• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Wywiad z Karoliną Babicz-Kaczmarek, nową dyrektor Muzeum Sopotu

Magdalena Raczek
19 stycznia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 
Dyrektor Muzeum Sopotu - Karolina Babicz-Kaczmarek. W tle obecna wystawa czasowa "Ludzie". Dyrektor Muzeum Sopotu - Karolina Babicz-Kaczmarek. W tle obecna wystawa czasowa "Ludzie".

- Zawsze podkreślam, że muzeum powinno być miejscem, gdzie obcujemy z oryginałem, dlatego zależy nam na tym, żeby nie pokazywać replik, skanów, itp. Wszystko, co tu widzimy, to są autentyki - mówi Karolina Babicz-Kaczmarek, która na początku 2018 roku została wybrana na drodze konkursowej nową dyrektor Muzeum Sopotu. Jej kadencja potrwa do 2021 roku. Kim jest, czym jest dla niej Muzeum Sopotu, jaką ma wizję jego rozwoju?



Żartuje pani, że zrobiła pani karierę w stylu amerykańskim, czyli "od pucybuta do milionera" - przez 10 lat przechodziła przez różne szczeble hierarchii zawodowej i pełniła różne funkcje.

Karolina Babicz-Kaczmarek: Przyszłam do Muzeum Sopotu w 2007 roku na praktyki studenckie i tak zostałam. Najpierw byłam wolontariuszką, potem pracowałam jako osoba od edukacji, potem przy różnych zleceniach, projektach i wystawach, czyli przeszłam taką klasyczną ścieżkę muzealnika - od edukacji po kustosza. Pozwoliło mi to na gruntowne poznanie pracy w muzeach. To bardzo cenne.

W 2009 roku dostałam do realizacji projekt Polonia Sopocka i to był pierwszy duży projekt, który mogłam zrobić w oparciu o historię mówioną, co było moim wielkim marzeniem, ponieważ zawsze chciałam się zajmować historią mówioną. W 2011 roku z okazji Prezydencji Polski w Unii Europejskiej robiliśmy kolejny projekt oparty na relacjach świadków historii - "Sopocianie", który mówiąc w skrócie, poświęcony jest losom mieszkańców na przestrzeni dziejów. Projekt ten nadal jest kontynuowany. W 2013 roku dostaliśmy za niego nagrodę "Sybilla" - Wydarzenie Muzealne Roku w kategorii projekty naukowo-badawcze. Czuliśmy się wtedy, jakbyśmy dostali Oscara. Była to piąta Sybilla przyznana naszemu muzeum.

Jak pani pasje, wykształcenie, zainteresowania będą rzutowały na pani wizję Muzeum i plany jego rozwoju?

Na pewno to, że jestem historykiem będzie wpływało na to, że będziemy, tak jak dotychczas, robić wystawy dotyczące historii miasta. Zresztą, mając z jednej strony Grodzisko, które pokazuje najstarszą historię, a z drugiej - PGS, parającą się sztuką współczesną, naturalne dla nas wydaje się to, że zajmujemy się historią miasta i w tym kierunku będziemy szli nadal. Widzę wciąż zapotrzebowanie na wystawy i na wydawnictwa dotyczące historii naszego miasta, pomimo tego, że jest sporo takich publikacji i mimo tego, że zrobiliśmy już wiele wystaw pokazujących tę historię w różnych okresach i aspektach. Ale ciągle jest co robić.

Nie było np. nadal wystawy o kasynie. W tej chwili przygotowujemy taką wystawę na lato, wspierają nas przy tym muzea z całej Polski. Długo trwało poszukiwanie samej ruletki, ale okazało się, że taką ruletkę, jaka była tu w Sopocie, ma jedno z niemieckich muzeów, które nam ją bez problemu wypożyczy.

Drugą kwestią jest to, że w Sopocie - jak w innych miastach - narosło trochę legend miejskich i zamierzamy się zmierzyć z tymi legendami.

Poza tym nie powstała też np. nigdy publikacja na temat Sopotu w okresie Wolnego Miasta Gdańska i my takie wydawnictwo szykujemy na 2019 rok.

A wracając jeszcze na moment do zeszłego roku - jak pani ocenia ten czas "zawieszenia", gdy jeszcze nie była ani dyrektorem, a jednocześnie muzeum musiało normalnie pracować i funkcjonować.

Zeszły rok był czasem bardzo intensywnej pracy dla całego zespołu. Mieliśmy dużo wyzwań i jestem bardzo dumna z moich kolegów i koleżanek, że udało nam się zrealizować nasze plany. Dla mnie bardzo liczy się praca zespołowa. Pomysły członków zespołu się często uzupełniają. Zawsze robimy tzw. burze mózgów. Bardzo zależy mi na tym, aby moi koledzy i koleżanki mieli świadomość, że wspólnie pracujemy na sukces muzeum, że to, co tu robimy, jest nasze wspólne - całego zespołu - osiągnięcia, wystawy, plany... Naszym największym sukcesem jest to, że frekwencja muzeum wzrosła w porównaniu z 2016 rokiem dwukrotnie. Wykonaliśmy dokładnie 100 proc. normy.

Mówi pani, że profilem muzeum pozostanie profil historyczny, czy to może być dla ludzi ciekawe?

Z jednej strony interesuje nas rys główny historii, a z drugiej rys osobisty, stąd pojawiają się u nas przede wszystkim historie mieszkańców, jak choćby w projekcie "Sopocianie". Według mnie, gdy pokażemy historie zwyczajnych ludzi, sąsiadów, przyjaciół, itp., to ma to zupełnie inny ładunek emocjonalny dla zwiedzającego, bo to jest coś, z czym on się utożsamia. Inaczej to oddziałuje niż ta duża historia. Wiele osób, myśląc o historii, myśli o tej wielkiej historii: o wojnach, gospodarce, politykach, zupełnie pomijając życie codzienne, a ja jestem wielką fanką historii prywatnej, tego jak się żyło itd. Ta historia może łączyć i jednoczyć społeczność lokalną, bo to jest nasza wspólna historia. Muzeum powinno być miejscem spotkań, miejscem, do którego chce się przychodzić. Oczywiście jest to miejsce wyjątkowe, ale powinno ono być oswojone. Mam nadzieję, że uda nam się przekonać mieszkańców i gości, że muzeum jest przestrzenią, w której dobrze jest bywać, bo jest tu miło, bo fajnie się tu spędza czas, i że jest tutaj coś dla nas.

  • Dyrektor Muzeum Sopotu - Karolina Babicz-Kaczmarek w swoim biurze w Muzeum Sopotu, mieszczącym się w przepięknej willi Claaszena.
  • Dyrektor Muzeum Sopotu - Karolina Babicz-Kaczmarek. W tle obecna wystawa czasowa "Ludzie".
  • Dyrektor Muzeum Sopotu - Karolina Babicz-Kaczmarek. Dokoła i w tle obecna wystawa czasowa "Ludzie".
Ten nurt historyczny będzie kontynuowany przede wszystkim na stałej wystawie, czyli na parterze w odtworzonym wnętrzu Claaszenów?

Jest to rekonstrukcja wnętrz mieszkalnych z początku XX wieku i jest to nasza wystawa stała, ale nie będzie to ekspozycja, która nie będzie się rozrastała. Naszą ideą jest sukcesywne poszerzanie tych wnętrz o konkretne przedmioty. W naszych zbiorach są albumy fotograficzne Claaszenów, które są bezcennym źródłem wiedzy i dokładnie mówią, co gdzie stało i czego szukamy. Jednym z naszych pomysłów na to, żeby nasi goście, którzy odwiedzają nas często, się nie nudzili jest to, by co jakiś czas coś tu zmieniać. W okresie świątecznym przed kominkiem mieliśmy wielką choinkę, żeby całość zaaranżować na czas świąteczny, w przyszłości będziemy to rozbudowywać o kolejne elementy: raz ubierzemy windę kuchenną w zestaw kawowy, innym razem zastawimy stół zastawą do ryb.

Obecnie próbujemy pozyskać domofon, choć zdania są podzielone, czy był to telefon, czy domofon na służbę. Jest to trudny przedmiot do dostania, u nas na rynku są takie sprzęty produkcji polskiej, a my szukamy czegoś, co zostało wyprodukowane na rynek niemiecki. I okazało się, że mamy szczęście, bo jeden z kolekcjonerów z nami zaprzyjaźniony ma taki przedmiot, i na pewno będziemy się starali pozyskać ten eksponat. Szukamy także do tego wnętrza dwóch foteli klubowych, obitych skórą, które tutaj stały obok foteli w stylu Chippendale, które niedawno udało nam się kupić. One nie są częste na rynku polskim, są charakterystyczne dla Wielkiej Brytanii i tam jest ich dużo, ale dzięki współpracy z zaprzyjaźnionymi muzeami udało nam się szybko namierzyć antykwariat, w którym te fotele zostały wystawione.

Podstawą tej ekspozycji głównej są meble i rzeczy podarowane nam przez Ruth Koch z domu Claaszen i zakupione po jej śmierci przez muzeum. Jednak historia Claaszenów jest traktowana przez nas wyjściowo - nie będziemy się niewolniczo trzymać tylko i wyłącznie Claaszenów i tego, jak i jakie meble u nich stały, bo przecież nie byli oni jedyną rodziną, która mieszkała w takim domu, w tym okresie, i miała takie, a nie inne meble. My tak naprawdę pokazujemy, jakie były zwyczaje na początku XX wieku, jak się wtedy żyło, odwołujemy się do tamtego stylu życia, niezwykłych przedmiotów, którymi ludzie się otaczali, które już wyszły z obiegu, a kiedyś były na porządku dziennym.

A co z historią miasta?

Ciągle jesteśmy pytani o to, gdzie jest historia Sopotu. Ludzie przychodząc tu spodziewają się historii Sopotu w pigułce. A my jesteśmy muzeum wnętrzarskim, mamy tylko dwie przestrzenie wystawiennicze - parter z wystawą stałą, o której była mowa, i górę - na wystawy czasowe, które się zmieniają. Będziemy się starali godzić tym samym te dwa kierunki - historię miasta i historię wnętrz jako typowego domu z początku XX wieku.

Czy to wszystko oznacza, że pozostaniecie typowym muzeum tradycyjnym? Czy zamierzacie korzystać z nowych technologii w służbie sztuki?

Ja zawsze podkreślam, że muzeum powinno być miejscem, gdzie obcujemy z oryginałem, dlatego zależy nam na tym, żeby nie pokazywać replik, skanów, itp. Wszystko, co tu widzimy, to są autentyki. Ale nie zarzekam się, że nasze muzeum nie będzie korzystać z nowych technologii, raczej uważam, że powinniśmy wypracować równowagę pomiędzy tym, żeby było miejsce na oryginały a tym, żeby korzystać z tego, co oferuje nam dziś technologia.

Co konkretnie zostanie zrobione w tym kierunku?

Zamierzam obudować naszą wystawę stałą słuchowiskiem. Coś takiego zrobiło Muzeum Pałac Herbsta w Łodzi i wyszło im to genialnie. Oni wykorzystują do tego słuchawki, które dostaje każdy zwiedzający i tam jest wgrane słuchowisko, które imituje dźwięki codzienne domu. W tym kierunku będziemy szli, czyli w stronę narracyjności, która nie przeszkadza w obcowaniu ze sztuką i w jej odbiorze.

Jakie są pomysły na aranżowanie przestrzeni? Czy tu pozostaniemy w formach tradycyjnych czy raczej pojawią się nowoczesne?

Lubię zajmować się przygotowywaniem wystaw od strony wystawienniczej. Pokazanie inaczej rzeczy, które są powszechnie znane i skorzystanie z nowych możliwości bardzo mnie ciekawi. Montaż i przygotowanie wystawy to jest wielka frajda i wielka radość, to bardzo kreatywna praca i jest to jedna z najciekawszych rzeczy w zawodzie muzealnika. Muzeum poza tym nie jest już miejscem, gdzie nic nie wolno, chodzi się w filcowych kapciach i mówi szeptem. Chciałabym, żeby nasi zwiedzający czuli się w naszym muzeum jak u siebie, to jest ich przestrzeń, bo my jako muzeum jesteśmy dla nich, a nie odwrotnie. Musimy się więc starać pokazywać nasze wystawy w sposób atrakcyjny.

Taką możliwość daje państwu przestrzeń na piętrze, gdzie prezentujecie wystawy czasowe?

Dokładnie. Staramy się stworzyć pakiet wydarzeń dodatkowych, aby to, co prezentujemy, było ciekawe. Zawsze też próbujemy ukazać prezentowane zjawisko w szerszej perspektywie - tak jest z obecną wystawą "Ludzie", gdzie oprócz zdjęć Magdaleny Małyjasiak można obejrzeć film "Boisko bezdomnych", wysłuchać reportażu radiowego Anny Rębas pt. "Matka Boska z pustostanu", przeczytać specjalnie na tę okoliczność napisany tekst Aleksandry Kozłowskiej. Odbędą się także dwa spotkania: 30 stycznia z Maciejem Azarewiczem, pracownikiem sopockiego Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej na temat problemów związanych ze zjawiskiem bezdomności oraz 27 lutego spotkanie z Anną Rębas oraz sopockimi bezdomnymi.

A co macie w planach na ten rok?

Najbliższa wystawa, jaką otworzymy, poświęcona będzie rekonstrukcji wnętrz sypialni z początku XX wieku. Wiele osób myśli, że te wnętrza są u nas odtworzone, a nie są. Poza tym historia samobójstwa Claaszena też działa na wyobraźnię i niektórzy spodziewają się plamy krwi na podłodze czy czegoś takiego. Chcemy pokazać więc, jak ta willa wyglądała w całości, i jak ten świat, ta kultura materialna, styl bycia się zmieniły w tak krótkim czasie, bo przecież to nie jest tak długo, nie jest to odległa historia, zaledwie niecałe 100 lat.

Kolejna w planach jest wystawa o społeczności żydowskiej, na którą zaprosimy jesienią. W tym roku mija nie tylko 80. rocznica spalenia synagogi sopockiej, ale również 50-lecie Marca 1968. Wątki żydowskie pojawiały się już wcześniej w działalności muzeum, np. podczas wystawy dotyczącej Sopotu w czasie II wojny światowej czy zbierania informacji od sopocian, ale nie było do tej pory wystawy monograficznej. Wystawa ta powstaje przy współpracy z POLIN, Yad Vashem i osobami prywatnymi.

Będziemy też startować z nowym, dużym projektem, obmyślonym na wiele lat, poświęconym detalom architektonicznym. Chcemy w ramach tego projektu sfotografować, opisać i skatalogować różne detale zdobiące sopocką architekturę, a potem to udostępnić - planujemy, żeby projekt miał swoją platformę, stronę internetową, ale też publikację na ten temat. Dodatkowo opracujemy specjalną trasę spacerową.

Nadchodzący rok poza tym to rok rocznic - stulecie niepodległości i stulecie praw wyborczych kobiet, w których nasze muzeum będzie brało udział. Zamierzamy przygotować wystawy plenerowe prezentujące oba tematy, wykłady, debaty i projekcje filmowe. Będziemy również świętować uchwalenie Konstytucji 3 Maja i zorganizujemy piknik patriotyczny. Zaprosiliśmy na tę okoliczność panią dr Barbarę Męczykowską, która opowie o kuchni okresu międzywojennego, o tym, jak spędzano wolny czas. Mamy zamiar też zaaranżować nasz ogród w tym stylu, przygotować odpowiednie dania. Ponadto zaprosimy gości na prezentacje historyczne i warsztaty robienia kotylionów.

Przestrzeń ogrodu oraz wystawy plenerowe to kolejny wasz potencjał. Jak zamierzacie go wykorzystać?

Ogród jest wielkim kapitałem naszego muzeum, który przez lata nie był wykorzystywany, a ja bym chciała, żeby nasz ogród funkcjonował trochę jak park. Żeby ludzie wiedzieli, że to jest ich przestrzeń, że mogą tu przyjść, posiedzieć, pobawić się z dzieckiem, poczytać książkę, napić się kawy, mogą tu robić wszystko. Zapraszamy do skorzystania z naszej małej architektury. Latem zawsze mamy wystawione kosze plażowe, organizujemy koncerty, można też przyjść i urządzić sobie piknik, to jest przestrzeń dla publiczności. Ogród jest otwarty od maja do końca września do późnych godzin wieczornych.

W tym sezonie planujemy także uruchomić projekcje filmowe, myślę o tym już od dawna. Być może uda się, żeby to były projekcje filmów niemych z muzyką. Chcemy też przygotować coś dla dzieci, na pewno kontynuowana będzie współpraca z księgarnią Ambelucja (cykl spotkań dla dzieci "Podwieczorek z książką"). Ponadto jak co roku zorganizujemy w ogrodzie piknik na rozpoczęcie i na zakończenie lata, a także weźmiemy udział w festiwalu Literacki Sopot. Mamy nadzieję, że tak przygotowana oferta jest odpowiedzią na różne potrzeby.

A jak wygląda oferta skierowana do dzieci?

Bardzo dużo dzieci odwiedza nas w sezonie letnim, dlatego też w naszym ogrodzie pojawiło się trochę sprzętów do zabawy i wypoczynku: hamak, skakanki, hula-hoop, badminton, paletki, ale też specjalnie zaprojektowane duże klocki 60x60, takie niby puzzle z 6 obrazkami do ułożenia, ale dzieci budowały z tego swoje różne konstrukcje. Przygotowaliśmy też zaplecze, aby była to w pełni bezpieczna, czysta i przyjazna dzieciom i rodzinom z dziećmi przestrzeń. Można również wjeżdżać wózkami na nasze ekspozycje. Winda działa od parteru, z dworu, na wszystkie piętra.

Na ferie zaprosiliśmy artystkę Iwonę Zając, która często operuje szablonem i w oparciu o elementy naszych wystaw ma przygotować szablony dla dzieci. Z wykorzystaniem tych szablonów mają być prowadzone warsztaty.

Zależało mi też na tym, żeby dzieci przychodzące do muzeum mogły ze sobą coś zabrać na pamiątkę. Wcześniej mieliśmy kolorowanki, robiliśmy malowanie pierniczków, ale dla mnie to wciąż mało. Zastanawiałam się, jak tę wiedzę dla dorosłych "sprzedać" dzieciom. Po wielu konsultacjach zrobiliśmy w końcu teczkę z kartami pt. "W pewnym domu w Sopocie". Karty pokazują na rewersie historyczne wnętrza np. jadalnię. Na awersie są zadania, np. krzyżówki, wykreślanki. To rodzaj kreatywnej, interaktywnej zabawy. Nigdy wcześniej nie mieliśmy wydawnictwa dla dzieci, dlatego bardzo się na to cieszę.

Dwa lata temu powstała Sopociarnia. To pokój, w którym dzieciaki mogą się pobawić zastanymi tam przedmiotami, wszystkiego dotknąć, zabawić się w sklep, pobujać się na osiołku, zaparzyć herbatę, posłuchać radia, cofnąć się w czasie. Jest to pomysł poprzedniej dyrektor, Małgorzaty Lisiewicz i spotkał się on z wielkim zainteresowaniem dzieci - od maluchów po licealistów. Każdy znajdzie tu coś dla siebie. Teraz będziemy uzupełniać Sopociarnię o bardziej chłopięce zabawki, bo w tej chwili dominują lalki i dziewczęce zabawki. A do tego wciąż rozwijamy naszą ofertę edukacyjną...

Co interesującego znajdziemy w dziale edukacji?

- Zależy mi przede wszystkim na tym, aby edukacja proponowana przez nasze muzeum, była wartościowa i jednocześnie nie była nudna. Zeszły rok potraktowaliśmy jako rok testowy, żeby zobaczyć, czy nasze pomysły mają odbiorców. Zastanawialiśmy się zarówno nad tematyką wystaw, jak i nad tym, jak ugryźć edukację kulturalną. Muszę przyznać, że większość pomysłów zyskała aprobatę. Dwa razy w miesiącu proponujemy wykłady popularnonaukowe i są to wykłady otwarte, dla każdego. Mamy na nich stałą publiczność. Wykłady dotyczą zarówno historii Sopotu, ale też historii sztuki. W tym roku będziemy mieć wykład nt. konserwacji drewna. Jeśli ta tematyka się sprawdzi i będzie zainteresowanie, to będziemy poszerzać tę ofertę.

Chcieliśmy ponadto, aby lekcje muzealne dla dzieci to nie były tylko pogadanki, ale żeby to było coś więcej, stąd też warsztaty, projekcje filmowe. Z takiego podejścia zrodziło się również Mobilne Muzeum. Rozmawiając z mieszkańcami zdaliśmy sobie sprawę z tego, że część osób starszych nie może korzystać z naszej oferty nie dlatego, że nie chce, ale ze względu na swój wiek, na choroby, na porę, na trudny dojazd itd. Stwierdziliśmy wtedy, dlaczego więc to my nie mielibyśmy pojechać do nich. Muzeum powinno spełniać oczekiwania wszystkich swoich mieszkańców. Teraz na stałe współpracujemy z filiami bibliotek sopockich i Sopockim Centrum Seniora. Podobnie chcemy współpracować ze szkołami, czekamy właśnie na informację zwrotną, czego oni od nas oczekują. Jesteśmy otwarci na mieszkańców i na ich potrzeby.

Miejsca

Opinie (25) 3 zablokowane

  • (2)

    Pamiętam panią Karolinę,wówczas tylko Babicz,ze spotkań z seniorami w gdyńskim CAS.Opowiadała nam o życiu kobiet w dawnych czasach.Bardzo miło je wspominam.
    Powodzenia pani Karolino

    • 24 3

    • I czekamy na część II - życie mężczyzn w dawnych czasach.

      • 8 1

    • Już wtedy była z PiSu ?

      • 2 2

  • (2)

    Bardzo fajny wywiad! Przyszłość muzeum widzę świetlaną! Trzymam kciuki.

    • 32 4

    • x2 ;).

      • 1 1

    • To nie wywiad jest fajny, tylko osoba udzielająca wywiadu jest wspaniała. Pani Karolina jest własciwą osobą na właściwym miejscu i w tym przypadku to nie jest nadużycie. Obserwowałam to co się działo w M.S., kibicowałam jego pracownikom, i tu właśnie chapeau bas za wspaniałomyślność wobec swojej poprzedniczki, która zgotowała całemu muzeum niezłe piekło. To jest prawdziwa klasa i kultura. Gratulacje pani Karolino, gratulacje dla załogi i gratulacje dla Sopotu! Zazdroszczę Ci Marysiu takiej szefowej, nie ma to jak kobieca ręka i głowa....

      • 3 2

  • Osoba z pasją - powodzenia!

    • 24 5

  • ciekawe ile jej beda placic, ja bym te muzea zamknal i przeznaczyl pieniadze na pomoc samotnym matkom i biedny ludziom (1)

    • 11 59

    • Czyli dla siebie?

      • 3 2

  • Przemiła osoba z ogromną pasją. Uwielbiałam spacery po Sopocie, w których przewodnikiem była Pani Karolina. Może kiedyś to jeszcze powtórzy :)

    • 20 5

  • Czyli nie trzeba wielkiego gmachu muzealnego gdzie pracują ludzie po znajomościach tylko kogoś z pasją. Brawo pani Karolino!!!

    • 18 4

  • Co było nie wróci i szaty rozdzierać by próżno...
    Sopot- miasto mojej młodości (chmurnej i durnej), ale miasto o klimacie willi, ogrodów, spokoju i namysłu. Miasto ludzi mądrych z dystansem bezpośrednich. Żydów wtopionych w codzienność ze swoimi sklepikami (na ulicy Podjazd), ale nie tylko. Wspomnienia miejsc, Hrabiny od ziołolecznictwa.
    Liczni nauczyciele języka angielskiego, Sopotplast- ze swoimi plastikowymi wyrobami. Przedszkolem przy rynku, Morskim Okiem -lasami, wzgórzem strzeleckim. Malutkie sklepiki ze słodyczami (na mote Casino, przed dworcem- nie wróci.
    Ale spróbujmy przywrócić klimat zadumy ,poezji (spadkobiercy Herberta, Milosza, Afanasjew) sztuki i malarstwa (Mokwa), literatury (Fleszarowa-Muskat), nauki (Horodeccy), sportu (Kozakiewicz) To miasto pasjonatów piękna (np. dawna stacja bagażowa lub liczne wille), czystych wrażeń, pozbawione przemocy (na pierwszy rzut oka), miasto zamienione na betonową maszkaradę, miasto prymitywnej ( plebejskiej) rozrywki. Miasto szkól młodzieży nauczycieli (p.Basińska )ale i drobnego przemysłu-złotej rączki-(p. Hruzdowicz), wykwintnych seniorów, Miłośnicy Sopotu -takiego jak dawniej, tworzmy ten lepszy Sopot.

    • 30 1

  • Bardzo sympatyczna pani

    A ja bym chcaił obejrzeć taka multimedialną prezentację na mapie jak sopot sie zmieniał jak wyglądał dwór francuski kiedyś, jaki był krajobraz. Wiem że nowsza hitoria jest bardzoej naturalna dla Sopotu, który miastem jest dopiero od stulecia z haczykiem ale ta dawniejsza historia wsi w dobrach cysterskich, kaszubskiej wsi w powiecie wejherowskim.

    • 8 2

  • poza państwem nie ma życia...

    • 1 1

  • Fajna babka ;) , ma misje i z chęcią bym się umówił ;)..Pozdrawiam ..

    • 4 4

1

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Kiedy odbyło się pożegnanie klubu Galaxy?