- 1 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 2 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (139 opinii)
- 3 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (17 opinii)
- 4 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (6 opinii)
- 5 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (108 opinii)
Obecnie przeciętny Polak jada poza domem kilka razy w roku, statystyczny Francuz, Włoch, Niemiec lub Anglik 50 - 70 razy. Jednak już niedługo ta sytuacja może ulec zmianie. Chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, to pojawienie się sieci restauracji Big Apple może zrewolucjonizować rodzimy rynek gastronomiczny.
Dlaczego Polak nie jada w restauracjach?
Polacy pytani, dlaczego tak rzadko wybierają się do restauracji, prawie jednym głosem mówią o wysokich cenach, często wymęczonych, przygotowanych z półproduktów daniach, o tym, że w drogich restauracjach nie czują się komfortowo, a obsługa często traktuje ich "z góry". Polacy chcą jeść świeżo, smacznie i wbrew obiegowym opiniom wcale nie tradycyjnie. Lubimy kulinarne podróże, poznawanie nowych smaków. Cenimy miejsca przyjazne, z domową atmosferą. Nie lubimy sztucznej, nadętej obsługi. Już od poranka marzymy o tym, by powitała nas świeżo parzona parująca kawa i smakowite śniadanie. To wszystko znajdziecie Państwo w nowej sieci restauracji Big Apple , której pierwszy lokal otwarto właśnie w Trójmieście.
Wielka przyjemność w Wielkim Jabłku!
Wybrałem się tam o poranku, tuż po otwarciu, chcąc przekonać się na własnym brzuchu, czy to, o czym wspominali rozpromienieni przyjaciele to prawda. Zaskoczenie było ogromne. Świeżo parzona, aromatyczna Lavazza rozproszyła melancholijną atmosferę deszczowego poranka. Mimo, że przeważnie nie jadam śniadań, widok świeżo przygotowanej jajecznicy z pomidorami i serem, na maśle, z chrupiącą bułeczką sprawił, że wraz z zapełniającymi lokal porannymi, wygłodzonymi pracusiami oddałem się kulinarno-śniadaniowemu zapomnieniu. I mogłoby to tak trwać i trwać...
Nic dwa razy się nie zdarza? W Big Apple to nie prawda!
Na obiad do Big Apple zaprosiła mnie koleżanka z naszej-klasy. Mimo, że w czasach dawnych nie zawsze darzyliśmy się miłością, to chęć odwiedzenia już prawie mojego ulubionego lokalu wzięła górę nad obawami i ochoczo pognałem poznać obiadowe smaki. Już na wejściu przeżyłem szok i to wielokrotny. Koleżanka zmieniła się nie do poznania, ale nawet to przyćmiła prezentowana oferta obiadowa. Co tydzień kuchnia z innego zakątka globu. Wszystko osobiście wybierane przez Szefa Kuchni, na indywidualne zamówienie sprowadzane z lokalnych wytwórni całego świata, pachnące, chrupiące i parujące. Zupy, mięsa, dodatki. Moje łakomstwo i sybarycka natura zostały w pełni zaspokojone. Do tego obsługa, jakby była wszędzie, a jednocześnie jej nie było. Zaiste ten wykluczający się dualizm to cecha cenna wyjątkowo. Do tego fajne wnętrze, gdzie człowiek czuje się po prostu na luzie. I tak dogadzając sobie i wspominając stare dzieje zatapialiśmy się w kulinarnej ambrozji. I mogłoby to tak trwać i trwać...
Do trzech razy sztuka...
Na kolację zapraszałem ja. Zbliżał się koniec miesiąca, więc i portfel nie był zbyt wyrywny do szaleństw. A okazja niestety nie byle jaka. Urodziny teścia. Trzeba się było postawić. Postawiliśmy więc, z szacowną moją małżonką, na Big Appla. I znowu się nie zawiodłem. Po pierwsze niezwykle ucieszyła mnie informacja, ze od 20.00 całe Applowe menu jest 20% tańsze. Po drugie teściom już od wejścia się spodobało, co wyrazili uprzejmym "miło tu". A teściowie, którzy "wszędzie byli i wszystko widzieli" pochwał tak łatwo nie rozdają. Pamiętam dramat w... (nieważne). Zaczęliśmy od lampki wina i drobnych przystawek osobiście polecanych przez Szefa Kuchni. Musze przyznać, ze zna się na rzeczy. Potem dania obfitsze, które łamiąc konwenanse zaczęliśmy podjadać sobie wzajemnie z talerzy, bo oczywiście każdy chciał popróbować innych pyszności. Atmosfera się rozluźniła, a teść zaczął domawiać i to i tamto, oczywiście zachwycił się i zaczął dopytywać, co okazało się słuszne, bo słowa osoby z obsługi: "Mamy wyjątkową ofertę dań na wynos. Każdy może zamówić swoje ulubione danie i zabrać do domu w specjalnie przygotowanym pojemniku zamykanym hermetycznie dzięki naszej unikalnej maszynie. Można też zamówić kilkanaście posiłków przygotowanych w ten sposób" uradowały nas niezmiernie. Potem nadeszły desery, wieczór rozwijał się w najlepsze. I mogłoby to tak trwać i trwać...
Czynna codziennie od 7.00 do 22.00
Al. Grunwaldzka 578
Można płacić kartą.
* możliwość dodania komentarzy lub jej brak zależy od decyzji firmy zlecającej artykuł
Miejsca
Opinie (21) 2 zablokowane
-
2009-11-07 15:50
dobre japko!
jaka knajpa, taki PR. pośmiałem się dobrotliwie. ale najbardziej podobało mi się"...teściom już od wejścia się spodobało, co wyrazili uprzejmym "miło tu"".
- 1 0
-
2009-11-07 16:24
Napewno ni jest tanio....
Piwo 0,33 kosztuje 7PLN.
- 2 0
-
2009-11-07 20:59
:)
Po takiej "szczerej reklamie" dziekuje za ta knajpe i na pewno tam nie pojde :)
- 1 0
-
2009-11-07 21:05
Ja wierze w ten artykul, to na pewno prawdziwe historie
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.