• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Queen na chór, orkiestrę i owację na stojąco

Borys Kossakowski
14 grudnia 2014 (artykuł sprzed 9 lat) 

Wypełniona po brzegi Filharmonia Bałtycka zgotowała zespołowi Alla Vienna i śpiewakom z Vivid Singers owacje na stojąco. Nic dziwnego - program "Queen Symfonicznie" obfitował w przeboje śpiewane niegdyś przez genialnego Freddiego Mercurego. Autorskie opracowania Jana Niedźwieckiego były bliskie oryginałowi i mogły się podobać. Trochę na wyrost jednak użyto w programie słowa "symfonicznie", bo partie instrumentalne grała ledwie siódemka muzyków.



Czy istnieje Queen bez Freddiego Mercurego? Nie, nie istnieje. Nie ma ludzi niezastąpionych? Są. Jednym z nich jest Freddie właśnie. Ale Jan Niedźwiecki, na co dzień lider zespołu Alla Vienna udowodnił, że piosenki grupy Queen można grać po swojemu i to wcale nieźle. Niedźwiecki to nie tylko kontrabasista i pomysłodawca projektu, ale przede wszystkim aranżer, który podjął się przełożenia utworów Queen na nuty dla zespołu instrumentalnego i chóru. I właśnie jego aranżacje są największym atutem programu.

Wierne oryginałowi świetnie oddają fantastyczne harmonie, jakie serwowali Freddie i spółka. Dość zaskakujący jednak był fakt, że połowa linii wokalnych odgrywana była przez... skrzypaczkę (na co dzień żonę Niedźwieckiego), przez co utwory traciły swój piosenkowy charakter. Chór przeważnie wchodził w refrenach, co momentami brzmiało dość kuriozalnie.

Pierwsza połowa koncertu poświęcona była mniej znanym utworom grupy, takim jak "Good Company" czy "Barcelona" z solowej płyty Mercurego. Po przerwie muzycy zrzucili filharmonijne odzienie na rzecz dżinsów i t-shirtów, Niedźwiecki odłożył kontrabas i chwycił za gitarę basową, a zespół ruszył na podbój tych największych szlagierów: "We Will Rock You", "We Are The Champions" czy "Bohemian Rhapsody". Ten ostatni utwór anonsowany był jako wisienka na torcie i jedna z niewielu na świecie prób odegrania tego trudnego utworu w całości - z wszystkimi zmianami metra, tempa i tonacji. I trzeba przyznać, że zespół podołał zadaniu - gdyby jeszcze lepiej radzili sobie z wymową angielskiego tekstu, mogliby śmiało śpiewać to w Londynie, gdzie Freddie mieszkał za życia.

Pod koniec koncertu na scenie pojawił się wokalista Mariusz Ostrowski z arcytrudnym zadaniem zastąpienia Freddiego Mercurego. Odziany w białe dżinsy i żółtą marynarkę, z charakterystycznym wąsem wzbudził od razu sympatię wśród widzów. Ostrowski śpiewał całkiem przyzwoicie, ale mam wrażenie, że nawet nie próbował dorównać wielkiemu oryginałowi. Może to i dobrze, bo Freddiego podrobić się nie da. Ostrowski zmierzył się z rolą po swojemu i wypadł na tyle naturalnie, że podbił serca publiczności.

Na koniec zaś za gitarę elektryczną chwycił jeden z tenorów - Piotr Wieczorek i tu, czapki z głów, bo brzmieniem i umiejętnościami wszechstronny muzyk dorównywał wielkiemu Brianowi Mayowi. Warto podkreślić, że do zagrania partii gitarowych w piosenkach Queen nie wystarczy świetna technika. Tylko gitarzyści wiedzą, jak wiele czasu trzeba poświęcić, by gitara zabrzmiała tak, jak powinna.

Alla Vienna i Vivid Singers rozkręcali się powoli, na starcie brzmieli dość niepewnie, a wrażenie to podkreślały ciche i jakby wstydliwe zapowiedzi niepozornego basisty Jana Niedźwieckiego. Pod koniec koncertu - na scenie z Ostrowskim i Wieczorkiem zespół wreszcie rozwinął skrzydła i grał mocno, rockowo, tak jak mógł właśnie grać oryginał. I to się ludziom najbardziej podobało, to najgoręcej oklaskiwali, gwiżdżąc przy tym wesoło. Jak się okazało, muzycy bardzo świadomie układali program, tak by zacząć od utworów mniej znanych i kameralnie zagranych, kończąc na rockowych hitach, zagranych mocno i z czadem. Publiczność oklaskiwała zespół na stojąco, a lider nie omieszkał napomknąć, że już planują kolejną wizytę w Gdańsku, w listopadzie 2015 roku (Uwaga - z nieoficjalnych jeszcze informacji wynika, że lider się pomylił, a zespół wystąpi jednak w grudniu 2015).

Wydarzenia

Queen Symfonicznie (5 opinii)

(5 opinii)
muzyka poważna, pop

Opinie (31) 7 zablokowanych

  • A dlaczego nie (1)

    Utwory queen zna praktycznie każdy, bez względu na to czy jest ich fanem czy też nie, więc koncert przeznaczony dla szerokiej publiczności, nie tylko dla "nadmuchanych melomanów" i to uważam za największy atut tego koncertu. A że nie grali jak oryginał, nie wyglądał jak Freddie... Ważne, że grali z ogromną pasją i radością co zrobiło swoje. Dobra zabawa i bardzo miło spędzony czas.

    • 17 4

    • To taki fajny koncert dla Januszy

      Jakby to było jakieś rzadkie zjawisko. Tu śmierdzący cebulą Pink Floyd tam Queen. .Ach, z jaką wielką pasją i radoscią odgrywali czyjeś piosenki. Cudownie, wspaniale. A ile oni czasu musieli poświęcic żeby nauczyć się odgrywac czyjeś piosenki. Zjawiskowe.

      • 4 2

  • Nie lubię odtwórstwa. (2)

    • 24 13

    • fakt, Ostrowski byl tam zupelnie niepotrzebny

      • 5 2

    • Odtwórstwo historyczne jest całkiem do rzeczy

      ...

      • 1 5

  • Bardzo fajny koncert (1)

    Choć dość nierówny, pierwsza część do przerwy poważniejsza i druga bardziej rockowa. Synowi bardzo się podobało, miło spędziliśmy czas. Pochwała zespołowi za to, że publiczność została usatysfakcjonowana chyba trzeba bisami!

    • 14 7

    • a moze czereba?

      Bisami a moze bizonami?

      • 0 8

2

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Michał Będźmirowski, autor popularnego bloga "Modny Tata", z zawodu jest: