- 1 Ponad 100 miss w Trójmieście (6 opinii)
- 2 6 imprez, których brakuje w Trójmieście (82 opinie)
- 3 Kontrowersyjna gra z Trójmiastem w tle (284 opinie)
- 4 Jak imprezują młodzi rodzice? (58 opinii)
- 5 Epicka apokalipsa na stoczni (19 opinii)
- 6 "John Wick 4": obłędnie dobry! (46 opinii)
Trójmiejskie akcenty w nowym "Weselu" Smarzowskiego
Opowieść o manipulowaniu emocjami i ostrzeżenie przed mową nienawiści - tak producenci zapowiadają jedno z największych filmowych wydarzeń tego roku. Po 17 latach Wojciech Smarzowski jeszcze raz zaprosi miliony Polaków na "Wesele", podczas którego nie zabraknie trójmiejskich akcentów. Za muzykę - podobnie jak w przypadku "Kleru" czy "Wołynia" - ponownie będzie odpowiadał Mikołaj Trzaska, ostatnią rolę na wielkim ekranie zagrał Ryszard Ronczewski, a w obsadzie znalazła się też Michalina Łabacz, która aktorskich szlifów nabierała w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Premiera nowego "Wesela" 8 października.
Właściwie każda produkcja sygnowana nazwiskiem Wojciecha Smarzowskiego wzbudza ogromne zainteresowanie widowni i wywołuje kontrowersje jeszcze przed oficjalną premierą. Zamieszanie wokół "Kleru", czyli ostatniego tytułu w dorobku reżysera, przełożyło się na rekordową frekwencję przeszło 5 milionów widzów. Po 1989 roku większą widownię zdołały przyciągnąć jedynie ekranizacje słynnych utworów literackich - "Pana Tadeusza" oraz "Ogniem i mieczem". Smarzowskiego można więc z powodzeniem zaliczyć do grona najpopularniejszych, a zarazem najbardziej niepokornych polskich filmowców. Twórca "Wołynia" czy "Drogówki" niejednokrotnie udowadniał bowiem, że nie obawia się wyzwań i nie uznaje kompromisów.
Nowe "Wesele" to nie poprawiny starego
Już w swoim pełnometrażowym debiucie Smarzowski zaprezentował niebywałą sprawność w obserwacji społecznych zjawisk i zachowań. "Wesele" z 2004 roku zaskakiwało połączeniem gorzkiej satyry na współczesną Polskę z pamfletem na zaściankowość polskiej prowincji. Mniej wymagający widzowie mogli więc po prostu czerpać ubaw z chaosu, w jaki popadała tytułowa uroczystość, zaś bardziej wnikliwa publika zyskała atrakcyjne w formie narzędzie do diagnozowania narodowych przywar i stereotypów. Po 17 latach reżyser "Wesela" postanowił jeszcze raz usadzić podchmielonych gości przy wspólnym stole, lecz już w zupełnie innych konfiguracjach.
Nowe "Wesele" nie jest bowiem kontynuacją opowieści z 2004 roku, a więc nie poznamy dalszych losów rodziny Wojnarów. Nie jest to także remake. Smarzowski nakręcił zupełnie odrębny film, wykorzystując po prostu sprawdzoną wcześniej konwencję, która wynikała głównie z ograniczeń finansowych. Debiut miał być początkowo filmem offowym, a osadzenie większości akcji na sali weselnej wiązało się ze znacznie mniejszymi kosztami. Tym razem Smarzowski miał do dyspozycji kilka razy większy budżet, więc nowe "Wesele" z pewnością nabierze większego rozmachu.
Zmowa milczenia wokół fabuły
Nadal jednak nie wiadomo do końca, czego dokładnie się spodziewać, gdyż producenci i cała ekipa filmowa konsekwentnie milczą, a opisy dystrybutora filmu niewiele rozjaśniają w kontekście fabuły ("szczere spojrzenie na współczesny świat", "dramatyczna podróż w przeszłość", ostrzeżenie przed mową nienawiści", "stopniowo zatraca się granica pomiędzy tym co kiedyś a tym co teraz"). Osoby pracujące na planie musiały nawet podpisać specjalną klauzulę milczenia. Stroniący od wywiadów i publicznych wystąpień Smarzowski również na razie nie wyjawia wiele więcej na temat najnowszej produkcji.
Wiadomo jedynie, że wydarzenia przedstawione w "Weselu" dotyczą zarówno współczesności, jak i wojennych wydarzeń z 1941 roku. I tutaj pojawia się już szerokie pole do interpretacji, bowiem dokładnie wtedy doszło do pogromu w Jedwabnem, w wyniku którego zginęło kilkuset polskich Żydów. Warto dodać, że we wniosku o dofinansowanie filmu ze strony Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej nową produkcję Smarzowskiego określono jako "historyczną". Trudno jednak przewidzieć, jak mocno do przeszłości odwoływać się będzie "Wesele". Tytułowa zabawa może być tu jedynie zasłoną dymną i wabikiem na publiczność.
Ostatnia rola Ryszarda Ronczewskiego
Znacznie więcej konkretów w postaci nazwisk znajdziemy już na liście twórców filmu. Tym razem w ojca panny młodej wcielił się Robert Więckiewicz, a dziadka zagrał Ryszard Ronczewski, który przez większość swojej aktorskiej kariery związany był z Trójmiastem: był aktorem Teatru Wybrzeże, kierownikiem Estrady Sopockiej i Międzynarodowego Festiwalu Piosenki w Sopocie, reżyserem i aktorem Teatru Muzycznego w Gdyni. Na co dzień mieszkał w Sopocie, gdzie także zmarł 17 października 2020 roku. Przyczyną śmierci było zakażenie koronawirusem.
Z powodu śmierci wybitnego aktora twórcy "Wesela" musieli korzystać z dublera, który dokończył zdjęcia, choć większość ujęć z Ryszardem Ronczewskim udało się zrealizować zanim tragiczna informacja dotarła do ekipy filmowej. Można przypuszczać, że to właśnie postać ekranowego dziadka ma być łącznikiem pomiędzy współczesnością a wojenną historią. Co ciekawe wśród wielu filmowych ról Ronczewski miał także występ u Władysława Pasikowskiego w "Pokłosiu", a więc w obrazie, który także nawiązywał do mordu w Jedwabnem.
Z gdyńskiego teatru na weselną salę
Wśród aktorskiej obsady nowego "Wesela" (m.in. Andrzej Chyra, Arkadiusz Jakubik, Agata Kulesza, Tomasz Schuchardt, Agata Turkot) jest także Michalina Łabacz. Urodzona w Suwałkach artystka wcieliła się w postać panny młodej. To jedno z aktorskich odkryć Wojciecha Smarzowskiego, który umożliwił aktorce debiut w głośnym "Wołyniu". Zanim Łabacz zaczęła uczęszczać do Akademii Teatralnej w Warszawie, skąd trafiła na plan twórcy "Domu złego", przez dwa lata kształciła się w Studium Wokalno-Aktorskim im. Danuty Baduszkowej przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. Po występie u Smarzowskiego w 2016 roku posypały się nie tylko nagrody za kreację Zosi Głowackiej, ale także kolejne propozycje. Łabacz zagrała m.in. w serialach "Belfer 2" i "Pod powierzchnią" oraz w spektaklach teatralnych reżyserowanych przez Jana Englerta.
Mikołaj Trzaska - człowiek godny zaufania
Oprócz Michaliny Łabacz w obsadzie nowego "Wesela" znajdziemy jeszcze kilka innych nazwisk, które wielokrotnie przewijały się już w produkcjach Wojciecha Smarzowskiego. To zresztą reżyser, który niezwykle ceni sobie pracę w zaufanym gronie, a do takiego z pewnością zalicza się Mikołaj Trzaska. Gdański kompozytor już po raz siódmy napisał muzykę do filmu Smarzowskiego. Wcześniej jego kompozycje można było usłyszeć w "Domu złym", "Róży", "Drogówce", "Pod Mocnym Aniołem", "Wołyniu" oraz "Klerze". To właśnie współpraca z reżyserem tych filmów przyniosła Trzasce najbardziej prestiżowe nagrody w polskim przemyśle kinematograficznym: Orły za muzykę do "Wołynia" i "Kleru" oraz gdyńskie Lwy za "Pod Mocnym Aniołem".
W Gdyni bez "Wesela" i Smarzowskiego
Statuetek przyznawanych co roku podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni z pewnością nie przybędzie ani na półce Mikołaja Trzaski, ani Wojciecha Smarzowskiego. Dość niespodziewanie bowiem "Wesela" nie ma na liście tytułów zgłoszonych do tegorocznego Konkursu Głównego. Według nieoficjalnych informacji film został wycofany przez samych producentów. Zresztą Gdynia nie była ostatnio szczęśliwym miejscem dla Smarzowskiego, który nadal czeka na główną nagrodę festiwalu.
Do tej pory reżyser kolekcjonował głównie nagrody specjalne: widzów, dziennikarzy, jury czy... prezesa TVP. Ani obsypany nagrodami "Kler", ani równie często wyróżniana "Róża" nie wyjechały jednak z Gdyni ze Złotymi Lwami. Najbliżej wygranej był "Pod Mocnym Aniołem", za który Smarzowski w 2014 roku otrzymał Srebrne Lwy. W 2009 roku wyróżniono natomiast reżyserię i scenariusz "Domu złego". Na kolejne gdyńskie laury Smarzowski musi poczekać. Widzowie natomiast na premierę nowego "Wesela" poczekają do 8 października.
Opinie wybrane
-
2021-08-27 18:30
To wiadomo co będzie (2)
Polactwo, które wzbogaciło się na kradzionych żydowskich majątkach, plus pewnie wyciąganie kasy z UE na pseudobiznesy uwłaszczonej na majątku PRL Nomenklatury.
Czyli Polskie Szambo.- 8 10
-
2021-08-28 12:10
Kto się wzbogacił na żydowskich majątkach? Jakich majątkach? Co z tobą?
- 5 3
-
2021-08-28 21:10
Nikt Cię nie kocha, co ?
- 2 1
-
2021-08-27 18:31
(1)
Trzeba być jednak ignorantem, żeby wojenny rok 1941 łączyć od razu i tylko i wyłącznie z Jedwabnem. No chyba, że autor coś jednak wie ale to niech wyraźnie napisze a nie rzuca aluzjami.
- 24 8
-
2021-08-28 09:37
Filmy Smarzowskiego są dla mascochistów
dawno to już zauważylem.. Wesele i wczescniejsza Małzowina jeszcze miały przekaz na tyle strawny ze dalo sie ogladac.
Kolejne to schodzenie w dól, by dołować. To już wole Pasikowskiego.- 2 4
-
2021-08-27 13:01
Tzw odgrzewanie kotletów. (5)
Żaden z polskich reżyserów nie ma jaj zrobić film o tym co się obecnie dzieje od kilku dobrych lat w naszym kraju. Nie mówię o parodiach typu. Polityka klery i inne Warszawskie koko party z celebrytami. Widzi mi się zestawienie podzielonych Polaków przez politykę, profil społeczno majątkowy. Problemy obecnych Korpo ludków i młodzieży która uważa się za Pana Boga. Bez żadnego kolorowania czysta prawda bez Karolakow i Różdżek
- 49 11
-
2021-08-27 13:09
Nie mają jaj. (3)
Bo boją się ze będą częścią filmu o którym piszesz. Swoją drogą mały karzeł z Warszawy może im zakazać emisji.
- 12 10
-
2021-08-27 13:54
Karla kiedys podobno nie wpuscili na poranek dla dzieci.
Dlatego nie lubi chodzic do kina.
- 6 6
-
2021-08-27 18:21
No właśnie taki film to była by kwintesencja (1)
Polski, o której mówią narodowi socjaliści spod znaku pisu. Był by potwierdzeniem sposobu postrzegania Polski przez PiS. Nie o to chyba Tobie chodziło, lub nie wiesz o czym piszesz
- 2 7
-
2021-08-27 22:24
sposobu postrzegania Polski przez PiS
Bzdura. Równie dobrze mógłbym napisać że Ty jesteś spod znaku PO i kolorujesz sobie życie na siłę Ps. nie jestem stronniczy. Ale udawanie że w naszym kraju jest OKEY!!! jest słabe. Pieniądzę drogie ubrania czy auta nie oddają prawdy tylko maskują kompleksy naszej szarej codzienności. A opinie wystawiają nam inni którzy maja nas za g.
- 10 0
-
2021-08-28 13:09
Nie porównuj
Kleru, który nie jest parodią z dnem spod znaku Vegi czyli polityki.
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.