)

    • 28 3

    • Dlatego w sercu tylko 2pac

      • 3 1

    • Membrans wymiatał!

      A wokalista wyglądał, jakby spierdzielił z planu "Władcy Pierścieni". Typowy ork.

      • 0 0

  • zespół (3)

    nikogo, ta sama publika co na występach modern talking w Sopocie.

    • 2 41

    • Bardziej kretyńskiej opinii w życiu nie słyszałem

      • 12 1

    • Bardziej kretyńskiej opinii w życiu nie słyszałem

      • 6 2

    • No nieee, zupełnie inna, choć może rocznikowo podobna

      • 0 0

  • Jak w temacie. Muzyka i atmosfera świetna ale Andrew nie daje już rady.

    • 25 2

  • chyba recenzja trafiona tym razem

    • 31 1

  • support był dużo lepszy od Siostrzyczek :(

    • 15 8

  • No cóż byłem, widziałem (1)

    a po koncercie mam te same odczucia co autor tego artykułu. Wokal cieniutko słabo słyszalny jakby go instrumenty zagłuszały

    • 25 1

    • Był dobry. Było słychać to jego szeptanie.

      Dramat to był w Dolinie Charlotty. Za to w Dolinie bardziej mi się gitary podobały - taka ściana jazgotu nie biorąca jeńców ;) W B90 jakby studenci grali na gitarach ;)

      • 0 3

  • Powinni zwrócić kasę za bilety (11)

    To była kpina z publiki, a nie koncert.

    • 14 21

    • (8)

      chyba wiedziales na cos idziesz. na ju tjubje masz pelno nowych filmow SOS.
      Czas robi swoje. Troche jak z naszym KATem,, to juz nie to co kiedys. ale klimat jest..

      • 16 1

      • (7)

        Tu nie chodzi o lata. Oni po prostu zagrali dyskotekowo a banda debili robiąca pogo np, do temple of love dopełniła denny klimat

        • 1 1

        • (6)

          Taaaa....... powinni wprowadzić mandaty za pogo.

          • 4 1

          • (5)

            Taaak... Sprowadzaj temat do absurdu i skrajności... Robienie pogo do takiej muzyki to przejaw debilizmu.
            Kinder metale dobrze się bawiły... Kinder metale niech idą na behemocza. Swoją drogą tak capiło od niektórych jakby w gacie nasr*li

            • 2 1

            • (4)

              Absurd ? Pan jest z Państwowej Inspekcji Zachowań Koncertowych ?

              Jak są "pretensje" - to może najpierw na bramce dawać z biletem REGULAMIN ZACHOWANIA PRAWDZIWEGO KLIENTA. A jak skacze - to prądem na zapleczu. I w kaftan.

              A może byłeś na zachodzie na koncertach ? Gdzie ochrona wchodzi - i zakazuje skakać pod scena ? To jest absurd :)

              • 1 1

              • (2)

                Jeżdżę na koncerty od kilkunastu lat i nie pisałem nic o skakaniu tylko o pogowaniu. Absurdem to jest to że wpuszcza się nachlane i nieumyte małpy na koncert. Nie mam nic przeciwko jeśli ktoś idzie na mocniejsze metalowe granie i robi pogo - wtedy każdy wie na co idzie i z czym to się wiąże. Ten klub przyciąga debili po prostu. Zapewne ci sami debile (zachowania bardzo podobne) dali już solidny popis kilka razy. Ostatni raz na swansach jak muzycy przerywali występ bo jakiś dureń rzucał kubkami z piwem na scenę i chciał się bić. To są te wasze standardy zachodnie? Co za zakompleksiony naród. -,- Na zachodzie takich standardów nie ma, bo ze względu na zamachy poziom bezpieczeństwa często jest podoszony na tyle że tacy debile nie mieliby szansy wejść na koncert z powodu bycia nawalonym w 3 d**py już przed koncertem a za zachowania takie jak na swansach lądowali by w celi i mieli proces karny. UWAŻAM TEŻ ŻE NIE POWINNO SIĘ WPUSZCZAĆ NIGDZIE W PRZESTRZEŃ PUBLICZNĄ LUDZI KTÓRZY SIĘ NIE MYJĄ!

                • 3 0

              • (1)

                Etam. Koncert to koncert - a nie filharmonia. Piszesz że masz duże doświadczenie koncertowe - więc możesz się spodziewać - że pod sceną są elementy które chcą poszaleć. Proste. Wystarczy stanąć kolo konsoli - tam najlepiej słychać.

                Plusem tego klubu jest ta fosa. Jak widzę debili/ki pchających się na scenę na lans lub selfi (jak w Uchu) - to mi słabo.....

                A co do mycia się - no czasami wysiadam z tramwaju- jak wsiadają królowie mydła.

                • 0 0

              • @up W uchu byłem na kilkudziesięciu koncertach i zawsze była kultura i zachowanie stosowne do gatunku muzyki.B90 to jedyny klub koncertowy w trójmieście w którym bydło regularnie robi cyrk. Co do tramwajów... to ja o d**ie a Ty o targu dzikich małp...

                • 0 0

              • Swoją drogą pamiętam jak mnie kiedyś jeden kinder brudas przewrócił w tym klubie. Jak mu oddałem i poleciał na glebę to już nie było pogo i się nie liczyło jako pogo tylko zawołał swoich 4 kinder brudasów i chceli się lać 5 na jednego :D

                Myjcie tyłki chociaż jak nie potraficie się zachować stosownie do gatunku muzyki ;)

                • 0 0

    • w kinie też powinni zwracać, jak film słaby i za bułki też jak niesmaczne

      • 10 1

    • sam jesteś kpina

      koncert był świetny a Ty jak źle sie bawiłeś bo raz na ruski rok gdziekolwiek wychodzisz, to zostań następnym razem w fotelu i bamboszach :)

      • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (1 opinia)

(1 opinia)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (8 opinii)

(8 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku odbył się pamiętny występ Mandaryny w trakcie festiwalu w Sopocie?