- 1 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (45 opinii)
- 2 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (51 opinii)
- 3 100cznia otworzyła sezon (54 opinie)
- 4 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (62 opinie)
- 5 Oto najpiękniejsze kobiety Pomorza (119 opinii)
- 6 Recenzja "Challengers": intensywne kino (49 opinii)
Rytm to nieśmiertelność - Jacaszek w św. Janie
14 marca 2009 (artykuł sprzed 15 lat)
Muzyczna podróż bez melodii i harmonii zawładnęła kościołem św. Jana. Trudno nie być pod wrażeniem koncertu Michała Jacaszka, który niesamowicie wykreował klimat, zabierając zgromadzonych w podróż po dźwiękach dobiegających z kościelnych naw.
Ogromny znak zapytania Roberta Stadlera składający się z siedmiu rozświetlonych balonów helowych po przekroczeniu progu kościoła św. Jana robił aż zbyt mocne wrażenie. Świątynia dotychczas mocno zaciemniona z niezbyt natarczywym oświetleniem zmieniła się bowiem nie do poznania - było w niej niezwykle jasno, co zupełnie zmieniało klimat i nastrój tego miejsca. Kiedy podchodziło się bliżej do balonów znak rozmywał się i znikał, a widz znajdywał się w samym środku monumentalnej instalacji.
Później przytłaczająca iluminacja zgasła, a przed ołtarzem pojawił się Michał Jacaszek przy stole zastawionym laptopem, mikrofonami i rozmaitymi samplerami. Oszczędne, skierowane na muzyka światło i dochodzące z końca sali pojedyncze uderzenia w dzwon rozpoczęły muzyczne misterium.
Powtarzane, minimalistyczne partie spokojnie brzmiących uderzeń muzyk zapętlał, czasem je odwracając, tak że tworzyły się wydłużone, wzrastające i opadające melodie dzwonków. Warstwy spokojnych uderzeń zaczęły się na siebie nakładać, jednak nie powstawał z tego żaden konkretny rytm, ale spokojne, odrobinę rozproszone dzwonienie, w które w skupieniu wsłuchiwali się ludzie zgromadzeni w kościele. Dzwony dobiegały ze wszystkich stron świątyni, czy to za sprawą odpowiednio rozstawionych w nawach głośników czy z powodu ciekawej akustyki kościoła.
Naraz całą świątynię zawładnęła olbrzymia siła dźwięku - rozległy się ogłuszające i brzmiące iście monumentalnie partie organów. Po chwili, kiedy ucichły, pojawiły się zarejestrowane przez muzyka ledwo słyszalne dźwięki z przestrzeni gdańskich kościołów gotyckich. Czy były to szmery, ciche kroki zakonników czy pojedyncze odgłosy - wszyscy w skupieniu i z zainteresowaniem się w nie wsłuchiwali. Nie wiadomo skąd wplotły się w nie wokale Mai Siemińskiej i Leny Majewskiej, bowiem trudno było rozpoznać ich źródło - rewelacyjnie roznosiły się po całym wnętrzu otaczając i hipnotyzując słuchaczy.
Pojedyncze, ambientowe plamy przeplatały się z echami i pogłosami wnętrz kościołów, a usilne poszukiwanie rytmu kończyło się niepowodzeniem, gdyż trudno by był on w całkowicie niezharmonizowanych kompozycjach. Może jedynie w momencie kiedy szumy łączyły się z potężnymi partiami organów na przemian układając się we wciągający, ale prawie niesłyszalny szumiący bit.
W każdym miejscu świątyni - czy to siedząc na krzesłach, stojąc w bocznych nawach, czy siadając na schodach ołtarza, muzyka brzmiała odrobinę inaczej, ale zawsze intrygująco wciągała w swój kontemplacyjny klimat. Efektu dodawała jej gra świateł, które rzucane były na sklepienie lub na balony z instalacji Stadlera.
Ale tych frapujących "kompozycji" równie dobrze można było słuchać z zamkniętymi oczami, zanurzając się w tą tajemniczą i pomysłowo skonstruowaną grę dźwięków. Jacaszek kolejny raz udowodnił, że rewelacyjnie potrafi wykreować wciągający i obezwładniający klimat.
Skoncentrowany muzyk, pochylony nad sprzętem kolejno przetwarzał nagrane fonie, czasem uzupełniając je o uderzenia w mały, kościelny, mosiężny gong. W finałowym utworze te pojedyncze, nakładające się na siebie dźwięki nabrały rytmu, w który wyraźnie wczuł się sam artysta. Nawarstwione partie uderzeń stworzyły minimalistyczne, dźwięcznie brzmiące melodie, nasuwające skojarzenia z melodyjkami ze szkatułek.
Jedynym określeniem na finał koncertu było przywołanie tytułu jednego z utworów Jacaszka - "Rytm to nieśmiertelność". Harmonia pojawiła się wśród dźwięków spleciona głosami dwóch wokalistek, a zgromadzeni w kościele słuchacze sięgnęli muzycznego absolutu.
- fot. Łukasz Unterschuetzl.unterschuetz@trojmiasto.pl
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (11) 1 zablokowana
-
2009-03-21 14:25
kolejna sciema dla wyludzania pieniedzy
organy z kosciola mariackiego niech wroca na swoje miejsce czyli do kosciola s.jana
- 0 0
2
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.