- 1 Gdański Żuraw otwiera się po remoncie (15 opinii)
- 2 Majówka: pomysły na jednodniowe wycieczki (45 opinii)
- 3 Pchli Targ w Oliwie rozpoczął sezon (54 opinie)
- 4 Zamknięto jedyną ukraińską dyskotekę (159 opinii)
- 5 100cznia otworzyła sezon (58 opinii)
- 6 Tysiące osób odwiedziło Twierdzę Wisłoujście (65 opinii)
Zespół Hey pożegnał się z Trójmiastem
Hey było zawsze. Kiedy byłem dzieckiem, w radiu na okrągło nadawano "Moją i twoją nadzieję"; kiedy zaczynałem świadomie słuchać muzyki, "List" udowadniał mi, że po polsku też się da; a kiedy urodził się mój syn, zasłuchiwałem się w "Boję się o nas". Hey było zawsze, do wczoraj, ale Kasia Nosowska zrobiła wszystko, żebyśmy pożegnali się z uśmiechami na twarzach, a nie ze łzami na polikach.
Dla fanów o najdłuższym stażu niewątpliwie największą atrakcją niedzielnego koncertu w Ergo Arenie był akt drugi, podczas którego obowiązki gitarzysty pełnił Piotr Banach - założyciel Hey, a także jego główny kompozytor do 1999 roku. Jak przystało na pożegnanie, wspólnie powspominaliśmy dawne czasy, a anegdotki przypominały, że mamy przed sobą nie pomniki ze spiżu, lecz ludzi z krwi i kości. Nosowska wracała do czasów, gdy na plan zdjęciowy teledysku do "One of Them" dojeżdżała autostopem, notorycznie nie przychodziła na próby, a dawny chłopak postawił jej ultimatum - albo on, albo "to gówno". Oczywiście wybrała "to gówno".
Sentyment dodatkowo potęgowało niemalże kasetowe brzmienie zespołu. Perkusja dudniła jak z bazarowych "piratów", poza uderzeniami stopy, właściwie nie dało się wyodrębnić ani jednego generowanego przez nią dźwięku. Kwestia akustyki Ergo Areny jest podnoszona przy każdym organizowanym w niej koncercie, nie będę więc po raz kolejny wracać do tych samych argumentów - nic się nie zmieniło. Prawdą jest natomiast jungowskie przekonanie, że "człowiek przyzwyczaja się do wszystkiego, jeżeli tylko osiągnie właściwy stopień uległości". Stopień mojej uległości był bardzo wysoki i sam nie wiem kiedy, niepostrzeżenie przestałem zwracać uwagę na wszystkie dźwiękowe niedociągnięcia. No może prawie wszystkie...
"Strasznie się obawialiśmy, że nie dojedzie" - wyznała Nosowska, gdy na scenie pojawił się O.S.T.R. Jakże bym się radował, gdyby faktycznie tak się stało! Ostry namawiał publikę do robienia "wielkiego hałasu", unoszenia rąk "w powietrze" oraz do budzenia całego miasta. W roli wodzireja przenoszącego słuchaczy na imprezę typu Dni Ziemi Kociewskiej (z całym szacunkiem dla Kociewia) sprawdził się znakomicie, tyle że festynowa konwencja nie bardzo przystawała do koncertu Hey. Z drugiej strony, kiedy zamiast zabawiania, rapował refren "Kataszy", błyskawicznie przypomniał, dlaczego nu metal był jednym z najgorszych zjawisk we współczesnej muzyce. Ten jeden, jedyny moment wczorajszego wieczoru wyciąłbym bez skrupułów.
Mimo że zespół żegnał się setem przekrojowym, zahaczającym o wszystkie etapy swojej działalności, bez wątpienia każda osoba w zgromadzonej na granicy Gdańska i Sopotu hali mogłaby rzucić nazwą utworu, jakiego zabrakło. Nie było "Ja sowa", nie było "A ty?", ja chętnie usłyszałbym "As Raindrops Fell", choć jego obecność w programie byłaby zaskoczeniem. Cóż jednak może począć grupa, która ma na koncie jedenaście albumów, a w dodatku żadnego złego? W subiektywnej selekcji Hey nie zabrakło emocji i z tego powinniśmy cieszyć się najbardziej, bo nie każdy po dwudziestu pięciu latach potrafiłby z tak dużym entuzjazmem odśpiewywać przeboje, a przy okazji adorować swoją publiczność.
Kilka fragmentów koncertu Hey w Ergo Arenie - film naszego czytelnika
"No, dziękuję bardzo" - pewnie jeszcze przez kilka dni wszyscy uczestnicy koncertu będą w myślach słyszeć podziękowania wieńczące dokładnie każdy z utworów. Nie była to natomiast rutynowo wypowiadana regułka, zawsze można było odnieść wrażenie, jakbyśmy to my, słuchacze byli powodem, dla którego Hey wyszło na scenę, a nie na odwrót. Zamiast przerzucać się uprzejmościami i dochodzić, kto dla kogo przyszedł, najtrafniej będzie jednak uznać, że byliśmy równi w potrzebie spędzenia tego czasu razem. Pożegnania z natury są wzruszające i emocjonalne, to było zarazem radosne. Kasia Nosowska napełniła nas - od nastolatków po czterdziestolatków - optymizmem, sprawiła, że poczuliśmy się jak na rodzinnym posiedzeniu, podczas którego mamusia i tatuś tłumaczą, dlaczego nie mogą już ze sobą mieszkać, ale nam wcale nie robi się przykro, czujemy, że tak będzie dla wszystkich lepiej.
Kiedy zespół i jego goście "ściskali" fanów na pożegnanie, pierwszy śnieg pokrył trójmiejskie ulice. Życie po Hey otrzymało nową, mroźną oprawę, jednak smutno nie było. Każdy artysta marzy o "zejściu ze sceny niepokonanym", w momencie, kiedy potrafi zapełnić największe hale w kraju, ale tylko nieliczni mają wystarczająco dużo odwagi, by w odpowiednim momencie powiedzieć: "Dosyć". Hey potrafiło, a dzięki temu ich historia ma początek, rozwinięcie i zakończenie, które układają się w jedną z najpiękniejszych opowieści w polskiej branży muzycznej. Czy "powrotów nie będzie"? Nie wiem, ale jestem przekonany, że jeżeli już, to z klasą i dopiero za kilkanaście lat.
Gość specjalny koncertu O.S.T.R.
Wydarzenia
Miejsca
Zobacz także
Opinie (94) 8 zablokowanych
-
2017-12-04 14:29
Koncert dla pikników. (2)
Czułem się jak na kongresie nauczycieli, gro publiki stanowiły zajarane panie w okolicach 40-ki, które pokracznie tańcowały swoją nadwagą podczas co smutniejszych utworów i gadały podczas pozostałych. Natalia Przybysz - nie zrozumiałem 90% tekstu, który krzyczała swoim zmanierowanym głosem. Jej siostra ciut lepsza, OSTR tragiczny: jarmarczny i tak ubogi tekstowo podczas Kataszy, że można go było rozkminiać tylko w kategoriach smutnej autoironii. Dopiero ostatnie sety miały moc. Muzyka niestety brzmiała dość płasko, obraz na telebimach przypominał estetyką montaże z "Jaka to melodia?" - niestety również zespół prezentował się jak banda weselnych grajków z wzorzystymi koszulami włożonymi w spodnie. ALE - było warto być tam dla Nosowskiej. Tylko tyle i aż tyle.
- 5 14
-
2017-12-04 17:39
te panie w okolicach 40-tki
słuchaja Hey'a od początku jego istnienia., dzieciaku! Nosowska jest nawet po 40-tce i czy to jakiś problem?
- 7 2
-
2017-12-04 16:50
Też będziesz miał kiedyś 40 lat.Czy to znaczy, że będziesz gorszy od innych?
- 4 2
-
2017-12-04 13:38
Beznadzieja (1)
Nigdy nie lubiłem Tego zespołu i Nosowskiej. To co oni prezentuja to w ogole do mnie nie przemawia i nie moge słuchać tych smetow i wg mnie beznadziejnej muzyki. Jak mozna tego czegos sluchać ?
- 3 24
-
2017-12-04 17:35
Nikt ci przecież nie każe!
- 1 0
-
2017-12-04 09:35
Hey dali czadu! (3)
Artykuł fajnie napisany, zgadzam się z większością podsumowań, nie podoba mi się jedynie porównanie do rozpadającego się związku rodziców. Nagłośnienie PORAŻKA i tylko dzięki klasie zespołu dało się to jakoś znieść. Piosenki brzmiały niemal jak na płytach! wszystko dośpiewane, dograne, prawdziwie, z serca. Dla mnie niepotrzebny był OSTR (zamiast niego wolałabym mocno zaśpiewany refren Kataszy) i siostry Przybylskie- Natalia w ogóle nie mogła się przebić z głosem przez muzyków. Kaśka z zespołem dała czadu!!!
- 13 5
-
2017-12-04 17:32
Siostry Przybysz!
Tak się nazywają. A zaśpiewały świetnie!
- 2 1
-
2017-12-04 17:20
To porównanie do rozpadającego się związku jest niezbyt trafne, bo zespół ZAWIESZA, a nie kończy działalność, więc niewykluczone, że w przyszłości wszystkie strony ponownie się zejdą.
- 2 1
-
2017-12-04 11:22
no to nagłośnienie porażka, czy brzmienie jak z "krążka"?
- 0 1
-
2017-12-04 09:15
(3)
Koncert fajoski. Niepotrzebny był ten raper i blond pedałka. Sprzedaż rozwodnionego sikacza 3% za 10pln uważam za rozbój w biały dzień.
- 17 19
-
2017-12-04 16:11
3,5% (1)
Nie chcesz, nie kupuj.
- 2 3
-
2017-12-04 16:39
Och, co za liberalne podejście w stylu Herr Tuska.
- 0 4
-
2017-12-04 10:02
prawda:)
Raper - drobny incydent, o którym lepiej zapomnieć. A sikacz 3% za 10pln to raczej standard na takich imprezach, ale fakt, że był jedynie nędzną namiastką piwa.
- 5 2
-
2017-12-04 08:28
niepelna recenzja (4)
Recenzja jest ciekawa, subiektywizm autora nie przeradza sie w krytykanctwo, ale dlaczego mam wrazenie ze jest urwana w polowie? Nie ma ani slowa o siostrach Przybysz? Ich solowe wykonania byly swietne, a tercet z Nosowska mistrzostwo swiata! A co do Ostrego - pelna zgoda.
- 39 17
-
2017-12-04 15:38
make some noise
w polskiej wersji to dramat. budzi we mnie najgorsze skojarzenia z burackim hip hopem.
- 4 0
-
2017-12-04 10:38
taaa... jasne...
super solówki. Wycie jakiego mało.
- 2 3
-
2017-12-04 10:01
o Przybyszkach nie warto nawet wspominać. Ratuuunkuuuuu bleeee
- 15 14
-
2017-12-04 08:41
to nie było pożegnanie tylko zawieszenie działalności na jakiś czas.Mają pomysły na siebie ale każdy osobno i chcą to realizować jak Banach
- 3 0
-
2017-12-04 14:12
xxx
Facet, chyba jesteś jednym z tych drewien które pchało się pod scenę a stało jak kołek. Hey wie najlepiej jakich gości wybierać i którzy pasują do ich repertuaru, nie muszą nikomu już nic udowadniać więc zamiast przyjąć to z pokorą to jeszcze krytykujesz...
- 9 3
-
2017-12-04 13:53
Już czas.
- 1 3
-
2017-12-04 08:50
Nu metal (1)
Złym zjawiskiem? A to dlaczego panie ładny? Co kto lubi, tolerancja i rzetelna relacja, nie recenzja drogi pismaku.
- 24 21
-
2017-12-04 12:44
Nu metal nie był taki straszny na początku.
Później zrobiły się kopie kopii kolejnych bandów nie wnoszące niczego ciekawego i nadawane wszędzie w radiu i tv np. w antyradiu do dzisiaj. To był już niewypał.
- 5 0
-
2017-12-04 12:06
Mam czysciutkie sumienie i bilet pewny do nieba bram jakos najbardziej pamietam o tej piosence. Ogólnie szkoda ze się rozwiązali.
- 4 0
-
2017-12-04 11:37
Spokojnie, wrócą jak skończy się kasa. Tak samo jak Illusion. (1)
Najpierw zespół się rozpadł przez Lipę i jego pazerność, a potem znów przez pazerność się złożył.
- 9 7
-
2017-12-04 11:43
Bzdura. Kiedy Illusion wróciło, Lipali miało już świetną pozycję. Poza tym to był jeden koncert po prawie 10 latach przerwy i kolejne po następnych 3 latach, a muzycy Hey za 10 lat będą koło sześćdziesiątki, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że nie będzie się im chciało.
- 3 5
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.