Jak zadbać o pamięć historycznej dzielnicy, a jednocześnie rozpocząć rozmowę o przyszłości? Można na przykład nakręcić film. Tak zrobiło Stowarzyszenie Waga przy znacznym udziale mieszkańców Biskupiej Górki. W poniedziałkowy wieczór premiera "Powrotu Nataniela W." w Europejskim Centrum Solidarności zebrała zasłużoną burzę oklasków.
Ograniczony budżet, skromna ekipa techniczna i ledwie kilka dni zdjęciowych nie stanowią problemu podczas kręcenia interesującego filmu. Pod warunkiem, że pomocą służą niezwykle zaangażowani mieszkańcy Biskupiej Górki. To właśnie oni statystując, udostępniając wnętrza swoich domów i pomagając w tworzeniu scenografii, przyczynili się do powstania czarno-białej i niemej produkcji, ukazującej urokliwe, acz mocno już nadgryzione czasem piękno niewielkiej gdańskiej dzielnicy.
"Powrót Nataniela W." to niespełna półgodzinny film, którego tytułowym bohaterem jest Nataniel Wolf, XVIII-wieczny astronom i badacz, twórca obserwatorium do podziwiania gwiazd na Biskupiej Górce. Jednocześnie romantyk i fantasta, który po śmierci kazał się pochować w trumnie wypełnionej własnoręcznie przygotowanym płynem. To dzięki niemu naukowiec miał się wybudzić po stu latach w nienaruszonym stanie.
Zobacz, jak powstawał film o Biskupiej Górce
Realizacja filmu możliwa była dzięki uporowi i determinacji Stowarzyszenia Waga, które niezbędne środki pozyskało z programu rewitalizacji gdańskich dzielnic. Opieką artystyczną projekt objął Wojciech Ostrowski, reżyser, operator i scenarzysta. Całość świetną kreacją uzupełnił Krzysztof Baliński przy wsparciu zarówno dorosłych, jak i małych statystów. Wisienką na torcie była też znakomicie dobrana do kadrów muzyka Pawła Zagańczyka i Zagan Acoustic.
Grupa bardzo udanym minirecitalem poprzedziła zresztą uroczystą premierę "Powrotu Nataniela W.", która odbyła się w poniedziałkowy wieczór w Europejskim Centrum Solidarności. Imponująca frekwencja była jedynie potwierdzeniem świetnej atmosfery, która panowała podczas siedmiu dni zdjęciowych na Biskupiej Górce. Gromkie brawa po zakończeniu seansu były właściwie formalnością. Utrzymana w konwencji niemego kina produkcja nie potrzebowała żadnych słów. Filmowcy i mieszkańcy oddali piękny hołd zabytkowej dzielnicy, która w takiej filmowej oprawie może zapełnić się wkrótce turystami nie tylko z kraju.
Jednak "Powrót Nataniela W." to również pomysłowy przyczynek do poważnej rozmowy na temat rewitalizacji dzielnicy, która choć urokliwa i klimatyczna, to jednak wymaga wsparcia. I właśnie na tym skupiła się dyskusja tuż po zakończeniu pokazu.
Przytaczając słowa prowadzącego uroczystość Marka Barana - można jedynie żałować, że pozostałe gdańskie dzielnice nie doczekały się dotąd podobnych artystycznych hołdów. Kto wie, może Nataniel Wolf wrócił, by zainspirować kolejne pokolenia do filmowych retrospekcji. Urokliwych miejsc na niebanalne historie nie brakuje przecież nie tylko w Gdańsku, ale i w Gdyni czy Sopocie. A jak to się robi - będzie można podejrzeć w internecie. "Powrót Nataniela W." ma trafić do niedługo do sieci.