- 1 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (26 opinii)
- 2 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (6 opinii)
- 3 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 4 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (4 opinie)
- 5 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (96 opinii)
- 6 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (139 opinii)
Jaki kraj, taki rock'n'roll. Prawdy i mity o życiu rockmanów
LiPaLi w Parlamencie
- Kiedyś człowieka po koncertach więcej nosiło po klubach. Po czterdziestce już się tak nie chce - mówi Qlos, basista LiPaLi.
Muzyk rockowy pije, bierze narkotyki i używa sobie z fankami. Od czasu do czasu gra koncerty, a poza tym baluje. Tak wygląda stereotyp. A jak jest naprawdę?
Wiadomo, że w garderobie po koncercie zawsze czekają piwka i inne alkohole. Ale co robi po pracy mechanik samochodowy, lekarz czy sprzedawca?
Zgodnie ze stereotypem muzyk rockowy najbardziej w życiu zainteresowany jest przyjmowaniem zakazanych używek i poszukiwaniem uciech cielesnych z fankami. Według legendy Rolling Stonesi podczas trasy koncertowej w USA w samolocie urządzili orgię. Keith Richards znany był z tego, że w jego żyłach płynęło wiele rozmaitych substancji chemicznych i niekoniecznie były to wytwory gruczołów.
Stereotypy często bywają mylące. A jednak - w każdej legendzie jest ziarno prawdy. Jak wygląda cała prawda?
- Na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi - śmieje się Jacek Bogdziewicz z Golden Life. - Jeśli odpowiem, że hulałem i brałem udział w orgiach, to wyzwą mnie od pijaków i rozpustników. Jeśli powiem, że byłem grzeczny, powiedzą: co to za rockman, co nie potrafi wypić butelki whisky jednym haustem.
Trasy koncertowe są wymagające. Stres wynikający z grania koncertów wszystkim daje się we znaki. Rzadko który artysta nie odczuwa tremy przed wyjściem na scenę. Po koncercie zaś trafia do garderoby naładowany emocjami, z którymi coś trzeba zrobić.
- Wiadomo, że w garderobie zawsze czekają piwka i inne alkohole - mówi Adrian Qlos Kulik, basista LiPaLi i Tuff Enuff. - Inne substancje też się znajdą. Ale co robi po pracy mechanik samochodowy, lekarz czy sprzedawca? Pije piwka! W Polsce jednak nie gra się takich tras, jak kiedyś. Zespoły wyskakują na weekend, maksimum od czwartku do niedzieli, ale często krócej. Nie ma więc kiedy się rozbujać.
Golden Life w Plamie
Jeśli odpowiem, że hulałem i brałem udział w orgiach, to wyzwą mnie od pijaków i rozpustników. Jeśli powiem, że byłem grzeczny, powiedzą: co to za rockman - śmieje się Jacek Bogdziewicz z Golden Life.
Gdyby można było tu wstawić mema, podpis by brzmiał: Jaki kraj, taki rock'n'roll.
- Nie jest tajemnicą, że z wiekiem człowiek się robi coraz grzeczniejszy - śmieje się Qlos. - Kiedyś człowieka po koncertach więcej nosiło po klubach. Po czterdziestce już się tak nie chce. Ostatnio podczas trasy koncertowej Tuff Enuff "robiłem" także jako kierowca. Wieczorem trochę zazdrościłem kolegom imprezowania. Ale gdy nad ranem podjeżdżałem busem po ich "zwłoki", byłem szczęśliwy z powodu swojej abstynencji.
Wyobraźmy sobie taką sytuację. Sopot, sezon letnich koncertów na molo, dobrych kilkanaście lat temu. Przy stoliku, po występie, siedzi znany zespół. Podchodzi techniczny i mówi: - słuchajcie, przy bramie stoją dziewczyny i bardzo chcą się "spotkać". - To przyprowadź je, na co czekasz? - Ale ile mam przyprowadzić? - X mówił, że on już nie chce bzykać fanek, bo jest po ślubie. - To przyprowadź o jedną mniej.
Tak było? A może to tylko anegdotka? Czy fanki rzeczywiście stoją pod drzwiami i tylko czekają? Nie, niektóre nie czekają, tylko po prostu wchodzą, jak do siebie. Mało tego, przed niektórymi trzeba nawet się ukrywać, bo są bardziej zaborcze niż żony.
Nasz zespół nazwałbym bandą erotomanów gawędziarzy- Pamiętam, że jedna taka przyjeżdżała zawsze do naszego wokalisty, gdy byliśmy w okolicach Krakowa - mówi muzyk rockowy, który woli zachować tajemnicę. - Na początku cieszył się, bo była to atrakcyjna i ciekawa kobieta. Najpierw pojawiała się na imprezach po koncertach. Później zaczęła przychodzić do garderoby po koncercie. Wreszcie doszło do tego, że czekała w naszej garderobie jeszcze przed przyjazdem. Musieliśmy wysyłać technicznego, by ją stamtąd usunął, co oczywiście wcale nie było łatwe i nikt nie chciał się za to brać.
Jest jeszcze inna strona medalu.
Jedno jest pewne. Co się dzieje w trasie, to pozostaje na trasie. What happens on tour, stays on tour. Niektóre rzeczy powinny pozostać niedopowiedziane. Tak się rodzą legendy, a to właśnie one rozpalają wyobraźnię i wywołują emocje. Te niedopowiedzenia.
- Niektóre rzeczy nie powinny opuszczać murów hotelu, albo wychodzić poza koncertowy bus - mówi Jacek Bogdziewicz. - I niekoniecznie mówię tu o sprawach damsko-męskich. Tam, gdzie są ludzie, tam są konflikty. Brudy pierze się w zaciszu domowej łazienki, a nie przed kamerami i mikrofonami.
Opinie (29) 2 zablokowane
-
2016-01-13 15:08
jaka kapela
Takie życie r`n rollowe
- 6 1
-
2016-01-13 14:37
a teraz poczytajcie i obejrzycie sobie dokumenty (polecam) o prawdziwych "rockmanów" i se porównajcie.
8 liga i światowa klasa....- 5 1
-
2016-01-13 14:24
zawód wysokiego ryzyka ;)
nie zawsze wiadomo, co i kiedy można
- 1 0
-
2016-01-13 12:02
Prawdziwy rockman
ma góralskie kapcie w domu i pije melisę
- 15 4
-
2016-01-13 11:40
Świetny artykuł!
dziękuję!
- 5 11
-
2016-01-13 11:39
Chyba jedną z najbardziej skandalicznych grup i jednoczesnie najbardziej deficytowych (wg."Hit Paradera") byla amerykanska kapela z lat 60 -tych. Nazywala sie "Moby Grape". KAZDA ich sesja nagraniowa konczyla sie tym, ze dochod z nich nie pokrywal kosztow zdemolowanych studiow nagran. A dzialo sie tam dzialo...Zreszta nie tylko podczas sesji....
- 5 0
-
2016-01-13 11:34
uuu Jacek Bogdziewicz z Golden Life no sie pewnie bawia osto jak jeden koncert w iesiacu graja
- 17 3
-
2016-01-13 11:05
LZ
Nie ujmuj Zepelinom fantazji po koncertach ;)
- 9 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.