- 1 Gdzie na karaoke w Trójmieście? (11 opinii)
- 2 "Grillujemy" współczesne kino (49 opinii)
- 3 Co robić w długi weekend w mieście? (40 opinii)
- 4 "Kaskader": kciuk w górę, a nawet dwa (19 opinii)
- 5 Gdzie można grillować i zrobić ognisko? (34 opinie)
- 6 Nie wyobrażamy sobie majówki bez piwa? (110 opinii)
Archive w B90 - koncert dla ludzi o mocnych nerwach
W sobotni wieczór grupa Archive wystąpiła w gdańskim klubie B90 promując swoją najnowszą płytę "Restriction". Dwugodzinny koncert poprzedziła projekcja obrazu "Axiom", ilustrującego poprzedni krążek brytyjskiego zespołu.
W muzyce Archive jest wszystko - minimalizm i przepych, nostalgia i brawura, wzruszenie i wzburzenie, a wszystko to dopracowane do perfekcji i wykonane na najwyższym poziomie z olbrzymią dbałością o najmniejsze detale. Sama muzyka to jednak dla brytyjskich artystów zdecydowanie za mało, żeby móc w pełni wyrazić siebie, dlatego w ostatnim czasie sporo uwagi poświęcają realizacji projektów audiowizualnych. Stworzyli muzykę do francuskiego obrazu Michel Vaillant, ich istniejące już kompozycje złożyły się na ścieżkę dźwiękową do filmu "Sęp" w reż. Eugeniusza Korina, a ubiegłoroczna płyta "Axiom" powstała z myślą o obrazie, którego realizacji podjął się hiszpański kolektyw filmowy NYSU Films z reżyserem Jesusem Fernandezem na czele.
To właśnie projekcją filmu "Axiom", przedstawiającego mroczny, czarno-biały, antyutopijny świat, rozpoczęło się sobotnie spotkanie z zespołem Archive w klubie B90. Film podzielono na rozdziały, a każdy z nich stanowił ilustrację jednej z piosenek pochodzących z ubiegłorocznego albumu. Obraz wzbudzał chwilami skrajnie negatywne emocje, z obrzydzeniem włącznie, które psychodeliczna muzyka Archive dodatkowo potęgowała.
Sobotni koncert miał jednak przede wszystkim służyć promocji najnowszego krążka brytyjskiej grupy, zatytułowanego "Restriction", a biorąc pod uwagę fakt, że klub był wypełniony po brzegi, była to premiera niezwykle wyczekiwana i, co najważniejsze, udana. Archive przywitało się z fanami piosenką "Feel it", która otwiera również najnowszą płytę.
Publiczność, choć wyraźnie podekscytowana, na większe owacje pozwalała sobie jedynie w przerwach między utworami. Oczywiście pojawiały się okrzyki i brawa wraz z pierwszymi dźwiękami każdej kolejnej piosenki, które fani rozpoznawali bezbłędnie, ale cichły po chwili, jakby słuchacze nie chcieli zagłuszyć ani jednego płycącego ze sceny dźwięku. Artyści nie starali się nawiązać z publicznością innego kontaktu, niż poprzez muzykę, bo i nie było takiej potrzeby. Muzyka Archive, szczególnie ta z płyty "Restriction", jest przecież najlepszym nośnikiem emocji i nie potrzebuje suflera.
Jednym z zarzutów, jakie krytycy stawiali najnowszemu krażkowi Archive, jest jego różnorodność - układ piosenek nie stanowi logicznego ciągu, a jest jedynie kompilacją niezależnych, stylistycznie różnych kompozycji. Podobnie został skonstruowany program sobotniego koncertu, w którym poprzeplatano utwory z różnych okresów twórczości zespołu. Po otwierającym koncert "Feel It", usłyszeliśmy m.in. "You Make Me Feel" (1999 r., wydany na singlu), "Dangervisit" oraz przyjęte gromkimi brawami "Bullets" (2009 r., "Controlling Crowds"), "Lights" (2011 r.) oraz kompozycje z najnowszego albumu.
Archive nie musi układać własnych kompozycji w określonym porządku, w celu stworzenia muzycznej narracji, ponieważ każda z nich jest autonomicznym nośnikiem emocji. Z racji tego, że zespół jest spory, a każdy z muzyków wykazuje niesamowite zdolności, artyści mogą żonglować brzmieniem - poszczególne utwory wykonywane były w najróżniejszych konfiguracjach: akustycznie i "z prądem", solo, w duecie czy z chórkami.
Sobotni koncert Archive był jednak wydarzeniem dla ludzi o mocnych nerwach. I nie chodzi wyłącznie o projekcję filmu, która poprzedziła koncert, choć jego wymowa była tak silna, że wzbudzał skrajnie różne emocje, od strachu, poprzez gniew, aż po wstręt i obrzydzenie (oczywiście zgodnie z wolą reżysera).
Niesamowite wrażenie wywarły na mnie same kompozycje, z jednej strony tak znakomite, przemyślane pod względem formalnym, perfekcyjnie wykonane, z drugiej przerażająco wręcz psychodeliczne. Archive, biorąc pod uwagę kunszt tworzących go artystów, ma do dyspozycji maksimum środków, a jednak wyraźnie skłania się ku minimalizmowi. Słuchając repetycyjnych motywów w "Lights", przypomniała mi się "chińska tortura wodna", polegająca na ustawieniu więźnia w miejscu, w którym krople wody kapią mu na głowę w krótkich odstępach czasu, co w zamierzeniu miało doprowadzić ofiarę do obłędu. Kto wie, czy długotrwałe powtarzanie prostych motywów melodycznych nie dałoby podobnego efektu. Póki co, niesamowicie mnie wzburzyło, co tylko potwierdza psychodeliczne właściwości kompozycji Archive. Biorąc jednak pod uwagę perfekcjonizm wykonawców i niezwykłe walory samej muzyki, jest to wzburzenie, któremu z chęcią się poddam jeszcze nie raz.
Podobnego zdania byli najprawdopodobniej fani brytyjskiej grupy, ponieważ gromkimi brawami doprosili się bisu, a artyści, w dowód wdzięczności za ciepłe przyjęcie, nagrodzili oklaskami swoich fanów.
Holly Martin śpiewa "End Of Our Days".
Miejsca
Wydarzenia
Zobacz także
Opinie (50) 1 zablokowana
-
2015-03-30 09:46
Archive w B90 (2)
Klub - świetna organizacja - wejście, szatnia, karta, bar szybko i bez problemu.
Nagłośnienie - tym razem słabiej. Perkusja i bębny aż się prosiły o kilka dB więcej. Basowi też by nie zaszkodziło. Nie wiem, może dlatego, że stałem z boku, wydawało mi się, że jest po prostu trochę za cicho.
Sam zespół - jak zwykle świetnie - nowe utwory przeplatane z dobrze znanymi starszymi kompozycjami. Fajnie, że przypomnieli nam o Michel Vaillant i Again zastąpili Lights. Brakowało mi jedynie drugiego utworu na bisie :( Ale nie można mieć wszystkiego.
See you... again! :)- 1 0
-
2015-03-30 16:22
Klub - świetna organizacja - wejście, szatnia, karta, bar szybko i bez problemu.
BUHAHAHAHAHA...
tiaa, a świstak siedzi i zawija...- 0 0
-
2015-03-30 22:34
Mnie jedyne co przeszkadzało, to te filary, no ale taki klub i takie założenia architektoniczne. Ja stałem tradycyjnie już obok stołu mikserskiego i dźwięk był super. Trochę tylko za duszno jak dla mnie na sali.
- 0 0
-
2015-03-30 12:15
Świetny koncert.
Muzyka i tylko muzyka przez cały koncert.Świetna organizacja,wspaniałe nagłośnienie.Dzięki.
- 0 0
-
2015-03-30 13:17
a czy archive 0 był na początku? I nie na /dev/null?
- 0 0
-
2015-03-30 22:32
Archive na Open`er
Powiem tak: słyszałem (z dobrych źródeł), że są szanse pojawienia się grupy na gdyńskim Open`erze. Taką wieść dostałem już w październiku razem z info o nowym albumie i trasie promującej. Wiem też, że zespół nie może ogłosić swojego występu na festiwalu przed zakończeniem koncertów w Polsce. Dziś był ostatni - w Trójce. Teraz więc tylko czekać, czy moje dobre źródła są tak dobre jak się podają. A jak wiecie, zespól pożegnał nas słowami: "See you soon!". Może to nic nie znaczy, a może...
- 0 0
-
2015-03-31 09:48
Klimatyzacja
Koncert był świetny, Archive na koncertach wypada cudownie :) !!!
Ale właściciel B90 chyba oszczędza na klimatyzacji.....było bardzo gorąco i duszno. Klimatyzacja została włączona po 2 h i tylko na 10 min, dało to efekt ale szybkoten efekt minął !!!
Polecam włączanie na dłużej klimatyzacji aby ludzie nie mdleli.- 0 0
-
2015-03-31 13:17
archive - praga
Byłem na ich koncercie 3 tygodnie temu w Pradze (Lucerna Music Bar) i zagrali ,,Again" na sam koniec :D
- 0 0
Portal trojmiasto.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.