- 1 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 2 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (90 opinii)
- 3 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (11 opinii)
- 4 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (49 opinii)
- 5 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (139 opinii)
- 6 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (160 opinii)
Brunch to zlepek słów breakfast i lunch. Oznacza niedzielną wyżerkę zorganizowaną na zasadzie szwedzkiego stołu. Od lat popularna na Zachodzie, w Trójmieście jakoś nie może zdobyć popularności. Niedzielny obiad to rodzinny obiad, ale nie trzeba go jeść w domu. Gdzie w Trójmieście serwują brunch?
Tak to przynajmniej wygląda w Berlinie czy Paryżu. Tam brunch widnieje w ofercie co drugiej restauracji. W Trójmieście to nadal rzadkość, przeważnie skierowana do klientów o grubszym portfelu. Brunch serwują u nas ekskluzywne hotele (gdańska Hanza , sopockie Sheraton i Haffner) oraz np. restauracja Malinowy Ogród (która stosuje nazwę niedzielny bufet). Za niedzielną wyżerkę zapłacimy od 58 zł (Hanza) do 130 zł (Sheraton). Dużo tańszą ofertę ma gdyńska restauracja Polonia, w której "szwedzki stół" kosztuje zaledwie 35 zł. O dziwo, to właśnie tej ostatniej najbliżej do cen berlińskich, gdzie za brunch w lokalnym pubie zapłacimy około 10 euro.
- Brunch to dla nas możliwość zaprezentowania możliwości naszej restauracji - mówi Daniel Chrzanowski, szef kuchni w restauracji Kokieteria przy Hotelu Hanza. - Nasza oferta skierowana jest przede wszystkim do mieszkańców Trójmiasta. Często podczas brunchów organizowane są spotkania urodzinowe, imieninowe, a także imprezy okolicznościowe, jak np. komunie.
Niedzielny posiłek to dla kucharzy pole do popisu i faktycznie w wielu przypadkach możemy liczyć na wymyślne dania i frapujące smaki. W Kokieterii menu dostosowane jest do pory roku. Obecnie możemy liczyć m.in. na owoce morza (np. smażone krewetki z imbirem i kolendrą, ułożone na guacamole) czy na owoce sezonowe (sałatkę z truskawek, szparagów i sera pleśniowego). W Sheratonie menu zmienia się z tygodnia na tydzień, ale w stałej ofercie są dania z grilla (ryby i mięso) przygotowane na życzenie.
Haffner i Hanza oferują pokazy live cooking, podczas którego można podejrzeć kucharzy przy pracy. Miałem przyjemność pogawędzić z Danielem Chrzanowskim o małżach nowozelandzkich i metodach przyrządzania bulionu rybnego (warto dodać trochę zmielonych pomidorów). Dla tych, którzy lubią przenosić kulinarne doświadczenia do własnej kuchni, takie wizyty mogą okazać się niezwykle owocne.
Dzieci (zazwyczaj płacą połowę ceny) będą na pewno zachwycone ofertą deserową. Tu też możemy liczyć na wykwintne cacka, przeważnie serwowane w niewielkich pucharkach czy ma małych talerzykach. Tak żeby móc spróbować wszystkiego. Mi przypadły do gustu flambirowane śliwki z goździkową kruszonką w Kokieterii i tiramisu w sheratonowskiej restauracji Wave. W tej ostatniej wszyscy na pewno z rozkoszą skorzystają z fontanny czekoladowej.
- Dzieci są u nas mile widziane - mówi Katarzyna Główka, specjalista ds. marketingu i PR w Sheratonie. - Chcemy, żeby nasz niedzielny brunch był dla mieszkańców Trójmiasta miejscem rodzinnych biesiad. Dlatego przez cały rok mamy dla nich otwarty Kids Club, w którym organizowane są gry i zabawy dla najmłodszych.
Mimo dość wysokich cen, brunche hotelowe cieszą się dość dużym zainteresowaniem. Zwłaszcza w sezonie letnim warto zarezerwować sobie stolik, zwłaszcza gdy zamierzamy wybrać się większą grupą. Brunch to fajny sposób na organizację imprez rodzinnych. Menu w postaci szwedzkiego stołu sprawia, że nikt się nie nudzi przy stole - goście krążą od stolika do stolika polując na co lepsze kąski.
Brunch ma formę szwedzkiego stołu, czyli teoretycznie - dla każdego coś miłego. W Trójmieście niestety brakuje miejsca, w którym można by skonsumować brunch w miejscu o luźniejszej atmosferze. W hotelach obsługa jest oczywiście wzorowa, a kelnerzy pilnują, aby klientom niczego nie brakowało. Są jednak tacy, którzy preferują luźniejszy, pubowy klimat. Większość restauracji, które wprowadzały brunche do swojej oferty wycofała się z tego pomysłu. "Na mieście" jadamy nadal stosunkowo rzadko, czy to z powodu przyzwyczajeń, czy z powodów ekonomicznych.
Miejsca
Opinie (68)
-
2013-06-19 10:10
jeśli brunch jest zlepkiem słów może należałoby je przetłumaczyć?
bo jakoś z tłumaczenia wcale nie wynika "wyżerka w formie szwedzkiego stołu"
a raczej połączenie śniadania z lanczem :-)
to wcale nie musi być szwedzki stół - ale tak jest taniej..- 3 1
-
2013-06-19 10:10
taaaaakkkkk....
a dlaczego nie rozpropagowac kotletingu, biggossingu (celowo przez dwa g i s, coby modniej bylo), piegoringu .....wiecie coby jeszcze modniej, mlodziezowo i nowoczesniej bylo........czyz ten swiat nie schodzi na totalne psy?! ( oczywiscie nic przeciwko naszym pupilom)
- 3 2
-
2013-06-19 10:00
Pojęcie Branchu jest panu redaktorowi obce.
- 18 3
-
2013-06-19 07:36
Pychotka, nie ma co. (2)
Poczytaj, ciemny ludu, czym jest brunch. To pozbywanie się resztek, które szkoda wyrzucić na śmietnik, a ciemny lud i tak kupi, bo taniej.
- 47 5
-
2013-06-19 09:08
Antohony jesteś klawy gość, tylko mniej pij na wizji, denerwujesz tym widzów (1)
:))
- 2 4
-
2013-06-19 09:14
Dlaczego?
Ja lubię. Widzowie lubią.
- 10 0
-
2013-06-19 09:11
Jakos dziwnym trafem
mieszkam poza granicami kraju od dlugiego juz czasu i brunch to nie to co wydumali w naszych "exclusive" restaruacjach i hotelach. Wartoby najpierw przeleciec sie do NY, Paryza, Londynu, Berlina i sprawdzic osobiscie niz pisac takie bzdety.
- 16 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.