- 1 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (14 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 3 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (5 opinii)
- 4 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (28 opinii)
- 5 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (101 opinii)
- 6 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (49 opinii)
Fink oczarował publiczność w Parlamencie
Nie skaczą po scenie, nie przebierają się w ekstrawaganckie kostiumy, nie szokują ani nie porażają dynamizmem, a jednak emocje na widowni podczas ich koncertu sięgają zenitu. Mowa oczywiście o brytyjskim zespole Fink, który w sobotni wieczór wystąpił gdańskim klubie Parlament, kradnąc, jak to ma w zwyczaju, serca publiczności.
Fin "Fink" Greenall karierę muzyczną zaczynał jako DJ, odnosząc sukcesy na gruncie muzyki techno. W 1997 roku ukazał się jego debiutancki singel "Fink Funk", będący zapowiedzią pierwszego albumu studyjnego " Fresh Produce" z 2000 roku.
W kolejnych latach Geenall stopniowo odchodził od muzyki tanecznej, kierując swoje zainteresowania w stronę bardziej tradycyjnych brzmień. Wydanie w 2006 r., we współpracy z Guy'em Whittakerem i Timem Thorntonem, albumu "Biscuits for Breakfast" okazało się momentem przełomowym w karierze muzycznej tej trójki. Nieco później muzycy podjęli decyzję o założeniu zespołu, który przyjął nazwę Fink.
Artyści mają na swoim koncie dwa albumy koncertowe i sześć studyjnych. Po premierze albumu "Biscuits for Breakfast" z 2006 r. brytyjska prasa pisała, że w twórczości Finka z czasów DJ' skich pozostał wyraźny puls, natomiast reszta została maksymalnie zwolniona i wydłużona. Greenal z tego, co powszechnie uważane za nudne (wolne tempo, minimalizm wykorzystanych środków, powtarzalność i motoryka), uczynił sztukę i zahipnotyzował nią publiczność. Motorycznie powtarzane motywy miały nasuwać analogię do kręcącej się na gramofonie płyty. Jak na zarysowanej płycie pojawiały się symulowane przeskoki igły, uzyskiwane za pomocą nagłych ale krótkotrwałych chropowatych brzmień.
Całość miała charakter tantryczny, wręcz hipnotyczny, a brytyjska prasa żartowała sobie, że jest to idealna muzyka, którą można włączyć w samochodzie podczas powrotu z festiwali - dla wyciszenia i relaksu.
Ta charakterystyka w pełni odnosi się do wydanej w ubiegłym roku, najnowszej płyty grupy Fink, zatytułowanej "Hard Believer", która była promowana podczas sobotniego koncertu w klubie Parlament. Mimo tego, że na scenie nie działy się żadne ekscesy, a sami muzycy w kontakcie z publicznością byli dość powściągliwi, publiczność słuchała jak zahipnotyzowana! Na widowni znalazło się wielu wiernych fanów, którzy wspólnie z artystami śpiewali każdą piosenkę.
Podczas półtoragodzinnego koncertu zabrzmiały oczywiście przeboje z najnowszego krążka, jak chociażby "Pilgrim", którym grupa Fink przywitała się z gdańską publicznością, ale nie zabrakło i starszych kompozycji. Fani nie kryli radości, a takie hity jak "Sort of Revolution" czy "Yesterday Was Hard On All Of Us" nagradzano oklaskami już od pierwszych dźwięków.
Na bis, który publiczność wyprosiła długimi i gromkimi brawami, zabrzmiała kompozycja "This is The Thing" z pochodzącego z 2007 roku albumu "Distance and Time".
Sobotni koncert grupy Fink był doskonałym przykładem na to, że w przypadku bardzo dobrej muzyki nie trzeba robić z siebie pajaca na scenie, aby oczarować publiczność. Na półtoragodzinny koncert złożyły się kompozycje nastrojowe i jednorodne stylistycznie, a jednak trudno mówić o jakimkolwiek znudzeniu. Publiczność zdawała się przeżywać każdy dźwięk i śpiewała ze swoimi idolami większość piosenek. Nic dziwnego - teksty Fina Greenalla są tak głębokie i znakomite, że został okrzyknięty jednym z najwybitniejszych poetów wśród muzyków. Po sobotnim koncercie nie mam najmniejszych wątpliwości, że w pełni zasłużył na ten tytuł.
Do minusów należy zaliczyć brak klimatyzacji i w rezultacie ogromną duchotę, co przy tłoku spowodowanym bardzo liczną frekwencją okazało się momentami nie do wytrzymania.
Miejsca
Wydarzenia
Opinie (8)
-
2015-02-22 09:43
Czytelnik
Pani Ewo, regularnie i z przyjemnością czytam artykuły przez panią napisane, ale naprawdę, nie można było tutaj "wrzucić" innego zdjęcia publiczności?.. Pisze pani: "(...)emocje na widowni podczas ich koncertu sięgają zenitu". Zdjęcie przeczy :-) oj jak bardzo przeczy. Pozdrawiam.
- 15 1
-
2015-02-22 10:49
Zbłąkani
Brak klimy, a raczej jej niewydolność, nie dokuczał aż tak bardzo, jak zbłąkane bydło, które przylazło na koncert tylko po to, żeby przez cały czas krzyczeć do siebie, rechotać na cały głos i robić sobie co chwila selfie, nie pozwalając innym posłuchać koncertu! Kompletny debilizm!
- 35 4
-
2015-02-22 13:08
Koncert magia!
Warto było i czekam na kolejny.
- 6 1
-
2015-02-22 15:28
Genialny!
Byłam drugi raz na koncercie w dość krótkim odstępie czasu i moglabym isc znowu i znowu i znowu...
Magia!- 4 2
-
2015-02-22 17:17
A gdzie support?
Szkoda, że w tekście nie wspomniano o znakomitym supporcie. Douglas Dare zagrał naprawdę fajnie. Co publiczność zresztą doceniła.
- 18 0
-
2015-02-23 12:38
Coraz ciekawiej
Wreszcie cos zaczęło się dziać od jakiegoś czasu w naszym Gdańsku. Już niedługo
sezon, będzie ogień. Pozdrawiam fanów dobre muzy.
https://m.youtube.com/watch?v=YhdB02592mo- 1 0
-
2015-02-23 14:16
Poezja (1)
Byłam na tym koncercie, niepokój, piękno, rytm, niesamowity klimat - słowem bajka. Oczywiście wokal klasa, ale pozostałe elementy również na bardzo wysokim poziomie, mnie oczarował perkusista był na koncercie całym sobą i znakomicie dopełniał z gitarzystami całości. Jeśli wrócą do polski znów pojadę na ich koncert. Uwielbiam chłopaków.
- 4 0
-
2015-02-23 14:18
Poezja raz jeszcze.
No i oczywiście support bardzo dobry. Świetnie się bawiłam.
- 2 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.