- 1 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (26 opinii)
- 2 Co robić w długi weekend w mieście? (39 opinii)
- 3 Planuj Tydzień: Fado, Rynkowski i majówka (4 opinie)
- 4 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (96 opinii)
- 5 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (49 opinii)
- 6 Majówkowe świętowanie, ale bez parady (139 opinii)
Queen na chór, orkiestrę i owację na stojąco
Wypełniona po brzegi Filharmonia Bałtycka zgotowała zespołowi Alla Vienna i śpiewakom z Vivid Singers owacje na stojąco. Nic dziwnego - program "Queen Symfonicznie" obfitował w przeboje śpiewane niegdyś przez genialnego Freddiego Mercurego. Autorskie opracowania Jana Niedźwieckiego były bliskie oryginałowi i mogły się podobać. Trochę na wyrost jednak użyto w programie słowa "symfonicznie", bo partie instrumentalne grała ledwie siódemka muzyków.
Wierne oryginałowi świetnie oddają fantastyczne harmonie, jakie serwowali Freddie i spółka. Dość zaskakujący jednak był fakt, że połowa linii wokalnych odgrywana była przez... skrzypaczkę (na co dzień żonę Niedźwieckiego), przez co utwory traciły swój piosenkowy charakter. Chór przeważnie wchodził w refrenach, co momentami brzmiało dość kuriozalnie.
Pierwsza połowa koncertu poświęcona była mniej znanym utworom grupy, takim jak "Good Company" czy "Barcelona" z solowej płyty Mercurego. Po przerwie muzycy zrzucili filharmonijne odzienie na rzecz dżinsów i t-shirtów, Niedźwiecki odłożył kontrabas i chwycił za gitarę basową, a zespół ruszył na podbój tych największych szlagierów: "We Will Rock You", "We Are The Champions" czy "Bohemian Rhapsody". Ten ostatni utwór anonsowany był jako wisienka na torcie i jedna z niewielu na świecie prób odegrania tego trudnego utworu w całości - z wszystkimi zmianami metra, tempa i tonacji. I trzeba przyznać, że zespół podołał zadaniu - gdyby jeszcze lepiej radzili sobie z wymową angielskiego tekstu, mogliby śmiało śpiewać to w Londynie, gdzie Freddie mieszkał za życia.
Pod koniec koncertu na scenie pojawił się wokalista Mariusz Ostrowski z arcytrudnym zadaniem zastąpienia Freddiego Mercurego. Odziany w białe dżinsy i żółtą marynarkę, z charakterystycznym wąsem wzbudził od razu sympatię wśród widzów. Ostrowski śpiewał całkiem przyzwoicie, ale mam wrażenie, że nawet nie próbował dorównać wielkiemu oryginałowi. Może to i dobrze, bo Freddiego podrobić się nie da. Ostrowski zmierzył się z rolą po swojemu i wypadł na tyle naturalnie, że podbił serca publiczności.
Na koniec zaś za gitarę elektryczną chwycił jeden z tenorów - Piotr Wieczorek i tu, czapki z głów, bo brzmieniem i umiejętnościami wszechstronny muzyk dorównywał wielkiemu Brianowi Mayowi. Warto podkreślić, że do zagrania partii gitarowych w piosenkach Queen nie wystarczy świetna technika. Tylko gitarzyści wiedzą, jak wiele czasu trzeba poświęcić, by gitara zabrzmiała tak, jak powinna.
Alla Vienna i Vivid Singers rozkręcali się powoli, na starcie brzmieli dość niepewnie, a wrażenie to podkreślały ciche i jakby wstydliwe zapowiedzi niepozornego basisty Jana Niedźwieckiego. Pod koniec koncertu - na scenie z Ostrowskim i Wieczorkiem zespół wreszcie rozwinął skrzydła i grał mocno, rockowo, tak jak mógł właśnie grać oryginał. I to się ludziom najbardziej podobało, to najgoręcej oklaskiwali, gwiżdżąc przy tym wesoło. Jak się okazało, muzycy bardzo świadomie układali program, tak by zacząć od utworów mniej znanych i kameralnie zagranych, kończąc na rockowych hitach, zagranych mocno i z czadem. Publiczność oklaskiwała zespół na stojąco, a lider nie omieszkał napomknąć, że już planują kolejną wizytę w Gdańsku, w listopadzie 2015 roku (Uwaga - z nieoficjalnych jeszcze informacji wynika, że lider się pomylił, a zespół wystąpi jednak w grudniu 2015).
Wydarzenia
Opinie (31) 7 zablokowanych
-
2014-12-15 08:14
A dlaczego nie (1)
Utwory queen zna praktycznie każdy, bez względu na to czy jest ich fanem czy też nie, więc koncert przeznaczony dla szerokiej publiczności, nie tylko dla "nadmuchanych melomanów" i to uważam za największy atut tego koncertu. A że nie grali jak oryginał, nie wyglądał jak Freddie... Ważne, że grali z ogromną pasją i radością co zrobiło swoje. Dobra zabawa i bardzo miło spędzony czas.
- 17 4
-
2014-12-15 11:19
To taki fajny koncert dla Januszy
Jakby to było jakieś rzadkie zjawisko. Tu śmierdzący cebulą Pink Floyd tam Queen. .Ach, z jaką wielką pasją i radoscią odgrywali czyjeś piosenki. Cudownie, wspaniale. A ile oni czasu musieli poświęcic żeby nauczyć się odgrywac czyjeś piosenki. Zjawiskowe.
- 4 2
-
2014-12-14 23:17
Nie lubię odtwórstwa. (2)
- 24 13
-
2014-12-15 07:20
fakt, Ostrowski byl tam zupelnie niepotrzebny
- 5 2
-
2014-12-14 23:38
Odtwórstwo historyczne jest całkiem do rzeczy
...
- 1 5
-
2014-12-14 22:58
Bardzo fajny koncert (1)
Choć dość nierówny, pierwsza część do przerwy poważniejsza i druga bardziej rockowa. Synowi bardzo się podobało, miło spędziliśmy czas. Pochwała zespołowi za to, że publiczność została usatysfakcjonowana chyba trzeba bisami!
- 14 7
-
2014-12-14 23:44
a moze czereba?
Bisami a moze bizonami?
- 0 8
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.