- 1 Afera o kolekcjonerską monsterę (45 opinii)
- 2 Koniec przygody Dagmary i Hakiela (34 opinie)
- 3 Mamy to! 24-latek wygrał Ninja Warrior (93 opinie)
- 4 24-letnia Aneta Kręglicka w 1989 roku (96 opinii)
- 5 Planuj Tydzień: koncerty i wiosenne targi (8 opinii)
- 6 Córka znanego biznesmena w telewizji (324 opinie)
Historia gdańskiego Cricolandu - od euforii po tragedię
Wesołe miasteczko Cricoland - Gdańsk 1993 rok:
Gdańsk. Rok 1991. Na placu Zebrań Ludowych swoją działalność rozpoczyna lunapark pod nazwą Cricoland. Dla pokolenia urodzonego w latach 80. to miejsce kultowe. Niemal każde dziecko z Trójmiasta i okolic w tamtych czasach było w Cricolandzie. Co ciekawe, w wielu już na pierwszy rzut oka lunapark wzbudzał wątpliwości - nie wyglądał ani ładnie, ani bezpiecznie, ale był to jeden z pierwszych powiewów wielkiego świata po transformacji ustrojowej.
Imprezy dla dzieci w Trójmieście
Za jego powstanie odpowiada przede wszystkim Wiesław Podgórski. Z początku cyrkowiec - konkretnie klaun. Szło mu nawet całkiem nieźle, marzył o własnym cyrku, ale stan wojenny pokrzyżował mu te plany. Wraz z transformacją jednak marzenia wróciły, a wraz z nimi pojawił się inny bytomianin, który w przekazach medialnych, które można dziś znaleźć, przedstawiany jest jako "Swojak".
Poznaj historię Opery Leśnej
Mamy lunapark!
"Swojak" 30 lat spędził za granicą. Dorobił się, ale wrócił i spotkał na swojej drodze Podgórskiego, z którym zaczęli snuć plany zrobienia czegoś dużego. I tak - najpierw w Warszawie, później na placu Zebrań Ludowych w Gdańsku i w innych miastach - powstaje Cricoland. Karuzele przyjeżdżają ze Szwecji, Norwegii, Niemiec oraz Włoch. Nad morzem w końcu mamy lunapark z prawdziwego zdarzenia.
I tak jak na początku wszystko było piękne i błyszczące, tak z każdym kolejnym sezonem wyglądało coraz gorzej. Tak jakby nikt o to nie dbał. Jednak to były czasy, kiedy niespecjalnie zwracaliśmy uwagę na takie mankamenty. Mieliśmy lunapark!
Cricoland cieszył się z początku gigantycznym zainteresowaniem. Pierwsze trzy lata to było prawdziwe oblężenie. Dzieciaki - ale dorośli też - pędzili od karuzeli do karuzeli, od atrakcji do atrakcji. Faktycznie, może te karuzele nie wyglądały na najbezpieczniejsze, ale kogo to wtedy interesowało - najważniejsza była zabawa.
Jednak wspomniany brak dbałości o park rozrywki po kilku latach zaczął właścicielom wychodzić bokiem. Był coraz brzydszy, atrakcji nie przybywało, nie próbowano też w żaden inny sposób zadziałać na wyobraźnię ani stałych, ani potencjalnych nowych gości. To był powolny początek końca. Cricoland działał, ale upadał. Aż wydarzyła się tragedia.
Jeden moment przekreślił wszystko
Rok 1997. Dzień jak każdy inny. Zabawa w gdańskim Cricolandzie trwa w najlepsze. Do czasu. Wiosna, maj, piękna pogoda. I nagle wyszły te wszystkie zaniedbania. Trzech chłopców poraniły drzwi, które oderwały się od wirującej karuzeli w Cricolandzie. Władze miasta natychmiast zamknęły wesołe miasteczko, a właściciele schowali głowy w piasek, nie przyznając się do winy.
25 lat temu Cricoland skończył swoją działalność, a Wiesław Podgórski i jego partner - "Swojak" - już nie wrócili do swojej świetności. To widmo wisiało nad nimi cały czas. Plac Zebrań Ludowych natomiast niszczał. Było wiele pomysłów na jego zagospodarowanie - parking, dworzec kolejowy czy autobusowy. Miasto nawet snuło oficjalne plany przeniesienia tam zajezdni z ul. Wałowej. Jak się skończyło, wszyscy wiemy. To wciąż jedno z najbardziej niewykorzystanych miejsc w Gdańsku, ale to historia na zupełnie inną opowieść.
Klejnoty Zygmunta Augusta
Mimo tego, co się wydarzyło w 1997 roku, Cricoland we wspomnieniach wielu to jedno z najwspanialszych miejsc w Gdańsku w latach 90. Zabawa, zabawa i jeszcze raz zabawa. Nie było weekendu, żeby niemal nie błagać rodziców o to, żeby poszli z dziećmi do lunaparku. Starsze dzieciaki po prostu prosiły o pieniądze na wejście.
Czy to był tylko sen?
Co ciekawe, przeszukując dziś sieć, można odnieść wrażenie, jakby to miejsce nigdy nie istniało albo że miało bardzo niewielkie znaczenie. Bardzo mało oficjalnych zdjęć - nawet agencyjnych - czy materiałów wideo. Dlatego posiłkujemy się również tym, co zostało uchwycone w innych miastach, aby przypomnieć, jak to wyglądało. Ale zapewne w szufladach wielu z nas są fotografie dokumentujące ten wyjątkowy czas.
Byliście w Cricolandzie? Podzielcie się z nami waszymi wspomnieniami w komentarzach.
Opinie wybrane
-
2022-10-27 13:58
fajne miejsce
Bardzo fajne miejsce, dobrze wspominam wypady rodzinne na parasolki ze zdjęcia. Wspólnie z kuzynami chodziliśmy z babcią i dziadkiem. Te czasy były piękne. Był to o tragiczny wypadek i nie należy karać za to miejsca.
- 125 25
-
2022-10-27 17:40
Jestem ofiarą jednego z wypadków w Cricolandzie... (5)
..... praktycznie krótko po otwarciu. W wyniku zaniedbań pracowników i niezbyt dokładnego zabezpieczenia jej, spadłam z wysokości. Dziś już mi nic nie jest, ale bardzo dobrze to pamiętam.
- 84 26
-
2022-10-28 00:50
(4)
Co znaczy, że dziś już nic ci nie jest?
- 19 5
-
2022-10-28 09:44
(2)
no na przyklad ze przebrnal przez rehabilitacje i w pelni wyleczyl uszkodzenia?
Czego tu nie rozumiec?- 19 5
-
2022-10-28 14:32
Ale jeszcze wczoraj... (1)
- 3 2
-
2022-10-28 15:38
wczoraj ...
... też było dziś - tyle że wczoraj , wyobraź sobie, że jutro też będzie dziś tylko, że jutro - czego nie rozumiesz :)
- 7 2
-
2022-10-28 06:44
To znaczy że akurat we wtorek przestało boleć.
- 61 4
-
2022-10-27 14:30
Jako dziecko... (7)
nie dostrzegałem niebezpieczeństwa i zaniedbań (nie miałem porównań). W tamtym czasie to była największa atrakcja w Trójmieście. Pamiętam basen z piłkami, zjeżdżalnie po której zjeżdżało się w worku lub na materacu. Pamiętam też, że kiedyś sezonową atrakcją było wielkie akwarium z rekinami, z którymi pływał nurek.
- 136 5
-
2022-10-28 10:37
Akwarium z tawroszami, zupełnie niegroźnymi dla człowieka, pani nurek i narrator, który opowiadał o tym, jakby tam jakieś ludojady pływały. Ale dla dzieciaka z Polski, to była jedyna możliwość zobaczyć żywego rekina na własne oczy :)
- 9 0
-
2022-10-28 00:58
(1)
A ja nie pamiętam rekinów. Najlepiej pamiętam samochody (gokarty) , którymi jeździło się po metalowym podłożu. Ja z ciocią w jednym, wujek w drugim i najfajniejsze były zderzenia.
- 18 1
-
2022-10-28 08:35
O, też na gokartach jeździłem. I racja, zderzenia były najlepsze. :D
- 10 2
-
2022-10-27 23:58
Rekiny
Dokladnie tez to pamietam. Rekiny i nurka
- 5 0
-
2022-10-27 17:09
Jakbyś wyłapał drzwiami od ksruzeli w caban to byś dostrzegł niebezpieczeństwo
- 13 30
-
2022-10-27 16:17
pamiętam nurka i rekiny (1)
byłem tam z Tatą, basenu z kulkami nie lubiłem bo wskakiwanie do tych śmierdzących kul było bolesne i obrzydliwe
- 27 3
-
2022-10-27 22:05
Kulki były strasznie twarde
W ETC był lepszy chiński basen
- 19 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.