• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

KSW: Kino Solidnych Wrażeń. Recenzja filmu "Underdog"

Tomasz Zacharczuk
12 stycznia 2019 (artykuł sprzed 5 lat) 

Debiutującemu za kamerą pomysłodawcy KSW nie trzeba rzucać ręcznika, bo w filmowym ringu z utrzymaną gardą przetrwał do końcowego gongu. "Underdog" Macieja Kawulskiego, choć kilka razy jest liczony, podobnie jak tytułowy bohater, potrafi się podnieść i porwać tłumy. W bilansie filmowych plusów i minusów sędziowski remis, ale werdykt publiczności zdaje się być tylko formalnością - ten sportowy dramat będzie się podobać.



Maciejowi Kawulskiemu, który dał się poznać do tej pory jako sprawny biznesmen i pomysłodawca (obok Martina Lewandowskiego) bijących rekordy popularności gal KSW, zamarzyło się zostać filmowcem. Postanowił więc sam chwycić za kamerę i tym razem w kinie pokazać, jak wyglądają starcia współczesnych gladiatorów. "Underdog" nie jest jednak maratonem bezmyślnych bijatyk poprzedzielanych niewybrednym humorem w stylu choćby Patryka Vegi.

Owszem, to chwilami kino bezkompromisowe, niekiedy brutalne, dosadne i opatrzone wulgaryzmami, skąpe fabularnie i niedopracowane stylistycznie, ale zarazem szczere, przemyślane i nakręcone z pasją. Nawet jeśli momentami chęci biorą górę nad umiejętnościami. Wszak również w sporcie, serce do walki i zapał zdają się decydować o sukcesie w co najmniej równym stopniu jak talent i ciężka praca. Tej z kolei, na pewno odmówić nie można choćby Erykowi Lubosowi, który w "Underdogu" wylewa hektolitry potu, ale jednocześnie błyszczy najmocniej i gra jedną ze swoich lepszych ról w karierze.

Deni (Mamed Chalidow) i "Kosa" (Eryk Lubos) po latach jeszcze raz stają naprzeciw siebie w klatce. Szczególnie dla tego drugiego będzie to już być może ostatnia szansa, by zrehabilitować się za błędy przeszłości i udowodnić coś sobie oraz bliskim. Deni (Mamed Chalidow) i "Kosa" (Eryk Lubos) po latach jeszcze raz stają naprzeciw siebie w klatce. Szczególnie dla tego drugiego będzie to już być może ostatnia szansa, by zrehabilitować się za błędy przeszłości i udowodnić coś sobie oraz bliskim.
Borys "Kosa" Kosiński (Lubos), upadły gwiazdor sztuk walk, po latach sportowego niebytu spowodowanego wpadką dopingową dorabia teraz jako ochroniarz w obskurnym nocnym klubie. Mieszka w malowniczo położonym domku nad ełckim jeziorem, w którym głównie opróżnia butelki z wysokoprocentową zawartością i szprycuje się lekami, aby obolałe od kontuzji ciało doprowadzić do względnego użytku. Przypadkowo napotykani fani, chcący cyknąć sobie z "Kosą" selfie, przypominają mu jeszcze o latach chwały. Wielki sport także się o niego upomni. Dawny rywal, Deni Takaev (Mamed Chalidow), pragnie zakończyć bogatą w sukcesy karierę walką z Borysem. Akurat w momencie, gdy "Kosa" poznaje uroczą panią weterynarz (Aleksandra Popławska) i powoli wychodzi na prostą.

Tytułowy bohater staje więc przed dylematem: czy podjąć się próby rehabilitacji i przezwyciężyć demony przeszłości, czy skupić się na mozolnie budowanej stabilizacji u boku ukochanej kobiety? Zbyt wiele sportowych historii oglądaliśmy już w kinie, by dać wiarę, że "Kosa" spasuje i odprawi rywala, a jednocześnie przyjaciela, z kwitkiem. I tu pojawia się kolejny już ograny filmowy standard: powrót na szczyt będzie znacznie dłuższy niż upadek na dno.

Fabularnie "Underdog" nie jest w stanie niczym zaskoczyć. To odrysowana przy linijce prosta, która prowadzi widza od punktu A do punktu B, nie pozostawiając po drodze zbyt wiele miejsca na dodatkowe zapiski. I nie jest to bynajmniej zarzut, bo nie od dziś wiadomo, że w kinie sportowym emocje biorą górę nad faktografią. W filmie Macieja Kawulskiego są jednak momenty, które powodują, że nawet ta prosta historia chwieje się niczym zawodnik "poczęstowany" prawym sierpowym. Wina leży w scenariuszu - niedopracowanym i bezczelnie wręcz oklepanym. Fatalnym, nieudolnie wprowadzonym i koniec końców zbędnym jest wątek rosyjskiej mafii. W wielu miejscach ponadto nadziewamy się na brak logiki i konsekwencji (np. cudownie ustępująca kontuzja Borysa), zaś kompletnie niewytłumaczalny jest pewien zwrot akcji, który następuje w kulminacyjnej scenie finałowej walki, a właściwie tuż po niej.

"Underdog" zrealizowany jest według ścisłych zasad, jakimi od lat charakteryzują się gale KSW - z rozmachem, widowiskowością, ale i poszanowaniem przeciwnika oraz idei sztuk walk. Szczególnie dużą frajdę z seansu będą mieć fani tego typu rywalizacji w klatce. "Underdog" zrealizowany jest według ścisłych zasad, jakimi od lat charakteryzują się gale KSW - z rozmachem, widowiskowością, ale i poszanowaniem przeciwnika oraz idei sztuk walk. Szczególnie dużą frajdę z seansu będą mieć fani tego typu rywalizacji w klatce.
Odpowiadający za scenariusz Mariusz Kuczewski nie poradził sobie również z obudowaniem postaci samego Borysa. "Kosa" w wydaniu Eryka Lubosa jest fighterem z krwi i kości, a jednocześnie człowiekiem skorym do empatii i poświęcenia. Przeciwników uraczy albo siarczystym ciosem, albo sarkastycznym żartem. Polskiemu Rocky'emu kibicuje się od pierwszego spotkania. Gorzej jest z bohaterami drugiego planu. Świetnie w roli uwięzionego na inwalidzkim wózku brata "Kosy" wypada Tomasz Włosok (dwie sceny z Lubosem do zapamiętania), ale już znacznie słabiej rozpisana jest sylwetka trenera (klnący na potęgę Janusz Chabior) z zespołem Tourette'a (pomysł skądinąd okrutnie wręcz beznadziejny i kiczowaty). Nie zapominajmy o Mamedzie. Legenda KSW oczywiście najokazalej prezentuje się w ringu, choć amatorska gra poza sportową areną nieszczególnie razi w oczy. Ciekawy i finalnie całkiem udany castingowy wybór.

Tym bardziej, że fruwającego w klatce Chalidowa zawsze oglądało się znakomicie, a i w "Underdogu" Czeczen z polskim paszportem zapewnia widowiskowe akrobacje. Sceny walk, których o dziwo zbyt wiele w filmie nie ma, ograne są z typową dla KSW dynamiką, którą jednak w najważniejszej scenie zabija nadmierne slow-motion. W sekwencjach morderczego treningu "Kosy" liczne spowolnienia mają jeszcze swój urok. Pomimo nawet tego, że przerzucanie drewnianych kloców, zapasy w deszczu i jogging po lesie wyglądają chwilami jak reklamówki "energetyków" lub odżywek. W finałowej walce przesyt slow-motion jest aż nadto odczuwalny. Znacznie lepiej mogłaby też wyglądać ringowa choreografia i praca kamery.

Nadmiar spowolnionych kadrów jest jednak niczym przy natężeniu ścieżki dźwiękowej. Nie przypominam sobie filmu, w którym każda niemal ze scen opatrzona byłaby muzyką. W większości przypadków muzyką po prostu nijaką i kompletnie bezsensowną. Być może warstwa melodyjna miała odwrócić po części uwagę od czerstwych gdzieniegdzie dialogów i żartów (dominują na szczęście te trafione i jest ich całkiem sporo), ale nawet od debiutanta na reżyserskim stołku należy wymagać, aby kręcił film, a nie teledysk. Sprawne tempo tej opowieści powoduje jednak, że "Underdoga" ogląda się zaskakująco dobrze.

"Underdog" ujmuje przede wszystkim tempem opowieści, zdjęciami, filmowymi plenerami i charyzmą głównego bohatera w osobie Eryka Lubosa. Zawodzi pod kątem scenariusza, drugoplanowych postaci i dziwacznych realizatorskich decyzji na czele z nadmiarem muzyki i slow motion. "Underdog" ujmuje przede wszystkim tempem opowieści, zdjęciami, filmowymi plenerami i charyzmą głównego bohatera w osobie Eryka Lubosa. Zawodzi pod kątem scenariusza, drugoplanowych postaci i dziwacznych realizatorskich decyzji na czele z nadmiarem muzyki i slow motion.
Bez zbędnego nadęcia, wygórowanych ambicji i artystycznych ozdobników. Za to z poszanowaniem ducha sportu, filmową prostotą i jasno sformułowanym przekazem. Pierwszy polski fabularny film o MMA obiecywał rozrywkę w czystej postaci oraz widowisko rodem z gal KSW i z grubsza udało się to zrealizować. "Underdog" jest filmową laurką zamaszyście namalowaną przez i dla miłośników mieszanych sztuk walk, którzy podczas blisko dwugodzinnego seansu, poczują doskonale dokładnie to, co znają z telewizyjnych transmisji: dynamiczne tempo, mocne ciosy i oszałamiającą oprawę. Plus nokautujący swoją rolą - Eryk Lubos.

OCENA: 6/10

Film

6.4
27 ocen

Underdog (17 opinii)

(17 opinii)
akcja

Opinie (128) ponad 10 zablokowanych

  • filmik dla kmiotów (1)

    • 57 8

    • Każda c*ota tak mówi.

      • 3 14

  • KSW

    Opinia jest jak dziura w tyłku, każdy ma swoją ;) Miau, podobało mi się....

    • 0 5

  • normalnie Rocky cwajtałzen

    • 6 1

  • ksw, mma co to właściwie jest? A ja jak dam w.......... szwagrowi za stodołą to też będzie MMA?

    • 7 0

  • Nie Polecam (wtedy dostane kciuk do góry) a jak bede Polecał to Mnie zjada :)

    • 8 1

  • 3+

    Naciągane trójka z plusem. Tylko dlatego że lubię Eryka Lubosa. Ogólnie film mega słaby. Miejscami po prostu nudny. Wszystko co najlepsze widzimy w trailerze. Zdecydowanie nie polecam

    • 10 2

  • npno (1)

    to jaki ten film. w sumie prawdy nikt kurka nie zna

    • 0 1

    • Mamed nie aktor filmowy tylko KSW

      zarąbisty polecam wczoraj byłem najlepszy jest trener kkkrrww.....

      • 1 4

  • MMA jest po prostu słabe ! (3)

    Nie rozumiem fenomenu tego widowiska - niby konfrontacja mieszanych sztuk walki - a walki trwaja chwile, prawdziwych zawodników jak na lekarstwo a oglądamy celebrytow pokroju Mameda Pudziana Hardcorowego Koksa czy Najmana. Zabrakło jeszcze Kamela i Ibisza.

    Jak takie widowisko brać na poważnie ? Najgorsze jest to ze podobnych widowisk z walkami youtube rów przybywa. To nie jest sport a żenada.

    • 18 4

    • takie "walki" można obejrzeć pod co drugim sklepem monopolowym w piątkowy wieczór

      jeden wywraca drugiego i okłada na oślep aż go koledzy odciągną, no maestria normalnie XD

      • 9 0

    • te amatorskie youtuberow pod nazwa fame sa przynajmniej zabawne,az milo bylo popatrzec jak jednemu noga sie zlamala po kopie w d..e.

      • 7 0

    • Mówisz teraz o KSW a nie o MMA. Poziom KSW jest żenujacy w porównaniu do walk w UFC.

      • 8 1

  • (3)

    Czy Pan Tomasz potrafi w swoich recenzjach dawać ocenę inną niż 6 albo 7? :)

    • 10 5

    • wszystkie jego recenzje oceniam na 6.5/10

      • 4 1

    • (1)

      Zwłaszcza że ten film to gniot

      • 11 1

      • No własnie, dlatego mnie to zastanawia. Nie ważne czy film jest naprawdę dobry, czy jest gniotem, to i tak skala ma przedział 6-7.

        • 5 0

  • (3)

    Aleksandra Popławska jest na okładce pewnego magazynu dla panów i przyznać muszę, że i na okładce i w środku prezentuje się wybornie.

    • 18 2

    • widziałem, widziałem w kiosku

      bimbały bimbały jak trza
      Zawsze mówiłem, ze dobrze zakonserwowana 50tka jest lepsza od źle zakonserwowanej 18tki

      • 6 6

    • Brawo
      Chyba nawet Gimbusy wiedzą że to co na okładce dalekie jest od rzeczywistośći

      • 17 0

    • Dziękujemy, że się tym z nami podzieliłeś.

      • 11 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Katalog.trojmiasto.pl - Nowe Lokale

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Jaką nazwę nosi jeden z programów pochodzącego z Gdańska komika Abelarda Gizy?