- 1 "Grillujemy" współczesne kino (48 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (19 opinii)
- 4 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 5 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (7 opinii)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (110 opinii)
O której godzinie zaczynamy imprezować?
O dwudziestej, o północy, a może o drugiej w nocy? Imprezy taneczne na całym świecie rozpoczynają się o rozmaitych porach. A o której wy zaczynacie (i kończycie) imprezy?
W Madrycie cała ta ceremonia rozpoczyna się jeszcze później. W filmie Pedro Almodovara "Kwiat mego sekretu" jeden z bohaterów dzwoni z Brukseli późnym wieczorem i pyta, czy nie dzwoni zbyt późno. Odpowiedź brzmi: "W Madrycie nigdy nie jest za późno". Przed drugą w nocy nikt nawet nie pomyśli, żeby pójść na tańce.
- W Hiszpanii większość klubów otwiera się dopiero o północy - śmieje się Łukasz Zieliński aka Vacos, manager sopockiego klubu Sfinks700 oraz DJ. - W Polsce powoli też imprezy zaczynają się coraz później. W Sfinksie jeszcze niedawno ludzie się zbierali o dwudziestej trzeciej. Teraz raczej koło północy. Impreza na dobre rozpoczyna się o pierwszej. Wpływ mają na to popularne biforownie z zakąskami. Tam ludzie się spotykają, żeby coś przegryźć, a dopiero potem idą na tak zwany balet.
Imprezy z muzyką elektroniczną zawsze rządziły się nieco innymi prawami, niż regularne dyskoteki. Zaczynały się później i trwały dłużej. W Sfinksie często imprezy kończą się o piątej - zgodnie z rozporządzeniem sopockiego magistratu nie mogą trwać dłużej. W dyskotekach około trzeciej parkiet się przerzedza, ale tam ludzie tańczą już od dwudziestej trzeciej.
- Na Halloween do Bunkra poszliśmy już około dziewiętnastej - mówi Dagmara z Gdańska. - O dwudziestej pierwszej był jeszcze pusty parkiet i było super, bo jak tańczę, to potrzebuję dużo miejsca. Od dwudziestej trzeciej był ścisk, że nie można było nogi wstawić. Wyszłam o pierwszej, ale impreza trwała do czwartej.
W Irlandii prawo nakazuje zamykać puby i imprezownie znacznie wcześniej. W weekend dyskoteki kończą imprezy najpóźniej o wpół do trzeciej.
- Światło się zapala, wchodzą ochroniarze i nie ma zmiłuj się - mówi Kuba, który przez kilka lat mieszkał na Zielonej Wyspie. - I na nic prośby, żeby jeszcze jeden numer zagrać. Prawo to prawo.
Wcześnie zaczynają i późno kończą Włosi.
- Życie towarzyskie zaczyna się tu od szesnastej albo i wcześniej na tzw. aperitivo - mówi Dominika. - O drugiej nad ranem zamykane są wszystkie bary, bo po tej godzinie nie można sprzedawać już alkoholu. Kluby pracują do piątej lub szóstej.
Bardzo ciekawie bawią się... Chińczycy, o czym donosi mieszkająca od czterech lat w Szanghaju Anna Ficek-Madej: - W głośnym i zatłoczonym klubie zamawiają stolik zastawiony butelkami wódki lub szampana za kilka tysięcy złotych, siadają w otoczeniu pięknych dziewczyn, których asysta przy piciu wliczona jest w cenę alkoholu i z ewidentnie znudzoną miną przez kilka godzin obserwują parkiet. Z kamiennych twarzy trudno odczytać, czy ich właściciele dobrze się bawią, ale status społeczny wymaga pokazania się, a zatem się pokazują. Jednak w pewnym momencie ich niewzruszona posągowość musi się zmierzyć z kolejnymi przypływami whisky z zieloną herbatą, a że azjatycki metabolizm nie wybacza i jeńców nie bierze, kończy się na tym, że ochrona wrzuca pijaniutkich właścicieli Rolexów do taksówek niczym worki kartofli. Zaczynają o różnych porach, ale zazwyczaj wszystko trwa nie dłużej niż dwie, trzy godziny.
- A w Norwegii nie było życia towarzyskiego - dodaje Magdalena. - Tylko fiordy.
A Wy w jakich godzinach się bawicie?
Opinie (59) ponad 20 zablokowanych
-
2013-11-07 08:28
Odkąd mam córkę dla mnie impreza kończy się regularnie, 7 dni w tygodniu o 20.15!
- 23 1
-
2013-11-07 08:29
to ja już wolę Norwegię
i fiordy od całego tego imprezowania.
- 37 1
-
2013-11-07 08:42
Ruda jes Piękna !!!
... zwariowałem :)
- 13 13
-
2013-11-07 08:52
Ruda na prezydenta (Gdańska)
jak w tytule
- 14 5
-
2013-11-07 09:17
Czarna ze zdjęcia to
kobitka z deledysku weekend "ona tanczy dla mnie" - dlatego panie pewnie są z wiadomoego klubu
- 3 4
-
2013-11-07 09:24
before party łoimy na odwagę.. (1)
i wszyskie są pikne..,bajera,czy bolało jak spadłaś z nieba?takich jak nas dwóch nie ma nikogo....podobna jesteś do nikogo..bo ważne jak facet kończy...,after party nie pamiętam.....
- 10 0
-
2013-11-07 09:33
ciach bajera oko się szkli
- 5 0
-
2013-11-07 09:39
nie ma to jak after nad ranem;)
Ja w Londynie chodzilem czasem w niedziele rano na party na 6 i trwala taka impreza nawet dwa dni:)a tu w sopocie jedynie jest afer do 9rano max,ale zawsze potem cos mozna zorganizowac:)
- 6 0
-
2013-11-07 09:57
hydro zagadka która z panienek ma żądzę pieniądza w oczach???? (3)
- 13 1
-
2013-11-07 10:34
ta czarna w srodku.
ma taki taksujacy wzrok
- 9 0
-
2013-11-07 10:35
nie stać cie na żadną (1)
nawet jak rozbijesz świnke :)
- 12 3
-
2013-11-07 11:11
stac stac ;)
potem leżeć
V i a g r a- 3 0
-
2013-11-07 10:10
najlepiej zacząć omprezować dzień wcześniej ;)
wtedy impreza trwa dłużej
- 3 1
-
2013-11-07 10:28
Jak balety, to tylko nocą. Nocne balety i ćmy barowe (2)
Młotki komentują, to moje pierwsze wrażenie po przeczytaniu komentarzy. Zaledwie parę wskazuje na dar, jakim jest poczucie humoru.
Za komuny zabawa zaczynała się o 22-giej i trwała maksymalnie do 5-tej rano dnia następnego. Takie miejsca nazywały się dancingami i przykładowo w samym Sopocie było ich kilka, z pamięci to Riviera, Bungalow, Ermitage, Miramar... Część z nich była niedostępna dla zwykłych zjadaczy chleba, tak było w przypadku Zorby w Orłowie (potem Maksym).- 9 1
-
2013-11-07 10:35
znaczy tylko dla partyjnych? (1)
- 0 2
-
2013-11-07 10:59
znaczy dla mahoniowych
- 4 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.