• Kino
  • Mapa
  • Ogłoszenia
  • Forum
  • Komunikacja
  • Raport

Z Berlina do Paryża bez pieniędzy i telefonu. Niecodzienny wyścig studentów z Trójmiasta

Arnold Szymczewski
23 stycznia 2018 (artykuł sprzed 6 lat) 

Film z wyprawy studentów z Trójmiasta:


Noc na dworcu w Mediolanie czy występ w austriackiej telewizji? To tylko kilka przygód trzech studentów z Trójmiasta, którzy wzięli udział w wyścigu autostopem po Europie. Co ciekawe, nie mogli mieć ze sobą żadnych pieniędzy i telefonów, a płacić za wszystko mogli jedynie... puszkami z napojem energetycznym.



Michał, Staś i Marek to trzech znajomych z Trójmiasta, którzy wzięli udział w akcji "Can You Make It?". W siedem dni przejechali autostopem z Berlina do Paryża bez pieniędzy i telefonów komórkowych. Ich walutą były puszki znanego napoju energetycznego.

Czy podróżowałeś(aś) kiedyś autostopem?

Studenci AWFiS, Uniwersytetu GdańskiegoPolsko-Japońskiej Akademii Technik Komputerowych ponad rok temu wyruszyli w niecodzienną podróż. Warunkiem uczestniczenia w akcji było m.in. posiadanie statusu studenta, zebranie trzyosobowej ekipy i nagranie 1-minutowego filmiku, który udowodni, że to właśnie oni powinni wziąć udział w wyprawie po Europie bez pieniędzy.

- Było pięć punktów, z których startowały ekipy z całego świata - Berlin, Edynburg, Praga, Florencja i Barcelona. Metą był Paryż. My i kilkadziesiąt innych ekip startowaliśmy z Berlina - mówią zgodnie.
Zasady były dość proste i zbliżone do popularnego programu telewizyjnego "Azja Express". Na mapie Europy zaznaczone były tzw. checkpointy, czyli punkty kontrolne, w których ekipy z całego świata wykonywały zadania (punktowane) i odbierały kolejne zgrzewki ich waluty, czyli Red Bulla. Odwiedzić trzeba było minimum sześć "checkpointów". Im dalej mieścił się punkt kontrolny od mety (w tym przypadku Paryża), tym więcej punktów można było zdobyć za wykonanie zadania w tym miejscu. Telefony i portfele wylądowały w zaplombowanej torbie, której otwarcie skutkowałoby zakończeniem zabawy. W zamian uczestnicy dostali drużynowe smartfony z wgraną specjalną aplikacją organizatora.

Przez siedem dni panowie odwiedzili m.in. takie miasta jak Berlin, Lipsk, Innsbruck, Genua, Chamonix, Genewa czy Paryż. Spali na dworcu w Mediolanie, u studentów w Lipsku, przy cmentarzu w Turynie czy w domu boya hotelowego w Genewie. Podróżowali i spełniali marzenia.

- Dość długo pływałem na windsurfingu. Moim marzeniem było odwiedzenie włoskiego jeziora Lago Di Garda, jednak nigdy takiej okazji nie miałem. W Innsbrucku złapaliśmy stopa i kierowca powiedział, że jedzie do miejscowości leżącej nad tym jeziorem. Chwilę musiałem namawiać chłopaków, bo w końcu nie było tam punktu kontrolnego, ale ostatecznie udało się. Pływałem w miejscu, w którym zawsze chciałem być i spełniłem swoje marzenie - mówił Marek.
We wspomnianych punktach kontrolnych trzeba było wykonywać różne zadania, od zdjęcia zachodu słońca za 100 pkt., aż do udziału w programie telewizyjnym za 15 tys. punktów. To drugie udało się zrealizować w Austrii.

- Weszliśmy do dużej austriackiej telewizji. Na miejscu powiedzieli nam, że to fajny pomysł, ale powinniśmy się odezwać kilka dni wcześniej, wtedy udałoby się coś załatwić. Dlatego szukaliśmy dalej i znaleźliśmy małą regionalną telewizję w Innsbrucku. Weszliśmy do studia, opowiedzieliśmy bardzo energicznie, o co chodzi i po chwili dostaliśmy zgodę na wejście na wizję. Zapłaciliśmy za to jedną zgrzewką puszek napoju, ale opłaciło się!
Natomiast nocleg u boya hotelowego nauczył studentów, jakie wina najlepiej pasują do odpowiednich potraw.

- W Genewie było bardzo dużo luksusowych hoteli. Wiedzieliśmy, że nie mamy szans na nocleg w nich. Do każdego wchodziliśmy pojedynczo, bo we trójkę nas wypraszali. Udało nam się zaprzyjaźnić z boyem hotelowym, który powiedział nam, że jak nie znajdziemy noclegu do końca jego zmiany tj. do godz. 23, to on nas zabierze do siebie do domu. Nietrudno się domyśleć, że nic nie znaleźliśmy, ale boy dotrzymał słowa. Ponadto w domu nauczył nas, jakie wino pasuje do jakiego rodzaju jedzenia, oczywiście z testowaniem - wspominają.
Oczywiście nie wszystko zawsze idzie wg planu podczas takich eskapad. Jeśli chodzi o wyprawę trzech studentów z Trójmiasta, ten moment nadszedł we francuskim pociągu TGV.

- Z Genewy do Paryża jechał francuski pociąg TGV. W Genewie spotkaliśmy jeszcze siedem innych ekip i stwierdziliśmy, że w tyle osób nikt nam mandatu nie wystawi. Poza tym ktoś nam powiedział, że inne ekipy już jechały tym pociągiem i jakoś się udało. Ludzie się do nas uśmiechali, a jedna z pasażerek poszła do ichniejszego "warsu" i kupiła uwaga - 21 kanapek i napojów dla każdego. Jednak konduktor nie był już tak miły i powiedział nam, że musi o tym zdarzeniu poinformować centralę. Wspomniał też, że w Leon (miasto po drodze do Paryża) może, ale nie musi czekać na nas policja. Zatrzymaliśmy się w Leon i konduktor nie kłamał - około 20 policjantów lub wojskowych z karabinami kazało nam opuścić pociąg. Praktycznie każda z 21 osób dostała 130 euro mandatu, ale przynajmniej obeszło się bez aresztu - mówią.
Kiedy udało się dojechać do Paryża, studenci mieli tylko jedno ostatnie marzenie - przespać się pod wieżą Eiffla. Okazało się, że nocują już tam inne ekipy, które nazajutrz wspólnie ukończyły rajd. Na tych, którzy dotrwali do końca, czekała wielka impreza w jednym z paryskich klubów.

- Kiedy trafiliśmy na metę w Paryżu czuliśmy się wspaniale, ale to, co czekało na nas wieczorem, przerosło nasze oczekiwania. To była jedna z największych imprez, na jakich byliśmy i zdecydowanie najlepsza. Został wynajęty jeden z największych klubów w Paryżu. W środku był open bar, najlepsi didżeje z orkiestrą, pokazy trików na bmx'ach i studenci z całego świata, to było coś.
W tym roku rusza kolejna edycja "Red Bull Can You Make It?", zasady są dokładnie takie same, a szczegółowo można przeczytać o nich tutaj.

Miejsca

Opinie (52) 8 zablokowanych

  • Przepis na złodziejstwo

    Dostałem dzisiaj bańkę jak co roku, ale jak sąd się będzie pytał to dostałem od rodziny w walizce. Resztę nie pamiętam bo mi służby zabroniły...

    • 2 0

  • Szkoda, że to red bull

    To prawie tak jakby sponsorem był kartel narkotykowy. Red Bull jest szkodliwy i tyle. Nawet bardziej od alkoholu. No i dobrze, że nic się nie stało, w dzisiejszych czasach to wszystko się może zdarzyć - szkoda, że młodzi o tym nie myślą.

    • 2 1

  • A skąd wzięli pieniądze na mandat, skoro nie mogli ich mieć dostępnych, bez rozplombowania "zasobu awaryjnego"?
    A takie rozplombowanie miało kończyć imprezę?
    Eeech, widzę że reguły były przestrzegane tak, jak zasada "nie kradnij".

    • 4 1

  • Ciekawe

    Wcale mnie nie dziwią sondaże na tym pseudo portalu. W Gdańsku cały czas rządzi WSI SB i UB PRL

    • 0 3

  • Praktycznie każda z 21 osób dostała 130 euro mandatu

    zapłacone już?

    • 6 1

  • Brawo Chłopaki! Świetna Robota! :) (1)

    Ludzie, ale wy ograniczeni jesteście.. Jedni krytykują krypto reklamę firmy Red Bull,
    Drudzy wyzywają młodych chłopaków od złodzieji i darmozjadów, bo podróżowali bez pieniędzy. Tylko, że ten artykuł nie był reklamą Red Bulla, nikt nie każe wam go pić. Artykuł opisywał ciekawą historię 3 chłopaków z Gdańska, którzy właśnie mieli "jaja" by mimo braku pieniędzy wyjść ze swojej strefy komfortu i sięgnąć po marzenia. Dzięki temu przeżyli przygodę życia o której wiele osób tylko marzy siedząc przed komputerem, pisząc zawistne komentarze.
    Wiem o tym, bo mimo, że jestem studentem studiów magisterskich na renomowanej uczelni i nie brakuje mi pieniędzy, sam uwielbiam podróże auto-stopem. Uwielbiam je za kontakt z ludźmi, codzienną dawkę niesamowitych przygód i coś czego nie można kupić oraz coś co naprawdę otwiera serce na innych i zmienia spojrzenie na świat - Bezinteresowna dobroć ludzka, z którą spotkałem się w różnych zakątkach świata.
    Uważam, że powinno się chwalić to czego dokonali, bo o moich podróżach nikt się nie dowie i ludzie dalej będą myśleli, że bez "dużej sumki" w portfelu nie jest im dane zobaczenie kawałka świata, ale dzięki takim inicjatywom i ludziom, może kilka osób odważy się spełnić swoje marzenia.

    • 5 6

    • Uwieldbiasz podróże autostopem, czy jazdę koleją na gapę?

      • 3 1

  • Na podstawie komentarzy, mozna by zakladac, ze wszyscy tutaj maja na tyle smutne zycie, ze nie maja co robic, tylko narzekaja. Rzeczywistosc jest zgola inna. Jedynie grupka znudzonych, nieszczesliwych osob, musi odreagowac. I niech to robia. Niech odreagowuja w internecie niz w prawdziwym zyciu. Niezamierzenie, chlopaki z artykulu dali im mozliwosc wyladowania sie. Tak wiec Panowie i Panie. Komentujcie dalej i badzcie szczesliwsi

    • 1 5

  • bardzo fajna zabawa - ale co z tym TGV? przecież to nie jest autostop :))

    • 4 0

  • Adrian

    Dzieki stasiu za upojna noc w Gdansku na zawsze Twoj Adam. P

    • 0 0

alert Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.

Wydarzenia

Daria ze Śląska "Pierwsza trasa c.d." (2 opinie)

(2 opinie)
89 - 129 zł
Kup bilet
pop

The Robert Cray Band: Groovin' 50 years! (1 opinia)

(1 opinia)
159 - 249 zł
blues / soul, rock / punk

Paweł Stasiak z zespołem PapaD (1 opinia)

(1 opinia)
120 zł
Kup bilet
pop

Najczęściej czytane

Sprawdź się

Sprawdź się

Wielki koncert na Skwerze Kościuszki w Gdyni w 2008 roku dał: