• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Z "mięsem" czy bez? Jak najlepiej smakuje filmowe danie?

Tomasz Zacharczuk
14 czerwca 2016 (artykuł sprzed 7 lat) 
Bohaterowie "Wilka z Wall Street" wcale nie zamierzali gryźć się w język. Wulgarne zwroty w filmie przekroczyły barierę pół tysiąca, a głównymi postaciami wcale nie byli kryminaliści, zdeprawowani stróże prawa czy środowiska patologiczne. Popularnym "mięsem" rzucali tu wykształceni i bogaci biznesmeni. Bohaterowie "Wilka z Wall Street" wcale nie zamierzali gryźć się w język. Wulgarne zwroty w filmie przekroczyły barierę pół tysiąca, a głównymi postaciami wcale nie byli kryminaliści, zdeprawowani stróże prawa czy środowiska patologiczne. Popularnym "mięsem" rzucali tu wykształceni i bogaci biznesmeni.

Jednych zmuszają do zatykania z niesmakiem uszu, innych pobudzają do głupawego rechotania z każdego zasłyszanego słowa. Przekleństwa coraz mocniej wpisują się w język współczesnych filmów, choć nie zawsze nadają filmom wulgarnego charakteru. Komu i po co potrzebne są ekranowe "wiązanki"?



Przekleństwa w filmie:

F-word, czyli amerykańskie rekordy

Filmowe bluzgi na tyle spowszedniały, że doprowadziły do lawinowego tworzenia wszelakich rankingów częstotliwości wykorzystania niecenzuralnych słów, w którym oczywistą palmę pierwszeństwa dumnie dzierżą Amerykanie. Wszak tylko w filmach Martina Scorsese, Quentina Tarantino i Spike'a Lee można dokopać się do tysięcy wszelkiego rodzaju obelg, wyzwisk i frywolnych przekleństw. W słynnym "Pulp Fiction" nie mniej słynnego czteroliterowego słowa na "f" użyto 291 razy, zaś 272 przekleństwa reżyser upchnął do scenariusza debiutanckich "Wściekłych psów". W mocnych słowach nie przebierali też bohaterowie "Morderczego lata" Spike'a Lee, którzy popularnym zwrotem wyręczali się w aż 435 przypadkach! Imponujące statystyki bledną jednak w momencie, gdy do pracy zasiada Martin Scorsese, który specyficznym filmowym pieprzem uwielbia wręcz doprawiać swoje dzieła. W "Kasynie" aktorzy na czele z Robertem DeNiro i Joe Pesci "rzucają mięsem" 422 razy. Ten ostatni na tyle przyzwyczaił się do wulgaryzmów, że na planie "Kevin sam w domu" ekipa filmowa notorycznie musiała przerywać ujęcia i przypominać aktorowi, że na planie są dzieci. Absolutnym rekordzistą jest jednak "Wilk z Wall Street", w którym słowa na "f" użyto ponad pół tysiąca razy! Lwią część z rekordowej liczby wyartykułował z siebie Leonardo DiCaprio, który po ówczesnym oscarowym rozczarowaniu z pewnością w kuluarach mógłby poprawić tę statystykę o co najmniej drugie tyle.

Zobacz także: Kto się nie umie zachować w kinie? O najbardziej irytujących widzach

Polak też, kurde, potrafi

Kroku Amerykanom ambitnie dotrzymywali nasi rodzimi twórcy. Według powszechnej przecież opinii polski film bez nagości i przekleństw nie ma właściwie racji bytu. A jeżeli mowa o polskim kinie, to oczywiście na myśl przychodzi tylko jeden mistrz niecenzuralnego słowa. Bogusław Linda wyniósł słowne wulgaryzmy niemal na artystyczny piedestał. W samych "Psach" z pomocą kolegów po fachu udało mu się zgromadzić liczbę ponad 300 bluzgów. Jednak policyjno-gangsterskie opowiastki nie posiadały całkowitego monopolu na używanie przekleństw. Doskonale łamie ten stereotyp Adaś Miauczyński z "Dnia świra", który udowadnia, że nie tylko macho z bronią potrafi seryjnie "rzucać mięsem". W tym przypadku wystarczy jedynie odrobina frustracji i społecznego rozczarowania.

W polskim kinie nikt tak nie przeklina jak Bogusław Linda. Jego wulgarne teksty zyskały już miano kultowych i wielokrotnie były cytowane, zresztą nie tylko w innych filmach. W polskim kinie nikt tak nie przeklina jak Bogusław Linda. Jego wulgarne teksty zyskały już miano kultowych i wielokrotnie były cytowane, zresztą nie tylko w innych filmach.
Po cholerę to?

Uwidacznia się tu wieloraka funkcja używania przekleństw w filmach. Ciężko przecież przedstawić półświatek gangsterów, trzymając się jedynie kwiecistej mowy. Bohaterowie "Chłopców z ferajny" czy rodzimego "Pitbulla" są niemal skazani na charakterystyczny język. Brak typowych zwrotów zrujnowałby wszelki realizm i w efekcie zniechęcił widzów. Nawet stróże prawa, wzorem filmów Davida Ayera, nie potrafią odmówić sobie niecenzuralnych słów, czym najczęściej rekompensują sobie narastającą złość, frustrację i magazynowany wewnątrz stres związany z ryzykownym zajęciem.

Przekleństwa można też zawoalować w komediowej konwencji i uczynić z nich pikantny dodatek do ekranowych gagów. Esencją "Teda" był przecież sympatyczny z zewnątrz pluszak, niestroniący od seryjnie wystrzeliwanych wulgaryzmów, co właściwie stanowiło główną oś komedii Setha MacFarlane'a. Lubujący się w niskich lotów humorze reżyser przełamał tym samym kolejną barierę. Do przestępców, zatwardziałych stróżów prawa, psychopatów, desperatów, furiatów, językowych troglodytów dołączył bowiem ... pluszowy miś. Stąd już nieduży krok w kierunku bluzgających zwierząt czy dzieci, choć i tak żałosnymi dowcipami zdarzało się już filmowcom nadziewać swoje wątpliwej jakości dzieła.

Są jednak w historii kinematografii wulgaryzmy, które wręcz ocierają się o filmową poezję, bez których dany film nie miałby racji bytu, a bohaterowie nie zostaliby idolami publiki. Impulsywny Tony Montana z "Człowieka z blizną", gdyby nie oddał również w mowie swojej obłędnej żądzy dominacji, nie miałby żadnych szans na podbicie zarówno przestępczego Miami, jak i serc widzów. Czasami natłok niecenzuralnych słów może wynieść skromną scenę na nieosiągalny poziom tak, jak to miało miejsce choćby w jednym z najlepszych w historii monologów kinowych w filmie "25. godzina" z udziałem Edwarda Nortona w sekwencji barowej toalety.

Bez też można

Czy oznacza to, że wartościowego filmu nie można nakręcić bez obowiązkowej "wiązanki" wulgaryzmów? Bynajmniej. Frank Darabont w "Skazanych na Shawshank" udowodnił, że film o tematyce więziennej można zrealizować, korzystając z minimalnego nagromadzenia niecenzuralnych słów. A przecież w ponad dwugodzinnym dziele aż 90proc. opowieści zamkniętych jest w pilnie strzeżonych murach pośród morderców, złodziei, gwałcicieli i oszustów. Heath Ledger w roli Jokera nie opierał swojej roli na recytowaniu wszelkich możliwych kombinacji ze słowem na "f", choć osobowość zdeprawowanego psychopaty mogłaby to tłumaczyć. Nawet marvelowskie produkcje dalekie są od językowych szarż, aczkolwiek nonszalancki Tony Stark z pewnością posiada inklinacje na językową pikanterię. Nie wspominając już o Hulku, którego natura wręcz wymagałaby eksplozji nie tylko fizycznej, ale i werbalnej.

Zobacz także: Ciemna strona kina, czyli krótki film o zarabianiu

Joker Christophera Nolana pokazał, że psychopatyczny, zdegenerowany, obłąkany i brutalny aspołeczenik wcale nie potrzebuje językowych wzmacniaczy do podkreślenia swojego szalonego ego. Może to dobry trop dla innych filmowców? Joker Christophera Nolana pokazał, że psychopatyczny, zdegenerowany, obłąkany i brutalny aspołeczenik wcale nie potrzebuje językowych wzmacniaczy do podkreślenia swojego szalonego ego. Może to dobry trop dla innych filmowców?
Przeklinanie się nie opłaca

W przypadku tych ostatnich poprawność językowa to w głównej mierze zasługa kategoryzacji wiekowej, która w ostatnich latach coraz mocniej wpływa na kształt filmowych widowisk. Autorzy scenariuszy i producenci z zegarmistrzowską precyzją dobierają więc takie treści, aby końcowe dzieło załapało się na kategorię PG (dzieci oglądają za zgodą rodziców) lub PG-13 (dzieci do 13. roku za zgodą opiekunów). Słynna "R"-ka, choć pozwala filmom na zdecydowanie więcej, to jednocześnie zamyka drzwi szerokiej publiczności, a przecież w wielomilionowych produkcjach chodzi o masowy przekaz właśnie.

Kategorie nie zawsze jednak oddają to, co dzieje się na ekranie. W "Igrzyskach śmierci" trup sypie się gęsto, a istota przetrwania na krwawej arenie polega przecież na zabijaniu innych uczestników rozgrywek. I choć nie pada ani jedno niecenzuralne słowo, to trudno w tym przypadku stwierdzić, że obraz nadaje się dla każdego młodego widza.

Cenzura, czyli przekleństwo przekleństw

Innym ograniczeniem wulgaryzmów w filmie jest cenzura. Najczęściej uskuteczniania przez stacje telewizyjne, które mogą sobie pozwolić na wiele więcej niż kinowe multipleksy. To telewizyjni cenzorzy najlepiej "wiedzą", jak ograbić film z soczystych zwrotów, a słowo na "f" zamienić na kurkę wodną lub "do diaska". Jedna z polskich stacji telewizyjnych jakiś czas temu poszła o krok dalej. Emitując "Wilka z Wall Street" cenzorzy nie tylko odpuścili sobie wierne tłumaczenie (rekordowych bądź co bądź) bluzgów, ale nawet wyciszyli je w warstwie dźwiękowej. Cicho nie było za to na forach internetowych, gdzie w niewybrednych słowach zdegustowani widzowie przypomnieli stacji oryginalne w filmie zwroty.

Jak więc lepiej smakuje filmowe danie?
Z soczystym, przyprawionym pieprzem mięsem, a może w wersji wegetariańskiej z zachowaniem odpowiedniej łagodności i poprawności?

Opinie (45) 5 zablokowanych

  • filmowe danie najlepiej smakuje na telewizorze kupionym (5)

    za pincet plus

    • 45 38

    • W mieszkaniu plus ;) (2)

      • 15 4

      • PIS 40% poparcia! (1)

        • 4 2

        • I bardzo dobrze!!!.

          • 2 2

    • IDIOTA (1)

      • 0 2

      • Twój stary?

        • 1 0

  • (4)

    99% polskich filmów jest na tym opartych, przekleństwa i wulgarność jest główną osią scenariusza. A podobno to piękno uszlachetnia

    • 41 18

    • poziom dostosowany do 99% polskich widzów

      • 16 5

    • 99% polskich filmów?? (2)

      Polska kinematografia to nie tylko Kac Wawa i Chłopaki nie płaczą...

      • 7 2

      • dobra przesadziłem 80%

        • 3 1

      • tepy wulgaryzm dla tepych karkow

        • 3 2

  • (4)

    Nie wyobrażam sobie niektórych gatunków filmowych nieokraszonych przekleństwami. Obraz taki wyglądałby śmiesznie, nie mając pokrycia w rzeczywistości. Należy odróżnić "przekleństwo" od przekleństwa. Zależy to w dużej mierze, od osoby która ich używa. Jeśli jest to robione z wyczucie, "smakiem" wręcz bym powiedział - nie przeszkadza mi to w ogóle. Co innego oczywiście słysząc podobne słownictwo w ustach typowego sebixa z osiedla, u którego odrzuca sam tępy wyraz twarzy, a przekleństwa są tylko pewnego rodzaju "naznaczeniem" debilizmem.

    • 33 9

    • Polacy bez "mięsa" nie będą się śmiać na żadnej komedii :(

      • 8 2

    • Dla wielu bluzgających osobników przekleństwa są wypełnieniem dziur w ich mózgach. Musieliby po prostu zamilknąć, albo tylko bełkotać.
      Jeżeli film rzeczywiście przekazuje jakąś istotną treść, to przekleństwa w odpowiedniej dawce i wyważeniu - mu nie zaszkodzą.

      • 9 0

    • bo prosze pana i pani wielu rzeczy nie idzie opisac pieknym literackim językiem z Dziadów Mickiewicza

      po prostu trzeba krótko i rzeczowo powiedziec JAK JEST

      • 2 1

    • Zgadzam się jaskrawy przykład: Misja Afganistan (cukierkowy język na polu walki podczas gdy koło głowy świszczą kule) i Karbala (realizm, żołnierze przeklinają).
      Nie wyobrażam sobie dobrego filmu wojennego bez przekleństw. Co jest bardziej realistyczne: Stasiu szybko ostrzelaj tego przeciwnika na skrzydle czy Stasiu na...laj na skrzydło. Odpowiedź jest oczywista.

      • 6 0

  • Mistrz (2)

    a najlepszy jest i tak monolog Grabowskiego w "Skrzydlatych Świniach"

    • 4 10

    • (1)

      Steve Wonder?

      • 2 4

      • :)

        • 1 0

  • Nie trawię... (3)

    ... nadmiaru wulgaryzmów w kinie, w teatrze... gdziekolwiek! Rozumiem, że czasem bywają wprost niezbędne, ale... By miały właściwe znaczenie i siłę, muszą być rzadko używane. Nie śmieszą mnie, drażnią, sprawiają, że rezygnuję z najlepszego filmu, jeśli "okraszony" jest słownym obrzydlistwem. Wulgaryzmów jest dość wszędzie, więc nie zamierzam płacić, by nasłuchać się ich w niekulturalnych "instytucjach kultury".

    • 37 14

    • slusznie! nie idz do kina (2)

      tez nie trawie jak wszyscy wokol sie smieją, a obok mnie siedzi jakis smutas z kijem w (wiesz gdzie) i marudzi

      • 4 9

      • Jak dobrze, że nie chodzę do kina. (1)

        Jakby obok mnie miał siedzieć psychol zwracający uwagę na moje reakcje na film - to bym musiała mu wsadzić popcorn (sąsiada) w de.

        • 3 5

        • jestes jak moja tesciowa, toksyczna, męczaca i pozbawiona humoru

          współczuję z całego serca obecnemu albo przyszłemu męzowi, zięciowi i wnukom. nie będą mieli z tobą lekko. idż do koscioła, pomódl się, tam nie ma wulgaryzmów, ewentualnie zdarza się lizanie kolan, bedziesz mogła wsadzic ten swoj popcorn tam gdzie lubisz wsadzac.

          • 3 6

  • motyla noga

    hahaha najlepiej to moze dialogi w klanie? polaku jeden z drugim

    • 17 3

  • Scena z "Psów" ze zdjęcia, pamiętam doskonale tę kwestię Lindy (3)

    Rzekł wówczas: "Panowie będą tak uprzejmi i zechcą się czym prędzej stąd oddalić!"

    • 38 1

    • jaka rozrzutnosc słowa i czasu widza oraz szanownych aktorów po tamtej stronie lufy

      a przeciez caly ładunek energetyczny, emocjonalny i swoiste przesłanie groźby można okrasic JEDNYM słowem i krótką serią pod nogi z kalasznikowa, która podkresli całe proste przesłanie prosby "Panowie będą tak uprzejmi i zechcą się czym prędzej stąd oddalić!"

      W..AC !!!!

      • 6 0

    • chyba się jednak mylisz...Boguś powiedział w tej akurat scenie, wypiehdalać (1)

      w oryginale oczywiście

      • 2 12

      • Boguś wymawia "r" normalnie, tylko akuhat żuł świeżą gumę Wrigley's.

        • 6 0

  • najlepiej jak zadnych brxydkich slow nie mowi

    sie w filmie ale tez skoro brzydkich to trzeba zaakceptowac lgbt i ich loty oraz skonczyc z zabojstwami kradzierzami itp w filmach a puszczac tylko te o milosci nawet nie o zdradach bo wszystko nie jest poprawne politycznie religijnie społecznie itp

    • 2 16

  • wszystko jest dla ludzi

    byle z umiarem i wyczuciem.

    • 14 7

  • Niech przeklinają..skróty emocjonalne..

    W telewizji zostaną "wypikani", lub inne krakanie wrony..., ewentualnie emisja po 23-ciej...

    • 6 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d."

89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years!

159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Konkursy

Konkursy KWINTesencje

KWINTesencje

3 podwójne zaproszenia

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

W którym roku oficjalnie zostało otwarte gdańskie zoo?