- 1 Gdański Żuraw otwiera się po remoncie (13 opinii)
- 2 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (45 opinii)
- 3 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (54 opinie)
- 4 100cznia otworzyła sezon (55 opinii)
- 5 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (65 opinii)
- 6 Recenzja "Challengers": intensywne kino (50 opinii)
"Biedne laski chcą się bawić jak księżniczki". Zrzuta na panieński po 1000 zł to standard
Wynajęcie luksusowego apartamentu, wyjazd za granicę, boho przyjęcie, impreza w stylu księżniczki - ile panien młodych, tyle pomysłów na wymarzony wieczór panieński. Tylko kto ma za to płacić? Składki po 800-1000 zł to nie wyjątki, a nowy standard, który sprawia, że dziewczyny muszą się kilka razy zastanowić, czy je na to stać, zanim zdecydują się świętować z koleżanką zmianę jej stanu cywilnego.
Obecnie na topie są wyjazdy do spa, przyjęcia organizowane w wynajętych apartamentach, city breaki, boho pikniki, wyjazdy "na domek", specjalne warsztaty czy sesje zdjęciowe. Wieczory mające być towarzyszeniem przyjaciółce w jej ostatnim dniu bycia panną, ewoluują w kierunku imprez z coraz większym rozmachem. Wieczory zmieniają się w weekendy. Wydłuża się czasu ich trwania, wzrasta liczba atrakcji i - co oczywiste - wraz z rozmachem rosną koszty.
- Przede wszystkim wieczory panieńskie idą w kierunku wyścigów... Tak jak i wesela. Im więcej atrakcji i prezentów tym lepiej. Wyjazd za granicę? Wyjazd noclegowy? Drogie restauracje? Prezenty? A składki rosną. Wiele osób rezygnuje, ponieważ nie stać ich na takie koszty. Mało tego... stanowi to problem dla organizatorów, bo to oni ponoszą większość kosztów, a że zazwyczaj organizator to również świadkowa, która wówczas postawiona jest w bardzo niekomfortowej sytuacji - mówi Daria. I dodaje:
- Koszty panieńskiego, dodatkowo koszty wesela i prezentu to ogromny problem. Jako organizatorka wielu wieczorów panieńskich mogę powiedzieć, że z roku na rok zadanie robi się coraz trudniejsze. Dodatkowo nasuwa się pewien wniosek... nie zadowolimy każdego! Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie niezadowolony, ktoś kto zrezygnuje w ostatniej chwili oraz ktoś kto będzie chciał ustawiać wszystko pod siebie. Wieczory panieńskie tracą swój urok, ale to jak w życiu... Chcemy więcej i więcej, a rosnące koszty tylko to wszystko utrudniają.
Astronomiczne kwoty składek
Co stoi za tym wzrostem kosztów? Czy to tylko chęć zapewnienia przyjaciółce niezapomnianego przeżycia, czy też presja społeczna i rywalizacja o to, kto zorganizuje najbardziej spektakularne wydarzenie? Wiele dziewczyn przyznaje, że decyzja o uczestnictwie w wieczorze panieńskim staje się coraz bardziej skomplikowana, zwłaszcza gdy trzeba wziąć pod uwagę własny budżet.
- Jeden z panieńskich na jaki zostałam zaproszona, organizowany był w dwóch wariantach: pierwszy to był wyjazd do innego miasta, a drugi - wyjazd za granicę - tu oczywiście bez przymusu, tylko dla chętnych. Finalnie wyszło tak - przynajmniej dla mnie - że oba panieńskie były poza moim budżetem, co totalnie mnie zdenerwowało. Zależało mi na tym panieńskim, ale na niego po prostu nie poszłam. Nie dość, że ślub za rogiem i wydatki z nim związane, to jeszcze taki drogi panieński - składka była jakieś 900 zł plus wyżywienie we własnym zakresie. Druga opcja kosztowała ponad 2 tys. zł - opowiada Karolina.
- Mam mnóstwo koleżanek, które biorą śluby i jestem zapraszana na panieńskie, więc mam zasadę, której się trzymam - gdy składka jest powyżej 400 zł, nie idę, a że ostatnio każdy panieński jest w takiej kwocie, to rezygnuję. Ludziom odbija. Panny młode chcą cuda na kiju - nie powiem, każda wie, że to sporo kosztuje, więc coś dopłacają, np. biorą na siebie fotografa czy jakąś atrakcję, a przecież mają też mnóstwo wydatków ze ślubem i weselem - mówi Dominika.
Na spokojnie i z adrenaliną. Pomysły na wieczór panieński
- W ostatnie wakacje miałam opcję panieńskiego na 5 godz. za 500 zł. Na plaży w Sopocie. Miał być boho piknik, do tego prezent dla panny młodej z Pandory i voucher do spa. Oczywiście tort, różne bajery, świeże kwiaty. Wszystko stylowe. Wyjazd na domek, który można by zorganizować za tyle samo kasy i to na dłużej nie wchodził w grę, bo to dla niej za brzydko. I uwaga - kto na tym panieńskim został? Panna młoda i świadkowa. W końcu pojechały we dwie do spa - mówi Wiktoria.
- Niedawno był panieński bliskiej mi osoby, na którym mi zależało, ale koszt mnie przerósł. Na jeden wieczór bez noclegu, na samo imprezowanie wyszło 600 zł/os. Nie potrafię wydać tyle pieniędzy w jedną noc i w sumie z obcymi osobami, bo nikogo nie znałam oprócz przyjaciółki. Zupełnie niemiarodajny wydatek. I to nie tak, że żałuję pieniędzy na przyjaciółkę, tylko za tę kasę wolałabym ją gdzieś zaprosić, mieć fajne wyjście we dwie albo dorzucić do prezentu - mówi Kornelia. - Miałam miliony myśli, czy za bardzo nie patrzę na siebie, przecież zależy mi na szczęściu panny młodej i serducho było rozdarte z rozumem, ale za każdym razem próbowałam to wypośrodkować, żebym nie robiła czegoś wbrew sobie
- Byłam na panieńskich, gdzie 1000 zł to lekko wychodziło na weekend - wyjazd w Polskę - dodaje Kamila.
Kasa to nie wszystko, liczy się zaangażowanie
Problemem są nie tylko wysokie koszty udziału w tym wieczorze, ale też fakt, że uczestniczy w nim często wiele nieznających się nawzajem dziewczyn. W organizację angażuje się świadkowa, czasem kilka najbliższych osób panny młodej - reszta albo pozostaje w cieniu, niekiedy czując się w danej grupie trochę z przypadku, albo wychodzi z pomysłami, które nie zawsze spotykają się z aprobatą.
- Organizowałam panieński, na którym było wielu gejów i chyba trzy dziewczyny. I to byli ludzie, którzy mieli kupę kasy, ale nie mieli w ogóle zaangażowania. Nie mogłam od nich wyciągnąć informacji potrzebnych do quizów. Chciałam zrobić album ze wspominkami - poprosiłam, żeby każdy mi przysłał chociaż 2-3 zdjęcia, to na tę prośbę odpowiedziały ze trzy osoby z 10. Ostatecznie zrobiłam wybrakowany album, więc chyba tym osobom było głupio, że ich tam nie ma. Ale jak przychodziło do płacenia, to nie było problemu, żeby ktoś postawił alkohol do kolacji dla całego towarzystwa czy zamówił taksówki. Oni chcili dać hajs, mieć spokój i dobrze się bawić - mówi Agata.
Im więcej kobiet, tym gorsza organizacja
Ile uczestniczek wieczoru panieńskiego, tyle propozycji, co byłoby dla panny młodej najlepsze. Czasem największą przeszkodą w sprawnej organizacji wieczoru panieńskiego okazują się same jego organizatorki...
- Ostatnio pomagałam organizować panieński dla grupy 16 dziewczyn. Miałyśmy na messengerze czat. Z góry było ustalone, że jedziemy na domek na Kaszubach - w tej kwestii się wszystkie zgadzały. Składkę mieliśmy ostatecznie 300 zł, obejmowała wynajęcie domku z sauną i balią na dwa dni, tort, jedzenie na śniadania, obiad i kolacje, prezent dla przyszłej panny młodej (bon do Victoria's Secret za 500 zł), do tego ozdoby, ściana balonowa itd. Do tego we własnym zakresie był dojazd i przygotowanie czegoś do jedzenia na ciepło na główny wieczór - opowiada Ola. I dodaje:
- Trochę był bałagan na tej grupie, bo świadkowa niedoświadczona i każdy coś robił, a świadkowa się mało wypowiadała. Przypominam - do ogarnięcia było aż 16 dziewczyn plus panna młoda, każda miała inny pomysł. My dziewczyny musimy mieć wszystko zaplanowane i zorganizowane na 200 proc. Był pomysł jednej dziewczyny, żeby zamówić striptizera, ale wszystkie go odrzuciły, bo to było marzenie panny młodej z gimnazjum, wiedziałyśmy, że już nie chce. Później zrobił się taki bałagan, że nie wiadomo, co było ustalone i kto co robi. W końcu któraś sie wkurzyła i zrobiła rozpiskę z podziałem na kategorie, kto co robi, odbiera itd. Wszystkie się zaangażowały tylko nie świadkowa (ostatecznie kupiła jakieś ozdoby na stół i zebrała kasę). Wszystko pomogłyśmy jej zrobić: zakupy, gotowanie itp. Ostatecznie wyszło super, każdy miał jakąś funkcję np. sprzątanie, rozpalanie i podkładanie w kominku i bani, wyrzucanie śmieci na bieżąco itd. W grupie były dziewczyny, które zajmują się dekoracją na różne uroczystości, miały stelaż i zrobiły ściankę.
Współczesne kawalerskie: bez striptizu i szalonej imprezy
O doświadczeniu organizowania tak dużego wieczoru panieńskiego opowiada też Dorota:
- Dwa lata temu organizowałam panieński dla 17 dziewczyn i przy laskach trzeba być konkretnym. Od razu wiedziałam, że ma być domek na dwa dni i się nie pytałam, czy się zgadzają. Oczywiście, znalazły się dziewczyny proponujące, że może lepszy byłby apartament itd., ale jeśli jest się świadkową, to się zna pannę młodą i jej oczekiwania. Głównie więc sama ustalałam konkrety z pomocą drugiej przyjaciółki. Jak coś ustaliłam, to pisałam na specjalnie w tym celu założonej grupie na FB. Pisałam, że jeśli ktoś się na coś nie zgadza to ma pisać, ale najczęściej była cisza. Oczywiście przed samym panieńskim miałam mnóstwo wiadomości na priv w stylu: ja wolę ciepłą wódkę, nie chcę z lodówki, czy będą jakieś konkretne napoje, że ktoś nie dojedzie na czas, czy w domku będzie patelnia, informacje, że ktoś nie zostaje jednak na noc. Były też plusy, bo w tak dużej grupie znalazła się dziewczyna, która zajmuje się fotografią i za darmo miałyśmy super zdjęcia. Inna okazała się być instruktorką zumby i rano zorganizowała nam fajny trening.
Wieczór panieński w stylu deluxe. Sześć pomysłów
- Jeśli chodzi o organizację wieczoru panieńskiego, to jest to tragedia. Im większa grupa tym gorzej, każda ma inne zdanie, jedna drugą przegania pomysłami... Później piszą na siebie i do siebie poza grupą, w prywatnych wiadomościach, wychodzą kwasy... i to wszystko tak zniechęca do panieńskich - dodaje Wiktoria.
Podobne wnioski ma Kasia:
- Organizując panieński trzeba być bardzo konkretnym i dużo nie rozkminiać. Laski są strasznie niezdecydowane, kłócą się. Trzeba wiedzieć, że nikomu się nie dogodzi w 100 proc. Kolejną rzeczą jest to, że zapraszamy dziewczyny z różnych etapów naszego życia i środowisk, są to przyjaciółki, kuzynki, koleżanki z pracy oraz też znajome z grupy przyszłego męża i dlatego jest różnica zdań, dlatego wyjazd na domki to dla mnie zawsze najlepsza opcja - jest okazja, żeby się poznać, a w klubie to każdy pójdzie w inną stronę, jest głośno.
Wszystkim się nie dogodzi
Organizując wieczór panieński trzeba mieć świadomość, że trudno jest zadowolić wszystkie uczestniczki. Każda może mieć inne oczekiwania, preferencje co do atrakcji czy budżetu, co może prowadzić do różnic w postrzeganiu imprezy.
- Byłam odpowiedzialna za bardzo trudny w organizacji panieński: wymieszane towarzystwo - część miała dużo kasy, inni mieli mało, więc było mi bardzo trudno to wyczuć. W dodatku nie znałam miasta, w którym to organizowałam, więc prosiłam o pomoc w wyborze knajpy i dziewczyny wybrały naprawdę bardzo drogie miejsce, gdzie dania kosztowały z 80 zł. Ostatecznie rzuciłam jakąś kwotą, która miała pokryć tę kolację wraz z alkoholem. Wydaje mi się, że była to raczej zaniżona kwota. I na tej kolacji był przypał, że ludzie usiedli i patrzyli w to menu i nie wiedzieli, ile mogą zamawiać. Jakaś dziewczyna zapytała mnie, czy może wziąć drogą rybę. Potem jak kelner namawiał nas na desery, to część nie wzięła. Myślę, że dlatego, że obawiała się, że nie starczy kasy - opowiada Julia.
- Mój panieński był zorganizowany aż za bardzo po kosztach. Chociaż rozumiem to, bo było nas tylko pięć i dziewczyny nie zarabiały jakoś dużo, niektóre jeszcze studiowały. Trochę był przypał, bo i ja się musiałam trochę złożyć na to, plus okazało się, że rozpalenie ogniska to jest spory koszt na tamte czasy dla dziewczyn, więc stwierdziły, że dołączymy się do czyjegoś i dołączyłyśmy się do ogniska jakichś starszych panów, którzy imprezowali i trochę mi było głupio, że to tak wygląda, że to jednak panieński. Wynajęłyśmy domek, to już mogłybyśmy na to ognisko "wyskubać" trochę kasy i już nie kazać mi się na to składać i przywozić sobie prowiantu. No ale rozumiem, że to były inne czasy i inna sytuacja materialna niż teraz - mówi Weronika.
Prezent czy pieniądze - co wręczyć młodej parze?
- Organizacja wieczorów panieńskich wiąże się dla mnie zawsze z lekka dozą grozy - nigdy nie wiadomo, na co wpadnie świadkowa, a często na początku ustaleń potrafi ją ponieść fantazja. Zanim dojdzie do ostatecznej wersji, mija sporo czasu i z reguły wiąże się to z zamieszaniem na facebookowych grupkach stworzonych specjalnie do tego celu. Osobiście jestem "control freakiem" i chciałabym chociaż trochę wiedzieć, co mnie czeka oraz kto się na nim pojawi. Myślę, że najważniejsze jest towarzystwo i nie bawiłabym się dobrze wiedząc, że ktoś nie mógł się pojawić ze względu na wysokie koszty, którymi nie chciałabym nikogo obciążać, szczególnie, że w niedalekiej perspektywie pojawia się ślub, a to też przecież, mniejsze lub większe, obciążenie finansowe. Ale jakbym była milionerką, to bym zabrała najbliższe mi osoby na weekendowy wyjazd do Rzymu! - mówi Ola.
- Z mojego doświadczenia najpopularniejsze są teraz wyjazdy na tzw. domki. Nie jest to już jedynie "wieczór", a najczęściej cały weekend. Dziewczyny wymyślają w jakiej kolorystyce założą sukienki, a potem w tych sukienkach rozpalają kominki i grille. Jako że wyjazd na weekend nie jest opcją najtańsza, zaoszczędzić trzeba na jedzeniu. Każda zrobi jakąś sałatkę, a w ostateczności zamówić można pizzę. No i prezent dla narzeczonej musi być, często przypadkowy. Nic się kupy nie trzyma, nic nie jest ze sobą spójne. Sukienka koktajlowa i domek w środku lasu jakoś nie idą w parze. A do tego różowe balony i pizza... - mówi Martyna.
Budżetowo, ale razem
Jak więc znaleźć równowagę między zapewnieniem niezapomnianych chwil a nieprzecenianiem swoich możliwości finansowych? Kluczowe jest komunikowanie się ze wszystkimi zainteresowanymi stronami, aby ustalić realne oczekiwania i dostosować plany do dostępnego budżetu. W końcu to nie kwota wydana na imprezę decyduje o jej wartości, lecz jakość spędzonego czasu i dobre relacje z uczestnikami.
- My robiliśmy rok temu gry i zabawy po Gdyni. Potem wieczór u siostry panny młodej na chacie. Zrzutka po 100 zł. Można? Można - twierdzi Paulina.
- Oczywiście, że można. I jestem za. Bo co potem wrzucać do koperty? My w zeszłym roku jechałyśmy do fajnego pensjonatu z grillem, ogniskiem. Boho styl. Za 100 zł za osobę - z noclegiem! Ale było sporo osób, więc też inaczej. Wiadomo, procenty dodatkowo każdy brał i coś do jedzenia - jakieś sałatki, przekąski itp. To powiedzmy wyniosło każdą ostatecznie jakieś 150 zł - dodaje Daria.
- Nas na przykład na panieńskim było na tyle dużo, że wyjazd na weekend na wielki domek, voucher do brafiterki, masaż dla młodej, tort, limuzyna i klub wyniosło nas po 300 zł. I wszystkie były w stanie tyle dać, bo był to jednak cały weekend, dużo się działo, mnóstwo atrakcji. I mega zgrana ekipa, więc nikt nie odpadł, wszystko było bez żadnych problemów - dodaje Gosia.
Polterabend: przedweselny zwyczaj wciąż popularny
- Od innych słyszałam o składkach 500 zł i to standard. Laski wybierają kursy gotowania, kursy makijażu i wiele innych atrakcji. Ja to jestem z tych, co wolą jak najprościej i budżetowo. Liczmy się z tym, że często jeszcze nasz partner idzie na kawalerski, później jest wesele, a to oznacza prezent, dojazd, ubranie, makijaż itd. Będąc w wieku 25-30 lat, mamy sporo wesel, często po 2-3 w roku. Według mnie to imprezka, żeby panna młoda się super bawiła i miała wokół siebie osoby, które chce - mówi Karolina.
- Dużo też chyba zależy od tego, jaki styl życia i jakie marzenia ma panna młoda. Pytanie jest tylko, kto i na ile jest w stanie je spełnić. Bo wiadomo: jak ktoś się obraca w towarzystwie bogatym, to i panieński będzie z kosmosu. Byłam na kilku panieńskich, gdzie pani młoda miała ogromne oczekiwania co do tego wieczoru, miała też pieniądze i potrafiła sama za to zapłacić, bo wiedziała, że jej koleżanek na takie atrakcje nie będzie stać. Ale znam też sporo takich dziewczyn, które nie są przy kasie, a mają marzenia księżniczki i oczekują cudów na kiju, a potem są zawiedzione - podsumowuje Dominika.
Opinie wybrane
-
2024-04-02 10:56
My zajęłyśmy się organizacją, ale rachunek dałyśmy młodej (6)
Zaproszenie trochę mnie zaskoczyło, bo to nie była jakaś bliska przyjaciółka, ale spoko, mogę się pobawić. Pozostałe dziewczyny też były wybrane jakby z przypadku. Zapytałyśmy młodą, jakie ma życzenia, a ona sobie wymyśliła apartament w sopocie (chociaż wszystkie mieszkamy w Trójmieście). Zapytałyśmy, czy jest tego pewna i czy chce się włączyć w
Zaproszenie trochę mnie zaskoczyło, bo to nie była jakaś bliska przyjaciółka, ale spoko, mogę się pobawić. Pozostałe dziewczyny też były wybrane jakby z przypadku. Zapytałyśmy młodą, jakie ma życzenia, a ona sobie wymyśliła apartament w sopocie (chociaż wszystkie mieszkamy w Trójmieście). Zapytałyśmy, czy jest tego pewna i czy chce się włączyć w organizację, czy mamy to zorganizować same. Powiedziała, że same, ale podała całą listę szczegółów - który apartament, jaki klub, jaka limuzyna i gdzie zamówiona. Umówiłyśmy wszystko według jej życzenia, chociaż to nie nasze klimaty i tydzień przed panieńskim podesłałyśmy jej kosztorys z informacją, na jakie konta za co ma zapłacić. My zrzuciłyśmy się na prezent i stwierdziłyśy, że podzielimy na równo rachunek w klubie. Młoda wpadła w furię, powiedziała, że jesteśmy chamskie i w takim razie możemy w ogóle nie przychodzić na ślub. No i nie poszłyśmy. Panieńskiego nie było.
- 223 12
-
2024-04-02 13:15
Mi kumple zorganizowali kawalerski
Ja podałem tylko termin i nic więcej bo jakbym chciał coś więcej to sam bym to organizował. Było grill, morze alkoholu i drewniany domek za miastem no i nasze towarzystwo, wygłupy i śpiew.
- 55 3
-
2024-04-02 11:41
(4)
Ja się jej nie dziwię.
- 3 65
-
2024-04-02 13:17
14 koleżanek nieobecnych na panieńskim zminusiwalo (2)
:) trolololo ale jeśli to nie fejk to mogłyście wcześniej z panną młodą ustalić co i jak i kto w jakim stopniu partycypuje w kosztach. Smutne z was dziewczynki.
- 6 40
-
2024-04-03 06:21
Aż 170 panien, ale wyszła wtedy potężna kłótnia. A jaka inwazja na klub gdyby się jednak się udało!
- 1 0
-
2024-04-02 15:23
już 25 więc ewidentnie naciągaczka
- 8 4
-
2024-04-02 13:12
Ja też, głupio byłoby zapraszać kogoś kogo chciało się naciągnąć. Nawet spojrzeć w oczy potem trudno. Mierna to znajomość.
- 17 1
-
2024-04-02 10:12
Ja się zrzucam na panieński ale nie daje koperty (1)
Nie mam problemu ze zrzutka na panieński, ale traktuje to już jako mój prezent ślubny i nie daje nic więcej ani koperty. To moim zdaniem po prostu forma prezentu, jaki wybrała panna młoda
- 88 21
-
2024-04-02 14:29
Dzięki za radę! Super pomysł!
Miałam dylemat co zrobić, bo wychodzi u nas 540 na głowę. Nie stać mnie na to, żeby oprócz tego dać drugie tyle w kopercie, więc planowałam zrezygnować z panieńskiego i zamiast tego pieniądze dać parze młodej w prezencie. No ale masz rację, taki wieczór panieński to przecież jak prezent ślubny. kupię im jakieś lepsze wino, żeby nie iść na wesele zupełnie z pustymi rękami. Koleżanki które idą ze mną na panieński mówią, że to super opcja i że zrobią tak samo
- 23 4
-
2024-04-02 08:38
Mailiśmy ślub jakieś 7 lat temu (11)
w ogóle nie braliśmy pod uwagę kawalerskiego/panieńskiego. Nigdy nie byliśmy i nie wiedzieliśmy, że coś takiego się robi.
- 139 22
-
2024-04-02 14:34
Każda chce tylko jednego na "panieński".
- 6 5
-
2024-04-02 14:19
Nie martw się, to rozrywka dla co najwyżej przeciętnie rozgarniętych.
- 23 8
-
2024-04-02 10:13
Kawalerskie to były i w takim 1980r. Tylko skromne (2)
Ja byłem na wieczorze kawalerskim kolegi z klasy z technikum, potem w wojsku 5 miesięcy byliśmy w jednej jednostce. Był w domu jego kuzyna, na przedmieściach stary budynek z cegły, w którym były 2 mieszkania. Babcia zmarła, wszystkie sprzęty, meble z domu już wyrzucili czy przenieśli, bo remont szykowali. Drewniane podłogi itp. Jedyny mebel to był
Ja byłem na wieczorze kawalerskim kolegi z klasy z technikum, potem w wojsku 5 miesięcy byliśmy w jednej jednostce. Był w domu jego kuzyna, na przedmieściach stary budynek z cegły, w którym były 2 mieszkania. Babcia zmarła, wszystkie sprzęty, meble z domu już wyrzucili czy przenieśli, bo remont szykowali. Drewniane podłogi itp. Jedyny mebel to był stary, drewniany taboret, na którym stała maszynka elektryczna, do gotowania wody na herbatę. Kolega pół roku po wojsku nie miał kasy na jakieś nie wiadomo co. Tam nawet jednego krzesła nie było, aby na nim usiąść. Mogłeś siąść na podłodze i oprzeć się plecami o ścianę. Alco, kieliszki stały na parapecie. Ale imprezka była (woda była i prąd), popiło się, pogadało. Chleb z kiełbasą i herbatniki do zagryzienia, herbata, coś w tym stylu. Ślub to mu rodzice sfinansowali, jego i jej.
- 27 1
-
2024-04-02 19:42
(1)
O! I na takie coś bym chętniej poszedł niż na teraźniejsze wymysły jak imprezowe łódki, apartamenty za miliony monet ;)
- 9 0
-
2024-04-02 21:06
Wiesz, zlew był, woda była, działająca toaleta. No tylko niestety, żeby stół i choć dwa krzesła były. Ale nie. Nogi potem
cokolwiek bolały. Bo był tylko ten taboret, a i to nie do siedzenia na nim. Ileś flaszek, może jakaś czegoś lepszego typu winiak. Z 8 sztuk nas tam wszystkiego było, że dwaj koledzy z podwórka, dwaj czy trzej koledzy z nowej pracy, bo zmienił ją po wojsku. Jeśli główny organizujący (świadek na ślubie) jakieś nawet pieniądze cichaczem od nas
cokolwiek bolały. Bo był tylko ten taboret, a i to nie do siedzenia na nim. Ileś flaszek, może jakaś czegoś lepszego typu winiak. Z 8 sztuk nas tam wszystkiego było, że dwaj koledzy z podwórka, dwaj czy trzej koledzy z nowej pracy, bo zmienił ją po wojsku. Jeśli główny organizujący (świadek na ślubie) jakieś nawet pieniądze cichaczem od nas uczestniczących dla pana młodego zebrał, wszak wcześniej się nie znaliśmy, a tylko z nim, to na coś symbolicznego, aby mu kupić, a nie drogie alco z Peweksu. Nie była to zaniedbana rudera z dziurami w ścianach i podłodze. Ogród za oknem był cokolwiek zaniedbany.
- 0 0
-
2024-04-02 10:12
Nigdy? Bylem chyba na 10 kawalerskich. Ale my kupowaliśmy najwyżej whisky i kariery na kregle
- 17 1
-
2024-04-02 10:10
W Polsce to po prostu okazja na spotkanie z kumplami/koleżankami w tych zabieganych czasach
Jak ktoś jest ogarnięty to raz na 2-3 miesiące potrafi znaleźć czas "bez partnera", żeby spotkać się z kimś innym, niż z osobą którą i tak na co dzień się widuje. Ale widocznie nie wszyscy tak potrafią, bądź mogą, bo żyją w tak bardzo zazdrosnych relacjach, że takie spotkania bez drugiej połówki są źle widziane.
- 6 7
-
2024-04-02 09:37
To gdzie wy mieszkacie?
Głęboko w lesie w Bieszczadach?
- 9 12
-
2024-04-02 09:31
what ? (2)
kawalerskie czy panieńskie funkcjonuje od kiedy pamiętam czyli na pewno od conajmniej 30 lat , dziwi mnie że nikt nigdy Was nie zaprosił
- 16 17
-
2024-04-02 11:07
(1)
Mnie np. nikt nigdy nie zaprosił (widocznie nie jestem duszą towarzystwa), ale że się je robi to doskonale wiem.
- 23 0
-
2024-04-03 08:17
Ja trz nigdy nie bylem zaproszony
Na kawalerski ani na ślub, ale wiem że są takie wieczory
- 5 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.