• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

I kto to mówi, czyli dubbing kontra napisy. Co lepsze w kinie?

Tomasz Zacharczuk
25 kwietnia 2016 (artykuł sprzed 8 lat) 

"Stara Batmana", czyli polski dubbing w pełni:

Dorociński potomkiem Dartha Vadera, Zborowski na czele drużyny krasnoludów, Zelt jako zamaskowany obrońca Gotham. Brzmi jak surrealistyczny wytwór chorej wyobraźni psychofana polskiego kina. A jednak jest w tym ziarno prawdy! Choć na razie rodzimym aktorom nie grozi podbój Hollywood, to swój udział w wysokobudżetowych hitach już zaakcentowali. Dosłownie. Polski dubbing ma się dobrze jak nigdy wcześniej. Tylko czy jest on w ogóle komuś potrzebny?



Wolisz filmy z:

Charakterystyczne podkładanie głosów pod poszczególnych bohaterów nie dziwi na pewno tych, którzy uwielbiają filmy animowane. Dubbing w tego typu produkcjach jest zabiegiem nie tyle pożytecznym, co wręcz pożądanym i nadającym odpowiedni kontekst, również ten humorystyczny. Przede wszystkim pozwala najmłodszym zrozumieć ekranowe wydarzenia bez względu na to, czy opanowały sztukę czytania w stopniu dostatecznym, czy znikomym. W ostatnim czasie dubbing dość odważnie wyszedł jednak poza ramy szeroko pojętych filmów dla dzieci. Takie tytuły jak "Hobbit: Niezwykła podróż" czy "Batman vs Superman. Świt sprawiedliwości" (przeczytaj naszą recenzję) dowodzą, że oryginalni aktorzy niekoniecznie muszą do nas przemawiać własnym głosem.

Z Teatru Wybrzeże na pokład Sokoła Millenium


Do głosu doszli za to polscy aktorzy, dla których, z całym szacunkiem do ich umiejętności i dorobku, jest to jedyna szansa, żeby zaistnieć w wielkoformatowych dziełach światowej kinematografii. I tak na przykład depresyjny Kylo Ren z ostatniej odsłony "Gwiezdnych wojen" przemawia do nas głosem Marcina Dorocińskiego. Ba! Możemy w dziele J.J.Abramsa znaleźć nawet trójmiejski wątek! Wybierając wersję dubbingową, pod postacią Lei dało się słyszeć głos Doroty Kolak, aktorki Teatru Wybrzeże.

Wojowniczym krasnoludom w wyprawie do Samotnej Góry towarzyszył... Wiktor Zborowski. Oczywiście tylko w wersji audio i tylko w polskich kinach. Jak zostać obrońcą Gotham pod maską nietoperza, przekonał się Jacek Rozenek, choć jemu nikt batmanowskich gadżetów do ręki nie dał, przebierać się w kostium też nie kazał. Skarbu pod postacią Golluma szukał Borys Szyc, magiczny młot, razem z głosem, od Chrisa Hemswortha przejął Piotr Grabowski, a Piotr Zelt z potężną mocą Magneto mógł zemścić się (choć tylko w wyobraźni) na tych, którzy szydzili z tępego osiłka, którego wizerunek z "13 Posterunku" pozostał z aktorem na lata.

"Stara" Batman, czyli pułapki dubbingu


Wielka frajda dla samych aktorów, mogących choć przez chwilę wizyty w studiu nagraniowym wczuć się w ubóstwiane przez miliony postaci, niekoniecznie musi oznaczać podobną rozrywkę dla widzów. Dubbing nieodłącznie wiąże się z kompletnym "wyłączeniem" oryginalnych głosów, zmianą kontekstu ekranowych żartów, może też wprowadzać błędy. Ostatnim tego typu przykładem jest dubbingowa wpadka, jaką można było usłyszeć w filmie "Batman vs Superman".

Dialog oryginalny: "- Ona jest z tobą? - Nie, myślałem, że z tobą", twórcy polskiego dubbingu postanowili nieco ubarwić, zastępując go dość osobliwą wymianą zdań: "- Wy się znacie? - Tak, to moja stara". "Stara" Batmana nie przypadła jednak do gustu widzom, którzy na dubbingowcach nie zostawili po seansie suchej nitki.

Podobnie jak po obejrzeniu filmu "Thor: Mroczny świat", w którym tytułowy bohater po walce z przeciwnikiem z szyderczą dumą wypowiada słynną frazę: "Anyone else?" Ten, kto spodziewał się w polskiej wersji dubbingowej tłumaczenia w stylu: "Ktoś jeszcze?", ze zdziwieniem przecierał nie tyle oczy, a uszy. "Polski" Thor bowiem wypalił swojskim: "Zatkało kakao?". O absurdalność, sztuczność i nachalną dosłowność w wersji dubbingowej, niestety, nie tak trudno się postarać.

"Shrek" to jeden z tych filmów, którym dubbing nie tylko nie zaszkodził, ale wręcz pomógł. Dzięki głosom świetnych aktorów, m.in. Jerzego Stuhra w roli Osła i błyskotliwym dialogom, bajka o ogrze biła w Polsce rekordy popularności. Ale to raczej wyjątek potwierdzający regułę, że dubbing jednak więcej psuje niż wzbogaca... "Shrek" to jeden z tych filmów, którym dubbing nie tylko nie zaszkodził, ale wręcz pomógł. Dzięki głosom świetnych aktorów, m.in. Jerzego Stuhra w roli Osła i błyskotliwym dialogom, bajka o ogrze biła w Polsce rekordy popularności. Ale to raczej wyjątek potwierdzający regułę, że dubbing jednak więcej psuje niż wzbogaca...
Dubbingowy luksus z Zachodu

Po co więc dubbingować filmy, które ze względu na sceny przemocy czy zawiłą, jak na młody umysł, fabułę przeznaczone dla dzieci raczej nie są? Po części z wygody widza, mogącego w ten sposób oszczędzić czas, energię i koncentrację, rezygnując tym samym z napisów. Nie po to wymagający kinoman płaci niemałą cenę za bilety, żeby podejmować dodatkowy wysiłek szukania literek u dołu ekranu. Po części jest to też efekt pogoni za zachodnimi standardami. W Niemczech, Włoszech czy Francji dubbingowane jest niemal wszystko, co wchodzi zarówno na mały, jak i wielki ekran. W tym przypadku jest to jednak związane z długą tradycją dubbingu, na który kilkadziesiąt lat temu mogły sobie pozwolić tylko bogate kraje.

Zobacz także: Ciemna strona kina, czyli krótki film o zarabianiu

Lektor dla ubogich?

Znacznie tańszą w produkcji wersją jest bowiem ścieżka z wykorzystaniem jednego lektora, która szczególnie dużą popularność zyskała w krajach Europy Środkowej i Wschodniej. Niemiec czy Francuz decydujący się obejrzeć film w Polsce mógłby być mocno skonfundowany, słysząc kilkudziesięciu ekranowych bohaterów (również damskich) mówiących tym samym, zazwyczaj męskim głosem. Problem jednak rozwiązuje się niejako sam, bo w kinach już od wielu lat wersja lektorska nie jest brana pod uwagę. Wyjątkami są niewielkie placówki, jak na przykład Kino Janosik w Żywcu, które, żeby zachęcić seniorów do oglądania filmów, postanowiło wprowadzić na salę kinową funkcję lektora.

Do kina jak do biblioteki


Jeśli więc nie lubimy, żeby coś zagłuszało nam oryginalnych aktorów i pozbawiało film pierwotnego kształtu, zawsze zostaje do wyboru wersja z napisami. Nie musimy narażać się w tym przypadku na kaleczenie dialogów czy przeinaczanie kontekstu ekranowych żartów. Warunek jest jednak jeden i to dość istotny: umiejętność podzielnej uwagi.

Napisy z pewnością odciągają nas od dynamicznie pędzącej akcji. W przypadku twórców stawiających mocny nacisk na tekstualność swoich filmów, jak Tarantino czy bracia Coen, widz może zagubić się w gąszczu dialogów i zwyczajnie nie nadążyć za ich tempem, przez co traci niemal całą przyjemność z seansu. Są jednak miejsca, jak na przykład kraje skandynawskie, gdzie preferowane są tylko wersje z napisami. I patrząc na odsetek Skandynawów znających język angielski, można wskazać na istotny, edukacyjny atut korzystania z napisów.

Taśma profesjonalna czy melodyjna?


Na szczęście, jak to w kinie, wybór należy do nas. Podobnie jak możemy zdecydować, czy obejrzymy seans w 2D czy 3D, tak i do nas należy decyzja, na którą wersję dźwiękową postawić. Niczym uczestnik "Szansy na sukces" możemy wybrać taśmę profesjonalną z zachowaniem spójności i oryginalności dzieła lub taśmę z linią melodyczną, którą w przypadku filmu jest ułatwiający odbiór dubbing. Kino, w przeciwieństwie do telewizji stawiającej głównie tylko na lektora, daje bezcenną możliwość wyboru. A z tego korzysta coraz więcej kinomanów. Podczas pierwszego tygodnia premiery "Star Wars: Przebudzenie mocy" (przeczytaj naszą recenzję) wersję z podłożonymi głosami wybrało aż 40 proc. widzów. Oby tylko pęd za wszechobecnym dubbingiem nie wziął górę nad umiarem. W przeciwnym razie za kilka lat ścieżki dźwiękowe Hansa Zimmera będą zastępowane kompozycjami Piotra Rubika.

A wy co wybieracie: dubbing czy napisy?

Opinie (87) 1 zablokowana

  • (1)

    Ja tylko wybieram filmy z Dubingem dlatego że wygodniej takie filmy się ogląda bo widz skupia się na filmie. A jak są filmy z tymi pseudo napisami to niestety ale widz tylko skupia się na napisach A nie ma filmie.

    • 1 3

    • Ja nie mogę się skupić, jak słyszę Cezarego Pazurę i widzę Johny'ego Deep'a. No koszmar jakiś. Jeszcze było by pół biedy, gdyby Pazura normalnie mówił, a nie próbował na siłę zagrać, jak Deep - Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara. Bogu dzięki, że w wydaniu DVD czy Blu-ray jest wybór i można oglądać w języku oryginalnym z napisami czy bez napisów

      • 0 0

  • Tylko lektor (1)

    • 5 3

    • Nie mam nic do filmów z lektorem

      Lektor i napisy - TAK, dubbing - zdecydowanie NIE

      • 0 0

  • polskie dubbingi są niestety za ciche, tzn zamiast wyraźnych słów bohaterów słychać tło dźwiekowe,, (1)

    co zwłaszcza w kinie jest niewskazane, bo nie dość że nie słychać wyraźnie co mówi bohater to hałas publiczności dodatkowo przeszkadza, i trzeba się naprawdę mocno skupić

    poza tym, jak dubbinguje znana mi osoba, to przez cały film jak mówi to mam ją przed oczami a nie postać bohatera,

    dlatego wybieram filmy z napisami w kinie, lub z lektorem z innych źródeł,
    dzięki czemu słychać oryginalne tło i głos aktorów, a to jest o wiele lepsze jakościowo,
    ktoś tu wcześniej wspomniał że nie da się podrobić czy powtórzyć sposobu mówienia oryginalnego aktora, a przez to traci się lub fałszuje osobowość postaci

    • 7 0

    • Polski dubbing nie jest zbyt cichy

      Nie jest zbyt cichy, jest całkowicie niezrozumiały. Bolączka polskich produkcji - chyba wszystkie są tak udźwiękowione, że trudno cokolwiek zrozumieć. Kiedyś ktoś mi wspomniał, że film Służby specjalne jest niezły i pewnego razu pomyślałem, że zobaczę ten film, włączyłem i oglądałem przez jakieś 25 min. Niestety musiałem przerwać oglądanie bo normalnie wielu kwestii nie dało się zrozumieć (w sensie dobrze słyszeć) a nie mogłem podkręcić głośności, bo było późno w nocy

      • 0 0

  • Polski dubbing jest do d....

    Polski dubbing jest beznadziejny. Kupiłem kiedyś w straemingu Piraci z Karaibów: Klątwa Czarnej Perły, Piraci z Karaibów: Skrzynia Umarlaka, Piraci z Karaibów: Na Krańcu Świata i Piraci z Karaibów: Na Nieznanych Wodach. Chętnie bym kupił jeszcze Piraci z Karaibów: Zemsta Salazara, ale musiałbym chyba oglądać wyciszając do zera dźwięk, bo nie przetrawię dubbingu. Całe szczęście, że w wydaniu DVD/Blu-ray mamy wybór i można oglądać w języku oryginalnym z napisami polskimi lub bez nich

    • 1 0

  • Napisy

    Wczoraj byłem z żoną na komedii "co wiecie o swoich dziadkach 2" z markiem wahlbergiem i melem gibsonem, i niestety był dubbing, żenada. Film był świetny, ale gdyby były napisy było by super. Niestety

    • 1 0

  • Skin

    Dubbing to pie...Dol!!!!! Powinno być z napisami.... Kumasz!!!

    • 0 0

  • Dubbing tylko w bajkach - inaczej go nie trawię.
    Mając do wyboru lektora czy napisy zawsze wybiorę lektora, żeby się w pełni skupić na filmie i nie rozpraszać czytaniem, ale jak wyboru nie ma to z napisami też obejrzę, tyle, że wówczas muszę oglądać w okularach, bo wzrok już nie ten ;)

    • 0 0

  • Za dubbingiem głosują wyłącznie głąby... (2)

    Przepraszam, to chamskie co napisałem , ale prawdziwe.....Przy animowanych dubbingu nie wykluczam.

    • 10 6

    • No tak, takie argumenty są najlepsze...

      Zaproś do Polski Niemca, Francuza albo Włocha i każ mu obejrzeć film z lektorem albo napisami, zapewniam cię, że to na ciebie będą patrzeć jak na głąba albo dziwaka - także ostrożnie z tymi inwektywami. Nie wszyscy jedzą ogórki kiszone, czy to powód żeby nazywać ich głąbami?

      • 1 0

    • nie jest to prawda

      są również osoby, które gorzej widzą

      • 2 0

  • Dubbing dla idiotów (2)

    Uczcie się angielskiego i słuchajcie w oryginale, tak jak to było zamierzone przez twórców. Dubbing żywych aktorów brzmi i wygląda nienaturalnie.

    Zadanie:
    Wyobraźcie sobie zdubbingowaną wersję Breavehearta i ten udawany polscottish w wykonaniu np. Adamczyka. ;-)

    • 13 4

    • Nienaturalnie? Powtarzam, to kwestia przyzwyczajenia

      Dla kogoś przyzwyczajonego do dubbingu wersja z napisami, czy - jeszcze gorzej - z lektorem, jest nie do zaakceptowania i minusy oburzonych "okaleczaniem filmu dubbingiem" niczego w tym temacie nie zmienią

      • 0 0

    • nie tylko angielskojęzyczne są w kinach

      • 2 4

  • Tylko napisy, byle dobre (5)

    Nie po to płacę tyle pieniędzy żeby zamiast oryginalnego dźwięku słyszeć marny polski podkład z równie marnym tłumaczeniem. A z tym jest naprawdę fatalnie. Niektóre tłumaczenia wyglądają jakby żywcem wyjęte z translatora Google. Do dziś mam w pamięci seans filmu "Expendables". Podczas końcowej bitwy, w której grupka głównych bohaterów mierzyła się z wyraźnie przeważającymi siłami wroga jedna z postaci po wystrzeleniu zza jakiejś osłony ostatniej serii z karabinu krzyknęła do kompanów: "I'm out!". Nie mogłem uwierzyć gdy zobaczyłem u dołu ekranu napis: "Wychodzę!" Takich wpadek było dużo więcej. Najlepsze tłumaczenie jakie widziałem do tej pory było w puszczanym jeszcze w kinach filmie "Hardcore Henry". Ktoś naprawdę zrobił napisy z jajem.

    • 50 5

    • Jak jest akcja to zazwyczaj dialogi są dość skąpe.

      • 0 0

    • Też czasami mam wrażenie, jakby osoby tłumaczące dialogi nie do końca ogarniały język (2)

      Bo jak widzę jak ktoś tłumaczy "dragon fly" (ważka) jak "skrzydło smoka", to zastanawiam się dlaczego tłumacze przysięgli, w imię zawodowej dumy, nie zrobią takiemu wjazdu na chatę.

      • 11 1

      • Czego Ty wymagasz? (1)

        Nawet tytułu nie potrafią dobrze przetłumaczyć a za dialogi mają się brać?

        • 7 2

        • to nie jest tak, że nie potrafią

          to jest tak, że oni po prostu "wiedzą lepiej"

          • 0 0

    • Hmm

      ...to spróbuj iść z 5-6 latkiem na film z napisami...życzę powodzenia :)

      • 3 5

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Zespół Apteka nagrał piosenkę z Trójmiastem w tle. O jaki utwór chodzi?