- 1 "Grillujemy" współczesne kino (48 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 3 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (19 opinii)
- 4 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (6 opinii)
- 5 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (110 opinii)
Lao Che w świetnej formie na koncercie w Maneżu
Lao Che jest w świetnej koncertowej formie. Szkoda tylko, że w sobotni wieczór w Starym Maneżu zespół nie zdradził nowych kawałków.
Sobota w Trójmieście była ciepła niczym w środku lata. Gdy wieczorem temperatura spadła, w Starym Maneżu było wciąż bardzo gorąco. Atmosferę przez ponad dwie godziny niestrudzenie podgrzewał zespół Lao Che. Świetnie naoliwiona koncertowa maszyna z Płocka zagrała na najwyższych obrotach i bez najmniejszego zgrzytu.
Lao Che wciąż promuje na koncertach swój ostatni krążek pt. "Dzieciom" i to utwory z niego zdominowały koncert. To podobno album nagrany najbardziej spontanicznie spośród wszystkich w dorobku grupy. Można wierzyć w to lub nie, ale przyznać trzeba jedno: te kawałki, tworzone w duchu swobodne jammowania, świetnie sprawdzają się na żywo. I tak naprawdę nieważne, czy Lao Che swinguje ("Errata"), gra funk ("Tu"), hipnotyzuje bliskowschodnimi mantrami ("Dżin") czy sięga do rockowej psychodelii z drugiej połowy lat 60. ("Znajda") - za każdym razem jest to muzyczny ładunek, który wybucha na widowni z nieokiełznaną energią.
Do Maneżu przyszło ponad tysiąc osób. Trudno było znaleźć komfortowe miejsce stojące, ale widzom i tak nie przeszkadzało to w świetnej zabawie. Ludzie tańczyli na antresolach, aż trzęsły się barierki i podłoga. Pod sceną w pewnym momencie ktoś rozkręcił nawet pogo. Publiczność - raczej nieprzywykła do tych heavy-metalowych zwyczajów - dała się porwać w mig. Gitarowe riffy świetnie zastąpiły klubowe bity, których zespół nie żałował. Pojawiły się one już na początku w zaaranżowanej na nowo elektronicznej wersji "Did Lirnik" z płyty "Gusła", a kulminację osiągnęły podczas końcówki kawałka "Govindam".
Muzycy z takiego obrotu spraw byli ewidentnie zadowoleni. Spięty co rusz uśmiechał się do swoich scenicznych kompanów i wymieniał porozumiewawcze spojrzenia z szalejącym za samplerem Denatem. Ten drugi - jak zwykle - był drugoplanowym mistrzem ceremonii, całym sobą zachęcającym fanów do zabawy. W przeciwieństwie do wokalisty, ograniczając kontakt z publiką do minimum. Spięty pozwolił sobie na konferansjerkę tylko dwukrotnie. Raz, gdy w połowie koncertu, zapytał publiczność, jak się bawi. Drugi - gdy przedstawiał muzyków i typował ich do krótkich, popisowych solówek.
To było koncert zagrany na piątkę. Zgadzało się wszystko: dobra atmosfera, buzująca w powietrzu od pierwszego do ostatniego dźwięku, przyjmowana przez fanów z entuzjazjem energia oraz zróżnicowana setlista. Lao Che nie zawiodło. Również jednak nie zaskoczyło - płocki zespół nie zagrał bowiem żadnych nowych utworów, które byłyby zapowiedzią nowej płyty, na którą fani z niecierpliwością czekają.
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (29) 1 zablokowana
-
2017-04-02 22:56
??? (3)
"Lao Che wciąż promuje na koncertach swój ostatni krążek pt. "Dzieciom" i to utwory z niego zdominowały koncert."
Nie wiem jak piszący tę relację, ale ja chyba byłem na innym koncercie:]- 4 1
-
2017-04-03 07:55
koncert do snu (2)
dokładnie. były może ze cztery kawałki z "dzieciom", z czego wojenkę zagrali dobiero na bis.
- 0 0
-
2017-04-03 09:55
Była to chyba najczęściej grana na tym koncercie płyta, więc wydaje mi się, że to zdanie ma sens. I nie był grane 4 kawałki, ani 5, tylko więcej.
- 0 0
-
2017-04-03 12:16
cztery kawałki? radzę jednak zapoznać się z dyskografią Lao Che, prawie cała płyta była przemaglowana
wiem wiem... PW nie grają ale mają kilka dobrych płyt z dobrymi piosenkami. A "katują dzieci". Na razie wyleczyłem się z chodzenia na koncerty Lao Che, zaczekam aż pozmieniają "to i tamto" odnośnie granych piosenek na koncertach
- 2 0
-
2017-04-02 23:56
nuda
do tego wyjące dwie dziewczyny z wydziaranymi dwumetrowcami z koszulkami Polski Walczacej
- 1 2
-
2017-04-03 09:50
pareopareopareo
ja tam bylem i swietnie sie bawilem
- 3 0
-
2017-04-03 10:00
dobrze że nie byłem. Tak jak lubię Lao Che, tak grając wiadomo czego się spodziewać.
Tak było choćby latem kiedy set lista była identyczna jak w innych miastach, w weekend to samo. Ja wiem panowie, że "zabawa" setlistą wymaga większych nakładów pracy, trzeba "lubieć" pewne piosenki ale bez jaj.
- 2 1
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.