• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

10 najciekawszych trójmiejskich płyt 2020 roku

Jarosław Kowal
3 stycznia 2021 (artykuł sprzed 3 lat) 
Alfah Femmes zadebiutowało w znakomitym stylu i miejmy nadzieję, że w przyszłym roku będzie można zobaczyć ich na żywo. Alfah Femmes zadebiutowało w znakomitym stylu i miejmy nadzieję, że w przyszłym roku będzie można zobaczyć ich na żywo.

Trójmiasto zawsze trzyma wysoki poziom, nawet jeżeli na drodze stają pandemia, brak możliwości grania koncertów czy zamknięcie sal prób. Jak co roku ukazało się mnóstwo znakomitych lokalnych albumów, a poniżej znajdziecie dziesięć, na które szczególnie warto zwrócić uwagę (kolejność alfabetyczna).



Wydarzenia online w Trójmieście


Alfah Femmes - "No Need To Die"



Jeden z najbardziej pomysłowych, oryginalnych i imponujących albumów nie tylko na skalę Trójmiasta, a nawet nie tylko na skalę Polski.debiut Alfah Femmes można wsłuchiwać się godzinami i wciąż wyciągać z niego nowe smaczki, od inspiracji Devo i Television przez naleciałości z The Human League, Duran Duran, a nawet Kylie Minogue po elementy zaczerpnięte z japońskich gier RPG albo amerykańskich sitcomów. Tak angażujące i utrzymujące wysoki poziom od pierwszej do ostatniej minuty albumy nie zdarzają się często.


Endless Canvas - "My Ego Died Last Thursday"



Kolejni tegoroczni debiutanci i kolejny zespół, który od razu znalazł własny, unikalny język. Endless Canvas z jednej strony potrafi tworzyć kameralne piosenki utrzymane w duchu lo-fi i wyposażone we wpadające w ucho melodie, z drugiej nierzadko odlatuje w rejony egzotycznych, psychodelicznych rytmów, co sprawia, że najlepiej słucha się ich w pozycji horyzontalnej, z zamkniętymi oczami i otwartą głową.

Immortal Onion - "XD [Experience Design]"



O tym, że Ziemowit Klimek, Tomir Śpiołek i Wojtek Warmijak śmiało sobie poczynają wewnątrz jazzowych ram i na ich obrzeżach, można było się przekonać po przesłuchaniu "Ocelot of Salvation" - albumu sprzed trzech lat. Na tegorocznym postanowili natomiast przyswoić elementy elektroniczne i to nie subtelne, pobrzmiewające w tle, a wyraziste, graniczące z intencjonalnie tandetnym brzmieniem chiptune'u. Ryzykowna decyzja, ale po przesłuchaniu "XD [Experience Design]" nie powinno być wątpliwości, że słuszna.

Lastryko - "Limbo"



Rock progresywny to dzisiaj w dużym stopniu albo powielanie pomysłów King Crimson czy Genesis, albo muzyka mniej nastawiona na progres, bardziej na melancholijne ballady spod znaku Stevena Wilsona. Nazwanie Lastryko spadkobiercami pierwotnego prog rocka byłoby nadużyciem, ale nietrudno sobie wyobrazić, że także w tym kierunku mogłaby się rozwinąć historia gatunku - przyswojenie elementów krautrocka, post-rocka czy rocka psychodelicznego. W dodatku sam zespół na trzecim albumie po raz kolejny udowadnia, że powtarzać się nie zamierza i znowu eksploruje nieznane rewiry.

Lasy - "Shroom"



Elektroniczne bity i syntezatorowe akordy w połączeniu z akustyczną perkusją - Stendek i Jacek Prościński na debiutanckim "Little Giant" Lasów udowodnili, że zderzenie tych dwóch światów ma ogromny potencjał, a trzy lata później postanowili rozwinąć koncepcję na albumie "Shroom". Jest tutaj tyle samo wpadających w ucho rytmów i pamiętnych melodii, co transowych abstrakcji i trudno jednoznacznie stwierdzić, które z nich pochłaniają z większą intensywnością.

Lonker See - "Hamza"



Kiedy w 1984 roku Republika śpiewała o "Wielkim Hipnotyzerze", nie mogła mieć na myśli zespołu Lonker See, ale trzy i pół dekady później należy uznać, że jego członkowie i członkini spełnili prośbę z tekstu Grzegorza Ciechowskiego... Albo raczej dotąd spełniali, bo na "Hamzie" iteracji i motorycznych rytmów jest wyraźnie mniej, a nowe utwory choć równie fascynujące, mają wyraźnie bardziej przemyślane i różnorodne fundamenty.

Miły ATZ - "Czarny swing"



Atezet nie pochodzi z Trójmiasta. Jego obecność w niniejszym zestawieniu może dziwić, ale od jakiegoś czasu były członek Mordor Muzik mieszka w Gdyni, więc nie jest to bezzasadne. Co jednak najważniejsze, jego tegoroczny materiał to ścisła czołówka najmocniejszych rapowanych wydawnictw tego roku. Wielu w Polsce próbowało już zmierzyć się z estetyką grime'u, ale jeszcze nikt nie zrobił tego z tak udanym rezultatem.

Nightrun87 & Favorit89 - "Planet Love"



Dla dwóch najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego synthwave'u 2020 rok był wyjątkowo pracowity - pierwszy z nich nagrał aż dwa (zupełnie od siebie różne) albumy koncertowe oraz zaskakującą EP-kę do projektu o nazwie... Kącik Literackich Uciech; drugi niedawno wydał kolejny album. Jakby tego było mało, po raz pierwszy połączyli siły i nagrali wyjątkowe wydawnictwo z ważnym przekazem, który w wywiadzie dla portalu Soundrive opisali słowami: "Żyjemy w świecie, w którym jest bardzo dużo niezrozumienia, bardzo wiele sytuacji prowadzących do dyskryminowania ludzi. Planet Love to planeta idealna, którą Ziemia powinna się stać. Wszyscy powinni mieć możliwość kochać tak, jak chcą, bez odgórnego narzucania, z kim powinni się wiązać, a z kim nie".

Pin Park - "Doppelganger"



Pierwszy album Pin Park można uznać za hołd dla wspaniałości syntezatora jako instrumentu dającego niemalże nieograniczone możliwości, ale na drugim mniej jest pokory, a więcej prób ujarzmiania tego niezwykłego źródła setek tysięcy dźwięków. Dla osób, które mają słabość do elektronicznego wcielenia Kraftwerk, "Doppelganger" jest pozycją absolutnie obowiązkową.

Zespół Sztylety - "Zostaw po sobie dobre wrażenie"



Trochę z punk rocka, trochę z noise'u, dużo z nieodżałowanego zespołu Ewa Braun - to podstawowe składniki, z których ulepione jest brzmienie Sztyletów. Może nie oryginalne, może nie perfekcyjnie wyprodukowane, ale szczerość i bezpardonowość tych ośmiu utworów przyćmiewa wszelkie mankamenty. To nie jest muzyka dla melomanów, to muzyka dla tych osób, które cenią sobie przede wszystkim emocje.

Opinie (49) 4 zablokowane

  • Nene Heroine "Total Panorama" (3)

    • 1 2

    • (2)

      ale to płyta z 2019 roku przecież

      • 3 0

      • (1)

        w zasadzie tak, ale wydaje mi się, że chyba z końcówki bo jakoś wtedy przepadła a głośniej się zrobiło na początku 2020

        • 0 0

        • ale to płyta z 2019 roku

          • 3 0

  • najgorsze w muzyce od zawsze jest to, że ma się sprzedawać jak ciepłe bułeczki, a co za tym idzie musi "pociągnąć" tłumy. A coś co pociąga tłumy jest łatwe, lekkie i kiczowate i pani Wiesia może się tym przez jakiś czas pozachwyca, ale nie ktoś kto pasjonuje się muzyką- takie przaśne utwory będą mu kaleczyły uszy. Naprawdę współczuję artystom że często muszą się godzić na niechciany kompromis po to by wytwórnia mogła zarobić krocie. Dopiero sytuacja się zmienia, jak już jakiś artysta ma na tyle ugruntowaną pozycję, że może w końcu grać to co chce, co leży mu na duszy. Do tego punktu dochodzą jednak nieliczni, większość poprostu musi grać pakę dla mas. Weźmy taki przykład może nie do końca trafny, ale odzwierciedlający całokształt- The Rolling Stones całkiem niedawno nagrało mało komercyjną, bluesową płytę. Mogli sobie na to pozwolić i chcieli to zrobić i zrobili dlatego że są Rolling Stones

    • 1 0

  • Kuba Jaźwiecki!!!!!

    Kuba Jaźwiecki, gitarzysta Julii Pietruchy wydał bardzo smaczną płytę. Świetnie się tego słucha!

    • 1 0

  • Opinia (1)

    Kicz na poziomie Zenka albo Apteki...

    • 6 6

    • a co masz do Apteki?

      • 1 0

  • Opinia wyróżniona

    Tak to widzę: (4)

    Alfah Femmes - takie coś w Stanach robiło się 40 lat temu. Słabiutko.
    Do tego jakoś tak to wszystko nie idzie razem ze sobą za dobrze.

    Endless Canvas muzyka tzw. "sieciówkowa", czyli jakieś tam granie, smęcenie, znudzony, hipsterski wokal. Tak naprawdę nic konkretnego, nic odkrywczego.

    Immortal Onion - o, acidzik heh. Złe to to nie jest. Jeden problem: w kółko to samo, jedno wielkie solo. Do tego chyba tu też coś ze sobą nie współgra, dziwne przekłamania.

    Lastryko - podobne do Endless Canvas, czyli hipsterka bez głosu.

    Lasy - ciekawe. Ciekawe też jak inne utwory. Ktoś tu lubi The Chemical Brothers hehe...

    Lonker See, Nightrun87 & Favorit89 - byłoooooooo... to już byłooooo.... OMG Zachód ma kupę takich utworów, po co kopiować?

    Pun Park - podobne do czegoś tu wcześniej. Takie tam, muzykowanie... trochę jak muzyka filmowa. O, do filmu fajna - ale z drugiej strony - dlaczego w polskich filmach muzyka jest szajsowata?

    Miły ATZ - nie nie nie nieeeeee... polski hip hop skończył się na K44! Nie wiecie tego?

    Zespół Sztylety - wooow, jaka alternatywa, no no... odważnie... trochę pachnie Myslovitz + polskim punkiem sprzed 30 lat. Chyba najlepsze w zestawieniu.

    Niestety, straszna kalka to wszystko... : ( nie mamy charakteru, swojej muzyki... i te ekstrawaganckie, pozerskie nazewnictwo... i śpiew z hipsterską manierą...

    • 12 14

    • hej gazag

      przyznaj się szefie czego słuchasz

      • 2 0

    • Flet

      • 1 0

    • a ja tak to widzę

      komentarz trolla i nic ponadto

      • 5 2

    • no no

      prawdziwy spec nam się trafił.
      dziękujemy.

      • 5 1

  • nic odkrywczego , nic co by zachwycilo , nic co chwycilo by za serce

    nuda

    • 6 4

  • Bardzo fajny artykuł (1)

    Więcej takich..

    • 6 2

    • tak, panie autorze

      • 1 0

  • Miły ATZ...padłem...co ten koleś...e, dobra, szkoda prądu

    • 0 1

  • A Zenek nic nowego nie wydał?

    • 2 2

  • serio ?

    skandalem jest brak tutaj nowego Undadasea !

    • 2 3

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (40 opinii)

(40 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Od 2001 roku w Sopocie odbywa się Międzynarodowy Festiwal Filmowy. Jaką nazwę nosi to wydarzenie?