• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Zupa była za słona. O powieści Łukasza Orbitowskiego pt. "Chodź ze mną"

Magdalena Raczek
21 czerwca 2022 (artykuł sprzed 1 roku) 
"Chodź ze mną" Łukasza Orbitowskiego to powieść obyczajowa z elementami sensacji, kryminału, thrillera i science fiction. "Chodź ze mną" Łukasza Orbitowskiego to powieść obyczajowa z elementami sensacji, kryminału, thrillera i science fiction.

Czy też tak macie, że gdy książka jest długo wyczekiwana, robi się wokół niej głośno, autor jest znany, a może i nawet lubiany, historia zapowiada się niezwykle ciekawie, a dodatkowo akcja dzieje się w waszych okolicach, to macie ochotę przeczytać tę książkę jak najszybciej i macie wobec niej poważne oczekiwania? A potem rzucacie się do czytania jak wygłodniały brytan na kawał mięsa? Jeśli tak, to zapewne wiecie też, czym jest czkawka, która dopada po kilku łapczywych kęsach i nie wiadomo, co począć, zwłaszcza gdy danie okazuje się mniej wykwintne, niż się spodziewaliście. Nowa powieść Łukasza Orbitowskiego pt. "Chodź ze mną" wpisuje się w ten schemat.



Recenzje książek z Trójmiasta



Pozwalam sobie na takie gastronomiczno-kulinarne porównanie na wstępie, bo i w samej powieści jest takich wątków sporo. Główny bohater, Dustin Barski, jest z zawodu kucharzem i jego nożom, knajpie, którą prowadzi na Świętojańskiej, a także mięsu, które przygotowuje dla swoich klientów, autor poświęcił wiele (powiedziałabym nawet, że nazbyt wiele) stron. Czy z powodzeniem? Może lepiej to ocenią gastronomowie znający się na rzeczy. Ja jako czytelnik mogę jedynie powiedzieć, że co jakiś czas zgrzytało mi w tej powieści to i owo. I choć sama lektura należała do przyjemnych, to pozostał niedosyt po przeczytaniu całości.

Przeczytaj także: Gdynia lat 50. Zakazana miłość i wielka ucieczka w nowej powieści Orbitowskiego

"Chodź ze mną" Łukasz Orbitowski "Chodź ze mną" Łukasz Orbitowski

Apetyt rośnie w miarę jedzenia



Zacznijmy od początku. O powieści "Chodź ze mną" (wyd. Świat Książki) mówiło się już od dawna i czekali na nią nie tylko fani prozy Orbitowskiego, ale też zapewne niektórzy gdynianie i inni ciekawscy. Należałam do nich i ja, a sam pisarz zapowiadał m.in w wywiadzie udzielonym dla naszego portalu, że "historia odsyła do prawdziwych wydarzeń, które miały miejsce w Gdyni, i prawdziwych postaci - Nikołaja Artamonowa oraz Ewy Góry, którzy porwali motorówkę i w ten sposób uciekli do Szwecji". Do tego czasy PRL-u, tajemnica UFO nad Gdynią, wielka miłość - wszystko to rokowało na naprawdę dobrą powieść.

Może moje oczekiwania były zbyt wysokie, ale trudno mi z zachwytem mówić o tym dziele. Są w nim świetne momenty, naprawdę dobre frazy (szczególnie te na temat miłości). Jest i wiele ciekawych pomysłów, wnikliwie zobrazowana Gdynia (osiedle Paged, Dom Marynarza, Inter-Club i inne modne miejscówki) i częściowo Gdańsk (okolice Politechniki i Akademii Medycznej) końca lat 50., interesujący bohaterowie (szczególnie wspaniała postać matki - Helena to bohaterka niezwykła, nietuzinkowa i na pewno na długo ze mną zostanie), a jednak widzę też jego słabe punkty.

Przeczytaj także: Gdynia miejscem akcji nowej książki Łukasza Orbitowskiego

Niezły bigos tematyczny



Idąc dalej, a pozostając w nomenklaturze kulinarnej, muszę przyznać, że to, co upichcił dla nas Orbitowski, można chyba nazwać najtrafniej... bigosem. Czegóż tu nie ma? Tak jak w poprzednich powieściach, czyli w "Kulcie" i "Innej duszy" podstawą do zbudowania fabuły są prawdziwe wydarzenia. Mamy też kawał historii (nie tylko Polski, ale i USA - lata 60. i 70. prezydentura Johna F. Kennedy'ego, jego zabójstwo, a potem Nixon u władzy, demonstracje na ulicach, itp.).

Są sceny niczym z amerykańskich filmów i sensacyjnych powieści (podwójni agenci, tajne misje, gadżety rodem z Jamesa Bonda, jak np. aparat fotograficzny ukryty w paczce papierosów). Jest wielka romantyczna miłość ponad podziałami, poszukiwanie własnej tożsamości i odkrywanie historii rodzinnej, a także motyw autotematyczny, czyli o potrzebie pisania oraz o tym, jak ta kompulsywna mania przeradza się w obłęd, ale i wiele, wiele innych.

Wątków jest naprawdę tyle, że obdarować można by nimi nie jedną, a kilka powieści. Autor strzela pomysłami, motywami i tematami jak z karabinu. I jest to w pewnym momencie po prostu dla czytelnika meczące. Jest tego za dużo i odnieść można wrażenie, że pisarz nie wiedział za bardzo, o czym chce opowiedzieć, na co położyć nacisk. Szkoda, że nie była to po prostu relacja syna z matką, bo ten temat wypadł w powieści najciekawiej i wokół takiego punktu centralnego można było zbudować resztę.

Tymczasem ten postmodernistyczny chaos jest zmyślnie zmiksowany i sprytnie fabularnie przez autora usprawiedliwiany. A to chorobą matki Dustina (okazuje się, że staruszka ma raka i nie wiadomo, czy wszystko, o czym opowiada, nie jest wytworem jej chorej wyobraźni), a to przez odlot bohatera spowodowany brakiem snu i przemęczeniem.

Przeczytaj także: Historia: UFO nad Gdynią? A może meteoryt lub amerykański satelita?

Gatunkowy kogel-mogel



Skoro tyle tematów i wątków, to i gatunkowo powieść musiała je unieść. Niektórzy twierdzą, że Orbitowski odszedł od fantastyki. Nic bardziej mylnego. "Chodź ze mną" to potwierdzenie na to, że pisarz ten wciąż świetnie czuje się w tym gatunku i chętnie do niego wraca. Muszę tu przyznać, że jeśli chodzi właśnie o fantastyczny wątek tajemniczego, nieznanego obiektu, który w 1959 r. miał się rozbić w gdyńskim basenie portowym, to wypadł on w powieści bardzo ciekawie. Łukasz Orbitowski stworzył postać "Amerykańca", który z opisu ewidentnie przypomina ufoludka znanego z popkultury. Jednak autor poprowadził ten motyw tak, że nie otarł się ani o kicz, ani nie został on przerysowany, co nie było łatwym zadaniem. Pisarz z gracją uniknął śmieszności w tym temacie.

"Chodź ze mną" to w efekcie nie tylko powieść obyczajowa z elementami science fiction, ale i momentami powieść sensacyjno-przygodowa (zwłaszcza ucieczka Heleny i Koli, a potem ich życie w USA) z elementami kryminału (jest tu kilka zabójstw) i thrillera (pojawiająca się zjawa jednego z nieżyjących bohaterów).

Ta rzeka wciąż zmienia swój bieg



Książka pisana jest krótkimi, raczej prostymi zdaniami, typowymi dla tzw. "męskiej prozy", gdzie więcej się dzieje w fabule niż w słowie. Choć nie brak też momentów refleksyjnych, co podnosi jej wartość literacką. Taka rwana, poszatkowana narracja, przeskakiwanie z jednego czasu do drugiego, a w finale jeszcze dodatkowo zmiana narratora (zupełnie niepotrzebna i wprowadzająca jeszcze większy chaos), a w zasadzie przemiana - transformacja syna w ojca (dla mnie to już było za wiele) sprawiają, że czytelnik nie jest w stanie zanurzyć się w tę historię i popłynąć z jej nurtem. Bo ta rzeka wciąż zmienia swój bieg. Czy to dobrze, czy źle - oceńcie sami.

Książka Orbitowskiego oczywiście może się podobać, ale nie będzie to raczej miłość bezwarunkowa. Choć dla mnie mocno przegadana i przeładowana treściowo, to lektura "Chodź ze mną" nie była ani stratą czasu, ani rozczarowaniem. Autor "Kultu" powiedział kiedyś w jednym z wywiadów, że "być może chciałby być barytonem w operze, a jest punkowcem, który potrafi drzeć mordę" i nie zaśpiewa arii. Taka właśnie jest ta powieść - żadne z niej wykwintne danie. Prędzej przesolona zupa. Ale w ładnej oprawie.

Opinie (15) 1 zablokowana

  • Skomplikowane?

    Wątki to ja tu widzę dwa:
    - wątek zakazanego romansu i romansu w ogóle ze wszelakimi damsko-męskimi problemami
    - wątek obsesji i popadania w szaleństwo (czy może ujawniania się istniejących, skrytych problemów)

    Cała reszta, łącznie z mięsem/śledziami/ufo/szpiegostwem to budowanie klimatu i psychologii postaci. Jak dla mnie bardzo udana i nic tu skomplikowanego.

    Jeśli Pani Recenzentka ma tu problem z poszatkowaną narracją, ciekaw jestem, jak by sobie poradziła z taką na przykład "Rozmową w katedrze".

    Przydałoby się też usunięcie spojlera z przedostatniego akapitu. A zwrot "nie brak momentów refleksyjnych, co podnosi jej wartość literacką" brzmi jak wyjęty z wypracowania licealisty.

    • 3 1

  • Kiepska recenzja

    Psychologiczna wartością jest używanie komunikatu ja Niestety, recenzentka rzadko pisze o sobie ukrywając się pod uogólniającym, nieprawdziwym hasłem czytelnik
    Nie, proszę Pani, nie jest prawda, ze czytelnik nie jest w stanie zanurzyć się w te powieść
    Wielość motywów i wątków nie jest dla czytelnika męczące
    Itd
    Ja jestem czytelniczka i nie zgadzam się z tymi opiniami i nie życzę sobie, żeby w moim imieniu się wypowiadać
    Jeśli wstydzi się Pani swoich opinii (a może ich nie ma) to po co się brać za pisanie recenzji?
    Czy tylko po to, żeby napisać pozornie (wg mnie) błyskotliwą puentę?

    • 0 1

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Targi Rzeczy Ładnych (2 opinie)

(2 opinie)
15 zł
Kup bilet
targi

Wielka Szama na Stadionie - wielkie otwarcie sezonu w Gdańsku! (12 opinii)

(12 opinii)
street food

Kwiat Jabłoni "Nasze ulubione kluby" (11 opinii)

(11 opinii)
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaki krój ubrań jest modny w 2023 r.?