• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trójmiejscy fotografowie: Michał Olech o górach i morzu

Marta Nicgorska
4 października 2018 (artykuł sprzed 5 lat) 

Zakochany w morzu i w górach 38-latek na co dzień jest grafikiem w jednej z trójmiejskich firm w branży IT. Pasjonat podróży, miłośnik Lwowa, kultury słowiańskiej i wschodnich Karpat. Od 10 lat fotografuje Bałtyk i regularnie podrzuca nam swoje zdjęcia, które publikujemy w naszej galerii oraz na profilu Facebook.



Z Michałem spotkaliśmy się w naszej redakcji, by w ramach cyklu "Trójmiejscy fotografowie" porozmawiać o jego przygodzie z fotografią. Każdy wyróżniony fotograf otrzymuje od nas bon o wartości 300 zł do wykorzystania w sklepie Cyfrowe.pl.

Marta Nicgorska: Co jest większe: twoja miłość do kobiet czy Ukrainy?

Michał Olech: Ukraina też jest kobietą (śmiech). Trudno powiedzieć, co bardziej mnie pociąga (śmiech). Nie da się ukryć, że Ukrainą jestem bardzo zauroczony. Kocham góry, uwielbiam ich dzikość, majestat, różnorodność. Urzekły mnie Karpaty, ale nie te polskie, dobrze wszystkim znane, lecz te, które kryją się na wschód, gdy spojrzymy z Tarnicy czy Halicza. Intryguje mnie spiczasty Pikuj, który wieńczy długie pasmo we wschodnich Bieszczadach, potężna i piękna Borżawa, wyrastająca z dolin niczym wielka ściana, dzikie i nieprzebyte Gorgany, rozległa i malownicza połonina Świdowca, słynąca z kapryśnej pogody. Za naszą wschodnią granicę podróżuję regularnie od 2011 roku i za każdym razem czuję się tak, jakbym przeżywał pierwszą miłość.

Podobno twoja przygoda z fotografią zaczęła się na dobre w Karpatach ukraińskich?

Zdecydowanie! Na jednej z wypraw poznałem Karola Nienartowicza, fotografa górskiego, z którym od pierwszych chwil złapałem świetny kontakt. W czasie długiej podróży gadaliśmy jak nakręceni o górach i fotografii. Połączyły nas wspólne pasje i podobne charaktery. Dzięki Karolowi odkryłem fotografię w sobie. Dużo się od niego dowiedziałem, podglądałem, jak on to robi, próbowałem naśladować. Karol jest fenomenalny, ma niesamowite oko, doświadczenie w fotografowaniu gór, artystyczne wyczucie.

Zobacz także: Trójmiejscy fotografowie - Marek Sałatowski



Wcześniej nie miałeś bladego pojęcia o fotografii?

Coś wiedziałem, coś liznąłem za młodu, ale pierwsze zdjęcia to była totalna amatorszczyzna. Fotografia zaczęła mnie kręcić na serio, kiedy na rynku pojawiły się pierwsze aparaty cyfrowe. Efekty zabawy sprzętem były widoczne od razu, nie trzeba już było biegać do labu i to też zachęcało do pstrykania. W 2005 roku kupiłem pierwszą lustrzankę i zacząłem kombinować. Nie miałem wtedy pojęcia o filtrach, fotografowałem na oślep, próbowałem i zdawałem sobie sprawę, że przede mną bardzo długa droga. Potem zajrzałem do literatury. Przeczytałem książkę "Szkoła fotografowania" National Geographic, napisaną przez starych kliszowych fotografów. Lektura pochłonęła mnie bez reszty. Prosty język, cała masa zdjęć sprawiły, że zainspirowałem się. Kupiłem sobie kolejne części. Były to znane pozycje dla początkującego fotografa. I tak zacząłem dryfować po fotograficznym morzu....

Zobacz także: Agata Reclaf - akt jest lepszym portretem niż twarz

Aż któregoś dnia wpadłeś na mistrza pejzażu, który pozwolił ci wsiąść na swoją tratwę i pokazał ci właściwy kierunek?

To nasze spotkanie z Karolem było chyba zapisane w gwiazdach. Został moim przewodnikiem w kwestiach technicznych. Gdy przeprowadził się do Trójmiasta chodziliśmy razem w plener, a dla odmiany robiliśmy wypady w góry z nocowaniem w namiocie, gdzieś hen poza szlakiem. Luźna znajomość przerodziła się w przyjaźń, a ja poczułem, że zaczynam się rozwijać. Choć Karol poszedł za głosem serca i po kilku latach wrócił na stałe w góry, nadal jest moim dobrym kumplem, z którym wciąż spotykamy się w plenerze.

Zrobiliście razem dużo zdjęć o świcie. Kto kogo wyciągał z łóżka?

Wyciągaliśmy się nawzajem. Czasami to ja pilnowałem budzika i robiłem mu pobudkę o trzeciej czy czwartej rano. Czasem to on bił na alarm, że jest super pogoda i warto ruszyć nad morze. Przed każdym plenerem czułem - jak przed podróżą - dreszczyk emocji. A że jesteśmy z Karolem dwa wariaty, to nasze wypady bywały hardkorowe. Ciągaliśmy się po bagnach, wchodziliśmy po pas do wody. Razem polowaliśmy na zorzę polarną, goniliśmy srebrzyste obłoki, łapaliśmy w kadrze tęczę nad zatoką. Niespokojne niebo, burza, a nawet zwykłe badyle w wodzie były pretekstem do wyrażenia siebie. Przy Karolu przekonałem się, że tematem przewodnim może być wszystko i z małych, zwykłych rzeczy można zrobić arcydzieło. Liczy się nastrój, perspektywa.

Zobacz także: Trójmiejscy fotografowie - Nikodem 'Projecton' Olejniczak



Morze jest jednym z twoich ulubionych motywów. Nie znudził cię już nadmorski klimat?

Bałtyk fotografuję od 10 lat, ale nuda jeszcze mnie nie dopadła. Żeby nie nastąpiło zmęczenie materiału, wystarczy krótka przerwa, zmiana otoczenia. Wypad w góry czy za granicę powoduje tęsknotę i odświeża spojrzenie. Morze jest magiczne i potrafi zapierać dech w piersiach. Czy spokojne, czy wzburzone, jest po prostu piękne. To wdzięczny temat do fotografowania, ujęcia są nie do powtórzenia. Bałtyk jest fantastyczny także zimą, gdy pogoda czyni cuda. Mimo trudnych warunków pogodowych, solidnego mrozu czy śnieżycy, nie potrafię się oprzeć. Ciągnie mnie niczym wilka do lasu.

Pogoda czyni cuda, ale potrafi płatać różne figle.

Mnie pogoda nie przeraża, nie odstrasza od wyjścia z domu. To właśnie dzięki zjawiskom atmosferycznym uzyskuję różne rezultaty i jedno, to samo miejsce, mogę pokazać w innym świetle. Zrobiłem kiedyś eksperyment i fotografowałem orłowskie molo przez kilka poranków: o stałej porze dnia, pod tym samym kątem. Efekt zadziwiający - te same kadry, a każde zdjęcie z innej bajki. Niejedna osoba założyłaby się pewnie, że to nie to samo molo. Odkąd zacząłem fotografować świadomie, interesuję się meteorologią. Sprawdzanie prognozy, obserwowanie map burzowych i zjawisk atmosferycznych weszło mi w krew, ułatwia organizację sesji. W zeszłym roku całe lato czekałem na porządną burzę w Trójmieście. Kiedy nadeszła w sierpniu, byłem przygotowany i zrobiłem wymarzone zdjęcie.

Zobacz także: Fotografia kulinarna ma znaczenie. Wywiad z Joanną Ogórek

Podobno z fotografowaniem jest trochę tak jak ze śpiewaniem piosenek: lubimy to, co dobrze znamy.

Coś w tym jest. Znajomość miejsca jest ważna dla przekazu. Inaczej fotografuje się miejsca bliskie i obce. Zdjęcia oddają przecież nasze uczucia, nasze spojrzenie, nasze emocje.

Jakie są twoje fotografie? Gdybyś miał je określić jednym słowem to...

Powiedziałbym, że są skrajne. Od harmonii i spokoju bijącego z tafli wody czy pasma górskiego do dynamicznych obrazów sztormowych fal, piaskowej zawieruchy i lawiny. Lubię skrajności: z jednej strony malownicze poranki, ciepłe, niemal bajkowe wschody słońca, z drugiej strony mroczny klimat, błyskawice, szalejące chmury. Zdjęcia odzwierciedlają moją podwójną naturę.

Niech zgadnę! Jesteś spod znaku Bliźniąt?

Tak (śmiech). Fotograficzne kontrasty idą w parze z moim charakterem.

Ile zdjęć liczy twoja kolekcja?

Nie wiem, nie liczę. Pewnie setki, albo nawet tysiące. Są wśród nich mniej lub bardziej udane kadry. Zdjęcia robię dla siebie. To moja odskocznia od codziennej pracy i obowiązków. Mój relaks, moje hobby.

Miejsca

Opinie (35) 1 zablokowana

  • Zdjęcia (2)

    Chciałabym zobaczyć zdjęcia naszego morza, albo karpat wschodnich ale bez obróbki przez photoshopa, HDRa lub inne programy graficzne lub filtry.
    "Fotografowie" chwalcie się ujęciami naturalnymi, wtedy zobaczymy co potraficie wydobyć z siebie.

    • 10 2

    • to kup sobie klasyczna lustrzankę, zainwestuj w błonę odwracalną

      i zrób sobie kilka slajdów - wywołanie kosztuje 2 zeta od sztuki. Chyba dasz radę - czy ci pożyczyć dychę?

      • 1 3

    • Co to znaczy naturalnie?

      Aparat nigdy nie widział "naturalnie"...

      • 4 2

  • Przekolorowane

    Ładne? Tak. Ale bije z nich nadmiernym nasyceniem kolorów i ostrości plus nagminnie używane długie naświetlanie przez co na przykład woda wygląda nienaturalnie. Można powiedzieć, że przesyt aż razi w oczy. Za dobrze też bywa źle a tu autor przedobrzył. ;)

    • 11 1

  • Wariat ale obiektywnie nieszkodliwy :-)

    • 4 0

  • Takie tam widoczki jakich widzielismy juz setki

    pocztówki bez treści.
    Ale i tacy są potrzebni najwyrazniej.

    • 6 1

  • Mialam przyjemność poznać Michała osobiście i posłuchać z jakim zapałem opowiada o swojej pasji. Świetny facet, piękne zdjęcia, tak trzymać!

    • 2 2

  • Góry są przepiękne

    Dawaj z nami na zimowe wyprawy w Tatry Słowackie. Wybieramy okna pogodowe, żeby było przyjemniej i aby zdjęcia wychodziły przepiękne. W sezonie co 2-3 tyg jeździmy z Gdańska... . gdyby nie niska temperatura i spory wiatr, człowiek mógłby siedzieć na szczycie godzinami.Obowiązkowy odpowiedni strój, raki, czekan i lawinowe abc. btw porównując, zimą góry są ładniejsze. Ale poza zimą i tak jest pięknie.

    • 2 0

  • baaardzo się nie znacie! (1)

    To, co widzi matryca i to, jak odbiera to w naturze wasze oko to dwie różne rzeczy. Matryca to surowy zapis ujęcia, wasze oko podaje sygnały do mózgu - który je sobie obrabia i pokazuje wam mniej więcej to, co sam chce.
    Wiec nie pitolcie mi tu o "surowych" lub "naturalnych" zdjęciach - nigdy takich nie było, a fotografowie i fotograficy od początku istnienie fotografii zawsze lekko (lub bardziej) kombinują, filtrują, maskują, zmieniają czasy ekspozycji, podbijają (lub odejmują) kolorki, światła, przesuwają ostrość lub nieostrość itp - ostatecznie zdjęcie jest niejako "stanem duszy fotografa". Może większości z was wystarczą reklamy lodów (robionych z kartofli) lub dymiącego pieczonego kurczaka (z dymiącym petem ukrytym za kurczakiem) lub zdjęcie cioci na imieninach cyknięte smartfonem - tym, którzy kochają fotografie to nigdy nie wystarczy.
    Wy możecie napisać: podoba mi się lub: nie podoba mi się. Wszelkie inne komentarze są po prostu niepotrzebne.
    A mnie się te zdjęcia podobają. I już. Pewnie zrobiłbym inne i może też byłyby ładne, może nawet ładniejsze. Co z tego? Te są dla mnie ładne i już!

    • 9 1

    • dodaj, ze każdy program w aparacie cyfrowym

      modyfikuje zdjęcie. Albo na HDRa, albo na efekt miniatury, albo vivid albo na to, co tam ma jeszcze w menu. To menu nazywa się "fotografowanie kreatywne"... hehehe. Kreatywność - ale programistów, a nie robiących zdjęcia.

      • 1 1

  • Czy kolory sie komus podobaja mniej, czy bardziej - kwestia gustu. Poprzez obrobke fotograf tez ma wiele do powiedzenia, to prawie tak, jak z barszczem. Co gospodyni, zupa troche inaczej smakuje. Pasja piekna i pracochlonna. Chodzenie po bagnie nad ranem to jedno, ale potem jeszcze trzeba odsiedziec swoje przed komputerem. Zycze wielu wspanialych uchwyconych momentow :)

    • 4 1

  • Komentarze dotyczą wycinka monitora nieskalibrowanego laptopa o szerokości kilkuset pikseli. (2)

    Trzeba by zobaczyć wydruk wielkoformatowy żeby poszukać "smaczków" typu ziarno, faktura, ostrość i nieostrość, dynamika itp. Ale generalnie te fotki zaspokajają przeciętne gusta na poziomie widokówki. Przekaz jest raczej żaden.

    • 5 2

    • Niestety, ze względu na sposób zapisu kolorów na matrycy aparatu cyfrowego, nigdy nie będą one tak dobre jak na kliszy. (1)

      • 1 0

      • Nie do końca.

        Mam Olympusa, który na wyższych czułościach daje obraz praktycznie taki sam jak ze zeskanowanego slajdu. Ostatnio kupiłem Pentaxa ( kryterium było to samo). Ładne ziarenko już na 3200 ISO.

        • 0 0

  • Nie ma już prawdziwych fotografów .

    Są tylko graficy i programy do obróbki zdjęć .

    • 4 2

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Kto zagrał na inauguracji stadionu w Letnicy w 2012 roku?