- 1 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (23 opinie)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 3 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (1 opinia)
- 4 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (94 opinie)
- 5 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (49 opinii)
- 6 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (139 opinii)
Fish przypomniał występ Marillion z 1987 roku
"To prawdziwy psychodeliczny odlot, jak Pink Floyd, więc proszę zapiąć pasy, choć nie jestem Roger Waters, który pożarł kwasik" - to fragment utworu "666" Fisza, czyli Bartosza Waglewskiego, ale Fish, czyli Derek William Dick mógłby przedstawić się w identyczny sposób i chociaż Polskę odwiedza regularnie od trzech dekad, niedzielny występ w Starym Maneżu był wyjątkowy.
Wyjątkowy dlatego, ponieważ była to ostatnia okazja, żeby usłyszeć na żywo materiał z albumu "Clutching at Straws", z którym Marillion (macierzysty zespół Fisha) zawitał po raz pierwszy do Gdańska w 1987 roku do Hali Olivia. Brytyjczycy spędzili wówczas jedenaście dni nad Wisłą, gdzie u szczytu sławy zamierzali odbyć swoisty obóz szkoleniowy przed trasą koncertową po całym globie. Wygłodniała polska publiczność okazała im tak wielki entuzjazm, że zarówno Marillion, jak i Fish - już jako solowy artysta - powracają tutaj od lat, zawsze na przynajmniej cztery-pięć koncertów.
Wydarzenie zapowiadaliśmy w cyklu Planuj tydzień - czytaj zawsze w czwartek o godz. 10
Niesłabnąca popularność najwyraźniej zdołała zarazić kolejne pokolenia słuchaczy, bo w Starym Maneżu wbrew pozorom wcale nie przeważali słuchacze w wieku 50+, na co zresztą Fish zapracował nie tylko nostalgią, ale również świetnie zapowiadającym się nowym albumem - "Weltschmerz".
Pomiędzy utworami szkocki wokalista pozwalał sobie na wręcz stand-upowe zabawianie publiczności. Twierdził na przykład, że po tych wszystkich latach wciąż uważa lot na Marsa za bardziej realistyczną perspektywę niż nauczenie się języka polskiego, a obiektem części żartów był... on sam. Bez ogródek przyznawał, że musi wspierać się wydrukiem tekstów, bo stuknęła mu w tym roku sześćdziesiątka i pamięć nie jest już tak sprawna, jak przed laty, ale chyba nikt nie miał o to pretensji, bo niezmienne pozostało to, co najważniejsze - przenikliwy, obdarzony nieco teatralną, ocierającą się o melorecytację manierą głos. W tym zakresie nie zmieniło się nic, co wzbudza pewien dysonans poznawczy - na scenie widzieliśmy przecież człowieka dobijającego do wieku emerytalnego, a jego śpiew brzmiał identycznie, jak na albumach sprzed trzydziestu lat. Fish zaprezentował się w znakomitej formie, a w dodatku czarował charyzmą, bo któż inny mógłby śpiewać z ręką w kieszeni, jednocześnie nie odrzucając nonszalancją?
Rockowe koncerty w najbliższym czasie - z nami żaden cię nie ominie
Jako człowiek z tak dużym doświadczeniem oraz pewnością siebie, były wokalista Marillion nie omieszkał również zrugać na samym początku kilku osób z pierwszego rzędu, które zwyczajem człowieka z XXI wieku, co rusz unosiły telefony komórkowe, by sfilmować fragment występu. Fish nie przebierał w słowach, a uwagi kierował nie tyle do tłumu, w którym "winowajcy" mogą zachować anonimowość, co do konkretnych, wskazywanych przez siebie osób. Te komentarze - pół żartem, pół serio - sprawiły, że już do końca koncertu mało kto miał odwagę wycelować w scenę obiektyw.
"Clutching at Straws" odeszło na zasłużoną emeryturę, ale Fish bynajmniej nie zamierza zawiesić mikrofonu na kołku. Nad nowym materiałem pracuje od dwóch lat i podobnie jak w przypadku wielu innych współczesnych albumów, znajdzie się na nim swoisty społeczno-polityczny komentarz. Wokalista zażartował nawet, że kiedy zaczynał prace nad tymi utworami, nie było jeszcze ani Brexitu, ani prezydenta Trumpa, ani wielu innych tematów, które dostarczają tak wielu negatywnych inspiracji, że mógłby dzięki nim napisać teksty na album dwupłytowy.
"Weltschmerz" ukaże się jeszcze w tym roku i jaka by nie była sytuacja polityczna na świecie, jestem przekonany, że będziemy mogli usłyszeć go także w polskich miastach. Miejmy nadzieję, że również w Gdańsku, bo Derek William Dick to jedna z tych postaci, które starzeją się jak wino i wiele wskazuje na to, że dostarczy nam jeszcze więcej znakomitej muzyki.
Fish zagrał w Starym Maneżu:
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (61) 6 zablokowanych
-
2018-10-22 12:10
Szok
- 0 0
-
2018-10-22 12:36
1987
Nie mieliśmy komórek, więc na nas nie krzyczał :). W tamtym czasie niewielu by to rozumiało. Tłok przy odgradzających od sceny bramkach był taki, że komórki zamieniłyby się w naleśniki.
Pamiętam też, że ZOMO ochraniało koncert. I że po koncercie były emocje związane z występem, a stracha mieliśmy.- 7 1
-
2018-10-22 12:49
Byłem w 87
Zapamiętam go do końca życia. Ten wczorajszy te wspomnienia jeszcze bardziej ugruntował.
- 13 2
-
2018-10-22 13:34
FISH pozostaje świetny. Głos jak sprzed lat no i tańczy równie marnie
- 8 3
-
2018-10-22 13:34
FISH pozostaje świetny. Głos jak sprzed lat no i tańczy równie marnie
- 4 2
-
2018-10-22 13:34
FISH pozostaje świetny. Głos jak sprzed lat no i tańczy równie marnie
- 3 3
-
2018-10-22 13:39
winno byc przynajmniej. (3)
"Fish bynajmniej nie zamierza zawiesić mikrofonu na kołku."
- 3 9
-
2018-10-22 13:59
(2)
HAHA, no chyba nie :D
- 6 0
-
2018-10-22 16:51
no chyba tak (1)
bo bynajmniej jest tam niepotrzebne w zdaniu.
- 1 4
-
2018-10-22 19:20
W takim razie w żadnym zdaniu nie jest potrzebne i w ogóle takie słowo nie powinno istnieć. Masz tu przykład ze słownika: "Ona chciałaby mnie usidlić, ale ja bynajmniej nie mam zamiaru się żenić". Widzisz podobieństwo?
- 2 0
-
2018-10-22 14:14
z tym "starym" gwiazdorem to przesada
- 10 3
-
2018-10-22 14:17
" stary gwiazdor " czy naprawdę nie można było inaczej podpisać zdjęcia na pierwszej stronie ?????
- 14 1
-
2018-10-22 14:28
"stary gwiazdor"- to mi uwłacza
- 14 2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.