- 1 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (15 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 3 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (28 opinii)
- 4 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (5 opinii)
- 5 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (101 opinii)
- 6 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (139 opinii)
Grają cudze piosenki, przyciągają tłumy
Lubimy to, co znamy. Dlatego tak chętnie chodzimy na koncerty tzw. tribute bandów. Moda rozpoczęta w Trójmieście przez Żywe Środy w dawnym klubie Papryka zatacza coraz większe kręgi. Obecnie centrum "tributów" jest Wydział Remontowy w Gdańsku. Najbliższy koncert w tym klubie odbędzie się w piątek, 16 sierpnia o godz. 21. State Urge wykona utwory Pink Floyd. Bilety po 15 zł.
W Trójmieście regularne koncerty z coverami popularnych zespołów jako pierwsza zaczęła organizować nieistniejąca już sopocka Papryka. Oczywiście sam pomysł na granie znanych utworów w nowych aranżacjach jest stary jak świat. W ten sposób pieśni ludowe, przekazywane z ust do ust, były "coverowane" przez kolejne pokolenia pewnie wszystkich plemion i ludów na całym świecie. Oczywiście wówczas jeszcze nikt nie myślał o prawach autorskich.
Aż do połowy XX wieku świat muzyki zasadniczo dzielił się na kompozytorów i wykonawców. Ci pierwsi oczywiście także koncertowali (jak np. Wolfgang Amadeusz Mozart czy Fryderyk Chopin), ale zdecydowanie większą grupę stanowili muzycy, którzy koncentrowali się wyłącznie na odtwarzaniu utworów innych autorów. Gdy The Beatles stawiali pierwsze kroki w hamburskim domu publicznym, grali niemal wyłącznie covery. Dopiero druga połowa XX wieku i rozkwit muzyki rockowej przyniósł całą rzeszę autorów, którzy sami wykonywali swoje utwory.
Ale potrzeba grania coverów nie zginęła. Tylko nieliczni artyści oparli się pokusie "podpierania się" cudzymi hitami. Znane przeboje grali m.in. Joe Cocker ("With A Little Help From My Friend" The Beatles), Christina Aguilera, Lil' Kim, Mya i Pink ("Lady Marmalade" Labelle), Pet Shop Boys ("Go West" Village People) i wielu innych. Ostatnio najsłynniejszym polskim mistrzem coverów jest CeZik.
- Ludzie mają potrzebę słuchania dobrej muzyki - twierdzi Michał Tarkowski. - A jest jej coraz mniej w mediach. Dlatego sięgnęliśmy po klasykę. Ciężko pracujemy, aby osiągnąć jak najwyższą jakość i wierność oryginałowi. Ale nie gramy wyłącznie wielkich hitów, mamy w repertuarze też parę numerów z początków działalności Pink Floyd.
Mieszkańcy Trójmiasta mieli już okazję zapoznać się z wielkim widowiskiem The Australian Pink Floyd Show bazującym na repertuarze słynnych Brytyjczyków. Jak się okazuje - Australia jest ojczyzną wielu tribute bandów. Z powodu odległości, kraj ten rzadko odwiedzany jest przez amerykańskie i europejskie zespoły. Dlaczego covery gra się także w Europie?
- To przede wszystkim fajna zabawa, ale też nauka - mówi wokalista Jakub Leonowicz, który śpiewał m.in. Foo Fighters i Pearl Jam. - Potężna dawka pozytywnej energii, która przepływa przez artystów oraz fanów. Staram się jednak nie robić tego zbyt często, żeby nie ucierpiała na tym moja macierzysta formacja Moose The Tramp, która gra materiał autorski.
W Trójmieście od czasu do czasu mamy także okazję słuchać większych i mniejszych tribute bandów. W ostatnich latach występowali u nas m.in. Abba The Show, Ray Wilson Genesis Klassik, byli Kissi, CeZik czy The Postman - Polscy The Beatles. Trójmiejscy wykonawcy wprawdzie nie organizują pokazów laserowych, ale często prezentują bardzo wysoki poziom. Warto ich sprawdzić.
- Robimy to dla zabawy. Żeby pograć fajną muzę - śmieje się Michał "Wierzba" Sadowski, weteran Żywych Śród, współzałożyciel Deluxe Tribute Band, który zagra 9 października w klubie Bunkier Tribute To Faith No More. - Nie ma w tym drugiego dna.
State Urge gra utwór "Money" zespołu Pink Floyd.
Wydarzenia
Miejsca
Opinie (31)
-
2013-08-16 09:23
Smutne to ... (3)
że w Gdańsku olewa się młodych twórców, którzy poświęcają wiele czasu na to, żeby coś stworzyć a promuje odgrywaczy, którzy wystarczy, że się nauczą. Też trzeba czas poświęcić ale to takie nabijanie sławy czyimś kosztem. Żal, że nastała taka moda na nabijanie kasy w klubach.
- 4 8
-
2013-08-16 13:35
spróbuj (2)
Zawsze możesz spróbować zwrócić się do jakiegoś klubu z propozycją zagrania koncertu. Na pewno jakiś właściciel ucieszy się, że zapełniasz mu grafik. I wtedy ludzie przyjdą posłuchać TWOJEJ muzyki.
- 3 2
-
2013-08-16 15:53
Większość (1)
mając do wyboru tribute czy zwykły koncert lokalnego zespołu człowiek wybierze się na tribute, bo będą znane kawałki a drugą imprezę w tygodniu oleje z powodu braku funduszy.
- 1 1
-
2013-08-16 16:06
najpierw spróbuj
a dopiero potem narzekaj
- 2 2
-
2013-08-17 00:27
Aby zagrać tribute trzeba być już niezłym rzemieślnikiem.
Aby zmierzyć się z coverami legend trzeba być niezłym rzemieślnikiem. Tak grało nawet led zeppelin czy the beatles , guns"n"roses czy też whitesnake . O przykładach kapel ametria, kangarooz czy materia - finaliści must be music zapewne słyszałeś . Wystarczy połączyć swoją twórczość i covery w znakomitej jakości i wieczór z numerami gotów . Chyba że "lokalny zespół " nie ma czasu na intensywne próby i swój jako - taki warsztat traktuje jako " awangardę "
- 0 1
-
2013-08-17 08:11
kiedyś artyści zarabiali dużo więcej głównie na płytach teraz praktycznie na koncertach a uzdolniony kompozytor i autor tekstów niekoniecznie muszą się sprawdzać jako wokaliści czy członkowie zespołów
- 2 0
-
2013-08-17 15:17
?
i jak wczoraj? bo nie bylo mnie a mialam być i jestem ciekawa jak poszlo?
- 4 1
-
2013-08-22 09:47
byłem na ich tribute
i jako meloman muszę powiedzieć, że grają genialnie.
Scenicznie też bardzo dobrze.
Przez ponad godzinę byłem oczarowany , pozdrawiam chłopaków.- 3 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.