- 1 Gdański Żuraw otwiera się po remoncie (13 opinii)
- 2 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (45 opinii)
- 3 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (54 opinie)
- 4 100cznia otworzyła sezon (55 opinii)
- 5 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (65 opinii)
- 6 Recenzja "Challengers": intensywne kino (50 opinii)
Dropkick Murphys w Gdańsku. Relacja z koncertu na scenie Plener 33 w stoczni
Plener 33, nowa przestrzeń koncertowa , przeszła w niedzielę chrzest bojowy i to nie byle jaki, bo od razu musiała zmierzyć się z ponad trzema tysiącami fanów i fanek najpopularniejszego celtic punkowego zespołu w historii - Dropkick Murphys. Trudno jednak wyobrazić sobie lepiej pasującą przestrzeń do tego wydarzenia.
O wydarzeniu informowaliśmy w cyklu Planuj tydzień - czytaj zawsze w czwartek o 10
Początkowo Amerykanie o irlandzkich korzeniach mieli wystąpić w B90, ale koncert wyprzedał się tak szybko, że zapadła decyzja o przeniesieniu go w plener, na tyły klubu. Scena usytuowana pomiędzy halami i żurawiami wyglądała fenomenalnie i na pewno wielu zgromadzonym od razu przypomniał się utwór "Boys on the Docks" Dropkick Murphys, choć tym razem "chłopcy" znaleźli się w dokach gdańskich, a nie bostońskich. Akurat tego kawałka - zaskakująco aktualnego, bo opowiadającego o losach irlandzkich emigrantów i ich trudach w odnalezieniu nowego domu po drugiej stronie Atlantyku - w rozpisce zabrakło, za to na początek można było usłyszeć "The Boys Are Back" i chociaż "chłopcy" nigdy wcześniej tutaj nie grali, zdaje się, że naprawdę czuli się, jakby wrócili w doskonale znane im strony.
Koncerty rockowe w Trójmieście
W tej dotąd nieprzetestowanej przestrzeni kluczową kwestią było okiełznanie nagłośnienia. Warunki akustyczne nie były łatwe, a bostończycy poza klasycznym dla punk rocka instrumentarium (gitary oraz perkusja), korzystają z szeregu dodatkowych, dość hałaśliwych instrumentów, chociażby akordeonu, dud czy banjo. Na szczęście obyło się bez utrudnień, a osoby, które obawiały się, że przeniesienie koncertu z warunków klubowych na plenerowe odbędzie się kosztem jego jakości, nie powinny być rozczarowane. Nie powinny, o ile w ogóle znalazły w tym szaleństwie czas na refleksję.
Dropkick Murphys nie litowali się, odgrywali przebój za przebojem, od niemal pop-punkowego "Sunshine Highway" przez reinterpretację celtyckiej ballady folkowej "Fields of Athenry" po zadziorne, pubowe "Barroom Hero". Oczywiście nie mogło zabraknąć utworu, dzięki któremu Dropkick Murphys znają nawet ci, którzy punk rocka na co dzień w ogóle nie słuchają.
"I'm Shipping Up to Boston" można usłyszeć w filmie "Infiltracja" Martina Scorsese, w jednym z odcinków "Simpsonów", a także podczas wielu rozgrywek sportowych. To sztandarowy kawałek zespołu, a kiedy został wykonany jako pierwszy bis, rozszalały tłum zdzierał gardła, nie bacząc na coraz chłodniejszą aurę (całe szczęście koncert nie odbywał się noc wcześniej, kiedy nad Trójmiastem szalała burza).
Wygląda na to, że nie tylko publiczność dobrze spędziła ten czas, ale również sami muzycy czuli się w Gdańsku komfortowo. Zachwalali przestrzeń, w której przyszło im występować, a także pracę ochroniarzy, którzy mieli pod sceną mnóstwo pracy z przechwytywaniem "surfujących" fanów. Niby to drobnostka i coś, co powinno być standardem, ale dosłownie kilka dni temu Strachy na Lachy przerwały występ w Świebodzicach, ponieważ ochrona nie była w stanie zapewnić bezpieczeństwa uczestnikom i uczestniczkom imprezy wpadającym do fosy przed sceną bez asekuracji.
O tym, że Dropkick Murphys naprawdę zależy na dobrym samopoczuciu ich publiczności można było zresztą dobitnie przekonać się pod koniec wykonywania "I'm Shipping Up to Boston", kiedy pierwsze rzędy nagle przeniosły się pomiędzy muzyków, całkowicie niwelując dystans tworzony przez barierki.
Dropkick Murphys grają na żywo - fragment z Dublina:
Przestrzeń za klubem B90 - wykorzystywana dotąd głównie jako parking - okazała się kolejnym świetnym miejscem ożywiającym stoczniowe tereny. Takich inicjatyw trzeba w tym miejscu jak najwięcej - wystarczająco długo było odgrodzone płotami, zamknięte dla mieszkańców i pozbawione życia. Na pewno dałoby się tu i ówdzie coś poprawić (na przykład nieco zwiększyć strefę gastronomiczną), ale chłopcy z doków doskonale wpisali się w ten nowy rozdział w historii naszych Doków.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (65) 7 zablokowanych
-
2019-06-17 18:08
Opinia wyróżniona
Byłem w szoku jak usłyszałem rozmowę przy barze z hot dogami.
Facet przyjechał specjalnie na ten koncert z Australii.... No mega!
- 13 1
-
2019-06-17 17:35
DM byli, są i będą za...ści na żywo
Natomiast ta (pardon!) przestrzeń musi zostać dopracowana, jeśli chodzi o akustykę. Bliżej wyjścia z budynku po prostu był kiepsko słychać. Pewnie ze względu na ścianę za plecami, bo na ciągu, gdzie za plecami miałem bramki i otwarta przestrzeń, już było dobrze. Ale pierwsze koty itd.
Let's go Murphys!- 1 0
-
2019-06-17 08:47
(3)
Scena tak ustawiona, że przed wejściem wszystko lepiej było widać, bo nikt telefonami nie zasłaniał. Trafiliśmy przechodem ze 100czni, posłuchaliśmy i poszliśmy.
- 16 1
-
2019-06-17 12:30
(2)
Ale Ty się teraz chwalisz czy zalisz?
- 4 2
-
2019-06-17 15:05
a Ty masz coś sensownego do napisania czy nie bardzo? (1)
- 3 4
-
2019-06-17 17:18
Nie odpowiada się pytaniem na pytanie
- 2 1
-
2019-06-17 15:15
Byłem przez przypadek bo bilet dostałem od znajomego który nie mógł iść nigdy wczesniej ich nie słyszałem ale wczoraj zabrali mi serce mega kapela takie połączenie The Pogues i Sex Pistols .
- 10 0
-
2019-06-17 12:02
super Gdansk!
tu sa najlepsze imprezy!
- 10 3
-
2019-06-17 09:00
i ja im wtedy mowię, zagrajcie u mnie na stoczni tak pod nóżkę!
Energia- 13 2
-
2019-06-17 08:20
Odjazd (2)
Niesamowity koncert. Energia i punk w najlepszym wydaniu. Dzięki za występ.
- 25 1
-
2019-06-17 08:46
Interrupters (1)
Też niesamowity koncert. Najwyższe noty. Może uda się w przyszłości zaprosić chłopaków z Rancidu, którzy grają razem z Interrupters. To byłby koncert marzeń.
- 15 1
-
2019-06-17 08:55
Rancid w B90
Koncert petarda. Było niesamowicie. Też marzę o Rancid w B90. Byłyby tłumy.
- 16 1
-
2019-06-17 08:22
telefony
Więcej matołów filmujących koncert komóreczkami!!
- 41 7
-
2019-06-17 08:06
Rewelacja
Koncert rewelacja. Moja recenzja: start, konkretna napierdzielanka, koniec!
Bez litości, bez zbędnych ozdobników.
You will never walk alone i Rose Tatoo - genialne.- 46 4
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.