• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Mydło i powidło u Sławka. Historia sklepu na Wajdeloty

Justyna Michalkiewicz-Waloszek
25 grudnia 2015 (artykuł sprzed 8 lat) 
Sklep z bibelotami "U Sławka" Sklep z bibelotami "U Sławka"

W sklepie "U Sławka" przy ul. Wajdeloty zobacz na mapie Gdańska we Wrzeszczu, wbrew pozorom nie znajdziemy Sławka. Chociaż od dziecka tak do niego mówią, naprawdę ma na imię Przemysław. Kiedyś pracował w gastronomii, był nawet szefem kuchni w Anglii. Dzisiaj sprzedaje bibeloty, tzw. mydło i powidło. Od śrubek, poprzez porcelanę, aż po cenne dzieła sztuki.



Czy lubisz odwiedzać sklepy ze starociami?

Na rozmowę z właścicielem sklepu umawiamy się trochę "w biegu", a przeprowadzamy ją na stojąco. Przedświątecznej pracy jest tak dużo, że pan Przemysław, którego w tym artykule będziemy nazywać jednak Sławkiem, nawet na chwilę nie przestaje pracować, porządkować bibelotów wokół siebie. Rozmowa toczy się gdzieś w przestrzeni pomiędzy porcelanowymi filiżankami, muśniętymi czasem walizkami oraz kasetami magnetofonowymi, których zdawać by się mogło - nikt już dzisiaj nie potrzebuje. Mimo że umawiamy się w godzinach porannych, co chwilę przerywają nam myszkujący wśród regałów klienci.

- Filiżanki, dzbanuszki, talerzyki. Ileż tego! Oczopląs, oczopląs - słychać głos jednej z klientek.
Pomaga, bo ma dobre serce

U Sławka znajdziemy praktycznie wszystko. Chyba, że ktoś nas ubiegł i zdążył to kupić przed nami. Rozglądając się w pośpiechu, dostrzeżemy m.in. tablicę kredową, deskorolkę, płyty winylowe, kufle do piwa, modele samochodów, popielniczki, książki, ozdoby świąteczne, deskę do prasowania, słoniki na szczęście, dinozaury, nawet... kaloryfer. A pan Sławek kupuje prawie wszystko. Nie dlatego, że musi, ale dlatego, że chce pomóc.

- Przychodzi do mnie cały szereg bezrobotnych czy bezdomnych ludzi. Ostatnio przyszedł starszy pan, któremu palce wystawały z butów. Dałem mu te buty. Po niektórych nie widać biedy, ale zdradzają ich przedmioty, które przynoszą. Nie potrzebuję worka starych śrubek, ale mam ich nie kupić, gdy ten człowiek potrzebuje na chleb? - pyta skromnie pan Sławek.
Towary, które znajdziemy w klepie przy ul. Wajdeloty to często przedmioty sprowadzane z zagranicy, czasami z zamykanych zakładów, innym razem z tzw. wystawek zagranicznych. Źródeł jest wiele, a dzięki idei, przedmiot zamiast umrzeć, otrzymuje drugie życie.

- Poszukuję eleganckiej karafki - zaczepia miła, ładnie ubrana starsza pani.

  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"
  • Sklep z bibelotami "U Sławka"

Od gastronomii, po sklep z bibelotami

Pomysł na działalność zrodził się kilka lat temu za granicą. Pan Sławek pracował wtedy jako kucharz, gotując m.in. dla golfistów. Praca w gastronomii była pełna wyzwań, ale wymagała poświęceń. Krążył pomiędzy Niemcami a Anglią. Perfekcyjnie wyszlifował język niemiecki i angielski. Poznał wtedy wielu ciekawych ludzi i przyglądał się biznesom podobnym do tego, który dzisiaj prowadzi. Chociaż tamtejsze perspektywy finansowe były ciekawsze, wrócił do Polski, do rodziny.

- Moi dawni koledzy z gastronomii przyglądają się ze zdziwieniem, co ja dzisiaj prowadzę. W końcu to zupełnie inny kierunek. Co mi po lepszych perspektywach finansowych, jeżeli nie mogę być blisko rodziny. Zwłaszcza, że mnie potrzebują - dodaje.
Pozornie zwyczajny, a wart kilkadziesiąt tysięcy złotych

Pan Sławek otwarcie przyznaje, że często nie zna wartości przedmiotów, które znajdują się w jego sklepie. Zna się dobrze na rzeczach związanych z gastronomią, a córka pomaga mu ocenić dzieła sztuki, ponieważ jest w tej dziedzinie specjalistką. Czasami jednak klienci "wyłowią" prawdziwe perły, o których informują dopiero... po zakupie. Kiedyś klienci poinformowali, że porcelanowe bibeloty, które nabyli za 30 zł to unikatowa seria, produkowana wyłącznie dla rodziny królewskiej w Holandii. Innym razem stolik wart 20 tys. zł został sprzedany za 80 zł.

- Widać było, że stary, tradycyjny, ale bez rzeźb. Po zakupie, klientka pokazuje mi sygnaturę i mówi - proszę pana, to pierwsza dziesiątka stolików od firmy, która jako pierwsza robiła takowe na świecie. Jest wart nie mniej niż 20 tys. zł. Czy byłem zły? Nie, ponieważ nie można być fachowcem we wszystkim, a tamta pani okazała się fachowcem wysokiej klasy. Wiedza kosztuje, za wiedzę się płaci. A dla mnie najważniejsze, że zarobię dla rodziny do pierwszego - mówi.
Nie wszystko można wycenić materialnie. Kiedyś w jednym z pudeł, w którym pan Sławek otrzymał przedmioty świąteczne, na samym dnie leżał zakurzony pamiętnik. Pisany w całości w języku niemieckim, co nie sprawiło większego problemu z odczytaniem.

- Proszę pani, jakbym Kirsta czytał. To była historia żołnierza Wehrmachtu, gdańszczanina z pochodzenia, który wędrował przez Polskę, do Rosji, aż do Łuku Kurskiego. Pamiętnik był w bardzo przyzwoitym stanie - dodaje.
Trzeba być bardzo czujnym, bo czasami przychodzą ludzie z urządzeniami, które nie wiadomo do czego służą. Zdarzają się również przedmioty, których pan Sławek nie przyjmuje, ponieważ są nielegalne. Tak było w przypadku butelek z alkoholem wężówka, których kategorycznie odmówił oraz przedmiotów z kości słoniowej.

- Czy znajdę takie dzwoniące dzwonki? - zadaje pytanie matka z małym dzieckiem na rękach.
Przekrój klientów jak przekrój społeczeństwa

Do sklepu przychodzą różni ludzie. Większość lubi popatrzeć, a kupują, gdy coś wpadnie w oko. Są też tacy, którzy przychodzą w konkretnym celu. Zdarzają się również koneserzy, np. starych płyt winylowych czy pożółkłych historycznych książek. Z subiektywnych rachunków pana Sławka, na około stu oglądających, trzydziestu dokonuje zakupu. Wielu lubi się targować, aby chociaż o złotówkę obniżyć cenę. Często zdarza się tak, że targują, ale w... drugą stronę. Gdy pan Sławek wyceni np. książkę na 10 zł, mówią, że to stanowczo za mało za taki rarytas i proponują... 100 zł.

- Kilka dni temu przyszła kobieta kupić książki dla męża. Australijczycy z polskimi korzeniami. Nie mogą wrócić do Australii, ponieważ mąż jest chory na serce i żadna linia lotnicza nie chce zrealizować przelotu. Zanim uzbierają na lot czarterowy, kobieta poszukiwała książek o kresach, aby podnieść męża na duchu - mówi.
Jakiś czas temu sklep odwiedzili studenci z Gdyńskiej Szkoły Filmowej i koniecznie chcieli nakręcić film o panu Sławku. Przechadzali się wśród regałów przez ponad miesiąc, aby poznać i sfilmować historię skromnego właściciela. W zamian za pomoc, dali w prezencie książki historyczne, które pan Sławek czyta namiętnie.

- Przepraszam, szukam takiej jakby kapy, która przysłoni kabelki od lampy - podchodzi do nas klient z nadzieją w oczach.
Pojawiają się ludzie wykształceni, poszukujący źródeł historycznych, koneserzy starych przedmiotów oraz ludzie, którym się w życiu nie powiódło. Pana Sławka często odwiedza człowiek, który w młodości zajmował się prawem spadkowym na rynku amerykańskim. Dzisiaj klepie biedę.

- Nie wiem, jak to się stało. Chyba niedograne sprawy emerytalne. Los jest przewrotny. To mi dokumentuje, że ani wiedza ani wykształcenie nie są gwarantem niczego - dodaje.
Gdy ktoś przychodzi, a nie ma pieniędzy, czasami pan Sławek oddaje za darmo. Gorzej z tymi, którzy chcą, ale nie mówią, tylko biorą. A to zniknie portfelik za pięć złotych, o który jeszcze przed chwilą pytała jedna z klientek, a to kaseta za grosze nagle znika jak kamfora. Czasami przyłapie na gorącym uczynku, innym razem nie chce robić wstydu tej osobie przy klientach. Wyznaje zasadę, że to, co dajemy innym, kiedyś do nas wraca.

- To jest karma. Nie zawsze wraca od razu, ale wróci. W ten sposób prowadzę swój sklep. Gdy mówię, proszę wziąć za darmo i przynieść pieniądze innym razem, w 95 proc. przypadków ludzie wracają i oddają - podsumowuje.

Opinie (95) 3 zablokowane

  • Chętnie poznał bym dokładny adres i odwiedził sklep. Czy to jest w miejscu byłego mięsnego na Wajdeloty (12)

    gdzie za za komuny stało się po mięso od 3 w nocy, żeby zająć kolejkę i cokolwiek kupić po otwarciu ?

    • 24 4

    • u sławka

      Zacny gość,kupiłem tam kilka cd z 6otych lat i kilka drobiazgów,takie tam klimaty z dawnych lat,pozdrawiam P.Sławka,

      • 1 1

    • Mięsny przy rondzie

      Tam teraz jest knoedel - fajna kameralna knajpka z kluchami robionymi na miejscu. Byłam dwa razy, smacznie, pachnąco i niedrogo, a porcje zabijają objętością. ;-D

      • 2 0

    • (3)

      Komuny nie bylo-byl Socjalizm-matole

      • 6 9

      • jak zwał tak zwał nic nie było i wszystko na kartki matole (1)

        • 11 4

        • nie wszystko, wtedy kupowalam dzieciom w sklepie komercyjnym, 20 dkg szynki

          było mnie stać, pracowałam jako pielęgniarka,
          mieszkanie miałam spółdzielcze, wykupiłam w latach 90-tyc za grosze,

          teraz moje dzieci kupują swoim dzieciom 20 dkg szynki,
          no i stać ich na kredyt hipoteczny, ale jakby jedno przestało pracować, to szkoda gadać

          • 3 1

      • Ty to chyba kończyłeś Wieczorowy Uniwersytet Marksizmu-Leninizmu. Jaki kierunek? Filozofia marksistowska czy ekonomia polityczna socjalizmu?

        • 2 3

    • Czego ty tak głupio sie dopytujesz "gdzie". Mieszkałeś na Grażyny to sam doskonale wiesz gdzie to jest - wystarczy, że wiesz gdzie masz sie przejść.

      • 3 1

    • kiedyś był tu sklep z gospodarstwem domowym, róg Wajdeloty i Waryńskiego

      • 6 0

    • adres

      kolo sklepu metalniczego za fresh marketem to jest na skrzyzowaniu warynskiego 27 28 albo wajdeloty 27 28

      • 4 0

    • Lokalizacja (1)

      Nie wiem, czy tam był mięsny, ale sklep znajduję się dokładnie na rogu ulic Wajdeloty i Waryńskiego.

      • 8 0

      • uuuu to nie w tym miejscu, słynny skep mięsny był blisko cukierni Paradowskich

        na rogu Wajdeloty i Grażyny gdzie był najlepszy na świecie tort makowy.

        • 7 0

    • A Gdzie ten sklep był - chodzi o serdelek ? To tam teraz jest ósemka pizza
      A ten sklep jest na rogu Waryńskiego i wajdeloty na przeciwko baru ;)

      • 3 1

  • (4)

    kiedyś chodziło się do ,,ślepego ''na Wajdeloty po korki.....które się obierało i rzucało dziewczynom pod nogi......a teraz do p. Sławka.....pozdrawiam

    • 12 2

    • dokładnie, a korki i kapiszony u ślepego na Waryńskiego, a saletrę w chemicznym na rogu Wajdeloty i Konrad Wallenrod babka dzieciom nie chciała sprzedawać to się mówiło, że dla mamy do konserwacji mięsa hahaha oj to były czasy nic nie było, ale zabawę się miało ze wszystkiego.

      • 2 1

    • Pamietam

      Korki i saletra na "wulkany".to były czasy.

      • 2 1

    • (1)

      "ślepy" był i w pewnym sensie jest, ale na Waryńskiego a nie na Wajdeloty!!

      • 12 0

      • pewnie masz rację ale wspomnienia wracają

        • 4 0

  • W Gdyni

    w Gdyni też jest podobny sklep. Na Obłużu i tam też ogrom różnych przedmiotów od spinek bo mebelki, nowe, stare, uzywane. Uwielbiam tam myszkowac. Sklep-Komis się nazywa.

    • 7 0

  • Petru kupuje tam kefir i czosnek

    • 4 7

  • kradzione jednak tuczy (3)

    Czy ten sklep nie nazywa się przypadkiem: 'Skup i sprzedaż kradzionych różności'

    • 9 28

    • trochę bliżej ludzkich spraw... (1)

      nie warto dopatrywać się we wszystkim samego zła.Życie tworzy takie scenariusze,jakich nie wymyśli obdarzony nawet największą fantazją człowiek.Możesz,człowieku,jutro też znaleźć się na dnie albo w nędzy.Dlatego spróbuj wydobyć z siebie trochę empatii...

      • 8 1

      • kradzione

        kupujący właściciel sklepu owszem nie wie czy kupuje kradzione. Pijak sprzeda kradzioną torebkę i ma na pół flaszki. A policja takimi drobiazgami się nie przejmuje, zresztą trudno udowodnić taką kradzież. Trochę empatii... hmm popieram pracowitość i życzę ewolucji : )

        • 2 3

    • Kazdy lombard powinien miec takie logo wtym sklepie gdy sie cos przynosi wlasciciel spisuje umowę kupna sprzedazy jak w lombardach

      Ciezko raczej było by stwierdzić czy ktoś dany obraz ukradł czy porostu zmienia styl mieszkania

      Pozatym idac twoim postem dawno by go zamknela policja gdy by tak bylo

      • 6 1

  • (4)

    Buda nie z tej epoki, szpeci tylko historyczną dzielnicę, ale i to chyba powinno być jeżeli są klienci

    • 35 126

    • z Londynu (1)

      Buda jak buda, w każdej dzielnicy Londynu znajdziesz takie "lokale" i targowiska z tymczasowymi "budami" z handlem rzeczy używanych, które niezmiennie cieszą się powodzeniem - maja swoistą atmosferę i są obrazem społeczności lokalnej. Popieram w 100% takie biznesiki, a p. Sławka znam i bardzo lubię, czasem coś u niego kupuję.

      • 8 3

      • jak przyjada uchodzcy do Gdanska to bedzie wiecej takich bud, tak jak w Londynie

        • 3 1

    • Śmiecie (1)

      Jak dla mnie buda do rozbiórki, straszy na kilometr. A oferowany towar został przed chwilą wyjęty że śmietnika obok. I Ci wiecznie kręcący się obok menele. No masakra aż przykro patrzeć

      • 14 31

      • Pewnie , wyburzyć i postawić kolejny zagraniczny hiper market !!

        • 13 2

  • (8)

    Ten "sklep" to brud, smród i pełno pijaczków. Szpeci tylko odnowioną Wajdeloty!!

    • 19 39

    • (4)

      może i brud i smród ...ale te miejsca mają duszę....szczególnie dla ludzi zze starego dolnego wrzeszcza

      • 17 6

      • Jestem z Waryńskiego i też uważam że to brud, smród i ubóstwo.

        • 4 4

      • racja z naszego dolnego Wrzeszcza wara niewiernym!

        • 5 2

      • (1)

        Właśnie dla ludzi zza starego Dolnego Wrzeszcza, ale nie dla ludzi z Dolnego Wrzeszcza, którzy mieszkają niedaleko i codziennie muszą przechodzić koło tego "pięknego sklepu" . brudu, bałaganu, śmieci powyciąganych ze śmietnika, które zajmują połowę chodnika i meneli kręcących się cały czas wkoło...

        • 8 16

        • no właśnie jesteś nowobogackim słoikiem nie wiadomo skąd wracaj na wiochę

          • 15 4

    • Smród

      Smród to tam był, jak był sklep z rybami! Potem jedna z "Pijalnia Piwa" na wrzeszczańskim szlaku

      • 2 0

    • odnowiona wajdeloty ten remont nazywasz odnowieniem dlamnie to zniszczenie kostka polorzona tam co 2 tygodnie jest naprawiana lampy swieca jak chca slupki sa dla psiakow do sikania wstawianie zakazu parkowania co tydzien dwa by nabijac kase

      sklep nie swieci przykladem ale zawsze mozna go zburzyc przeciesz i postawic wam tam monopolowy czyny 24/7 napewno bedzie estetyczniej

      zalorze sie ze i tak idziesz pier do Pana slawka zobaczyc ile kosztuje urzywana zecz a potem dopiero do sklepu i wracasz kupujesz atu sie pocisz by cos napisac skoro sklep istnieje jak sie nie myle zdobre 5 lat to oznacza ze ma sens tam byc i jest zbyt na dany towar wiekszosc ludzi co tam przychodzi to nie tylko biedni wystarczy wejsc do srodka sa tam obrazy po pare tysiecy zloty co tez znajduja nabywcow

      • 1 3

    • na bank pisał to słoik

      • 6 2

  • (1)

    Pozdrowienia dla Pani od stolika, życzę aby tak samo panią ktoś ......

    • 7 8

    • Ta historia z tym stolikiem to "pic na wodę" żeby ubarwić opowieść.

      • 3 2

  • zakupy (3)

    ostatnio kupiłem tam wazon, dwa kubki i wałek. w sumie 9 zł;)

    • 20 1

    • A dilda mają?

      • 1 4

    • Kupiłaś używany wałek? Taki do ciasta? Drewniany? O Matko. (1)

      • 5 5

      • Co wtym dziwnego ludzie tam kupuja sztuce urzywane na sztuki talerzyki porcelane nawet czasem ciuchy

        • 6 0

  • (2)

    Każdy, kto mieszka w okolicy tego sklepu wie, że jest tam okropny syf i coś powinno zostać z tym zrobione.

    • 19 33

    • Prosze mi pokazac ten syf wkolo zawze jak zamykaja to widac ze zamiataja grabia czesc swojej posesji gdzie znajduje sie sklep wokresie zimowy zawsze maja odsniezony chodnik

      • 8 0

    • syf masz w buzi zajrzyj z rana do lustra

      • 10 4

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

Juwenalia Gdańskie 2024 (40 opinii)

(40 opinii)
75 - 290 zł
Kup bilet

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Projekt, w którym publiczność festiwalu składała dary w kapsule czasu odbył się podczas: