- 1 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (40 opinii)
- 2 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (72 opinie)
- 3 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (51 opinii)
- 4 100cznia otworzyła sezon (13 opinii)
- 5 Recenzja "Challengers": intensywne kino (17 opinii)
- 6 Robią sobie jaja od 45 lat (20 opinii)
Od Hendrixa do Winehouse: Duchy Klubu 27 zaśpiewały
Ten wieczór w gdyńskiej Arenie był przypomnieniem, że choć "Klub 27" skrywa w sobie mroczne opowieści, to jednak muzyka, którą jego członkowie stworzyli, wciąż żyje, nie starzeje się, a także nieustannie inspiruje. Projekt koncertów spod szyldu Klubu 27 Symfonicznie miał być hołdem dla zmarłych młodo muzyków, takich jak: Amy Winehouse, Kurt Cobain, Janis Joplin, Jim Morrison czy Jimi Hendrix. Jednak czy warto było pojawić się na niedzielnym wydarzeniu?
Ich muzyka jest nieśmiertelna
Wśród nich był Jimi Hendrix, Janis Joplin czy Jim Morrison. To właśnie oni zostali odnotowani jako pierwsi nieoficjalni członkowie tego ponurego "klubu". Wszyscy z nich cieszyli się ogromną popularnością, a ich śmierć w młodym wieku wywołała szok wśród fanów na całym świecie.
Sztuczna inteligencja w hołdzie Beksińskiemu. Na scenie m.in. Nosowska, Król, Rogucki
Członkostwo w tym mrocznym "klubie" otacza aura tajemniczości i jest przedmiotem licznych spekulacji oraz teorii spiskowych. Klub 27 stał się symbolem romantyzowanego obrazu artysty-geniusza, którego życie jest pełne pasji, ale i autodestrukcji, powodując fascynację kulturą popularną i jednocześnie ostrzegając przed ryzykiem, które niesie ze sobą sława.
Mimo że słynni muzycy umarli młodo, tak ich muzyka wciąż jest kochana przez kolejne pokolenia. Wielu z nich za życia nie zdążyło zostać docenionymi, ale słowa Jimiego Hendrixa przywołane przez Krzysztofa Skibę "Kiedy już umrzesz, ustawiony jesteś do końca życia" dobrze opisały, że niektórych artystów doceniamy dopiero po ich śmierci. Dlatego nic dziwnego, że w hołdzie dla nich pojawiło się wydarzenie Klub 27 Symfonicznie.
Muzyczny wieczór wspomnień
W niedzielny wieczór to właśnie piosenki kilku z najsłynniejszych członków klubu 27 pojawiły się na scenie gdyńskiej areny. Utwory Jimiego Hendrixa, Janis Joplin, Jimiego Morrisona, Kurta Cobaina czy Amy Winehouse w aranżacji symfonicznej pod batutą Jean-Claude'a Hauptmanna Artis Symphony Orchestra wykonali na scenie gdyńskiej Areny: Kayah, O.S.T.R., Natalia Przybysz, Iwona Loranc, Kasia Moś, śpiewaczka operowa Karina Skrzeszewska, Sambor Dudziński.
Podczas koncertu gościnnie wystąpił także Leszek Cichoński, pomysłodawca gitarowego rekordu Guinnessa we Wrocławiu. Całość wydarzenia poprowadził Krzysztof Skiba, który zdradził widowni nieco z historii przywoływanych tego wieczoru artystów. Żarty Skiby momentami w zabawny sposób zapowiadały kolejnych wykonawców, ale nie zabrakło też politycznych żartów. Jednak kluczem sukcesu tego wieczoru były gwiazdy polskiej sceny muzycznej, które w towarzystwie 55-osobowej Artis Symphony Orchestra odtworzyły zarówno największe hity, jak i już nieco zapomniane utwory członków Klubu 27.
Publiczność tego wieczoru miała okazję usłyszeć takie przeboje, jak emocjonujące "Piece Of My Heart" Janis Joplin w wykonaniu Natalii Przybysz, "Cry Baby" również Janis Joplin, które wykonała Kasia Moś, czy "Back To Black" z repertuaru Amy Winehouse, które zaśpiewała Kayah, "Little Wing" Jimmiego Hendrixa w interpretacji Sambora Dudzińskiego, a także chociażby "Riders on the Storm", wykonane przez Iwonę Lorenc. A to jedynie urywek repertuaru, który pojawił się w niedzielny wieczór.
Back To Black - Kayah:
W wydarzeniu wzięła udział spora rzesza fanów ponadczasowych zespołów. Jednak wydawać się mogło, że dwugodzinny koncert symfoniczny (szczególnie że odbywał się w formie siedzącej) bardzo wyciszył uczestników. Co momentami nie współgrało z energią niektórych występujących artystów, jak np. Sambora Dudzińskiego, który poniesiony muzyką dokonywał - na scenie... a także przed nią - performansu.
Klub 27 Symfonicznie - finał:
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie wybrane
-
2024-03-04 08:53
Nasze gwiazdy zamiast promować własną twórczość, wola wygrzewać się w blasku szlagierów (3)
Wiadomo, na ich koncert przyjdzie garstka, a na szlagiery walą tłumy.
Tylko, czy to nie jest takie trochę "niezdrowe"?- 8 7
-
2024-03-04 10:45
A ja lubię muzyke na żywo (1)
W dobrym wykonaniu, a zmarli już nie zaśpiewają.
Co w tym niegodnego artysty, że zaśpiewa cudzą piosenkę? Przecież, to jego interpretacja. A nic dwa razy się nie zdarzy.
To mityczne żadanie, od artystów żeby śpiewali tylko swoje piosenki do niczego nie prowadzi. Ani więcej przyjemności ze słuchania, ani życie bogatsze. Nasza Kultura? Nie przesadzajmy.- 1 2
-
2024-03-04 18:42
Dobry cover nie jest zły
Ale 1. Zły będzie fatalny, bo zawsze jest porównanie z oryginałem
2. Na TAKIE kawałki to trzeba mieć pomysł i nie każdy udźwignie.- 1 0
-
2024-03-04 10:44
Iść nie musisz. Zostań na kanapie.
- 1 0
-
2024-03-04 12:31
Akustyka fatalna
Byłem na tym wydarzeniu. Całkiem fajnie ale akustyka fatalna. Mimo powieszenia materiału na ścianach lewych i prawych dźwięk odbijał się od ściany naprzeciwko sceny. Organizator wybrał słabe miejsce. W Gdańsku są do takich wydarzeń odpowiednie już wytłumione lokale. Na trybunach odsłuch słaby z echem. Stracone pieniądze mimo świetnych wykonawców.
- 8 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.