• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Trójmiejska animacja o van Goghu na finiszu. Premiera wkrótce

Tomasz Zacharczuk
26 października 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 

Jeszcze w październiku mają zakończyć się zdjęcia do pierwszego na świecie pełnometrażowego filmu z wykorzystaniem animacji malarskiej. "Loving Vincent" to 80-minutowa opowieść o życiu i śmierci jednego z najsłynniejszych artystów w historii sztuki. Film ma być połączeniem animacji z grą aktorów znanych z takich produkcji jak "Hobbit", "Gra o tron" czy "Brooklyn". Większość prac przez ponad dwa lata prowadzono w Gdańsku.



Postaci Vincenta van Gogha nie trzeba szczególnie przedstawiać nawet tym, którym malarstwo niespecjalnie przypada do gustu i nie do końca wpisuje się w listę zainteresowań. Burzliwe życie artysty i owiana tajemnicą śmierć stanowią idealny wręcz materiał filmowy, po który tym razem sięgnęli twórcy z dość oryginalnym pomysłem na ekranizację losów holenderskiego mistrza pędzla. Ponad 80-minutowy film będzie bowiem pierwszą na świecie pełnometrażową animacją malarską. W praktyce oznacza to, że każdą z ponad 56 tysięcy klatek trzeba było pomalować techniką oleju na płótnie z zachowaniem charakterystycznego stylu van Gogha. Filmową fabułę mają zaś tworzyć postaci, plenery i przedmioty utrwalone na 120 wybranych obrazach Holendra.

Nad tworzeniem "Loving Vincent" pracowało ponad stu artystów malarzy, których zadaniem było pomalowanie kadrów techniką oleju na płótnie. W ten sposób cały film ma przypominać jedną wielką mozaikę dzieł Vincenta van Gogha. Nad tworzeniem "Loving Vincent" pracowało ponad stu artystów malarzy, których zadaniem było pomalowanie kadrów techniką oleju na płótnie. W ten sposób cały film ma przypominać jedną wielką mozaikę dzieł Vincenta van Gogha.
Na unikalny pomysł sfilmowania życia van Gogha wpadła reżyserka i scenarzystka, Dorota Kobiela, która skrypt "Loving Vincent" tworzyła we współpracy z pisarzem, Jackiem Dehnelem. Opiekę nad projektem objęło z kolei brytyjskie BreakThru Studio założone przez Hugh Welchmana, który osiem lat temu odpowiedzialny był za produkcję oscarowej animacji "Piotruś i wilk". W ten sposób przedsięwzięcie zyskało międzynarodową rangę, choć większość prac przez ponad dwa lata prowadzono w Gdańsku oraz w mniejszym stopniu we Wrocławiu i Wielkiej Brytanii.

Wszystko wskazuje na to, że żmudna i wymagająca niezwykłej precyzji praca ponad setki artystów malarzy powoli dobiega końca. Tworzenie malowanych klatek potrwa jeszcze do końca października. W listopadzie twórcy "Loving Vincent" skupią się już na etapie postprodukcji. Ta z kolei nie powinna zająć zbyt dużo czasu i energii, bowiem film, co jest również unikalne na skalę światową, był montowany na bieżąco. Wydłużyło to proces zdjęciowy, ale jednocześnie filmowcy zyskali możliwość aktualnego podglądu efektów swoich prac.

Prace nad tworzeniem pierwszej na świecie pełnometrażowej animacji malarskiej trwały ponad dwa lata. Zdecydowaną większość klatek namalowano w Gdańsku. Prace nad "Loving Vincent" odbywały się też we Wrocławiu i Wielkiej Brytanii. Prace nad tworzeniem pierwszej na świecie pełnometrażowej animacji malarskiej trwały ponad dwa lata. Zdecydowaną większość klatek namalowano w Gdańsku. Prace nad "Loving Vincent" odbywały się też we Wrocławiu i Wielkiej Brytanii.
- Do tej pory skończyliśmy niemal całą animację. W zeszłym tygodniu kompozytor Clint Mansell nagrał muzykę do filmu, dzięki czemu zakończyliśmy już postprodukcję dźwięku. Do zakończenia wszystkich prac pozostały już prace polegające głównie na korekcji kolorów, gradingu, przygotowaniu kopii wzorcowych oraz formatu filmów do różnych mediów - podkreśla jeden z producentów "Loving Vincent", Sean Bobbitt.
Nazwisko znakomitego kompozytora, odpowiedzialnego za muzykę do takich filmów jak m.in. "Requiem dla snu", "Źródło" czy "Czarny łabędź", bynajmniej nie zamyka listy zagranicznych współpracowników filmu. Tworząc malowane klatki, twórcy animacji opierali się nie tylko na obrazach van Gogha, ale również na grze aktorów, których zadaniem było wcielenie się w postaci z malarskich dzieł mistrza pędzla. Dopiero potem na powstały kadr nakładany był obraz namalowany przez jednego z malarzy pracujących nad filmem. Trójmiejski projekt wsparli m.in. nominowana do Oscara za rolę w "Brooklynie" i znana z choćby "Grand Budapest Hotel" Saoirse Ronan, Jerome Flynn, czyli serialowy Bronn z "Gry o tron" czy Aidan Turner, członek filmowej ekipy krasnoludów z "Hobbita" Petera Jacksona.

Skomplikowany i innowacyjny filmowy projekt tworzony głównie w Trójmieście wielkimi krokami zbliża się ku końcowi. W praktyce oznacza to, że już w grudniu "Loving Vincent" zostanie pokazany na specjalnym pokazie we Wrocławiu. Czemu akurat tam? Właśnie Miasto Wrocław w ramach projektu "Wrocław 2016 - Europejska Stolica Kultury" wspierało powstawanie animacji. Do szerokiej publiczności produkcja o van Goghu trafi w przyszłym roku.

- Obecnie jesteśmy na etapie rozmów z różnymi festiwalami zainteresowanymi światową premierą naszego filmu. To głównie od tych rozmów zależą daty premiery w poszczególnych krajach. Do tej pory film został sprzedany m.in. do Japonii, Chin, Francji, Włoch, Skandynawii, Hong Kongu, na Bliski Wschód czy do Argentyny, Meksyku i Chile - wymienia Sean Bobbitt.
Do współpracy przy projekcie udało się zaprosić zagranicznych aktorów na czele z kandydatką do Oscara, Saoirse Ronan ("Brooklyn", "Grand Budapest Hotel", "Nostalgia anioła"). W filmie pojawią się też m.in. Jerome Flynn czy Aidan Turner. Wszyscy aktorzy musieli wcielić się w postaci z obrazów van Gogha. Do współpracy przy projekcie udało się zaprosić zagranicznych aktorów na czele z kandydatką do Oscara, Saoirse Ronan ("Brooklyn", "Grand Budapest Hotel", "Nostalgia anioła"). W filmie pojawią się też m.in. Jerome Flynn czy Aidan Turner. Wszyscy aktorzy musieli wcielić się w postaci z obrazów van Gogha.
Niewykluczone, że "Loving Vincent" w przyszłości może nawet powalczyć o Oscara. Zastosowanie unikalnej animacji w połączeniu ze scenariuszowym potencjałem opowieści o van Goghu stwarza filmowi otwartą drogę do licznych nagród. Tym bardziej, że pokazywane już na świecie fragmenty animacji spotykają się z bardzo pozytywnym odbiorem znawców kina, nie tylko tego animowanego.

Opinie (16) 1 zablokowana

  • (1)

    Z " latającą maszyną " tej samej firmy było podobnie, wielkie nazwiska , wielkie halo i na końcu klapa i długi ...

    • 4 13

    • daj im szansę :)

      • 1 0

  • Sztuka dla sztuki (4)

    Niby ciekawe, efekt na pewno będzie piękny, ale mimo wszystko czy warto? 56 tysięcy ręcznie malowanych klatek dla krótkiej chwili przyjemności widza, który nie zauważyłby żadnej różnicy, gdyby zrobiono to komputerowo? Sens sztuki zostaje podważony, gdy widzi się zdjęcie autorów umieszczonych w boksach niczym pracownicy call-center. Czy Van Gogh zostałby Van Goghiem gdyby wziął udział w podobnym przedsięwzięciu, czy raczej cenimy go dlatego, że poświęcił czas na wypracowanie własnej twórczości i własnego stylu?

    • 9 36

    • o, już wk.....wiony się znalazł. (1)

      że ktoś coś zrobił.

      • 16 2

      • Ludzie w tym kraju tacy po prostu są

        Powód do marudzenia zawsze się jakiś znajdzie.

        • 5 0

    • "widza, który nie zauważyłby żadnej różnicy"

      Film jest zapewne skierowany do widza, który taką różnicę dostrzeże. Nie jesteśmy wszyscy tacy sami, jedni są bardziej wrażliwi, inni mniej.

      • 14 1

    • Żal..

      ..mi takich ludzi jak ty. Smutne masz życie, nawet jeśli tego nie wiesz.

      • 1 0

  • rotoscoping

    to, moim zdaniem, nie animacja tylko przerysowany film

    ale odmówić talentu osobom, które musiały, na podstawie kadrów filmowych, namalować wszystkie te obrazy, nie można.

    o tym, że taki film powstaje w Gdańsku pierwszy raz usłyszałem chyba ponad 4 lata temu. Boję się nawet pomyśleć, ile to kosztowało;)

    • 5 2

  • Obejrzałem film

    Jak dla mnie rewelacja

    • 11 0

  • promocja (2)

    dobrze, że w Gdańsku powstaje kolejny tytuł, liczą się fakty. Sławny artysta może "przyciągnąć" tłumy, a o to chodzi. Kawałek historii sztuki. Trzymam kciuki. Powodzenia

    • 12 2

    • (1)

      Zrobmy film o Farenhaicie on jest z Gdanska

      • 3 2

      • No to zróbcie :)

        • 4 0

  • Ciekawe jak Pani Reżyser po kilku latach w tych warunkach i stresie . Podobno depresja głęboka i z tym związane...

    • 0 5

  • praca za darmo

    szkoda, że nikt nie wspomni o castingach na malarzy i ich pracy za darmo, do portfolio. wielki sukces, a artysci jak zwykle w biedzie i niedocenieni. W koncu to film o jednym z nich. historia lubi sie powtarzac.

    • 8 7

  • Aidan Turner jest chyba bardziej znany obecnie z Poldarka

    W Hobbicie go nawet nie pamiętam ;) a film zapowiada się rewelacyjnie.

    • 6 0

  • To przynajmniej jest film, a nie jakieś tam "animowane obrazy". :P

    • 3 2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Sea You 2024

159 - 209 zł
Kup bilet
festiwal muzyczny

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (7 opinii)

(7 opinii)
169 zł
Kup bilet
pop

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Wioleta Fiuk, laureatka You Can Dance, związana jest: