• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

To nie jest kraj dla starych ludzi. Recenzja filmu "Nomadland"

Tomasz Zacharczuk
24 maja 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 

Współcześni koczownicy sportretowani przez Chloe Zhao przemierzają w kamperach bezkresne pustkowia, zostawiając za sobą opary spalin, w których dławi się mit amerykańskiego dobrobytu. Opowieść o ludziach odrzuconych przez system nie ma jednak znamion antykapitalistycznego manifestu, a bardziej wpisuje się w estetykę egzystencjalnego poematu o samotności i przemijaniu. Oscarowy "Nomadland" zgrabnie łączy konwencję kina drogi z typową dla filmu dokumentalnego wnikliwą obserwacją codzienności. Powodów do zachwytu można było jednak spodziewać się nieco więcej.



Produkcję chińskiej reżyserki specjalizującej się w kinie niezależnym można by zapewne opatrzyć tytułem słynnego filmu braci Coen z 2007 roku. Ameryka w ujęciu Chloe Zhao to nie jest kraj dla starych ludzi. Pozbawieni środków do życia, nierzadko także domu i wsparcia najbliższych, schorowani i zostawieni sami sobie seniorzy wsiadają do kamperów czy vanów i mkną w kierunku "ziemi obiecanej" - tytułowego "nomadland". Koczując na pustkowiach Arizony, dzielą się codziennymi troskami i wspominają czasy, w których każdy z nich jeszcze coś znaczył. Wspólnota zmotoryzowanych nomadów daje im namiastkę wolności i godności, której pozbawił ich bezduszny system.

Specyfikę jakże odmiennego od amerykańskiego mitu fenomenu poznajemy dzięki Fern (Frances McDormand), która po utracie męża, domu i środków do życia wyrusza w samotną podróż zdezelowanym vanem. Po kilkudziesięciu latach opuszcza miasteczko o dość przewrotnej nazwie Empire, którego funkcjonowanie w głównej mierze zależało od pobliskiej fabryki gipsu. Amerykański kryzys (akcja filmu dzieje się w 2011 roku) doprowadził do upadku zakładu. W konsekwencji miasto wyludniało, do tego stopnia, że miejscowości odebrano nawet kod pocztowy. Fern jest jedną z ostatnich osób, które decydują się na wyjazd.

Bohaterowie "Nomadland" to ludzie żyjący poza marginesem społecznym. Wyparci przez system, podróżując vanami i kamperami, poszukują wolności, przebaczenia, spokoju i ukojenia po stracie bliskich. Bohaterowie "Nomadland" to ludzie żyjący poza marginesem społecznym. Wyparci przez system, podróżując vanami i kamperami, poszukują wolności, przebaczenia, spokoju i ukojenia po stracie bliskich.
Dramatyczna sytuacja, w której znajduje się główna bohaterka "Nomadland", niejednej osobie mogłaby definitywnie podciąć skrzydła i pchnąć w szpony nałogu. Fern ze stoickim spokojem stawia jednak czoła przeciwnościom losu. Podejmuje dorywcze prace, a własne auto aranżuje na mobilną sypialnię, kuchnię i łazienkę w jednym. Nie narzeka nawet, gdy kilkunastostopniowy mróz nie pozwala zasnąć, a zarządcy parkingów przeganiają ją z miejsca na miejsce. Gdy poznaje Lindę May, jedną ze zmotoryzowanych koczowniczek, zaciekawiona wizją niezwykłego miejsca, w którym corocznie spotykają się nomadzi na czterech kółkach, postanawia osobiście wybrać się do Arizony.

Takie miejsce i tacy ludzie istnieją naprawdę. W 2017 roku Jessica Bruder zrobiła o nich reportaż, który stał się podstawą filmowego scenariusza Chloe Zhao. Co więcej, reżyserka zaangażowała do produkcji autentycznych nomadów, którzy na drugim planie wypadają co najmniej przekonująco. Wsparcie amatorów to zresztą niejedyny element, który plasuje "Nomadland" bardzo blisko kina dokumentalnego. Chinka z olbrzymim wyczuciem i wrażliwością kreśli na ekranie przejmujące historie, świetnie rozkłada akcenty emocjonalne i doskonale wyczuwa moment, w którym należy bohaterów wysłuchać. Szczególnie że wielu z nich świadomie i bez przymusu wybrało taki, a nie inny tryb życia.

Szczerość i naturalność, jakimi Zhao obdarza swoich bohaterów, sprawiają, że dość szybko zawiązuje się nić porozumienia i sympatii pomiędzy widzem a zgrają ekranowych dziwaków pod przywództwem staruszka, który wygląda jak Święty Mikołaj, przemawia jak Karol Marks, a swoich ludzi prowadzi przez pustynię niczym Mojżesz. Coś, co początkowo można postrzegać w kategorii sekty, szybko przeradza się na naszych oczach w oryginalną grupę wsparcia dla osób, które są poza wszelkimi rejestrami, statystykami i tabelkami.

"Nomadland" to kino drogi wystylizowane na przenikliwy dokument, w którym oprócz wzruszeń można też znaleźć inteligentny humor i przestrzeń do autorefleksji. "Nomadland" to kino drogi wystylizowane na przenikliwy dokument, w którym oprócz wzruszeń można też znaleźć inteligentny humor i przestrzeń do autorefleksji.
Zhao znakomicie udała się jeszcze jedna rzecz, a mianowicie bardzo plastyczne i symboliczne zarazem rotowanie gatunkami. "Nomadland" konwencją wpisuje się w typowe kino drogi, ale dzięki wspomnianym już elementom dokumentu nabiera jeszcze większej głębi. W tle dostrzec można nawet westernową wariację o pionierach na Dzikim Zachodzie, choć nie są oni poszukiwaczami przygód czy zbirami wyjętymi spod prawa. Osiedlają skrawek amerykańskiej ziemi, ale nie pod przyszłe pokolenia i z myślą o ekspansji. Dla nich to tymczasowy dom spokojnej starości. Jedyny, na jaki nomadów stać. Pustynia ma zarazem wymiar terapeutyczny, bo pozwala bohaterom uporać się z samotnością, żałobą po bliskich i efektem odrzucenia.

Ilekroć spojrzymy na dalszy plan, tym - paradoksalnie - jeszcze wyraźniej zauważamy to, co jest na pierwszym. Frances McDormand, bo to jest kluczowa dla tego filmu persona, absolutnie jest tu dyrygentką, która potrafi wydobyć najbardziej subtelny dźwięk z tej koczowniczej orkiestry. Aktorka przez kilka miesięcy osobiście angażowała się w dorywcze prace, jakich podejmują się nomadzi. Choć można niemal mieć pewność, że i bez tego Fern poradziłaby sobie z rolą równie brawurowo. Kreację McDormand można do znudzenia zapętlać na kursach aktorskich jako przykład filmowej ekspresji bez szarż i tendencji do nadinterpretacji. Tu nawet pojedyncze mrugnięcie czy ruch wargą są pod ścisłą kontrolą. Błyskotliwa rola godna drugiego Oscara w dorobku aktorki.

Poza reżyserią i umiejętnościami aktorskimi (również Davida Strathairna, jedynego obok McDormand profesjonalnego aktora na planie "Nomadland") warto przyklasnąć także Joshule Jamesowi Richardsowi, który za pomocą surowych i ascetycznych kadrów znakomicie uzupełnił kameralną opowieść. Jego zdjęcia, podobnie jak cały film, skupione są na detalu, pozwalając tym samym w pełni zagłębić się w tę niespieszną filmową narrację. Z rytmu może za to wybijać muzyka Ludovico Einauldiego - świetnie wkomponowana w obraz na początku filmu, lecz natarczywa w drugiej połowie. Melancholijny fortepian zagłusza magię wielu scen, które ozdobione ciszą mogłyby mieć zdecydowanie większą siłę rażenia.

Oscar za najlepszą kobiecą rolę dla Frances McDormand to całkowicie zasłużone wyróżnienie. Podobnie jak statuetka dla Chloe Zhao za reżyserię. Czy jednak "Nomadland" można uznać najlepszym filmem roku? Można polemizować. Oscar za najlepszą kobiecą rolę dla Frances McDormand to całkowicie zasłużone wyróżnienie. Podobnie jak statuetka dla Chloe Zhao za reżyserię. Czy jednak "Nomadland" można uznać najlepszym filmem roku? Można polemizować.
Im częściej wybrzmiewa muzyka, tym niestety coraz wyraźniej słabnie scenariuszowa jakość "Nomadland". Wygląda to trochę tak, jakby jego autorka w środkowej części filmu wyczerpała już pulę najlepszych pomysłów inscenizacyjnych. Oscarowy van Zhao na samym finiszu jedzie z migającą kontrolką sugerującą konieczność dotankowania. Problem w tym, że nie ma już za bardzo czym. Epilog, choć pięknie zainscenizowany, pozostawia pewien niedosyt. Podobnie jak motywacje głównej bohaterki, które trudno czasami rozszyfrować. To świetny obraz do okołofilmowych dyskusji i analiz, choć z samego oglądania przyjemność będą czerpać raczej nieliczni.

Uczucie wspomnianego niedosytu nakazuje postawić znak zapytania przy sloganie "film roku". Nie zmienia to faktu, że przebicie się niezależnej produkcji do filmowego mainstreamu niezmiernie cieszy, bo dzięki takim właśnie tytułom ekranowa metafizyka nie wyparowuje ze współczesnego kina niczym lokalna społeczność z Empire. "Nomadland" to filmowa kraina wyciszenia i kontemplacji, w której przy odrobinie dobrych chęci warto na chwilę się zatrzymać.

OCENA: 7/10

Film

6.6
62 oceny

Nomadland (9 opinii)

(9 opinii)
dramat

Opinie wybrane

Wszystkie opinie (39)

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto zagrał na inauguracji stadionu w Letnicy w 2012 roku?