Jeśli śnieg za oknem i szybko nadchodzący zmrok wprawiają was w depresję, na odtrutkę doskonale nadają się ciepłe i przytulnie brzmiące piosenki Anny Rikje Rosenthal.
Anna jest doskonałym przeciwieństwem panującej od kilku tygodni srogiej zimy. Ma zaledwie 22 lata i na polu muzycznym stawia pierwsze kroki. Jest drobna, ma delikatny głos, który brzmi z jednej strony dziecięco, a z drugiej kobieco i uwodząco.
Przedstawia się z niespodziewaną skromnością, widać, że to dziewczyna, która właśnie wkracza w dorosłe, kobiece życie: ma jeża, który nazywa się Hedgie i trzyma kciuki, żeby jej album, który nagrała w wakacje, niedługo ujrzał światło dzienne. Lubi rzeźbić i kręcić filmy. Na co dzień można ją spotkać w Berlinie, gdzie mieszka najczęściej, ale dużo czasu spędza także w Nowym Jorku.
Podobna jest jej muzyka - to proste i bezpretensjonalnie brzmiące folkowo-popowe piosenki, ujmujące swoją przebojowością, przypominającą trochę dokonania
Lykke Li,
Kate Nash czy
Adele. Czasem oparte są o brzmienie pojedynczych instrumentów, innym razem to bardziej rozbudowane aranżacyjnie kompozycje, wsparte perkusją i dodatkowymi dźwiękami. Oprócz swoich utworów z powodzeniem wykonuje covery, na jej stronie można posłuchać jej wersji piosenek
Coldplay czy
Nine Inch Nails.
Anna Rikje Rosenthal odwiedza Polskę po raz pierwszy, zagra u nas aż dziewięć koncertów, w tym wtorkowy w sopockim Starym Rowerze. Mimo młodego wieku, pierwsze kroki na scenie ma już za sobą - zagrała blisko 50 występów w Niemczech, Belgii i Stanach Zjednoczonych, występując przed takimi artystami, jak
Johan Matranga,
John Mayer czy amerykańska grupa
Of Montreal. Oprócz gry na gitarze (co z powodzeniem robi od 12 roku życia), swoje występy urozmaica grą na pianinie i ukulele. Podczas koncertu w Sopocie z pewnością usłyszymy utwory, które znajdą się na nowej płycie artystki, mającej ukazać się w marcu. Tak słodko brzmiącego głosu i delikatnej muzyki nie można przegapić.